„Oczami Jezusa” – dziś o zwierzętach, o naszym stosunku do zwierząt i do ludzi

Carver Alan Ames – charyzmatyk z Australii

Przez czterdzieści lat żył z daleka od Kościoła. Dziś daje świadectwo o Bożej miłości na całym świecie. Carver Alan Ames − charyzmatyczny mówca i autor bestsellera Oczami Jezusa.

Życiorys 61-letniego dziś Carvera Alana Amesa to praktycznie gotowy materiał na film. Sceptycy orzekliby zapewne, że z gatunku science fiction. Jeśli będą chcieli Państwo poznać jego historię, warto wiedzieć, że charyzmatyk ma na swoją misję poparcie biskupów z Perth, gdzie mieszka, a także kierownika duchowego i spowiednika. Spisany na podstawie jego prywatnych objawień zbiór opowieści o życiu Jezusa przypomina wizje bł. Anny Katarzyny Emmerich i św. Brygidy Szwedzkiej.

Buntownik z wyboru
Chłopak z ubogiej rodziny mieszkającej na przedmieściach Londynu, pół-Irlandczyk. Buntownik i rozrabiaka − za złe zachowanie usunięty ze szkoły jezuickiej, w młodości − jeden z członków gangu motocyklowego. Brak wykształcenia i pracy zmusił go do emigracji aż do Australii. Tam założył rodzinę, ukończył studia, zdobył dobrze płatną pracę jako menedżer w jednej z firm farmaceutycznych. Na świat przyszły jego dzieci − córka i syn. Bóg? Kościół? Sakramenty? To wszystko było mu dalekie, niemal obce, choć jako dziecko został ochrzczony. − Byłem bardzo złym człowiekiem. Dla mnie samego było odrażające to, co robiłem. Nie było też grzechu, jakiego bym nie popełnił. Dlatego wówczas uważałem, że nawet jeśli Bóg istnieje, na pewno nie mógłby pokochać tak złego człowieka, jakim byłem − podkreśla dziś, dając na całym świecie świadectwo o swoim nawróceniu.
Był 1993 r. Ames odbywał podróż służbową. Zakwaterował się w hotelu w Adelajdzie w południowej Australii. Kiedy oglądał wieczorne wiadomości w telewizji, zobaczył przed sobą przerażającą twarz mężczyzny, który zaczął go dusić. Nie mógł nad nim zapanować i wydawało mu się, że umrze. Usłyszał głos: módl się modlitwą „Ojcze nasz”. Choć z trudem przypomniał sobie słowa modlitwy powtarzanej we wczesnym dzieciństwie, zaczął je powtarzać. Ta duchowa walka z aniołem wysłanym przez Boga, jak się później okazało, trwała całą noc.  − Myślałem, że oszalałem, byłem przerażony − wspominał w jednym z wywiadów. − Ale to doświadczenie powtarzało się, bo ja nie chciałem się zmienić, wciąż byłem złym człowiekiem − przyznał. Przemiana Amesa następowała stopniowo i nie bez oporów z jego strony.

Patrząc oczami Jezusa
Jeszcze w tym samym roku przeżył głębokie nawrócenie, które przewartościowało jego życie. − To był najwspanialszy dzień w moim życiu, ale i najtrudniejszy. Ujrzałem umierającego na krzyżu Jezusa, widziałem, jak bardzo cierpi i zrozumiałem, że przyczyniły się do tego i moje grzechy − opowiadał w jednym z wywiadów. − Widziałem Jego ból, ale słyszałem, jak mówi, że mnie kocha i chce mi wybaczyć. Poczułem okropny wstyd. Upadłem na ziemię, płakałem jak dziecko i poprosiłem o wybaczenie − wspominał. − Doświadczyłem wtedy darmowej miłości Bożej. Czułem, że Jego miłość wypełnia mnie całego. Jeszcze nigdy czegoś tak wspaniałego nie doświadczyłem − mówił Ames. Brytyjczyk powrócił do życia sakramentalnego i Kościoła, a rok później zaczął podróżować przez kontynenty, by dawać świadectwo o swoim nawróceniu. Ma dar uzdrawiania, a świadectwa o nich są gromadzone przez australijski Kościół. Dotyczą nie tylko uzdrowienia z choroby, ale także porzucenia nałogów czy nawróceń. Od 1994 r. Jezus Chrystus przemawia i pojawia się w wizjach Alana. Dwa lata później Jezus zaczął ukazywać mu sceny ze swojego ziemskiego życia, które − pod kierunkiem swojego kierownika duchowego − spisuje.
Kiedy prześledzi się jego życie, może budzić się w człowieku uczucie niedowierzania i nieufności. I nie ma się czemu dziwić, tym bardziej że Kościół nie zajął oficjalnego stanowiska wobec objawień Amesa. „Co do tego, że Święta Trójca, Najświętsza Maryja Panna, aniołowie i święci posługują się nim dla potrzeb pewnej misji, nie mam żadnych wątpliwości” − przekonuje jednak o. Gerard Dickinson, kierownik duchowy i spowiednik charyzmatyka. On sam zapewnia, że „jeśli Bóg dałby mu wybór między doświadczeniem wizji a Eucharystią, bez wahania wybrałby Eucharystię”. Od czasu nawrócenia razem z żoną, która pod wpływem Alana przyjęła katolicyzm codziennie uczestniczą we Mszy św. − Eucharystia jest największą z modlitw o uzdrowienie. Bóg stworzył każdego z nas po to, byśmy osiągnęli niebo. Jeśli nie osiągniesz nieba, twoje życie jest kompletną porażką, niezależnie od tego, jaki odniosłeś tu, na ziemi, sukces. Naszym wyłącznym celem jest niebo, bez niego wszystko inne się nie liczy − mówi.
Ames podzielił się swoim doświadczeniem nawrócenia m.in. podczas Światowych Dni Młodzieży w Toronto w 2002 r., dwa lata później w bazylice Zwiastowania w Nazarecie, w kościele św. Katarzyny w Betlejem i kościele Najświętszego Zbawiciela w Jerozolimie.
− Moją misją jest głoszenie wszystkim ludziom, że Bóg kocha każdego z nas i chce tak niewiele − byśmy Go też kochali. On w każdej chwili naszego życia jest blisko nas i nie opuszcza nas ani na chwilę. Niezależnie od tego, jak ciężkie byłby nasze grzechy, jeśli tylko szczerze wyznamy je podczas spowiedzi, On zawsze nam je przebaczy − przekonuje Ames.

