Ks. Adam Skwarczyński – oszukał mnie diabeł.

OSZUKAŁ MNIE DIABEŁ!

       Jezus jest Panem!
Ku przestrodze innych opiszę przygodę, która mnie spotkała na początku sierpnia 2012 roku.
Opierając się na przesłankach, mogących wskazywać na dzień rozwiązania bardzo ważnej dla mnie sprawy, przygotowywałem się pełną parą do tego rozwiązania.
Właśnie na początku sierpnia znajoma przywiozła na Mszę św. oliwę z sanktuarium pewnego świętego, wielkiego cudotwórcy, prosząc, bym namaścił nią uczestników tej Mszy. Gdy w zakrystii czytałem opis życia tego świętego, ogarnęła mnie fala cudownego zapachu z niezna­nego źródła, co odczytałem jako znak obecności tegoż świętego. Gdy więc zbliżał się po Mszy św. moment namaszczenia, poprosiłem w myśli Świętego, by, jeśli może, potwierdził znanym mi pięknym zapachem to czym aktualnie żyłem: termin rozwiązania wspomnianej sprawy.
Gdy uczyniłem krok w stronę fiolki z oliwą, ogarnął mnie przez chwilę, może przez kilka sekund, charakterystyczny zapach! Nikt inny poza mną go nie czuł. Nie było to napełnienie nim całej przestrzeni, jak przed Mszą, a tylko jedna fala, a właściwie dwie z maleńką przerwą między nimi. Potraktowałem ten fakt jako odpowiedź na moje pytanie, i od tej chwili robiłem wszystko co mogłem, angażując w działania także osoby postronne, by wszystko „zapiąć na ostatni guzik”. Liczyłem już nie dni, a godziny, z tym przekona­niem, że termin jest pewny „na 99 %”!
Wprawdzie rodziły się wątpliwości, czy to nie zły duch poznał moje myśli i czy na nie po swojemu nie odpowiedział, lecz przekonywałem sam siebie, że raczej nie mógł ich poznać, skoro były cichą modlitwą do Świętego. Teraz zdobyłem inne doświadczenie, ale dawniej na pytania ludzi odpowiadałem, że piekło raczej nie zna naszych myśli, które nie są skierowane do niego albo przeciwko niemu…
I oto nadszedł dzień, w którym na własnej skórze mogłem się przekonać, że… jednak zna, a nawet potrafi Świętego zastąpić w odpowiedzi! Dzień przeszedł i rozwiał oczekiwania moje, jak też osób, które zaangażowałem. Okazało się, że piekielny uwodziciel, odczytawszy moją prośbę, skierowaną do Świętego, podziałał pewno na ośrodek w moim mózgu, odpowiedzialny za odbieranie zapachów, i w ten sposób „wpuścił mnie w maliny”! A w malinach, jak wiadomo, nie jest zbyt przyjemnie, gdy pozwolimy im ocierać się o naszą skórę…
W oparciu o to doświadczenie mogę zwrócić uwagę wszystkim Czytelnikom, że możemy być często zwodzeni w sytuacjach, w których z wielkim napięciem oczekujemy jakiegoś „znaku z nieba”. Złe duchy mogą bez trudu spowodować u nas omamy zmysłowe: zobaczymy coś na chmurkach, na szybie czy na korze drzewa, usłyszymy dziwne dźwięki (ze słowami włącznie!), odczujemy jakiś dotyk, smak lub zapach w odpowiedzi na nasze oczekiwania. A ponieważ na elektrycznych i elektronicznych „zabawkach” upadli aniołowie znają się o wiele lepiej niż ludzie, mogą także je wykorzystać do zwodzenia nas, paraliżując lub niszcząc to co dobre, a podsuwając zło.
Na oczach znajomego księdza leżąca na szafie spalona żarówka nagle rozbłysła wielkim światłem, a potem ukazała się w jej wnętrzu wypalona litera, na którą zaczyna się nazwisko tego księdza. Uwierzył on w swoje „wybranie i wielką misję” i zaczął otaczać się nimbem tego „wybrania” i „wielkości”. Pokazywał wszystkim tę żarówkę, fotografował się z grupami słuchaczy, którzy podziwiali dziwne kule świetlne na zdjęciach, a na fotografiach jego Mszy świece ołtarzowe miały płomienie aż pod sufit. Wszystkie te zjawiska były dla niego potwierdzeniem jego rzekomej „wielkości” i „wyjątkowości”. W taki sposób zły duch może zwodzić nawet Bożych wybrańców… On dobrze wie, że mają, jak św. Jan Chrzciciel, umniejszać się, aby Chrystus mógł w nich i przez nich wzrastać, więc próbuje ich prowadzić w kierunku przeciwnym!
Najświętsza Maryjo Dziewico, Pogromczyni duchów piekielnych, pomóż mi zmiażdżyć w moim życiu głowę podstępnego węża piekielnego! Moja Nauczycielko i Wychowawczyni, prowadź mnie drogą upokorzeń, bez których nie mogę stać się pokornym, pomóż mi zmiażdżyć pychę, która wciąż we mnie podnosi głowę! Niebiańska Ogrodniczko, aż do godziny mojej śmierci, gdy przyjdziesz po moją duszę, dopomóż mi wzrastać w łasce, co jest niemożliwe bez bardzo mocnego przycinania „żywopłotu mojego własnego «ja»”. Bo nie tylko „z pustego i Salomon nie naleje”, ale także pełnego i Salomon nie napełni: o tyle moja dusza zostanie napełniona łaską, o ile opróżni się ze wszystkiego, co Boże nie jest. A więc Najpokorniejsza – stąd Łaski Pełna – prowadź mnie!

ks. Adam Skwarczyński

Ten wpis został opublikowany w kategorii Czytelnia, Pomoc duchowa i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

87 odpowiedzi na „Ks. Adam Skwarczyński – oszukał mnie diabeł.

    • joaneczka pisze:

      ks.Adam poruszyl wazny temat. Mysle, ze wiele osob doszukuje sie roznych znaków zewnetrznych nie rozeznajac naprawde wewnatrz duszy swoich decyzji przy pomocy Ducha św. Przykladem jest rowniez moja osoba chociaz do tej pory do konca nie wiem jak rozumiec to co mi sie przytrafilo. Mialo to miejsce ok.9 lat temu kiedy nie bylam jeszcze dobrze uformowana. Bylam bardzo mocno zafascynowana sw.Faustyna, pragnelam pójsc do zakonu. Podczas pobytu na rekolekcjach powolaniowych lagiewnickich uswiadomilam sobie, ze naprawde moge pojsc do zakonu – kiedy myslalam o tym plakalam, rozpaczalam i prosilam Boga jesli tak ma byc to niech posluzy sie jakas osoba nastepnego dnia, ktora mi to po prostu powie, ze pojde do zakonu – to bedzie dla mnie pewnik. Wyobrazcie sobie, ze wlasnie tego wyznaczonego dnia od razu po mszy dziewczyna, ktora stala obok mnie nagle powiedziala mi, ze pojde do zakonu!!!!! To byl dla mnie SZOK – NIE MOGLAM UWIERZYC!!!! No dobrze, ale ja od 6 lat jestem mężatka;-) i wyglada na to, ze to pochodzilo od zlego ducha, tak???
      Bo jeszcze jest moze inna mozliwosc, mozliwe, ze przetrwam to oczyszczenie swiata i odnajde sie w Nowym SWiecie jako mężatka ale też zakonnica;-)??? Tak jak ks.Adam pisal, ze bedzie rozkwit zakonow i nawet osoby zamężne, zonaci znajda tam swoje miejsce. Czy to jest mozliwe? Ewuniu, zapytaj ks.Adama jak mam do tego podejsc bo do tej pory mnie to intryguje choc minelo tyle lat!

      TYLKO JEZUS JEST PANEM!

      • Terra pisze:

        Ksiądz Adam poruszył ważną kwestię, jaką jest potwierdzenie rozeznania woli Bożej przy pomocy zewnętrznych znaków. Nie: rozeznawanie tej woli, ale właśnie potwierdzenie. I to potwierdzenie poprzez samodzielne określenie jakiego rodzaju znak miałby nas utwierdzić w przekonaniu, że to, co nam się wydaje wolą Bożą (z pewnością po uprzednim rozeznaniu duchowym, wewnątrz naszego serca) rzeczywiście nią jest. Wiem z własnego doświadczenia (ale także z rozważań ks. Adama), że proszenie Boga lub Świętych o potwierdzenie w określony, zrozumiały dla nas ludzi, sposób woli Bożej, spotyka się często z pozytywną odpowiedzią Nieba. Powiedziałabym, że im bardziej człowiek dobrej woli potrzebuje takiego fizycznego znaku, tym chętniej dobry Bóg mu go daje, znając ludzką słabość i niedowiarstwo. Sytuacja, kiedy o znak prosimy, a nie dostajemy nic zdarza się tym, którzy dobrze wiedzą jak mają postąpić i najwyraźniej Bóg uznaje, że większą zasługę ten ktoś będzie miał, gdy jakaś decyzja czy czyn zostaną podjęte bez „wspomagania” z Góry. Natomiast prosić o potwierdzenie w sposób namacalny tego, co nam się wydaje czy wcześniej zostało nam obiecane lub przepowiedziane, i doświadczyć ukazania się „naszego” znaku przy jednoczesnym niedokonaniu się owej obietnicy – jest próbą, którą Pan Bóg dopuszcza na wybranych. Pisze ksiądz, że będąc pewnym tego wydarzenia, zaangażował osoby postronne. One także zostały zwiedzione. W pewnym sensie został ksiądz narażony na śmieszność i ataki tych, którzy i tak wciąż powtarzają, że ma ksiądz urojenia i powinien się leczyć. Byłyby one całkowicie już frontalne gdyby ujawnił ksiądz o jakie wydarzenie chodziło. A więc jeszcze jeden krzyż do dźwigania. Jeszcze jedna lekcja pokory, że Pan daje i zabiera co chce, i kiedy chce, a my mamy trwać na dziękczynieniu. To piękne świadectwo wiary do końca. Ilu zbuntowałoby się, mówiąc: no jak to, to ja proszę Świętego o znak, dostaję go i nic? To nie fair.
        A może Pan chciał księdzu powiedzieć, że znajomość terminów to Jego rzecz, a księdza być przygotowanym cały czas :)?

  1. sowa pisze:

    Kilka zdjęć z Medjugorie, 15 sierpnia, na wieczornym niebie uformował się krzyż z chmur,
    świadkowie twierdzą, że to nie są smugi samolotowe, bowiem krzyż formował się na ich oczach w chmurach.
    http://www.medjugorjetoday.tv/6672/many-saw-cross-form-in-medjugorje-clouds/

  2. Monika pisze:

    „O naśladowaniu Chrystusa” – Tomasz a Kempis

    Księga II Zachęty do życia wewnętrznego
    Rozdział IX
    O WYZBYCIU SIĘ WSZELKIEJ POCIECHY

    1. Nie jest trudno gardzić ludzką pociechą, kiedy ma się Bożą. Ale to rzecz wielka nie mieć żadnej pociechy, ani ludzkiej, ani Bożej, ale dla chwały Boga chętnie dźwigać to wewnętrzne wygnanie i w niczym nie szukać samego siebie ani oglądać się na własną zasługę.
    Cóż w tym wielkiego, żeś wesoły i pobożny, gdy czujesz łaskę Bożą? Wszyscy by sobie tego życzyli. Dobrze temu jechać, kogo unosi łaska. I cóż dziwnego, że nie czuje się ciężaru, skoro niesie nas Wszechmogący a prowadzi najlepszy Przewodnik?
    2. Chętnie czepiamy się lada pociechy i z trudem człowiek wyzbywa się samego siebie. Pokonał doczesność święty Wawrzyniec męczennik, bo porzucił wszystko, co mogło się zdawać godne kochania na ziemi, i cierpliwie dla miłości Chrystusa zniósł ból rozłąki z najwyższym kapłanem Pańskim Sykstusem, którego tak bardzo ukochał.
    Tak miłością dla Stwórcy przezwyciężył miłość człowieka i wybrał szczęście Boże zamiast ziemskiego. Ty także ucz się opuszczać najbliższego i najdroższego przyjaciela dla miłości Boga. Nie rozpaczaj, gdy opuści cię przyjaciel, bo wiesz przecież, że i tak kiedyś wszyscy się rozstaniemy.

    3. Czasem człowiek musi długo i ciężko walczyć ze sobą, zanim nauczy się przezwyciężać samego siebie i kierować wszystkie swoje uczucia do Boga. Gdy człowiek siebie ceni nad wszystko, łatwo schodzi ku ziemskim uciechom. Lecz kto prawdziwie kocha Chrystusa i pilnie naśladuje Jego cnoty, nie zniża się do takich pociech, nie szuka smaku zmysłów, ale podejmuje ciężkie próby i pracę ciężką dla miłości Chrystusa.