*********
JEZUS 22 GRUDNIA 1996

0_0_productGfx_626294af79d8979397bc31a515ef41cc

U schyłku dnia spotkaliśmy na drodze karawanę kupców zmierzających na targowiska w Jerozolimie. Ich towary były przywiązane do grzbietów osłów i wielbłądów, razem mieli do dyspozycji około trzydziestu zwierząt. Właśnie zatrzymali się i rozpoczęli przygotowania do rozbicia obozu na noc.

Kiedy się zbliżaliśmy, podszedł do nas rosły mężczyzna o donośnym głosie i pozdrowił nas:

– Witajcie, przyjaciele, witajcie. Dokąd idziecie?

– Zmierzamy do Jerozolimy, po drodze zatrzymując się w różnych wsiach i miastach – odpowiedział Piotr.

– My też tam jedziemy, aby sprzedać towary – odparł wysoki kupiec, a jego towarzysze zbliżyli się do nas.

– Czy przyłączycie się do nas tego wieczora? – zapytał mężczyzna. Piotr spojrzał na Mnie w oczekiwaniu na odpowiedź, a Ja skinąłem głową.

– Tak – odparł Piotr. – Z przyjemnością. Mam na imię Piotr.

– A ja Marek – odpowiedział mężczyzna. Kiedy wszyscy poznali już imiona nowych towarzyszy, razem przygotowaliśmy obozowisko przy drodze. Rozpocząłem rozmowę z młodym mężczyzną, który wydawał się Mną zafascynowany. Nie spuszczał ze Mnie swoich dużych, szeroko otwartych oczu.

– Jak masz na imię, przyjacielu? – zapytałem.

– Tobiasz – odpowiedział, wciąż się we Mnie wpatrując.

– To dobre imię – uśmiechnąłem się łagodnie.

– Tak, rodzice wybrali mi imię, które znaleźli w Piśmie – odpowiedział, a potem dodał: – Nie wiem, co takiego w sobie masz, ale czuję, że coś mnie do Ciebie przyciąga. Nie mogę przestać patrzeć na Twoją twarz. Jest taka spokojna.

– Cieszę się, że tak właśnie czujesz – odpowiedziałem, klepiąc go po plecach. – Mam na imię Jezus.

Zbliżyli się Jakub i Jan.

– Czy wszystko w porządku, Panie? Czy możemy coś dla Ciebie zrobić? – zapytali. Widziałem, że są zaniepokojeni, ponieważ uważali, że nikt nie powinien Mi przeszkadzać, abym mógł nieco odpocząć. Miałem naprawdę wspaniałych przyjaciół.

– Tak, w porządku. Właśnie poznałem Tobiasza i chciałbym z nim chwilę porozmawiać – odpowiedziałem, uśmiechając się łagodnie.

Jan i Jakub uśmiechnęli się do Tobiasza, a potem Jan powiedział:

– Zatem zostawimy was samych, Panie.

– Dziękuję, przyjaciele – odpowiedziałem z miłością.

Tobiasz, który wciąż Mi się przyglądał, powiedział:

– Dlaczego nazywają Cię Panem? Czy jesteś kimś wyjątkowym?

– Jestem.

– Tak myślałem, jest w Tobie coś tajemniczego, ale nie wiem, co to.

– Usiądźmy i porozmawiajmy chwilę – rzekłem, siadając na rozłożonym na ziemi kocu. Kiedy Tobiasz usiadł obok, zapytałem go:

– Od jak dawna jesteście w podróży?

– Niedługo, około siedmiu dni.

– Zapewne spotkaliście po drodze wielu ludzi.

– Tak, to prawda. Wcześniej podróżowałem też z innymi karawanami, a i w przyszłości na pewno do jakiejś dołączę.