    4. Gdy zaś Bóg obdarzy cię ukojeniem ducha, przyjmij je z wdzięcznością, ale pamiętaj, że to dar Boży, nie twoja zasługa. Nie chwal się, nie ciesz się za wcześnie, nie wbijaj się w dumę, ale stań się jeszcze pokorniejszy z powodu tego daru, bądź jeszcze ostrożniejszy i czujniejszy we wszystkim, co robisz, bo minie pora i znów wróci pokusa.
    A kiedy odebrana ci będzie i ta pociecha, nie wpadaj od razu w rozpacz, ale cierpliwie i pokornie czekaj na gościa niebiańskiego, bo Bóg jest w mocy zwrócić ci jeszcze większe ukojenie. Dla doświadczonych na drogach Bożych nic w tym nowego ani dziwnego, bo wielcy święci i dawni prorocy często doznawali tej odmienności łaski.

    5. Dlatego to Prorok obdarzony łaską mówił: Rzekłem w dostatku swoim: Nie zachwieję się już nigdy! Kiedy zaś łaska odeszła od niego, wiedząc już, co się z nim stało, dodał: Odwróciłeś twarz ode mnie i ogarnęła mnie trwoga. A jednak i teraz bynajmniej nie rozpacza, ale jeszcze usilniej modli się i woła: Do Ciebie, Panie, wołałem i błagałem Boga mojego.
    Niedługo otrzymał plon swojej modlitwy, a czując, że została wysłuchana, mówił: Usłyszał Pan i ulitował się nade mną. Pan przyszedł mi znowu z pomocą. W jaki sposób? Zamieniłeś żałość moją w radość, odziałeś mnie weselem.
    Jeżeli tak się działo z wielkimi świętymi, nie powinniśmy my słabi i nędzni rozpaczać, że ogarnia nas to żar, to chłód, bo duch przychodzi i odchodzi, kędy chce. Dlatego to pobożny Hiob powiedział: Nawiedzasz go z rana i natychmiast doświadczasz.

    6. Skąd więc mam czerpać nadzieję, komu ufać, jeśli nie wielkiemu miłosierdziu Bożemu i jedynej nadziei łaski niebieskiej?
    Bo choćby otaczali mnie sami dobrzy ludzie i bracia oddani, wierni przyjaciele, święte książki, piękne rozprawy, słodkie śpiewy i hymny, wszystko to niewiele pomoże ani nasyci, kiedy opuści mnie łaska i stanę zdany na własną nędzę. Nie ma na to lepszego lekarstwa niż cierpliwość i wyrzeczenie się swojej woli dla woli Bożej.

    7. Nie spotkałem w życiu nikogo tak religijnego i pobożnego, kto nie przeżywałby niekiedy utraty łaski albo nie odczuwał osłabienia gorliwości. Żaden święty nie był tak wzniosły i tak natchniony, aby prędzej czy później nie doznał pokusy.
    Bo nie jest godny oglądać Boga, kto dla Boga nigdy nie zniósł żadnego cierpienia. Zwykle pokusa jest znakiem, że już zbliża się ukojenie. Bo tym, na których Bóg zsyła próbę, obiecuje też pociechę: Kto zwycięży – rzecze – temu dam jeść z drzewa żywota.

    8. Pociecha Boża przychodzi, aby pokrzepić człowieka na przetrwanie trudności. Przyjdzie i pokusa, abyś nie był zbyt pewny siebie. Diabeł nie śpi, a ciało jeszcze nie umarło, dlatego nie ustawaj w gotowości bojowej, bo wrogowie czyhają na prawo i lewo, a nigdy nie spoczywają.
    http://kempis.prv.pl/

  3. Monika pisze:

    „O naśladowaniu Chrystusa” – Tomasz a Kempis

    Księga II Zachęty do życia wewnętrznego
    Rozdział XII
    O KRÓLEWSKIEJ DRODZE KRZYŻA ŚWIĘTEGO

    1. Ostre wydają się niektórym słowa: Zaprzyj się siebie, weź swój krzyż i naśladuj Jezusa. Ale przecież ostrzejsze będą słowa ostateczne: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny.
    Kto słucha bez sprzeciwu nakazu krzyża, ten nie boi się, że usłyszy słowa potępienia. Gdy Pan przybędzie nas sądzić, na niebie pojawi się znak krzyża. Dlatego słudzy krzyża, ci, którzy w ciągu życia upodobniają się do Ukrzyżowanego, zbliżą się do Chrystusa Sędziego z wielką ufnością.
    2. Czemu więc boisz się jeszcze podjąć ten krzyż, który jest drogą do Królestwa? W krzyżu zbawienie, w krzyżu życie, w krzyżu obrona, w krzyżu struga szczęścia nadprzyrodzonego, w krzyżu siła mądrości, w krzyżu radość duchowa, w krzyżu sama istota dobra, w krzyżu świętość doskonała. Zbawienie duszy, nadzieja życia wiecznego w krzyżu, tylko w krzyżu.
    Podnieś więc swój krzyż i idź za Jezusem, a dojdziesz do życia wiecznego. On idzie przodem dźwigając swój krzyż, umarł za ciebie na krzyżu, abyś i ty podjął swój krzyż i pragnął umrzeć na krzyżu. Bo kiedy z Nim umrzesz, z Nim razem żyć będziesz, a towarzysząc Mu w męce, staniesz się towarzyszem Jego chwały.

    3. Tak oto wszystko mieści się w krzyżu i wszystko zawiera się w śmierci, i nie ma innej drogi do życia i prawdziwego pokoju ducha, tylko droga krzyża i codziennego umierania. Idź, gdzie chcesz, szukaj, czego chcesz, a nie znajdziesz w górze drogi wznioślejszej ani w dole pewniejszej, tylko tę drogę krzyża świętego.
    Ułożysz sobie wszystko i zaplanujesz według własnej woli i chęci, a i tak zawsze, chcesz czy nie chcesz, znajdzie cię cierpienie, zawsze krzyż znajdziesz. Bo albo dotknie cię boleść ciała, albo znieść będziesz musiał udręki ducha.

    4. A tu Bóg cię opuści, a tu bliscy zranią, a co gorsza, staniesz się sam sobie źródłem męki. A znikąd pomocy, znikąd nadziei uwolnienia i ulgi i musisz przejść przez to wszystko, aż Bóg powie ci: Dość.
    Bóg bowiem chce, abyś uczył się cierpieć mękę bez ochłody, abyś cały Jemu się poddał, aż cierpienie uczyni cię bardzo pokornym. Tylko ten może całym sercem współcierpieć z Jezusem, kto przeszedł podobną mękę. Krzyż jest gotowy zawsze i czeka wszędzie.
    Nie uciekniesz, choćbyś nie wiem gdzie odbiegł, bo gdziekolwiek się znajdziesz, wszędzie musisz nieść z sobą siebie – i zawsze siebie odnajdziesz. Ty w górę, ty w dół, ty w głąb, ty na zewnątrz, a wszędzie krzyż. I wszędzie potrzeba wiele cierpliwości, jeśli chce się osiągnąć pokój i zasłużyć na nagrodę wieczności.

    5. Jeżeli chętnie niesiesz krzyż, on cię poniesie i poprowadzi do upragnionego kresu, który będzie także kresem cierpienia, bo tu nie ma końca cierpieniu. Jeżeli dźwigasz go niechętnie, jeszcze więcej ci ciąży, jeszcze bardziej się obarczasz, a przecież donieść go musisz. Jednego krzyża się pozbędziesz, znajdziesz na pewno drugi, a może jeszcze cięższy.

    6. Myślisz, że unikniesz tego, czego przed tobą nikomu z ludzi uniknąć się nie udało? Który święty przeszedł przez świat bez krzyża i cierpienia?
    Nawet Pan nasz Jezus Chrystus, jak mówi, póki żył, nie miał jednej godziny bez bólu. Czyż nie potrzeba było, aby Chrystus cierpiał i tak wszedł do chwały swojej? Więc jakim prawem Ty szukasz innej drogi, nie tej królewskiej, jaką jest droga krzyża świętego?

    7. Całe życie Chrystusa to krzyż i męka, a ty dla siebie szukasz wytchnienia i radości? Mylisz się, mylisz sadząc, że szukasz czego innego niż cierpienia, bo całe to śmiertelne życie pełne jest nieszczęść i poznaczone krzyżami. A im kto wyżej stoi na stopniach doskonałości, tym cięższe nieraz znajduje krzyże, bo miłość pomnaża mękę wygnania.

    8. A jednak tak bardzo zasmucony i on nie pozostaje bez ulgi i pociechy, bo wie, że kiedy cierpliwie niesie swój krzyż, plon jego rośnie. Kto dobrowolnie podda się swemu krzyżowi, cały ciężar przemienia mu się w ufność Bożej miłości. A im więcej ciało omdlewa od cierpienia, tym bardziej dusza przez łaskę wewnętrzną się umacnia. Zdarza się, że człowiek zdobywa taką siłę wewnętrzną w cierpieniu i trudzie, że pragnąc miłośnie uczestniczyć w krzyżu Chrystusa, nie chce już nawet żyć bez bólu i cierpienia, bo wierzy, że Bóg przyjmie go tym łaskawiej, im więcej on dla Niego potrafi przecierpieć.
    A przecież nie jest to rzecz zwykłego ludzkiego męstwa, ale łaska Chrystusowa, która i to może i sprawia, że kruche ciało ludzkie całym sercem do tego dąży i to kocha, czego z natury powinno się obawiać i czego unikać.

    9. Nie ludzka to rzecz dźwigać krzyż, kochać krzyż, poskramiać ciało i panować nad nim, unikać zaszczytów, pogodnie znosić zniewagi, pomijać siebie samego i pragnąć być pomijanym, mężnie znosić trudności i straty i nic dla siebie nie pragnąć z dobrodziejstw świata.
    Gdybyś liczył tylko na siebie, jakże mógłbyś coś z tego osiągnąć? Lecz kiedy zaufasz Bogu, ześle ci taka siłę, że świat i ciało podda się Twojej władzy. Nawet diabła, największego swego wroga, się nie ulękniesz, jeżeli zbroją twoja będzie wiara, a krzyż sztandarem.

    10. Tak się więc nastawiaj, abyś był dobrym i wiernym sługą Chrystusa, sługą, który dźwiga mężnie krzyż Pana ukrzyżowanego z wielkiej miłości do ciebie. Przygotuj się do znoszenia wielu zmartwień i kłopotów w tym nędznym życiu, bo wszystko to będzie z tobą, gdziekolwiek się znajdziesz, a choćbyś nie wiem gdzie się ukrył, z pewnością je napotkasz.
    Już tak być musi i nie ma innego sposobu uniknięcia nieszczęść i bólu, tylko ten jeden: przecierpieć je. Pij chciwie z kielicha Pana, jeśli pragniesz być z Nim w przyjaźni i mieć cząstkę z nim wspólną. A radości pozostaw Bogu, udzieli ich, komu zechce.
    Ty zaś nastaw się na cierpliwe znoszenie cierpień i pomyśl sobie, że one same są największą radością, bo wszystkie udręki życia nie są godne przyszłej chwały, a trzeba na nią zasłużyć, choćbyś miał znieść je wszystkie jeden.

    11. Gdy dojdziesz do tego, że cierpienie stanie ci się miłe i zasmakujesz w nim dla miłości Chrystusa, bądź pewny, że jesteś na dobrej drodze, że znalazłeś raj na ziemi. Ale dopóki uginasz się pod ciężarem cierpienia i chcesz go uniknąć, źle jeszcze z tobą. Ono i tak dosięgnie cię, gdziekolwiek byś uciekł.

    12. Do czego tu jesteś? Jeśli zrozumiesz, że do cierpienia i śmierci, od razu staniesz się lepszy i znajdziesz pokój ducha. Nawet gdybyś razem z Pawłem został porwany do siódmego nieba, nie zabezpieczy cię to przed żadnym cierpieniem. Ja mu pokażę – rzecze Jezus – ile ma wycierpieć dla mego imienia. A więc pozostaje ci cierpieć, jeżeli chcesz miłować Jezusa i na zawsze Mu służyć.

    13. Obyś tylko był godny cierpieć dla imienia Jezusa! Jakaż czekałaby cię chwała, jaka to radość dla wszystkich świętych Pańskich, jaki przykład dla bliskich! Bo wszyscy cenią sobie cierpliwość, choć mało jest tych, którzy chcą cierpieć. To sprawiedliwe, abyś ty chętnie pocierpiał choć trochę dla Chrystusa, gdy inni więcej jeszcze cierpią dla świata.

    14. Zrozum, że musisz żyć umierając nieustannie. A im kto więcej umiera dla siebie, tym bardziej zaczyna żyć w Bogu. Ten tylko potrafi pojąć sprawy Boże, kto pochyli się nisko, aby dźwigać swe niedole dla Chrystusa. Nic nie jest milsze Bogu i nic dla ciebie bardziej zbawienne na świecie niż chętne znoszenie cierpienia dla Chrystusa.
    A nawet gdybyś mógł wybrać, powinieneś pragnąć raczej cierpieć dla Chrystusa niż cieszyć się i radować, bo przez to upodobnisz się bardziej do Niego i do wszystkich Jego świętych. Nasze zasługi i doskonałość nie zależą od szczęścia i radości, ale raczej od umiejętności przyjmowania ciężarów i nieszczęść.

    15. Gdyby była jaka lepsza i skuteczniejsza droga zbawienia dla człowieka niż cierpienie, Chrystus ukazałby nam ją słowem lub przykładem. A przecież idących za Nim uczniów i wszystkich, którzy chcieli postępować za Nim, wyraźnie zachęca do niesienia krzyża i mówi: Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i naśladuje mnie. Na koniec, gdyśmy już tyle przeczytali i rozważyli, zjawia nam się jedno zdanie: Tylko przez wielkie cierpienie wejść można do Królestwa niebieskiego.
    http://kempis.prv.pl/

  4. Monika pisze:

    “O naśladowaniu Chrystusa” – Tomasz a Kempis

    Księga II Zachęty do życia wewnętrznego
    Rozdział XI
    O TYM, JAK MAŁO JEST TYCH, CO MIŁUJĄ KRZYŻ JEZUSOWY

    1. Wielu ma dzisiaj Jezus tych, co kochają Jego Królestwo niebieskie, ale mało takich, którzy dźwigaliby Jego krzyż. Wielu ma spragnionych Jego pocieszenia, lecz mało pragnących dzielić z Nim ból. Wielu znajdzie przyjaciół do stołu, ale mało do postu.
    Wszyscy chcą się z Nim cieszyć, mało pragnie dla Niego i z Nim cierpieć. Wielu idzie za Jezusem do momentu łamania chleba, lecz niewielu aż do wychylenia kielicha męki. Wielu podziwia Jego cuda, mało postępuje za hańbą krzyża.
    Wielu kocha Jezusa, dopóki nie zjawią się trudności. Wielu Go chwali i błogosławi, dopóki otrzymuje od Niego jakieś łaski. Gdy zaś Jezus się ukryje i choć na chwilę ich opuści, skarżą się albo całkiem upadają na duchu.
    2. Kto kocha Jezusa dla Jezusa, a nie dla własnego zadowolenia, błogosławi Go i w męce, i w bólu serca tak samo, jak w uniesieniu radości. A nawet gdyby Jezus nigdy nie zechciał zesłać mu pociechy, i tak by Go zawsze chwalił i dziękował.

    3. O, jak wiele może czysta miłość Jezusa bez domieszki żadnego własnego dobra czy miłości!
    Czyż ci, co tylko samej pociechy szukają, nie powinni się nazywać płatnymi wyrobnikami? Czyż nie kochają bardziej siebie niż Chrystusa ci, co mają na oku tylko własną wygodę i korzyść? Gdzież jest ten, kto pragnie służyć Bogu za darmo?

    4. Rzadko spotyka się kogoś tak uduchowionego, aby był ogołocony ze wszystkiego. Któż znajdzie prawdziwie ubogiego duchem i wolnego od wszelkich przywiązań? Daleko on i bezgraniczna jego cena. Chociażby człowiek oddał całą swoją istotę – nic to jest. A choćby czynił wielką pokutę, i to mało.
    I choćby zdobył wielką wiedzę, jeszcze mu daleko. I choćby odznaczał się wielką cnotą i głęboką pobożnością, jeszcze wiele mu brak, a właściwie brak mu jednej rzeczy, najpotrzebniejszej. Jakiej? Aby, porzuciwszy wszystko, siebie także porzucił, z siebie samego się wyzuł całkowicie i nic nie zatrzymał dla siebie z miłości własnej. I niechby wiedział, że kiedy uczynił już wszystko, co powinien był uczynić, nie uczynił nic zgoła.

    5. Nie ceń sobie za bardzo tego nawet, co bardzo może być cenione, ale mów, żeś sługą nieużytecznym w prawdzie, jak mówi sama prawda: Gdy uczynicie wszystko, co wam rozkazano, mówcie: Słudzy my nieużyteczni.
    Wówczas będziesz naprawdę ubogi w duchu i nagi i będziesz mógł rzec z Psalmistą: Bom jest samotny i ubogi. A jednak któż jest bogatszy, kto możniejszy i bardziej wolny niż ten, kto siebie samego i wszystko swoje umiał porzucić i najgłębiej się poniżyć?
    http://kempis.prv.pl/

  5. Monika pisze:

    “O naśladowaniu Chrystusa” – Tomasz a Kempis

    Księga I Zachęty pomocne do życia duchowego
    Rozdział XI
    O TYM, JAK OSIĄGNĄĆ SPOKÓJ DUCHA I DĄŻYĆ DO DOSKONAŁOŚCI

    1. Moglibyśmy cieszyć się pełnym pokojem, gdybyśmy nie zajmowali się ciągle tym, co do nas nie należy, co kto powiedział lub zrobił. Jak może trwać w pokoju ktoś, kto nieustannie miesza się do cudzych spraw? Kto na zewnątrz szuka rozrywki? Kto niewiele i rzadko skupia się w sobie? Błogosławieni prości, albowiem oni osiągną pokój.
    2. Dlaczego niektórzy święci byli tak doskonali i tak skupieni? Bo starali się tak siebie umartwić, by zdławić w sobie wszystkie ziemskie pragnienia i dzięki temu mogli całym żarem serca przylgnąć do Boga i uzyskać prawdziwą wolność ducha.
    My zaś ciągle jeszcze zajmujemy się własnymi uczuciami i nazbyt troszczymy się o to, co przemija. Rzadko udaje nam się pokonać choć jedną naszą wadę i nie ma w nas żarliwości codziennego doskonalenia się, jesteśmy chłodni albo letni.

    3. Gdybyśmy całkowicie umarli dla siebie samych, a mniej byli wewnętrznie uwikłani, moglibyśmy pojmować nawet rzeczy Boże i w zachwycie doświadczać już tchnienia niebios. Jedyną i największą naszą przeszkodą jest to, że nie jesteśmy wolni od uczuć i pożądań i nie próbujemy nawet wstąpić na drogę doskonałości świętych. Wystarczy najmniejsza przeszkoda, a od razu załamujemy się i szukamy wytchnienia u ludzi.

    4. Jeśli tylko jak dzielni rycerze spróbujemy trwać w boju, to na pewno ujrzymy, jak z góry Pan śpieszy nam z pomocą. On jeden bowiem potrafi wesprzeć walczących i tych, którzy ufają Jego łasce, bo On sam wyzywa nas do boju, aby dać nam szansę zwycięstwa. Jeśli religia polegać będzie dla nas tylko na zewnętrznym przestrzeganiu przepisów, wkrótce wyczerpie się pobożność. Lecz my przyłóżmy siekierę do pnia, aby oczyścić się ze zbędnych pragnień i zdobyć spokój ducha.

    5. Przypuśćmy, że co roku wykorzenimy z duszy jedną wadę. Niedługo osiągniemy doskonałość. Lecz z nami dzieje się czasem odwrotnie. Lepsi i czystsi bywamy na początku naszego nawrócenia niż po latach powołania.
    Nasza żarliwość i nasz rozwój powinny codziennie wzrastać, a dzisiaj zdaje się niekiedy, że to już wiele, jeśli kto potrafi zachować choć cząstkę swojej pierwszej gorliwości. Jeśli na początku zdołamy się trochę przełamać, to z czasem wszystko będzie nam przychodzić lekko i radośnie.

    6. Trudno jest pozbyć się złych nawyków, a jeszcze trudniej postępować wbrew własnej woli. Ale jeżeli nie zwyciężysz w rzeczach drobnych i łatwych, jakże poradzisz sobie z trudniejszymi? Już na początku staraj się opanować swoje skłonności i pozbyć się złych nawyków, bo inaczej powoli zabrniesz w prawdziwe trudności.
    Jeżeli to zrozumiesz, o, jaki spokój cię ogarnie, jaką radość sprawisz innym, ile przybędzie ci żarliwości w nieustannym duchowym doskonaleniu się.
    http://kempis.prv.pl/

  6. Monika pisze:

    “O naśladowaniu Chrystusa” – Tomasz a Kempis

    Księga I Zachęty pomocne do życia duchowego
    Rozdział X
    O TYM, ŻE NALEŻY STRZEC SIĘ NADMIARU SŁÓW

    1. Strzeż się, jak tylko możesz, ludzkiego zgiełku, bardzo bowiem szkodzi gadanie o sprawach błahych, nawet gdyby wypływało z najlepszych intencji. Szybko owieje nas pustka i schwyta w swe sidła. Jakże często wolałbym milczeć i nie przebywać wśród ludzi. Ale czemuż to tak chętnie gadamy i wdajemy się w rozmowy, jeśli tak rzadko udaje nam się bez skazy sumienia wrócić do swojej ciszy?
    Dlaczego tak chętnie mówimy, że w wymianie zdań szukamy pociechy i chcielibyśmy w ten sposób ulżyć sercu zmęczonemu rozmyślaniem? A przecież wolimy rozmawiać i myśleć o tym, co lubimy i czego pragniemy, niż o tym, co jest nam przykre.
    2. Ale niestety! Jakże to wszystko daremne! Bo zewnętrzne uciechy powodują tylko utratę prawdziwej Bożej pociechy. Dlatego czuwajmy i módlmy się, aby czas nie przepływał przez nas daremnie. Jeżeli trzeba mówić, mówmy o tym, co ważne. Niedobre przyzwyczajenie i niedbalstwo przyczyniają się do tego, że źle pilnujemy naszego języka. A przecież rozmowa o sprawach ducha może pomóc naszemu rozwojowi, zwłaszcza gdy ludzie bliscy sobie duchem i myślą, rozmawiają, łączą się wzajemnie w Bogu.
    http://kempis.prv.pl/

  7. Monika pisze:

    “O naśladowaniu Chrystusa” – Tomasz a Kempis

    Księga I Zachęty pomocne do życia duchowego
    Rozdział II
    O POKORZE W OCENIE SAMEGO SIEBIE

    1. Każdy człowiek z natury pragnie wiedzy, lecz cóż warta wiedza bez bojaźni Boga? Niewątpliwie lepszy jest skromny wieśniak służący Bogu niż dumny filozof, który o sobie nie myśląc bada ruchy ciał niebieskich. Ten, kto zna dobrze samego siebie, dostrzega własną brzydotę i nie lubuje się w ludzkich pochwałach. Gdybym wiedział wszystko, co można wiedzieć na świecie, a nie trwał w miłości, cóż by mi to pomogło w oczach Boga, który sądzić mnie będzie z tego, co czyniłem?
    2. Ucisz w sobie nadmierną żądzę wiedzy, bo płynie z niej wielki niepokój i wielkie złudzenie. Uczeni pragną, aby ich widziano i chwalono, jacy to są mądrzy. Jest wiele rzeczy, których znajomość niewiele albo wcale nie przynosi duszy pożytku. Jakże niemądry jest ten, kto zabiega o wszystko, tylko nie o to, co służy jego zbawieniu. Nadmiar słów nie nasyca duszy, ale dobre życie uspokaja umysł, a czyste sumienie przybliża do przyjaźni Boga.

    3. O ile więcej i lepiej umiesz, o tyle surowiej będziesz sądzony, jeżeli życie twoje w tym samym stopniu nie będzie świętsze. Nie nadymaj się z powodu sztuki czy wiedzy, lecz raczej lękaj się otrzymanej umiejętności. Jeśli zdaje ci się, że wiele umiesz i wiele rozumiesz, wiedz, że jest wiele więcej rzeczy, których nie wiesz. Nie przeceniaj swej wiedzy, przyznawaj się raczej do niewiedzy. Czemu miałbyś się wynosić nad innych, gdy tylu jest od ciebie uczeńszych i bardziej doświadczonych? Jeśli chcesz z pożytkiem się uczyć i wiedzieć coś naprawdę, znajdź radość w tym, że ludzie nie wiedzą o tobie i mają cię za nic.