– Powiedz Mi, czym się zajmujesz – poprosiłem.

– Zajmuję się zwierzętami. Naprawdę to lubię. Kocham zwierzęta, a one najwyraźniej kochają mnie – odpowiedział.

– Tak, zwierzęta to wspaniały dar, jaki Bóg dał ludziom.

– Jezusie, znajduję więcej miłości w zwierzętach niż w niektórych ludziach, więc wolę spędzać czas z nimi niż z ludźmi, za wyjątkiem… Ciebie. Kiedy jesteś blisko, czuję się naprawdę szczęśliwy – powiedział z uśmiechem, przypominając sobie czas spędzony ze zwierzętami.

– Wiesz, Tobiaszu, miłość, którą znalazłeś u zwierząt, noszą też w sobie ludzie. Mają jej nawet więcej.

– Co masz na myśli? – zapytał zakłopotany.

– Bóg stworzył zwierzęta, kierując się miłością, ale podobnie było w przypadku ludzi, tylko że tych ostatnich pragnął stworzyć na swoje podobieństwo. Ludzie mieli być obrazem Boga. Dlatego miłość Boża w ludziach jest inna i wspanialsza.

– Ale zwierzęta nie ranią nikogo, nie ubliżają innym ani nie odrzucają ich. Po prostu kochają! – przerwał mi.

– Tak, to prawda, kochają. Ale kochają dlatego, że jest w nich Boża miłość. Rodzaj ludzki także jest pełen Bożej miłości, a ponieważ został nią obdarzony w jeszcze wspanialszy sposób, miłość, jaką człowiek obdarzyć bliźniego, jest silniejsza i bardziej owocna – odpowiedziałem, patrząc na niego, podczas gdy on chciwie chwytał każde Moje słowo.

– Czasem ludzie nie okazują tej miłości. Często ukrywają ją, ponieważ spotkało ich w życiu wiele przykrości i nie chcą otworzyć serc w obawie, że ktoś znowu ich zrani. Inni ludzie nie pozwalają dojść do głosu miłości, ponieważ przemawia przez nich egoizm, chciwość, żądza władzy lub nienawiść, ale ta miłość wciąż w nich jest. Jeszcze inni kochają bliźnich i obdarzają ich miłością. Dzięki nim widzimy, jak powinien postępować człowiek. Na ich przykładzie widać, jak można radować się miłością i życiem – kontynuowałem.

– Tak, Jezu. Jest wiele takich osób, ale trudno jest mi przyjaźnić się z ludźmi, ponieważ wielu z nich mnie zraniło lub śmiało się ze mnie – odpowiedział szczerze.

– W ten sposób jednak sam nie dopuszczasz do głosu miłości, którą obdarował cię Bóg. Pozwalasz, aby uczynki innych pogrzebały tę miłość głęboko w twojej duszy. Z tego powodu pewnego dnia miłość ta może wygasnąć.

– Ale kocham zwierzęta – rzekł.

– Tak, to prawda, ale czy można nazwać prawdziwą miłością to, że kochasz tylko tych, którzy nie mogą cię zranić? Z pewnością prawdziwa miłość ma miejsce wtedy, gdy miłujesz tych, którzy ci ubliżają, ranią cię i drwią z ciebie. Niewątpliwie prawdziwie miłuje ten, który im wybacza i pozostaje gotów im tę miłość okazać. Jeśli jest inaczej, twoja miłość może wygasnąć – wyjaśniłem.

– To takie trudne, Jezu. Naprawdę swobodnie czuję się w towarzystwie zwierząt, a nie ludzi. – Kiedy to powiedział, przyszedł pies, który polizał go po dłoni.

– Czy czujesz się swobodnie, kiedy jestem z tobą? – zapytałem.

– Tak – odparł i uśmiechnął się do Mnie.

– Zatem kiedy tylko będziesz w towarzystwie innego człowieka, przypomnij sobie, jak czułeś się, kiedy byłeś ze Mną – zaproponowałem.

– A co, jeśli mnie odrzucą?

– Wtedy musisz pamiętać, że to oni mają problem, a nie ty. Kochaj ich, wybaczaj im i staraj się ich zrozumieć.

– Czy uważasz, że powinienem przestać kochać zwierzęta?

– Nie, w żadnym wypadku. Zwierzęta są wspaniałe. – Pies tym razem podszedł do Mnie i chciał polizać Mnie po twarzy.

– Niemniej nie powinieneś zamykać się na innych, uciekając do zwierząt.

Zaśmiałem się, ponieważ pies położył się obok Mnie na plecach, a Ja głaskałem go po brzuchu.

– Czułem, że nie jesteś zwyczajnym człowiekiem. Jesteś niezwykle mądry. Postaram się postępować tak, jak mi poradziłeś – powiedział Tobiasz, wstając.

– Tobiaszu, jesteś dobrym człowiekiem, który ma w sobie wiele miłości. Możesz się nią podzielić. Nie pozwól, aby pozostawała w ukryciu, tak jak to robi wielu innych ludzi.