    4. Oto największa i najlepsza szkoła: poznać naprawdę samego siebie i odwrócić się od siebie. O sobie samym niewiele mniemać, a o innych zawsze jak najlepiej – to mądrość, to jest doskonałość. Nawet gdybyś widział, że ktoś jawnie grzeszy albo dopuszcza się zbrodni, nie powinieneś uważać się za lepszego, bo nie wiesz, jak długo wytrwasz w dobrym. Wszyscy jesteśmy ułomni, lecz ty nie sądź, że ktoś mógłby być bardziej ułomny od ciebie.
    http://kempis.prv.pl/

  8. Monika pisze:

    Zachęcam wszystkich do częstego powracania do tej małej a jakże cennej książeczki:
    „O naśladowaniu Chrystusa”, bo tylko Jezus jest Panem!

  9. szulamitka pisze:

    sługa boży ks.J.Balicki w czasie 2 wojny św,prowadził zapiski.Każdy dzień tak zaczynał:
    „Dobrze Boże żeś mnie upokorzył,dobrze,bo…” Te słowa są bardzo potrzebne w naszych relacjach z Bogiem.Warto je też stale powtarzać.

  10. wobroniewiary pisze:

    Pozdrawiam serdecznie wszystkich Czytelników.
    Przez tydzień albo i dłużej będziecie sami z Adminem (to zależy jak długo będziemy nad morzem)

    Komputerka nie biorę, nic nie napiszę chyba, że „palcami Admina” jak co ważnego wyjdzie i mu podyktuję przez tel. no i …za mieisąc też będzie dłuższa przerwa, bo …kochane Medziugorje. Wtedy „Wy będziecie prowadzić stronę” swymi mądrymi komentarzami, my z Adminem będziemy się modlić na Podbrdo :)”)
    Pozdrawiam wszystkich Czytelników zapewniam o modlitwie i o taką proszę.

    Babcia prosi napisać „nie martwcie się, Pan niedługo przyjdzie i zrobi porządek” . Do czasu mego powrotu babcia też nie napisze (bo ona mi dyktuje) więc bez Ewy i bez babci
    ale pamiętajmy, że

    Jezus jest Panem 🙂

  11. babcia pisze:

    Pan naprawdę niedługo przyjdzie i zrobi porządek 🙂

    Jezus jest Panem
    I ja wszystkich pozdrawiam i cieszę się że mnie czytacie.
    Życzę wszystkim, żeby w wieku 82 lat mieli tyle sił co ja, chodzić na spacery, pisać listy po ukraińsku do rodziny i do znajomych, którzy tam pod Lwowem zostali i mdlić się i pomagać Ewie być babcią dla jej dzieci, bo moja córka mieszka nad morzem to dziękuję Bogu że Ewa jest dla mnie rodziną tu na miejscu

    Jezus jest Panem!

  12. wobroniewiary pisze:

    Aha, dzisiaj Czatachowa i okazja do pomocy!


    Transmisja spotkania otwartego 18.08.2012

    Kochani zbliża się wrzesień, a dla wielu rodzin to czas wzmożonych wydatków. Dzieci rozpoczynają rok szkolny, a podręczniki, tornistry i inne potrzebne rzeczy kosztują. Wielu rodziców na to nie stać. Jeżeli chcecie pomóc tym dzieciom finansowo, możecie to zrobić poprzez naszą Fundację Miłość i Miłosierdzie Jezusa, wpłacając pieniądze na konto fundacji.

    W tytule przelewu wpiszcie „DLA DZIECI”,
    a my zatroszczymy się o to by pieniądze dotarły do naprawdę potrzebujących rodzin.

    Fundacja „Miłość i Miłosierdzie Jezusa”
    Szpitalna 9, 42-300 Myszków
    Konto bankowe: PKO BP 18 1020 2498 0000 8002 0490 5487
    SWIFT (dla przelewów z zagranicy): BPKOPLPW

    http://mimj.pl/transmisja-spotkania-otwartego-18-08-2012/

  13. wobroniewiary pisze:

    Panie Leszku, daliśmy Panu kredyt zaufania, ale pan go nadużył po …chamsku

    To, że ksiądz nie aprobuje Mery i jej masoństwa oraz chronienia 4 liter na wiecznym raju to nie znaczy, że może pan kpić z księdza Adama choćby wstawiając Valtortę, Doktórów Koscioła, Ewangelię a między pszenicę kąkol – bezczelne insynuacje na temat księdza

    Przykro nam ,że ma pan wokół siebie w Niemczech samych modernistów (a gdzie ich nie ma) ale to nie powód lżenia z księdza i nazywania go tak jak pan to robi, choćby cytując samą Ewangelię a potem pisać , że :

    1) „Chyba Ks. wpadl w cos gorszego niz maliny.
    Jak sie probuje zdzblo pokazac u innych i w ten spsob zdyskredytowac….
    2) „Tak to Lucyfer jest ponad Aniolami bo poznal mysli Ksiendza …..”
    3) PRZECZYTAJCIE WSZYSTKIE KSIEGI A POJMIECIE SAMI
    jakie bzdury piszecie ….dotyczy to niestety wiekszosci …

    4) Bez odpowiedniej lektory brak wiedzy na ten temat ,polecam lekarstwo na brak wiedzy….
    5)eśli ksiądz mówi, że w Kościele nie ma Pana Jezusa, bo Go na bruk wyrzucili….to coś z tym księdzem nie tak. Kosciol to nie sama Polska ,jak sie w domu siedzi nigdzie sie nie bylo i nic nie widzialo to mozna opowiadac takie bajki.

    5) Czy kierujecie sie jakas logika w ocenianiu… Dla tych co chca cos z nauczania kosciola…Papież Urban VIII o objawieniach „prywatnych”
    „W podobnych przypadkach lepiej jest wierzyć niż nie wierzyć, gdyż jeżeli wierzymy i zostanie udowodnione jako prawdziwe – będziemy szczęśliwi, że uwierzyliśmy…..

    6) Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus. ….to coś z tym księdzem nie tak.
    Kosciol to nie sama Polska ,jak sie w domu siedzi nigdzie sie nie bylo i nic nie widzialo to mozna opowiadac takie bajki.

    7) Kolo wzajemnej adoracji ,dlaczego publikujecie tylko wybrane komentarze.
    To jest zwyczajne dranstwo.
    Co do tekstu ,co jest w waszym sercu to i taki komentarz.
    Gdzie jest w nim mowa o tym by katolik nie szedl do spowiedzi!!!
    PODOBNO WIERZYCIE W MILOSIERDZIE ????
    Cos sie wam poplatalo!!!!
    Co ma zrobic czlowiek niewierzacy podczas ostrzezenia madrale…
    Jesli mozna mowic o opetaniu ,to chyba z waszych tekstow widac rogi.

    ZA DUŻO TEGO – PROSZĘ WRACAĆ „DO SWOICH”
    TU SĄ INNE KLIMATY.
    Czytać nie zabraniamy ale za wszelkie adwersacje ( o ile pan taki światowy wszędzie był i wie co to znaczy, bo my to tłuki średniowieczne -patrz pana wypociny pkt. 6) -dziękujemy i żegnamy
    Z Panem Bogiem!

    • Ewa pisze:

      Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
      Czytam Wasze forum od jakiegoś czasu i pragnę się podzielić pewną refleksją.
      Znam orędzia, czy jak kto woli zapiski MBM z Irlandii, dużo w nich błędów, niejasności i uproszczeń. Początkowo przypisywałam je błednym tłumaczeniom, potem ograniczeniom, jeśli tak to można nazwać, wizjonerki. Przeglądając forum trafiłam tutaj. Początkowo się ucieszyłam, moje wrażenia się potwierdziły, wątpliwości zaczęły rozwiewać i oto znalazłam grono zaangażowanych, rozmodlonych chrześcijan. Niestety na krótko.
      Nie chcę Was krytykować ale język, którym się posługujecie w polemice jest odpychający, po prostu niegodny chrześcijanina.
      Chyba się trochę pogubiliście, kilka osób już Wam delikatnie zwróciło na to uwagę. Jeżeli posługujecie się kpiną i sarkazmem, kierujcie je na zjawiska, nie na Osoby. Nie wydawajcie pochopnych sądów, w dodatku upokarzających. Nawet aniołowie tego nie czynią. Nie macie monopolu na Prawdę, co zresztą Pan Bóg Wam dyskretnie pokazuje.
      Czy modlicie się za Marię? Ofiarowujecie za nią swoje niedostatki i cierpienia?
      Może wspólna, regularna, codzienna modlitwa na różańcu, choćby przez miesiąc, dwa?
      I jeszcze jedno, czytając to forum ma się wrażenie, że podział sięga dwóch biegunów – My od ks. Adama i oni od Mary z Irlandii. To naprawdę zacieśnia wasze serca, i to chyba miał na myśli Leszek.
      Polecam Was w modlitwie.
      Szczęść Boże. JEZUS JEST PANEM.
      Ewa

      • wobroniewiary pisze:

        podział się rysuje ale nie na my od ks. Adama i reszta ale my od wierności Kościołowi Bogu i Ewangelii (ks. Adam jest synonimem Kościoła) oraz reszta czcząca bestię, dla których Mery jest bogiem nieomylnym…

        Jest podział na trwających w kościele i modlących się za kapłanów i z kapłanami na widzących w kościele SAMO ZŁO, za to Mery is OK!

        Ten podział zapowiedziało już dawno …. samo Niebo
        Św. Brygida Szwedzka miała objawione od Pana, że zanim przyjdzie w chwale i zanim pojawi się syn zatracenia, najpierw pojawią się „chrześcijanie lubujący się w herezjach”
        Właśnie nastał ten czas…czas zwodzenia jak mawia ks. Tadeusz Kiersztyn!

        • Ewa pisze:

          Niech Będzie pochwalony Jezus Chrystus.
          Tak, podział zapowiedziany przez Chrystusa i Jego proroków jest i staje się coraz bardziej widoczny. Zaczyna się od podziału w nas samych („nie czynię tego, co chcę ale to, czego nie chcę”), przez podział w rodzinie, wspólnocie, państwie, Kościele, między narodami, aż po walkę między duchami, między dziećmi Bożymi i mocami ciemności.
          Naprawę świata zaczynamy od nas samych, innej drogi nie ma.
          „Mary is OK” – brzydko i nie po chrześcijańsku – powtórzę raz jeszcze.
          Regularna modlitwa za Marię, która jest podobnie jak Ty dzieckiem Bożym, może Was z tej formy nienawiści, a przynajmniej ostentacyjnego braku miłości, uleczyć.
          Innej drogi do Chrystusa po prostu nie ma.
          Pokazuje nam to sam Jezus, Maryja i wszyscy święci.
          Dopóki swoją siostrę będziecie zjadliwie nazywać Mary (niby angielska odmiana ale jest w tym złośliwość), Niemiłosierną Mary itp., dopóty będzie jawnym, iż niewiele zrozumieliście z nauki o krzyżu.
          Nie walczymy o wiarę mieczem i pogardą ale miłością i prawdą.
          Jezus nie jest złośliwy, Maryja nie jest złośliwa. Szyderca nie jest świętym.
          Ks. Adam jest sługą Bożym i sługą Kościoła. My jesteśmy Kościołem i jako chrześcijanie nie mamy się wzajemnie biczować, bo tym samym biczujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa.
          „Cokolwiek uczyniliście braciom moim najmniejszym, Mnieście uczynili”
          Nawet do Judasza Jezus mówił: „Przyjacielu” i nie było to podszyte ironią.
          W imię Jezusa proszę Was, skończcie ten temat albo zmieńcie ton.
          Nie sądźcie, byście byli sądzeni.
          Szczęść Boże. JEZUS JEST PANEM.
          Ewa

      • Terra pisze:

        Rozumiem Cię, Ewo, i wiem, że nie kieruje Tobą żadna zła intencja w zwróceniu uwagi na język, którym niektóre osoby posługują się by napiętnowywać herezje BMB, często też ją samą i pana Bronka. Mnie też to w jakiś sposób odstręczało, tym bardziej, że ksiądz Adam wyraźnie prosił, żeby tam już nie zaglądać, w ogóle nie otwierać tamtej strony. Widziałabym to tak, że skoro Adminka ma pozwolenie od księdza na wchodzenie na w/w stronę i wyszukiwanie występujących tam zwodzeń i nieścisłości, niech pozostanie ona rzeczywiście jedyną osobą, która je tutaj przedstawia zawsze wtedy, kiedy poczuje, że tak trzeba. Bez zbędnych komentarzy. Nie wiem czy to najlepszy sposób ale na pewno ograniczy rozpisywanie się wielu osób na ten temat. Wiadomo, że takie szatańskie praktyki budzą złość i ciężko się uchronić przed złośliwością i grzechami języka w zetknięciu z taką bezczelnością i jawnym występowaniem przeciwko Kościołowi. Po prostu czasem „szlag” człowieka trafia na myśl ile osób zostanie zwiedzionych.
        Co do Twojego pomysłu modlitwy za Marię z Irlandii uważam, że jest to świetny pomysł, jedyny zresztą, który może tutaj cokolwiek pomóc. W związku z tym pytanie: kto z Was zobowiązałby się do modlitwy właśnie za tę panią Marię, która tyle krwi nam już napsuła i zrobiła tyle złego? „Nie do tych przyszedłem, co się dobrze mają ale do tych, którzy potrzebują lekarza” – mówi Jezus. Powiedzmy: 2 miesiące Różańca codziennie w intencji nawrócenia MBM? Ewo? Brygadzisto ;)? Czytelnicy? Proszę o odzew. Modlitwa za wrogów Kościoła, za naszych nieprzyjaciół i wrogów jest najtrudniejsza. I dlatego najbardziej skuteczna. Modlitwa o nawrócenie nigdy nie pozostaje niewysłuchana :). A może tylko dołączymy do kogoś, kto już modli się za MBM?