– Dobrze, Panie. Postaram się. Słyszałeś? Nazwałem Cię Panem. Ciekawe, dlaczego? – zastanowił się, po czym poszedł zając się zwierzętami, a pies pobiegł za nim.

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii Wydarzenia i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

69 odpowiedzi na „„Oczami Jezusa” – dziś o zwierzętach, o naszym stosunku do zwierząt i do ludzi

  1. wobroniewiary pisze:

    Tutaj jest strona Alana, jeśli ktoś zna jęz. angielski: http://www.alanames.org/en/
    My nie znamy i chętnie przyjmiemy wszelkie tłumaczenia z tej strony dla naszego wspólnego dobra i wiedzy 🙂

    • Maggie pisze:

      Nie mogę, choć mam czas, gdyz przez chorobę, zbyt dużo siedziałam na Internecie i .. serwer przysłał mi notę, ze wykorzystaliśmy 75% na miesiąc, a nie tylko ja korzystam z Internetu – i jest na mnie.
      Dlatego nie mogę oglądać filmów, słuchać kazań itd itp i od dzisiaj muszę ograniczyć sie we wpisach – aby wiedzieć co sie dzieje na WOWIT etc.

    • Jeremiasz pisze:

      Tłumaczenie ze strony alanames.org/en/

      Kim jest Alan Ames?
      Alan Ames urodził się w Londynie w 1953 r. W młodości był członkiem gangu motocyklowego, szedł drogą pełną przemocy oraz alkoholu. Po ślubie, przeprowadził się z rodziną do Australii. Punkt zwrotny w jego życiu nastąpił w 1993 r. kiedy to Alan ujrzał ukazane mu jego dotychczasowe życie i doświadczył jak jego grzechy i złe zwyczaje raniły Boga. Ujrzał jak na krzyżu Jezus oferuje mu przebaczenie. Po pewnych trudnościach, Alan przyjął przebaczenie Jezusa. Pan pomógł Alanowi wrócić do sakramentów i do Kościoła oraz przemienił nienawiść i ból Alana na miłość. Jakiś czas później Bóg wezwał Alana, aby ten był jednym z Jego świadków posłanych by nieść światu Bożą miłość. Alan przyniósł nadzieję i błogosławieństwo setkom tysięcy ludzi – tę samą nadzieję i błogosławieństwo, które sam czerpie z sakramentalnej relacji miłości z Trójjedynym Bogiem.
      Pan Ames ma pisemne poparcie od arcybiskupa w Perth, Australii i od wielu innych na świecie. Abp Barry Hickey popiera Alana od 17 lat, a także abp Costello oraz biskup pomocniczy Don Sproxton również wyrażają zgodę od tamtej pory. Wszyscy trzej biskupi z Perth uczynili to pisemnie.

    • Jeremiasz pisze:

      Charyzmat Alana

      Od 1994 r. Alan podróżuje po wszystkich kontynentach, aby dawać świadectwo jak Bóg podniósł go z nędzy i beznadziei ku życiu pełnemu radości i wolności. Alan ma dar uzdrawiania. Po przemówieniach modli się nad każdym z obecnych (poprzez nakładanie rąk). Alan ma także inne dary Ducha Świętego (słowa rozeznania itd.). Te dary zostały udokumentowane przez księży i biskupów z całego świata. Służba Alana cieszy się jawną zgodą i poparciem arcybiskupa Most Rev Timothy Costelloe SDB, arcybiskupa Perth. Główną atrakcją posługi Alana były jego przemówienia podczas Światowego Dnia Młodzieży w 2002 r. w Toronto (wydarzenie papieskie) jak również mowy w niektórych z najświętszych miejsc chrześcijaństwa w 2004 r. – w Bazylice Zwiastowania w Nazarecie, kościele św. Katarzyny w Betlejem oraz świętego Zbawiciela w Jerozolimie. Owocami posługi Alana jest uzdrawianie, nawracanie, nadzieja, otucha i umocnienie dla tych, którzy są błogosławieni przez Boga, podczas spotkań modlitewnych.

    • Agnieszka pisze:

      Jeśli potrzebne jest jakieś tłumaczenie z angielskiego, proszę dać znać

  2. wobroniewiary pisze:

    właśnie doczytałam, że Alan był w Polsce ale ma występy w Australii, Austrii USA Holandii i innych krajach
    http://www.alanames.org/en/itinerary.htm

  3. A. pisze:

    dzisiaj rano gdy nie moglam spac myslalam o swoim kocie I o tym jak ludzie wiele milosci maja do zwierzat a tak malo do ludzi. Potrafia sie dzielic ze zwierzetami a nie z ludzmi….niesamowity przypadek ze tez o tym pomysleliscie wlasnie dzis

    • smutny 46 pisze:

      Myślę że zwierzęta i napisze o kocie są bardzo mądre mają rozum i są ważnym stworzeniem bożym , Mam 46 lat miałem obecnie dwa koty , niedawno przeszedłem zbieg w szpitalu , prowadziłem rozwiązły tryb życia ,przed zbiegiem w szpitalu uświadomiłem sobie że mogę już nie obudzić się i odejść z tego świata , pomyślałem poco mi była to praca dom jak nie mam komu zostawić i co sie stanie z moimi dwoma kotkami jak bym odszedł z tego świata , Obiecałem bogu że wrócę na odpowiednią drogę i przystąpię do spowiedzi po zabiegu , zerwę z dotychczasowym życiem , zabieg się udał wróciłem do domu kotki ktoś z rodziny dokarmiał czekały na mnie , minęły ze 3 dni zapomniałem o obietnicy złożonej Bogu modlitwie i zacząłem myśleć o dawnym sposobie życia , minęły jeszcze z 3 dni i samochód zabił mi jednego kotka bardzo byłem do niego przywiązany , mieszkam sam w domu zawsze wracałem żeby go nakarmić rezygnowałem z wyjazdów bo on był najważniejszy a on mnie bardzo lubił i rozumiał mówiłem do niego a on wtedy oczka mróżył na potwierdzenie , byliśmy najlepsi przyjaciele , takich nie miałem w śród ludzi , Jego śmierć była przypomnieniem myślę o obietnicy złożonej Bogu przed zabiegiem operacyjnym , znowu uklęknąłem prze Bogiem i zapytałem dlaczego

      • Monika pisze:

        +++
        Pomodlę się za Ciebie smutny, byś spotkał takiego prawdziwego przyjaciela wśród ludzi,
        byś nie czuł się samotny, bo z samotności także rodzi się smutek, byś już nie był skazany jedynie na przyjaciół wśród zwierząt ale doznał takiej niezwykłej przyjaźni wśród ludzi.
        Byś już więcej nie mówił i nie myślał o sobie w ten sposób jak sam siebie tu nazwałeś: smutny. Niech w Twoim sercu zagości wielka radość za sprawą takiego przyjaciela, którego dzięki Bogu spotkasz na swej drodze, którego Pan Bóg sam Ci przyśle, jeśli tego będziesz potrzebował.
        Od Boga pochodzi radość i życzę Ci byś takiej radości sam doświadczył, także od ludzi, od przyjaciół, których wierzę, że jeszcze nie raz spotkasz, nawet nie jednego ale wielu.
        Abyś tego naprawdę doświadczył to Panu Bogu trzeba czasem pomóc, na przykład wychodząc z domu do innych i otwierając się na drugiego człowieka. A wszystko zaczyna się zwykle od Twojej decyzji: czy chcesz? Czy chcesz spotkać takiego wyjątkowego przyjaciela wśród ludzi?
        Tylko długo nie zastanawiaj się czy chcesz mieć przyjaciela ale wiedz, że Pan Bóg jest cierpliwy i wciąż czeka na Twoją decyzję, nawet w tej kwestii, która niektórym może wydawać się mało istotną. Z całą pewnością dla Boga jesteś wyjątkowy i zasługujesz na najlepszego przyjaciela, który właśnie Ciebie zrozumie i zaakceptuje, i pokocha takim jakim jesteś. Obyś długo nie musiał na niego czekać.
        Często nie trzeba szukać go gdzieś daleko ale właśnie jest w zasięgu ręki, gdzieś blisko, wokół nas.
        Zresztą – pytanie retoryczne – czy chciałbyś mieć przyjaciela blisko siebie czy raczej zależy Ci na takim, który jest daleko i nie wtedy gdy go potrzebujesz?

        Tylko Pan Bóg niech spełnia nasze pragnienia, czasem nawet nie nazwane i nie wypowiedziane głośno, bo tylko Pan Bóg zna nas najlepiej. Niech Jezus sam tym się zajmie i spełni to co najskrytsze w Twym sercu.

  4. ❤ Alicja "ŚWIADECTWO" cz. III śr. 7.01.1987, godz. 22.30
    † Nie lękaj się cierpienia innych ludzi. Ono naprawdę jest dobrodziejstwem. Moja Miłość pozwala cierpieć, aby uniknąć o wiele większego cierpienia tam – po śmierci. Żeby cierpienie miało wartość odkupienia, trzeba je ofiarować. Można uczynić to za kogoś.
    – Dlaczego ja nie doznaję cierpień fizycznych?
    † Dlatego, że oddałaś Mi wszystko i gotowa jesteś przyjąć każdy ból.

    • Beata-Ania pisze:

      To znaczy, że mogę ofiarować Panu Bogu np.cierpienie mojej siostry?
      Kiedyś przy spowiedzi zapytałam księdza, czy mogę ofiarować cierpienie teściowej Bogu, bo akurat ciężko zachorowała, powiedział mi, że nie….

      ale mimo wszystko często tak robię, bo a nóż jednak wolno? P.Bóg się chyba nie obraża jak tak czynię….

      • eska pisze:

        „Żeby cierpienie miało wartość odkupienia, trzeba je ofiarować. Można uczynić to za kogoś.” – czyli można swe cierpienie ofiarować za kogoś, w sensie – w czyjejś intencji. Tak to rozumiem ja. Mogę swoje cierpienia ofiarować za osobę X, która potrzebuje mojej ofiary, aby Pan Bóg zdziałał dla niej jakieś dobro.
        Myślę, że nie wolno ofiarować czyjegoś cierpienia w jego imieniu, bo to przeczy istocie wolnej woli.