  14. wobroniewiary pisze:

    Moje drogie Panie po kolei:
    1 Terra
    Po pierwsze razem z Adimką codziennie modlimy się zarówno za Mieczysławę Kordas jak i za Mery MBM codziennie dziesiątek Różańca, pod Twoją obronę oraz Święty Michale Archaniele nie chwaliliśmy się tym „niech nie wie lewica co czyni prawica”
    innych zapraszamy do podobnej modlitwy.
    2. Ewa
    Nie ma czegoś takiego że ksiądz pozwala wchodzić na stronę dzieckonmp pozwolił wiedzieć a nie zaglądać a to różnica (skrzynkę mamy wspólną to znam treść e-maili) a co piszą na innych stronach wiemy z maili bo ludzie nimi nas zasypują.
    Będąc powołanymi do walki z herezjami często wchodzimy na stronę ostrzeżenie wordpress.
    3. Jeśli idzie o nazwę „niemiłosierna Mery” to zawdzięczamy ją ks. Adamowi i nie zamierzamy z niej rezygnować.
    NIE MIŁOSIERNA – BO UKRADŁA ŚW FAUSTYNIE MIŁOSIERDZIE

    • Terra pisze:

      To super, że się już modlicie za Marię i Mieczysławę 🙂 Ja, zainspirowana przez Ewę, zaczynam od dziś, i mam nadzieję, że będzie nas jak najwięcej!
      Jezus jest Panem!

    • Ewa pisze:

      W obroniewiary
      Pamiętajmy, że modlitwa w pierwszej kolejności zmienia i nawraca tego, który się modli. Pozwala pokochać nieprzyjaciela, który wyrządza nam krzywdę.
      Po ludzku jest to niemożliwe, tylko modlitwa powoduje, że naturalna niechęć i nienawiść spala się w ogniu Bożej Miłości. To dlatego Maryja nieustannie prosi nas o modlitwę.
      Modlitwa Maryi zmienia losy świata, nasza modlitwa uświęca nas a przez to i świat.
      Słudzy Boży też mają swoje słabości, naśladujmy ich w tym, co dobre!

      Terra
      Mogę się zobowiązać do jednego dziesiątka różańca, chociaż MBM mało mnie zajmuje…może nie widzę skali problemu. Czytałam przez pewien czas codziennie ale bez wielkiego zaangażowania – podstawą pozostaje Pismo św., Tomasz a’Kempis, św. Teresa, św. Faustyna a ze współczesnych od 20 lat Vasula i Maria Valtorta, a pism mistyków jest tyle, ze życia nie starczy by to wszystko zgłębić…:)))
      Wszystko już zostało powiedziane, trzeba „tylko” tym żyć.
      Osobiście trudniej mi się modlić np. za członków rządu naszego kraju i konkretnych „wielkich” tego świata… ale skoro już się tu znalazłam i rzuciłam propozycję, czemu nie? Duch Boży wieje, kędy chce.

      Szczęść Boże. JEZUS JEST PANEM!
      Ewa

      • wobroniewiary pisze:

        @Ewa
        „a pism mistyków jest tyle, ze życia nie starczy by to wszystko zgłębić…:)))”
        No właśnie po co nam potrzebna jeszcze MBM ze swoimi krucjatami ? 🙂

        • Ewa pisze:

          :)))
          „potrzeba niewiele”, Pan przychodzi w ciszy, trzeba mu zrobić przestrzeń. Najmniejsze z zagrożeń, jakie dostrzegam w krucjatach MBM to właśnie to zajęcie czasu, ducha, „co nowego?”, to pozostawanie na powierzchni. Pan tak nie działa, w Medjugore, „Prawdziwym życiu w Bogu” nieustannie podkreśla – żyjcie orędziami, modlitwą, Eucharystią, nie szukajcie sensacji…O większych zagrożeniach trudno mówić, jeszcze nie wiadomo, jak to się skończy, choć wszystko wskazuje na oderwanie części owiec z owczarni. Raczej bez rozmachu ale przecież każda dusza jest tą najcenniejszą…
          Stójmy na straży wiary – gorliwi ale opanowani, „nie dawajmy miejsca diabłu”, niech się nie cieszy ze zwycięstwa po obu stronach. Bądźmy święci jak nasz Ojciec w niebie jest Święty.
          Szczęść Boże. Jezus jest Panem.
          Ewa

        • brygadzista pisze:

          to taka „mała różnica” pomiędzy wojownikami a bojownikami

        • Benka pisze:

          @Ewa
          „””Najmniejsze z zagrożeń, jakie dostrzegam w krucjatach MBM to właśnie to zajęcie czasu, ducha, “co nowego?”, to pozostawanie na powierzchni.””””
          Chyba jest to największe zagrożenie , chyba sobie zdajesz sprawę z czasu jaki ludzie spedzają na odmawianiu tych „modlitw”. Gdzie obowiązki stanu , gdzie czas na Różaniec
          Koronke i inne codzienne modlitwy, jakie mamy w Kościele.??
          Czy nie zauważyłaś @Ewo , że to zaglądanie jest uzależnieniem?
          Tak nie można !!! Wykładasz tu własny pogląd , pewnie zaraz się obrazisz ,że zwracam uwagę na to co piszesz.
          Pewnie odpowiesz , że nie widzisz zagrożenia ,bo Ciebie nie wciągnęło .
          Ale to nie jest argument , żaden , ja też należę do tych ,którzy nie czuli i nie czują
          pociągu do znajomości tych „przekazów”

        • Maria z Amsterdamu pisze:

          Pani Ewo, zwycięstwo jest zawsze po jednej stronie – po stronie PRAWDY! A więc nie jak Pani pisze: ”nie dawajmy miejsca diabłu, niech się nie cieszy ze zwycięstwa po obu stronach.” Po jakich obu stronach?
          Uważam, że ”ukochana córka” z Irlandii jest wykreowana i że siedzi za nią sztab okreslonych ludzi, a jeżeli nie…, to przecież nie teolodzy, bo to byłoby co najmniej śmieszne, aby wypuszczać w świat takie brednie teologiczne; kardynalne błędy! – nawet do odkrycia przez ”niedouczonych”. Podobno biskupi irlandzcy obradują ”przeciw”, to niech podejmą decyzję i to już! Ofiar nie brakuje…
          Wystarczy teraz (o ile się zdąży) przeczytać ORĘDZIA : ”PRAWDZIWE ŻYCIE W BOGU” –
          – Vassula Ryden – Niebo na Ziemi! (moja opinia): http://www.voxdomini.com. pl
          Oczywiście ”GARABANDAL”, ORĘDZIA PANI WSZYSTKICH NARODÓW – AMSTERDAM: http://www.de-vrouwe.info i przyjmować sercem(!) comiesięczne ORĘDZIA Z MEDJUGORJE, nie mówiąc już o Adamie-Czlowieku… z naszej Ojczyzny.
          Rozumię Pani dobre intencje, ale napisałam, co napisałam. A modlić się nie będę za ten cały ”proroczy” śmietnik internetowy. Sorry!
          Pozdrawiam. Z Bogiem i Jego Matką, Panią Wszystkich Nadrodów! Współodkupicielką!!!

  15. wobroniewiary pisze:

    Medziugorje – orędzie do Iwana Dragićewića 17 sierpnia 2012
    Drogie dzieci, dziś wzywam was do modlitwy, zwłaszcza za moich ukochanych kapłanów, o modlitwę za biskupów i Ojca Świętego.
    Módlcie się, drogie dzieci, za moich pasterzy, módlcie się więcej niż kiedykolwiek.
    Ja wasza Matka modlę się z wami i jestem z wami.
    Więc bądźcie wytrwali w modlitwie i módlcie się ze mną w moich intencjach.
    Dziękuję, drogie dzieci, także dzisiaj, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

    Ivan po objawieniu powiedział też między innymi: Chciałbym podkreślić, że tego wieczoru Pani wezwała nas: „więcej niż kiedykolwiek” – szczególnie, by modlić się za kapłanów, biskupów i za Ojca Świętego.

  16. muszelka pisze:

    Kochani ja już nic nie rozumiem.
    Czytam obydwie strony ale do tej pory się nie odzywałam
    Dziś jest na stronie dziecka orędzie Ivana żeby się modlić za kapłanów, napisałam o modlitwie za ksieży i tyle.
    Z nikim nie trzymam, nikogo nie znam. Ani ich ani was
    Po prostu wkleiłam link do filmu z księdzem Adamem i usunięto.
    To naprawdę jakaś wojna i podział.
    Przecież ksiądz Adam nie jest suspendowany.
    Dlaczego katolicka strona dzieckonmp.wordpress.com usuwa wpisy z filmami katolickich księży
    Smutne to jest coraz bardziej
    Pozdrawiam ze słonecznego Szczecina 🙂

    • wobroniewiary pisze:

      @Muszelko
      Ks. Adam nie jest mile widziany na tamtym blogu, zostawmy ten temat lepij się modlić niż sprzeczać kto chce zobaczy, usłuszy, przeczyta ks. Adama na naszej stronie.
      Pozdrawiam słoneczny Szczecin i wszystkich uśmiechniętych Szczeciniam. 🙂

    • Margaretka pisze:

      Muszelko może usunięto, bo ksiądz się gubi w tym co mówi, 24 minuta; ksiądz twierdzi że Conchita poda datę ostrzeżenia na kilka dni przed, żaden przekaz z garabandal tego nie potwierdza, ksiądz pomylił ‚ostrzeżenie’ z zapowiadanym ‚cudem’ który ma być ogłoszony na kilka dni wstecz. Można by pomyśleć że księdzu się przejęzyczyło, ale on w kolejnych minutach mówi dokładnie o ostrzeżeniu, więc nie miał na myśli ‚cudu’
      A może w necie są fałszywe informacje i ja je powielam? czyżby Conchita faktycznie znała datę ostrzeżenia? Mam nadzieję że mój wpis do muszelki się pojawi i odpowie ktoś na temat moich powiedzmy ‚dociekań’

    • wobroniewiary pisze:

      Margaretka ze spamu:
      „Muszelko może usunięto, bo ksiądz się” [ dalsza część komentarza usunięta ze wzgledu na insynuacje wobec księdza, Admin ]

  17. Terra pisze:

    A ja słyszałam o takiej jednej pani, którą diabeł nękał pokazując się jej pod postacią wielkiego, czarnego psa, stając na drodze do kapliczki. Miała na imię Faustyna. Została świętą. Z jej „Dzienniczka” wynikało, że raczej poważnie nie grzeszyła…. Więc ksiądz też nie musiał.

  18. Tuptusia pisze:

    Wielkiej świętej Teresce od Dzieciątka Jezus ukazał się diabeł pod postacią Pana Jezusa na krzyżu.
    Im ktoś bliżej Boga, tym bardziej diabeł stara się zwieść.

  19. Benka pisze:

    @Jacek Kefir
    Ubliżasz księdzu .
    Odczep się od PiS

  20. Kinga pisze:

    Terra, Twoja odpowiedź na wpis Jarka Kefira jest dla mnie tak genialna, że aż śmieję się głośno z radości. Ks. Adam jest wspaniałym kapłanem (kilka razy byłam u Niego na mszy św., miałam nawet tak ogromną łaskę aby odbyć u Niego spowiedź generalną). Ufajmy Bogu.
    JEZUS JEST PANEM!

  21. Alicja pisze:

    Szanowny panie Kefir, serdecznie radze zapoznac sie z zyciorysem Ojca PIO, oraz z walkami duchowymi, jakie ten Swiety musial staczac, za to, ze wyrywal pieklu dusze! Radze wiec, Ksiedza Adama nie oceniac i nie gdybac wzgledem Jego osoby, bo jak pan wie, bedziemy rozliczeni z kazdego wypowiedzianego slowa.( napisanego tez ). Tylko Jezus jest Panem!

  22. Alicja pisze:

    Prosze poprawic na rozliczeni a nie rozlaczeni! Dziekuje i przepraszam za pomylke.

  23. Ewa pisze:

    @Benka
    Pozostaję przy swoim – NAJMNIEJSZE, bo największe to utrata życia wiecznego, między zaniedbaniem a wyrzeczeniem się bliskości Boga na zawsze, jest jednak róznica. Nie każde zaniedbanie i nie każde błądzenie kończy się w piekle.
    Szczęść Boże.
    Ewa

    • Benka pisze:

      @EWA
      Z całym szacunkiem !!! używasz teraz argumentów „elokwentnych” .
      „”””Nie każde zaniedbanie i nie każde błądzenie kończy się w piekle”””
      Widzę ,że masz monopol na Prawdę , a powyżej pisałaś @Ewo ,że nikt nie ma tego monopolu. Więc jak to jest ….?
      Gdzie ? , według Twojej oceny zaczyna się „””wyrzeczenie się bliskości Boga na zawsze „””
      czy tutaj też Ty chcesz granicę postawić ?
      Ja bym wolała ,żeby to zrobił kapłan —np. właśnie ks. Adam

  24. Admin pisze:

    Pozdrawiam podróżujących pociągiem gdzieś na północ i słuchających transmisji nabożeństwa z Czatachowej z Ojcem Danielem (tu ciekawostka ja słucham przez internet a przez komórkę ode mnie słucha cały przedział pociągu)
    Link do słuchania: http://transmisja.czatachowa.pl/
    Specjalne podziękowania od Adminki i Jej małego „Aniołka” dla Joaneczki za smakołyki na drogę które przyniosła na dworzec w Lublinie 🙂

    • Terra pisze:

      Pozdrowienia z Pomorza dla Podróżników 🙂 Z niecierpliwością oczekujemy odwiedzin!

    • Niezapominajka pisze:

      Też słucham przez internet, dziękuję za przypomnienie i za linka bo sama zapomniałam 🙂
      Teraz trwa modlitwa o uzdrowienie fizyczne, przyłączam się do modlitwy za piszących i czytelników tej strony we wszystkich Waszych intencjach.

    • joaneczka pisze:

      Cala przyjemnosc po mojej stronie i na zdrowie;-)!!! Pozdrawiam cieplo Adminke z coreczka i Admina:-)

      TYLKO JEZUS JEST PANEM!!!

  25. Tadeusz z Podkarpacia pisze:

    Znalezione w necie:
    Jedno zdanie z mbm:
    „Muszę ostrzec wszystkie dzieci Boże. Drugim razem nie przyjdę w ciele.”
    Komentarz z netu:
    Pan Jezus nie przyjdzie drugim razem w ciele, a więc zarzut millenaryzmu jakoby Pan Jezus miał chodzić po Ziemi przez 1000 lat, odpada.

    Drogi komentujący to nie zarzut millenaryzmu a herezja jaka jest u mbm.
    O ile wiem to właśnie u mbm była mowa o 1000 lat chodzenia Pana Jezusa po ziemi i o 1000 lat raju i szczęśliwości na ziemi.

    • brygadzista pisze:

      mbm zaczyna sama fiksować. Chyb lekarstwa się skończyły. Pan Jezus zmartwychwstał, wstąpił do nieba i POWTÓRNIE PRZYJDZIE sądzić zywych i umarłych. To artykuł wiary. wg mbm miał królować w 1000 letnim raju z wybranymi, teraz już mu się odwidziało i nie przyjdzie w ciele po raz drugi.?? Woda z mózgu

      • Benka pisze:

        @brygadzista
        @Tadeusz
        Jak zwykle , poczucia zdrowego humoru nie zabrakło Wam i tym razem.
        To jest najlepsze lekarstwo .

    • Benka pisze:

      @Tadeusz
      I w ten właśnie sposób ośmieszają naszą wiarę , i Kościół .
      Jeden człowiek nieodpowiedzialny głosi bzdury,
      drugi człowiek , w imię „nie wiem czego” , sugeruje że należy mówić o „zjawisku” ,
      tak , jakby jego żródło , to była ” wirtualna przestrzeń „.
      I nic nie pomogą , nawet najpiękniejsze , wzniosłe teorie….
      Nasz Pan mówi : Tak -tak , Nie -nie.. reszta pochodzi od ….. itd….

  26. Ewa pisze:

    @Mario z Amsterdamu
    Mówię o tym, byśmy przez niekonstruktywną krytykę, złośliwość i kłótliwość nie dawali miejsca diabłu. Takie postawy z całą pewnoscią nie są owocem Ducha Świętego. Jezus nalega byśmy kochali nieprzyjaciół – tak jak On ich ukochał, oddając za nich życie. I za nas, gdy i my byliśmy Jego nieprzyjaciółmi. Dziękujmy Bogu, że jesteśmy członkami Kościoła, bo żadna to nasza zasługa i nie pogardzajmy tymi, którzy się z niego wykluczają.
    Nie wejdziemy do nieba skłóceni z kimkolwiek, warto pojednać się gdy jeszcze jesteśmy w drodze, chocby symbolicznie, duchowo, jeśli inaczej nie można.
    Nie chcę juz tego tematu ciągnąć.
    Treścią pism MBM nie będę zajmować, uważam, że nie powinnismy poświecać temu za dużo czasu. Przytoczyć tekst, wykazać jawny błąd lub wątpliwość – wystarczy, o ile w ogóle ktoś czuje takie powołanie.
    Osoby całkowicie bezkrytyczne wobec tych pism muszą mieć rzeczywiście bardzo małą teologiczną wiedzę wynikającą z braku regularnego kontaktu ze Słowem Bożym, choćby tylko w cotygodniowej liturgii. Ale takich dziś nie brakuje, te zagłodzone dusze równie dobrze mogą paść ofiarą new age, sekty czy wróżki. Czy mamy powód, by czuć się lepsi?
    O wymienionych przez Panią pismach m.in. Vasuli wspomniałam we wcześniejszym poście. Dzięki „Prawdziwemu życiu w Bogu” wróciłam do Kościoła – 20 lat temu – po mocnym doświadczeniu piekła. Przeżyłam „Ostrzeżenie”. Mam świadomość ceny, za jaką zostałam odkupiona i mogę przeczuwać, jak ogromna liczba ofiar i modlitw została złożona w mojej intencji.
    Choćbym do końca życia nie wstawała z klęczek, nie jestem w stanie spłacić tego długu.
    Szczęść Boże.
    Ewa
    PS. a ja od czasu do czasu sobie chodzę po tych internetowych dzielnicach nędzy, duchowych slamsach i gdzieniegdzie zostawiam okruchy Bożego Słowa 🙂

    • Maria z Amsterdamu pisze:

      Pani Ewo, gratuluję RADOŚCI z ”Prawdziwego Życia w Bogu”! Przecież to jest NIEBO!!!
      Więc nie trzeba spacerować po ”internetowych dzielnicach nędzy”, ale rozpowszechniać ORĘDZIA przekazane Vassuli Ryden. To jest życzeniem naszego Pana.
      ”Moje Słowo jest jak lampa, aby dać Światło i świecić, ażeby każda dusza mogła Mnie widzieć i odczuć i do Mnie powrócić, rozumiesz? Pragnę tą ciemność, która tak bardzo spowiła ten świat, usunąć. Ja daję wam Moją lampę, aby ją umieścić na świeczniku a nie pod waszymi łóżkami.” Jezus, 28 sierpnia 1989 r.
      My nie jesteśmy ”lepsi”, ale ostrzegać musimy.
      Niech Dobry Bóg Panią błogosławi.

      • Ewa pisze:

        @ Mario z Amsterdamu,
        Tak to jest Niebo i ten sam Głos, który słyszymy z Ewangelii 🙂
        Użyłam pewnej metafory, może niezbyt fortunnej, ale uważam, ze jest to jakaś forma ewangelizacji. Dziś bardziej trzeba nieść światło nie do tych, którzy o Panu Bogu nigdy nie słyszeli (kaznodzieje dotarli juz chyba na krańce ziemi) ale do zlaicyzowanych, którzy o Nim zapomnieli.

        Odnośnie tego, o czym pisze Benka – rozumiem. Polecam „Koniec czasów” Marii Valtorty, zapiski o czasach ostatnich. Pan Jezus wypowiada się tam bardzo radykalnie i surowo o ludziach, którzy z premedytacją i świadomie Go odrzucają.
        W „Dzienniczku” św. Faustyny mówi wprost (cyt. niedokładnie, z pamięci): „jeżeli już naprawdę się na kogoś pogniewam, daję mu to czego chce”
        Cóż, do mnie przed laty bardzo trafiły słowa „wydobywaj dusze z otchłani” i „módl się za tych, za których już nikt się nie modli”.
        W chwilach wątpliwości oddaję modlitwy w ręce Matki Bożej, do Jej dyspozycji – myślę, że to najlepsze rozwiazanie. Ona najlepiej wie, komu i jak pomóc. Poza tym Duch Święty sam daje takie natchnienia – przykład biedaka, ofiarowującego modlitwę i pielgrzymkę za nieznaną sobie Glorię Polo (zobaczył zdjęcie zwęglonego ciała w gazecie, w którą miał zawinięte śniadanie).

        Polecam również świetną książkę „Ojciec Eliasz czas apokalipsy” Michaell D. O’Brien’a. Wielowątkowa, bogata powieść…

        Cały czas podkreślam, że zwróciłam uwagę tylko na jedno – byśmy w naszych wypowiedziach nie używali języka rodem z Onetu. Przywykłam do ostrej polemiki, dojrzewałam i wciąż napotykam wokół siebie ludzi wrogo nastawionych do Kościoła. Sama taką niegdyś byłam. Jest granica, której chrześcijanie nie powinni przekraczać.
        Pozdrawiam Was Wszystkich serdecznie.
        Szczęść Boże!
        Ewa

        • joaneczka pisze:

          Potwierdzam – „Czas Apokalipsy” to swietna książka i polecam ja kazdemu:-)

          TYLKO JEZUS JEST PANEM!!!

  27. Benka pisze:

    @Pani Maria z Amsterdamu
    Droga Pani Mario.
    Serdecznie dziekuję za Pani komentarz -do wpisu@Ewy.
    Trudno mi będzie wypowiedzieć się w komentarzu ,w sposób krótki i czytelny , bo temat jest rozległy i dla mnie coraz bardziej bolesny.
    Napisała Pani bardzo ważną rzecz dla mojego sumienia – „”, A modlić się nie będę za ten cały ”proroczy” śmietnik internetowy. Sorry!”””
    To tak jakby Pani czytała w moich myślach.
    Mam stały dylemat : –jest tak ,że są ludzie ,którzy z premedytacją i pełną świadomością ,szydzą,
    szkodzą , ubliżają kapłanom i wszystkim świętościom naszej wiary i Kościoła .
    Cały Kościół , 24 godziny na dobę modli się w tych intencjach .
    Zaczyna już być drażniące i nadużywane , takie szafowanie powiedzeniem : – „nie krytykuj ,tylko modl się za nich”.
    Ja wiem ,że modlitwa jest naszym obowiązkiem , ale i darem , dla bliźniego.
    Jest tyle naprawdę potrzebujących naszej modlitwy osób , w tragicznych sytuacjach , że doby mało
    i trzeba by Krzyżem leżeć , aby zrównoważyć całą nędzę potrzeb ,naszymi prośbami przed Bogiem.
    Czy nie jest tak , że niektórzy zaczynają sobie lekceważyć już samą modlitwę.
    Coś takiego na kształt -” ja się pobawię ” – może nawet diabelsko – a ty sie za mnie pomodlisz , bo jestes katolik ,to ci inaczej nie wypada – bo miłość bliźniego…itd..
    Nie wiem ,czy sie zrozumiale wyraziłam , ale juz mnie to draźni.
    Niech mi Bóg wybaczy , a Pani , serdecznie dziekuję za Pani wypowiedź.