      • Beata-Ania pisze:

        dzięki eska….to ja źle to w takim razie zrozumiałam…..
        ofiaruję często cierpienie moich dzieci P.Bogu- z nimi też, ale także sama, jako ich mama na mocy łączących nas więzów krwi i na mocy Chrztu św., ….
        …. mówił o tym ks.Dominik Chmielewski…

      • Sebro pisze:

        Ale możesz modlić się o to, by dana osoba umiała swoje cierpienie ofiarować Bogu.

  5. wobroniewiary pisze:

    Modlitwa z Alanem Amesem o uzdrowienie
    1) język nie ma tu znaczenia – Bóg wysłuchuje naszych modlitw ❤

  6. Ania pisze:

    Kocham męża , który mnie rani.Mam też psa, który patrzy na mnie z oddaniem i zawsze cieszy się na mój widok. Tekst, który dzisiaj przeczytałam bardzo pomógł mi w zrozumieniu uczuć i trwaniu w miłości i modlitwie pomimo wielu upokorzeń. Staram się wytrwać w miłości i wybaczeniu ale czasem jest to niewyobrażalnie trudny wyczyn i proszę Ducha Świętego o pomoc a przyjaciół o modlitwę.

  7. wobroniewiary pisze:

    Nowenna przed Świętem Miłosierdzia Bożego – Środa Wielkanocna
    Dzień szósty: Dusze ciche i pokorne i dusze małych dzieci

    Dziś sprowadź mi dusze ciche i pokorne, i dusze małych dzieci, i zanurz je w miłosierdziu moim. Dusze te są najwięcej podobne do serca mojego, one krzepiły mnie w gorzkiej konania męce; widziałem je jako ziemskich aniołów, które będą czuwać u moich ołtarzy, na nie zlewam całymi strumieniami łaski. Łaskę moją jest zdolna przyjąć tylko dusza pokorna, dusze pokorne obdarzam swoim zaufaniem.

    Jezu najmiłosierniejszy, któryś sam powiedział: uczcie się ode mnie, żem cichy i pokornego serca – przyjm do mieszkania najlitościwszego Serca swego dusze ciche i pokorne, i dusze małych dzieci. Dusze te wprowadzają w zachwyt niebo całe i są szczególnym upodobaniem Ojca niebieskiego, są bukietem przed tronem Bożym, którego zapachem sam Bóg się napawa. Dusze te mają stałe mieszkanie w najlitościwszym Sercu Jezusa i nieustannie wyśpiewują hymn miłości i miłosierdzia na wieki.

    Prawdziwie dusza pokorna i cicha
    Już tu na ziemi rajem oddycha,
    A wonią pokornego jej serca
    Zachwyca się sam Stwórca.

    Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia, na dusze ciche, pokorne i dusze małych dzieci, które są zamknięte w mieszkaniu najlitościwszego Serca Jezusa. Dusze te są najwięcej upodobnione do Syna Twego, woń tych dusz wznosi się z ziemi i dosięga tronu Twego. Ojcze miłosierdzia i wszelkiej dobroci, błagam Cię przez miłość i upodobanie, jakie masz w tych duszach, błogosław światu całemu, aby wszystkie dusze razem wyśpiewywały cześć miłosierdziu Twemu na wieki wieczne. Amen. (1220-1223)

    Koronka do Miłosierdzia Bożego
    http://sanctus.pl/index.php?doc=178&podgrupa=243

  8. Małgosia pisze:

    Lech Kaczyński był współautorem ataku na mnie – abp. Stanisław Wielgus |POLECAM!
    Abp Stanisław Wielgus: „Tobie, Panie, zaufałem, nie zawstydzę się na wieki”. Historia mojego życia.

    Oto w „Gościu Niedzielnym” z dnia 18 kwietnia ukazał się wywiad z nieżyjącym już Lechem Kaczyńskim pt. Moja wizja polityki, — którego on udzielił redakcji „Arcanów” 27 lipca 2009 roku,

    „„W czasie kampanii prowadzonej przeciwko mnie skontaktował się ze mną jeden wybitnych hierarchów światowego Kościoła katolickiego, który mnie poinformował, że atak przeprowadzony na mnie został wykonany na rozkaz światowej masonerii, w którą uwikłani są liczni z tych, którzy mnie atakowali. Wydaje się to być możliwe, gdy uwzględni się historię przyjaciela Lecha Kaczyńskiego, Bronisława Wildsteina, a także to, z jaką radością witano w dniu 9 września 2007 roku reaktywowanie żydowsko-masońskiej loży B`nai B`rith…” (str.194-195)”

    „Głos w mojej obronie zabrali następujący publicyści: Zbigniew Łabędzki, Roman Giertych, Mariusz Affek, Lusia Ogińska, Ireneusz Lisiak, Grzegorz Pustkowiak, Adam Wielomski, Ludwik Skurzak, Tadeusz Matuszkiewicz, Marcin Jendrzejczak oraz Stanisław Krajski.” (str.186-187)

    — zastrzegając, by opublikowano go dopiero po wyborach prezydenckich w roku 2010.