    • Maria z Amsterdamu pisze:

      Pani „Benko”, dziękuję za uznanie. Też potrzebne, zwłaszcza w tej zatrważającej pustyni holenderskiej. Matka Boża, Królowa Pokoju mówi w Medjugorje: ”Módlcie się w Moich intencjach.” To musi wystarczyć, a Bóg uzupełni wszelkie potrzeby…
      Dopełniając temat ”proroczy”, chciałabym napisać, że Pan Bóg wysyłał zawsze proroków w ciężkich okresach dla świata, i w czasach Starego jak i Nowego Testamentu, i robi to teraz(!) I zawsze chodzili: prawdziwi i fałszywi. Są pewne ”zasady” rozpoznawania ich prawdziwości, a jedną z nich jest: niestawianie się na piedestale, działanie w pokorze – przestrzeń dla Boga! Zaprzeczeniem więc będzie sianie strachu, chaosu lub niedomówień czy innych niedorzeczności. Wszystko jest jasne i oczywiste, pełne pokoju i Bożej Miłości.
      Pozostańmy w PRAWDZIE CHRYSTUSA.
      ”Panie Jezu Chryste, Synu Ojca,
      Ześlij teraz Ducha Twego na Ziemię.
      Spraw, aby Duch Święty zamieszkał
      w sercach wszystkich narodów
      i chronił je od upadku,
      katastrofy i wojny.
      Niechaj Pani Wszystkich Narodów,
      Święta Dziewica Maryja,
      stanie się naszą Orędowniczką.
      Amen.”

      Imprimatur: 06. 01. 2009 Haarlem-Amsterdam

    • Czekajacy pisze:

      Może dodam od siebie coś w temacie modlitwy, ale również poziomu komentarzy.

      1) Nie tak dawno temu, natchnęło mnie coś przed Najświętszym Sakramentem. Wcześniej MODLIŁEM SIĘ często ZA kogoś, włączając księży, rodzinę, rządzących, grzeszników, itd. Czasem za jakąś konkretną sprawę.
      Wspomniane natchnienie miałem takie: zacząłem PRZEPRASZAĆ ZA GRZECHY wcześniej omadlanych osób!

      2) Staram się brać do serca m.in. orędzia z Medjugorie. Były np. słowa NIE OSĄDZAJCIE. Ja również nie pastwiłbym się non-stop w komentarzach nad herezjami. Są regularne słowa Ks. Adama, Diakona, Wiosny Kościoła, ostatnio Studenta – mnie osobiście to WYSTARCZA. I uważam, że są one POTRZEBNE. Natomiast częste komentarze w zasadzie nie na temat danej strony, artykułu – czytelników – uważam, że nie są potrzebne.

      Dalej..:

      Była ostatnio prośba o modlitwę o pokój na świecie, w rodzinach. O to się modliliśmy w rodzinie. Teraz jest prośba modlitwy o papieża, biskupów, księży – codziennie są obecni w naszej modlitwie.
      Ksiądz Adam prosi o modlitwę – odpowiadamy. Czasem ktoś z komentujących prosi – również staramy się odpowiedzieć.

      A propo samych herezji – było zapowiedziane, że w czasach ostatecznych będą czytane przez wielu – i..?
      I tak się dzieje. Nie słyszałem w Medjugorskich wezwaniach np. takiego „walczcie z takimi, czy innymi herezjami”. Jak wspomniałem – świetnie, że profesjonaliści się tym zajmują. Co przynoszą, jaki efekt dają – kolejne komentarze? Moim zdaniem NIC. Zabierają czas piszących. Zabierają czas czytelników. Często wzbudzają negatywne emocje.
      Czas na nie spożytkowany lepiej przeznaczyć na modlitwę.

      Padają słowa o uzależnieniu od krucjatek z Irlandii. Ja – starając się wychwycić CENNE i NA TEMAT komentarze na tym portalu – mam wrażenie, iż niektórzy są również uzależnieni od krytykanctwa, sprzedawania „news’ów” z Irlandii, wyśmiewania ich, itp. – innymi słowy Onetowe klimaty – również wyglądające na uzależnienie.

      Przykładem postów zupełnie nie na temat może być strona:
      https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/2012/08/15/widzialem-nowy-swiat-ks-adam-skwarczynski-film-nakrecony-przez-ks-artura-z-hiszpanskiej-tv-nazaret/

      i wpisy Małgorzaty Z. Jak dla mnie – to czysty SPAM, zaśmiecanie i brak szacunku do czytających. Nie dlatego, że te wpisy nie są wartościowe. Ale dlatego, że nie mają nic wspólnego z tematem, jakże ważnym tematem. Jak zobaczycie – przebiłem się przez to, dodałem swój wpis, nie oceniałem Małgorzaty wtedy, choć miałem ochotę. Przypomniały mi się wtedy słowa z Medjugorie o nie osądzaniu.

      Dziś piszę więcej, gdyż widzę, że wywiązała się dyskusja o portalu. Może pewne rzeczy można poprawić.

      Osobiście – zacząłem tu zaglądać nie dla szukania potwierdzenia herezji U INNYCH – ale w poszukiwaniu pereł U SIEBIE. Mam na myśli orędzia Adama Człowieka, informacje od Ks. Adama, innych księży.
      Jednocześnie cieszę się, że niektóre wpisy są właśnie krytycznym spojrzeniem katolickich księży na temat różnych innych orędzi. Jest to potrzebne!
      Natomiast codzienne komentarze pod nie ważne jakim tematem głównym, kolejne wycieczki osobiste z jakąś grupą ludzi, której nie znają nowsi czytelnicy (jak ja) – to jest po prostu niesmaczne.

      Ostatnie zdanie na temat modlitwy – jakakolwiek osoba, na myśl o której podnosi się Wam ciśnienie – powinna być przez Was obmodlona.
      Czytanie książek Księdza Adama tylko mnie w tym utwierdza!!!

      Szczęść Boże Wszystkim Czytającym

      • Starszy Jerzy pisze:

        Długo czekałem na podobny wpis @ Czekający, z którym się całkowicie zgadzam.
        Św. Faustyna Kowalska napisała: „Nigdy się przed nikim nie płaszczę. Nie znoszę pochlebstw, a pokora jest tylko prawdą. Nie ma w prawdziwej pokorze płaszczenia się, choć się uważam za najmniejszą w całym klasztorze, to z drugiej strony cieszę się godnością oblubienicy Jezusa …”
        Zastąpmy słowo „klasztorze” słowem „blogu” i dzielmy się pokornie Jezusem w ramach
        tematu prowadzących blog.
        Nie będzie w postach spamu, a czytanie bloga stanie się ucztą duchową.
        Szczęść Boże!

        • Terra pisze:

          Zgadzam się całkowicie z oboma Przedmówcami i wkleję tutaj moją odpowiedź do Ewy spod ostatniego wpisu księdza Adama:
          Rozumiem Cię, Ewo, i wiem, że nie kieruje Tobą żadna zła intencja w zwróceniu uwagi na język, którym niektóre osoby posługują się by napiętnowywać herezje BMB, często też ją samą i pana Bronka. Mnie też to w jakiś sposób odstręczało, tym bardziej, że ksiądz Adam wyraźnie prosił, żeby tam już nie zaglądać, w ogóle nie otwierać tamtej strony. Widziałabym to tak, że skoro Adminka ma pozwolenie od księdza na wchodzenie na w/w stronę i wyszukiwanie występujących tam zwodzeń i nieścisłości, niech pozostanie ona rzeczywiście jedyną osobą, która je tutaj przedstawia zawsze wtedy, kiedy poczuje, że tak trzeba. Bez zbędnych komentarzy. Nie wiem czy to najlepszy sposób ale na pewno ograniczy rozpisywanie się wielu osób na ten temat. Wiadomo, że takie szatańskie praktyki budzą złość i ciężko się uchronić przed złośliwością i grzechami języka w zetknięciu z taką bezczelnością i jawnym występowaniem przeciwko Kościołowi. Po prostu czasem “szlag” człowieka trafia na myśl ile osób zostanie zwiedzionych.
          Co do Twojego pomysłu modlitwy za Marię z Irlandii uważam, że jest to świetny pomysł, jedyny zresztą, który może tutaj cokolwiek pomóc. W związku z tym pytanie: kto z Was zobowiązałby się do modlitwy właśnie za tę panią Marię, która tyle krwi nam już napsuła i zrobiła tyle złego? “Nie do tych przyszedłem, co się dobrze mają ale do tych, którzy potrzebują lekarza” – mówi Jezus. Powiedzmy: 2 miesiące Różańca codziennie w intencji nawrócenia MBM? Ewo? Brygadzisto ? Czytelnicy? Proszę o odzew. Modlitwa za wrogów Kościoła, za naszych nieprzyjaciół i wrogów jest najtrudniejsza. I dlatego najbardziej skuteczna. Modlitwa o nawrócenie nigdy nie pozostaje niewysłuchana . A może tylko dołączymy do kogoś, kto już modli się za MBM?

        • Terra pisze:

          Czyli właściwie tego samego 🙂 Traktuję prośbę modlitwy za tę osobę bardzo poważnie. Również dlatego, że bardzo ciężko jest mieć negatywne emocje dla kogoś, za kogo prosimy Boga, więc korzyści z takiej modlitwy będą obopólne (jak zawsze zresztą) Wiem, że Adminka wszystkie swoje aktualne cierpienia ofiarowuje również w tej intencji, a ma ich bardzo dużo w ostatnich dniach – mimo, że wypoczywa nad morzem to wczoraj nie była w stanie wstać z łóżka przez cały dzień. Proszę też o modlitwy za nią i za udane zbiory Admina, który zapracowany od rana do wieczora nie może tak często jakby chciał interweniować na blogu.
          Jezus jest Panem!

        • wobroniewiary pisze:

          Dzięki Bogu wszystko idzie zgodnie z planem (ciężko ale dajemy radę) a i na blog czasem zerknę.

        • Terra pisze:

          Muszę sprostować jeden fakt z mojego powyższego wpisu – ani Admin, ani Adminka nie mają pozwolenia od księdza Adama na wchodzenie na stronę dzieckonmp, więc wszystkie herezje wyłapują z przychodzących do nich maili i z innych stron, na których orędzia są umieszczane. Prostuję, bo źle zrozumiałam i nie chcę by ktokolwiek był wprowadzony w błąd.
          Jezus jest Panem!

        • wobroniewiary pisze:

          „Adminka ma pozwolenie od księdza na wchodzenie na w/w stronę”
          Jeśli chodzi o stronę „dzieckonmp” nie mamy ani Adminka ani ja pozwolenia wchodzić na tego bloga
          „orędzia” MBM jak i wszystkie informacje o nich otrzymujemy od czytelników na e-mail
          wchodzimy natomiast na stronę z „orędziami” MBM gdzie nie ma żadnych dyskusji o nich ani wycieczek personalnych.
          Admin.

      • Tadeusz z Podkarpacia pisze:

        Szanowny Czekający
        Zatem twierdzisz że nie powinienem poszukiwać herezji u mbm a może nie powinienem się tym zajmować w ogóle, może by to całkiem przemilczeć pozwolić rozwijać się jak wrzodowi !? Czy zdajesz sobie sprawę z tego jakie straszliwe żniwo ten wrzód zbiera ile trzeba poświęcić pracy osobom zarażonym tym rakiem mbm !?
        A ileż to razy po moich i innych osób (szczególnie Adminów) którzy znaleźli te herezje, ich temat został podjęty i szczegółowo omówiony przez wspomnianych przez Ciebie komentujących ?
        Piszesz o poszukiwaniu pereł a ja zapytam co z tych pereł jeżeli będą tonąć w błocie herezji, mają być rzucane przed wieprze?
        Każdy ma swoją działkę w Kościele, swój charyzmat, mi przypadło w udziale zadanie sprawiające mi dużo pracy ale też i radości
        zajmowanie się właśnie tymi brudami i pracować z osobami poranionymi na duszy a jeszcze nie raz za to obrywam ( w realu ) od osób które wydawało by się powinny nieść pomoc, ale to już tak jest kompletny brak zrozumienia tematu a za to „mądrość” że ho ho.
        Czy wyobrażasz sobie że gdybyśmy nie piętnowali tych herezji i absurdów mbm, to co mogłoby spotkać Adminów i księdza biorąc pod uwagę że w jednym z ostatnich „przesłań” „Matka Boża” mówi o tym że rozprawi się ostatecznie z tymi którzy się sprzeciwiają Marii mbm i zezwoli na SPRZEDAŻ pisemek z „orędziomatu”.
        Tak się składa że mam praktykę w nakładaniu plasterków na rany duszy ( w tym osobie najbliższej ) i będę robił co do mnie należy czy się to komuś podoba czy nie.

        • czekajacy pisze:

          Szanowny Tadeuszu,
          ja bym się zdał na KŚ. ADAMA oraz ADMINÓW. Na pewno da się znaleźć rozwiązanie.

          Może raz lub dwa w tygodniu odrębny tytuł na otwartą dyskusję na temat aktualnych herezji? Jest ich DUŻO więcej, nie tylko jedno źródło. Kto będzie chciał – zajrzy, kto nie – nie.

          A pozwoliłoby to porozmawiać bardziej na temat w komentarzach pod pozostałymi tytułami, stronami, przynajmniej mam nadzieję.

          Do tego może raz na jakiś czas podsumowanie któregoś z kapłanów wraz z komentarzem teologicznym?

          Myślę, że Ks. Adam będzie wiedział jak najlepiej spożytkować Twój i innych dar, umiejętność.

          Z Panem Bogiem

        • Terra pisze:

          A może wszelkie komentarze na temat orędzi MBM wpisywać w zakładce Herezje Na Świecie, która jest na stronie głównej? W tej zakładce jest Forum O Orędziach. To by chyba rozwiązało problem?

        • Malina pisze:

          A ja Ci przyznaję częściowo rację że ze złem trzeba walczyć bo niektórzy to są zachipnotyzowani demonicznie ale nie pod każdym wpisem, tylko pod wpisami głównymi albo pod herezjami na świecie.

  28. Tadeusz z Podkarpacia pisze:

    Herezje mbm do niedzielnego obiadku:

    „Zakończę wkrótce dużo swoich działań, które dokonuję przez wizjonerów, aby ustąpić miejsca Głosowi Ducha Świętego, danemu tobie, prorokowi końca czasu.”

    Jak widać z powyższego cytatu wczorajszy komentarz Brygadzisty co do Mery trafił w dziesiątkę.

    „Toczą się plany zablokowania publikacji Księgi Prawdy, ale to prześladowanie ma się ku końcowi.”

    Bogu dzięki za blokowanie publikacji tego „teologicznego” bubla autorstwa Mery, mam nadzieję że te „prześladowania” wkrótce się skończą i usłyszymy oficjalny głos Kościoła potępiający rozsiewanie herezji mbm.

    „Trzymaj się blisko Mnie, Twojej Matki w każdym czasie, wtedy będę mogła okryć cię Moim Świętym Płaszczem, aby cię chronić od złego ducha.”

    Były już „pieczęć” „pierścień” (chyba z zielonym oczkiem) teraz wracamy do płaszcza.

    „Bitwa rozpoczęła się w momencie sprzedaży pierwszej książki. Rozszerzy się ona na cały świat, więc musisz się odpowiednio przygotować.”

    Bitwę to dopiero rozpoczniecie jak Chińczycy zaczną podrabiać tą waszą „książkę” i sprzedawać taniej.

  29. sowa pisze:

    “Bitwa rozpoczęła się w momencie sprzedaży pierwszej książki. Rozszerzy się ona na cały świat, więc musisz się odpowiednio przygotować.”

    No tak ha ha ha „Matka Boża” wtrąca się do sprzedaży orędzionek MBM.

    • brygadzista pisze:

      “Toczą się plany zablokowania publikacji Księgi Prawdy, ale to prześladowanie ma się ku końcowi.” — MBM czyta chyba tę stronę – – ale to dobrze, że mamy jakiś wkład prorocki. My komentujemy ona i jej zespół odpowiada.. Zatem proszę nie posądzać o walkę dwóch stron między sobą, lecz jednej z wieloma.

      “Zakończę wkrótce dużo swoich działań, które dokonuję przez wizjonerów, aby ustąpić miejsca Głosowi Ducha Świętego, danemu tobie, prorokowi końca czasu.” — – jedna, jedyna i najważniejsza wraz z księgą (nie)prawdy. Jak czytam Ewangelię, czy nawet Stary Testament to prorokiń było mało. Niedługo okaże się się, że …… (albo lepiej nie piszę, bo inne strony łącznie z MBM to czytają)

  30. Szymcio pisze:

    To piękne i bardzo pouczające świadectwo ks. Adama – serdecznie dziękuję. Ponieważ chyba nie ma żadnego kościelnego dokumentu ukazującego jasno sprawę, czy szatan zna nasze myśli czy też nie, w tej sprawie można polegać tylko na doświadczeniu. Ze swej strony chcę napisać, że na 100% szatan ma przystęp do naszych myśli, podsuwa je (jako pokusy) itd. Ale czy wie o czym myślimy? Sądzę, że raczej nie, tylko Bóg ma wgląd w nasze serce, nasze pragnienia itd. Szatan niewątpliwie może wykorzystać słabe punkty w naszym umyśle i zrobić zamieszanie. Jest piękna modlitwa, którą mam z łagiewnickiego czuwania ze św. Ojcem Pio – modlitwa o namaszczenie zmysłów. Wymienia się kolejne zmysły i te sfery – także psychiczne i duchowe – które się oddaje Bogu do uzdrowienia, i namaszcza się olejem egzorcyzmowanym. To piękna i bardzo skuteczna modlitwa.

  31. Peter pisze:

    Interesting, very interesting.

  32. Czekajacy pisze:

    Czytałem, że kiedy Ojciec Pio nie był pewien, czy zjawa pochodzi od „złego”, czy od „dobrego” – prosił ją o wymówienie zdania w stylu: „Jezus jest Panem”, czy innego stwierdzenia zgodnego z nasz wiarą.

    Jak zjawa, która mogła przybrać obraz Jezusa znikała – wiedział już skąd pochodziła.

    Ci którzy wiedzą coś więcej o egzorcyzmach – doskonale zdają sobie sprawę, jak trudno wymówić szatanowi, złym duchom – słowa Jezus, Maryja, itp.

  33. Czekajacy pisze:

    To co zrobił zły duch w omawianej sytuacji – zrobił za zezwoleniem Boga.
    Miało to zatem jakąś wartość, cel, lekcję, może przykład.

    Już sam artykuł Księdza Adama może wielu osobom dać do zastanowienia i może… uratować przed czymś, o czym być może tylko oni wiedzą.

    Może to kolejny krok w przygotowaniu na czasy, kiedy tego typu sytuacje będą powszechne, mam na myśli odstępstwo w Kościele, może czasy fałszywego proroka i antychrysta?

  34. BARBARA MARIA pisze:

    @czekający.
    Dziękuję, za twoje wpisy.Podobnie czuję i myślę.
    TYLKO JEZUS JEST PANEM

  35. Admin pisze:

    Do komentujących „orędzia” MBM
    Założyłem podstronę do rozmów na Jej temat oto link:
    https://wobroniewiaryitradycji.wordpress.com/mbm-wszysko-o/

  36. Barbara pisze:

    Szczęść Boże !
    Bardzo dziękuję Ks. Adamowi za podzielenie się z nami swoją „przygodą”. Świadczy to o jego wielkiej pokorze.
    Dziękuję również za wypowiedź Szymciowi (z 20.08). Poruszyłeś sprawę: czy szatan zna nasze myśli…
    Także dziękuję Czekającemu (22.08) za bardzo mądre refleksje oraz Brygadziście (22.08) za link o pokusie.
    W związku z tymi kilkoma poruszonymi tematami, chciałabym się podzielić (oczywiście ze wszystkimi) tym, co przeżyłam osobiście. Otóż kilka lat temu zdarzyło mi się coś takiego, że prosiłam Pana Boga na modlitwie o coś bardzo konkretnego, dokładnie określając detale tej mojej prośby. Co się okazało?… W krótkim czasie otrzymałam to dosłownie tak, jak prosiłam. Dopiero potem, po owocach, zobaczyłam, że to było dla mnie bardzo zgubne. Teraz, gdy o tym myślę, zastanawiam się, czy do tamtej prośby dodałam słowa: „jeśli to jest zgodne z wolą Bożą”… Nie pamiętam, ale prawdopodobnie nie.
    Zastanawiamy się, czy szatan zna nasze myśli…
    Teraz podzielę się jeszcze innym przeżyciem: Było to już dosyć dawno. Tutaj muszę dodać, że żyłam wtedy w grzechach ciężkich, a na domiar złego, nosiłam jeszcze Pierścień Atlantów. Byłam wtedy z dala od Pana Boga, ale czasami zdarzało mi się modlić. I właśnie, proszę sobie wyobrazić, że bywały takie sytuacje, że o coś prosiłam Pana Boga na modlitwie, a osoba, z którą miałam wtedy bliższy kontakt (również żyjąca z dala od Pana Boga), cytowała mi zdania, które ja mówiłam właśnie na modlitwie. Zdarzyło się to kilkakrotnie. Skąd ta osoba mogła wiedzieć, o co się modlę? Przecież modliłam się tylko przed Panem Bogiem. Było to coś w tym rodzaju i właściwie od tego się zaczęło, że np.: prosiłam Pana Boga o nawrócenie tej osoby. I już na początku naszej znajomości ta osoba powiedziała, że tak bardzo pragnie przyjąć naszą wiarę itd.(co się niestety nigdy nie stało, ale wtedy myślałam, że mam misję do spełnienia względem tej osoby)… Potem były cytowane również inne zdania z moich modlitw, a zdarzało się, że były one wykorzystywane nawet jako zarzuty przeciwko mnie samej… (Na marginesie tylko dodam, że do niczego dobrego ta znajomość nie doprowadziła ani tamtą osobę, ani mnie).
    Jeśli chodzi o pokusy, wyobrażam sobie je tak:
    Samo pojawienie się pokusy nie jest niczym złym, choćby do złudzenia wyglądało, jakby to pochodziło od nas, albo już było w nas. Obrazowo można sobie to przedstawić w taki sposób, jakby np. ktoś przyniósł paczkę i położył ją przed drzwiami naszego mieszkania. Oczywiście jest ona pięknie zapakowana, nawet wzbudzająca ciekawość i posiadająca wszelkie pozory, że to jest coś dobre, bo inaczej nie zwrócilibyśmy na nią żadnej uwagi. Pojawia się ona w sferze wyobraźni, myśli, czasem przez spojrzenie na coś lub w ogóle przez zmysły. Przypomnijmy sobie Ewę w Raju: (Rdz 3, 6).
    I znów – samo pojawienie się pokusy, które już na starcie może być bardzo intensywne, powtarzam, jeszcze niczym złym nie jest. Kiedy już ta pokusa się pojawia, w chwilkę po niej dochodzi do głosu nasza świadomość. Zaczynamy zdawać sobie sprawę, że wchodzimy na jakiś śliski teren, albo wręcz zły, bo coś nas przed tym ostrzega – i dopiero od tego momentu wszystko zależy…
    Wróćmy jeszcze do tej paczki przed drzwiami… Jeśli jest się w stanie grzechu ciężkiego, a więc bez łaski uświęcającej, to jest tak, jakbyśmy mieli pootwierane drzwi i okna i bez żadnego problemu, nawet nie zauważamy kiedy, ta paczka jest wnoszona do naszego mieszkania i z łatwością rozpakowujemy jej zawartość…
    Jeśli jesteśmy w stanie łaski uświęcającej, wtedy drzwi i okna są pozamykane, a paczka jest na zewnątrz ( choćby do złudzenia wyglądało, że już jest u nas). I teraz: wszystko zależy od tego, co się będzie w nas działo od chwili przypływu świadomości, bo:
    – albo się ją od razu odrzuca – pokusę (tę paczkę) – mówiąc: Nie! Nie chcę tego!
    – albo robi się to po jakiejś walce wewnętrznej, czasem nawet bardzo burzliwej (i w obu przypadkach to jest wręcz naszą zasługą),
    – albo niestety! – idzie się za przykładem Ewy – i wtedy jest nasza przegrana, a zwycięstwo szatana. Ale to już wypływa z naszego świadomego wyboru i decyzji…
    Z przykładu Ks. Adama wynika, że szatan potrafi się już naprawdę dobrze maskować. Teraz zastanawiam się: jeśli takiej jego przebiegłości można się ustrzec, to jak? A może to są po prostu, z dopustu Bożego, takie małe lekcje dla nas, przygotowujące nas do uzbrojenia się przed o wiele większą walką, którą trzeba będzie stoczyć za czas Panu Bogu wiadomy, np.: gdy staniemy oko w oko z Antychrystem?… – jak już wspomniał wcześniej Czekający.
    Pozdrawiam wszystkich i życzę obfitości łask Bożych. Barbara.

    • wobroniewiary pisze:

      Bóg zapłać. Piękny komentarz. Musimy zawsze pamiętać o tych najważniejszych słowach „o ile jest to zgodne z wolą Bożą”

      Ilekroć ks. Adam nam błogosławi w związku z jakąś sprawą (np. jak wyszukiwaliśmy pielgrzymkę i mieliśmy podjąć decyzję czy jedziemy do Medziugorja), to do błogosławieństwa zawsze dodaje „o ile jest to zgodne z Wolą Bożą”

Dodaj odpowiedź do joaneczka Anuluj pisanie odpowiedzi