    Na pytanie redaktora Andrzeja Nowaka:

    „Jakie Pan Prezydent wskazałby największe sukcesy swojej dotychczasowej, blisko czteroletniej pracy na tym stanowisku?”

    – Lech Kaczyński wymienił likwidację WSI, otwarcie perspektyw na Wschód, wynegocjowanie traktatu lizbońskiego, a także jeszcze jedno. Tu cytuję jego słowa:

    — Wreszcie ostatnią sprawą, o której bym wspomniał, była interwencja w sprawie obsadzenia przez arcybiskupa Wielgusa warszawskiej metropolii.

    Teraz zrozumiałe się stało, że to Lech Kaczyński był jednym z promotorów ataku na moją osobę”. (str. 191-192)

    https://forumdlazycia.wordpress.com/2015/04/07/lech-kaczynski-byl-wspolautorem-ataku-na-mnie-abp-stanislaw-wielgus-polecam/

    • Maggie pisze:

      Teraz okres przedwyborczy więc bądźmy ostrożni i z takimi informacjami – podpuscic jednego na drugiego i stworzyć łańcuszek, którego oderwanie fragmenty ujawniać, aby omotac jak pajak.
      Ktos wpadl już w pułapkę smolenska i zapłacil wysoka cenę za „przyjazn” i piekielne intryge – moze dlatego, ze otworzyl oczy. Licho nie śpi i wyciąga z lamusa wszystko aby grać pierwsze skrzypce.
      Czyżby ktos znowu, chciał posługiwać sie Ks.arcybiskupem, bo kiedyś już to uczynił, narażając Go na szwank….

    • Krzysztof pisze:

      Dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego z dnia 22 listopada 1938 roku B’nai B’rith w Polsce została rozwiązana z uwagi na jej powiązania z masonerią.

      Niestety pan Prezydent Lech Kaczyński w 2007r. pozwolił tej loży działać ponownie
      Źródło: List Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do loży masońskiej B’nai B’rith odczytany przez Ewa Junczyk – Ziomecką, Podsekretarz Stanu Biura Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej – Warszawa 9 wrzesień 2007r.

      Prezydent pozwolił też na ceremonię Chanuki w belwederze, która upamiętnia ponowne oczyszczenie i poświęcenie świątyni, ceremonia ta jest powtarzana co roku.
      Jest to jawne złamanie przykazań Bożych, w tak ważnym dla Polski miejscu nie mogą się odbywać, żadne ceremonie poza ceremoniami Katolickimi. Powinno nastąpić ponowne poświęcenie Belwederu i trzeba zabronić wykonywania jakichkolwiek ceremonii w tym i podobnie ważnych miejscach, poza oczywiście ceremoniami Katolickimi.
      Ceremonie takie są podejrzane i mogą nieść ze sobą poważne skutki okultystyczne.

      • Maggie pisze:

        Krzysztofie ten dekret był bolesny i dla mnie, ale nie znamy wszystkiego od podszewki i zapłacił za to zyciem swoim i wielu innych pasażerów – a to daje cos wiecej do myślenia.

        Natomiast jeśli chodzi o Hanuki to jeden szacowny rabin w Kanadzie – byłam jednym z wielu swiadkow, powiedział, ze to nie żadne swieto aby je aż tak fetowac, bo jest to wydarzenie historyczne i jako swieto bardzo podrzedne, machnal nawet reka ze zniecheceniem. Te „polskie hanukah” to chyba rowniez podstęp abyśmy myśleli, ze to Żydzi z prawdziwego (!) zdarzenia tam harcuja – a to ci ktorzy co innego reprezentują weszli do Belwederu, z piramdka w herbie (a gdzie ich nie ma?).

        Marek ma racje,
        bo Dla niektorych sprawa oczywista: lewica jest zawsze(?!) czysta,
        a ze majac swe wejscia i wykrety „czysci” mozgi i dokumenty –
        tego zas wielu już nie widzi … gdy z prawicy ciagle szydzi.
        Obrazek zaś widzę taki, by nie ciągnąc sie za kłaki:
        Choćby czort wylal na łeb farbe biała
        By byc białym, to zbyt mało .

      • Jeremiasz pisze:

        Nie widzę we wspominanym wydarzeniu „jawnego złamania przykazań Bożych”.
        Naprawdę z troską odradzam wgłębiać się w mnogie na internecie „źródła” na temat wolnomularstwa – gwarantuję Ci że dojdziesz do poważnych absurdów i poniesiesz tym samym szkodę na duchu. Trzymaj się Ducha Świętego a wszystko co potrzebne do zbawienia On Ci ukaże 🙂

      • Krzysztof pisze:

        @Jeremiasz czy wpuściłbyś do domu ludzi z innej religii aby przeprowadzili w nim jakąś ceremonię, którą nawiasem mówiąc sami wyznawcy tejże religii nie rozumieją?

        Z okultyzmem nie ma żartów, a wpuszczenie obcej religii łamie przekazania Boże. Wystarczy poczytać Biblię, co się działo z Izraelitami, gdy wpuszczali obce bóstwa do swojego państwa.

      • Jeremiasz pisze:

        Krzysztofie chodzi mi o to że nie jest to żadne złamanie przykazań Bożych. Żydzi czczą co do zasady tego samego Boga co my, tyle że poza Trójcą – zwłaszcza bez Chrystusa. Więc nie ma tu mowy o jakichkolwiek bożkach ani łamaniu przykazań. Okultyzmu też w tym nie widzę. Pan Bóg nie zakazuje mi wpuszczać wyznawców innych religii – mam ich miłować i nawracać.

      • Krzysztof pisze:

        Wiara żydów jest młodsza od naszej. Gdyż nasza powstała za sprawą Jezusa Chrystusa, a stara wiara żydów została zniszczona przez Rzymian w tak zwanej wojnie żydowskiej w latach 66-73 po tej wojnie żydzi stracili wszystko, swoje państwo, świątynie, kulturę, praktycznie wszystko. Dopiero po jakimś czasie część żydów, która przeżyła i nie dostała się do niewoli rozpoczęła odbudowę ich kultury. Zaczęli oczywiście od religii, bo to ich najszybciej połączy. Dla tego więc w latach 90tych podczas synodu rabinów w Jamni na nowo tworzyli zasady ich religii, niestety od tamtej pory powstawały pisma rabiniczne, które są dla żydów często ważniejsze od samej biblii. Proces odtworzenia religii zajął im kilkaset lat i różni się od tego jaki był wcześniej. Żydzi nie przyznają się do tego, bo nie jest im w smak mówić, że są młodą religią.
        Oczywiście zostało żydom prawo, które jest starsze od Ewangelii. Większa część żydów stara się przestrzegać prawa ale w przeciwieństwie do nas nie będą mogli na sądzie „skorzystać z usprawiedliwienie” jakie nam daje Jezus Chrystus.

        Natomiast ci żydzi, którzy zbliżają się do Boga, rozpoznają w nim Jezusa. Niestety większość woli o tym nikomu nie mówić, żeby nie zostać wykluczonym ze społeczności, albo przyjmują chrzest i są martwi dla swojej rodziny…

        Do swojego domu możemy wpuścić kogo chcesz, w mojej wypowiedzi chodziło głównie o ceremonię. Ja oczywiście odradzam ci przeprowadzać w domu, czy chodzić na jakiekolwiek ceremonie poza chrześcijańskie, ale masz wolną wolę możesz robić co chcesz.

        Polecam też: Ks. prof. Chrostowski: Obecni żydzi nie są naszymi starszymi braćmi w wierze
        http://www.bibula.com/?p=17443

      • Krzysztof pisze:

        Zabrakło mi podsumowania. Współcześni żydzi nie wierzą w tego samego Boga co my. Nasz Bóg to Jezus, a jeśli myślisz o Bogu Ojcu, to przecież to samo co Jezus, bo Bóg Ojciec = Jezus = Duch Święty. Jeśli żyd pozna prawdziwego Boga, to będzie nim Jezus Chrystus.
        Natomiast oni wierzą w całkiem coś innego, ogólnie ich wiara maleje (bo nie mają osobistej relacji z Bogiem) i głównie skupiają się na przestrzeganiu prawa. Trzeba pamiętać też, że są różni żydzi np. Kabała itp. nigdy tak naprawdę nie wiesz z jakim żydem rozmawiasz.

  9. Ania pisze:

    Znam Św. Ritę. W ubiegłym roku 22 maja byłam w Krakowie w kościele Św. Katarzyny w uroczystości odpustowe, z błogosławieństwem róż, ponieważ czułam niesamowicie silną potrzebę aby właśnie tam modlić się. Zabrałam ze sobą koleżankę, którą mąż pozostawił z maleńką córeczką i modliłam się o uratowanie tego związku małżeńskiego. Nie spodziewałam się tego, że dokładnie miesiąc później moje małżeństwo za sprawą męża zaczęło rozpadać się. Bardzo często proszę tą świętą o jej orędownictwo, bo ona też miała wiele trudności ale potrafiła być dzielna, wszystko zniosła a nawet została wyniesiona na ołtarze. A do koleżanki mąż skruszony wrócił, niezbadane są wyroki Boże. Mam nadzieję, że nie wszystko stracone.

    • Kasia pisze:

      Aniu-jestem 20 lat po ślubie,mam czwórkę dzieci. Przeżyłam przez mojego męża traumatyczne chwile,a nawet lata.8 Lat temu bylismy dwa lata w separacji.Moja wiara była wtedy jeszcze bardzo słaba.Jednak w najtrudniejszych momentach prosiłam o pomoc Maryję i Ona nigdy nie zawiodła.Mogę właściwie śmiało powiedzieć,że to właśnie Matka Boża uratowała nasze małżeństwo.Ponieważ moja babcia w dzieciństwie zapewniła mnie,że Maryja jest najlepszą Matką na świecie i zawsze opiekuje sie nami,a ja w to uwierzyłam-miałam do Maryi pełne zaufanie 🙂 .Modliłam sie tez nowenną do Św.Rity i prosiłam Jezusa Miłosiernego o pomoc.Trudno było mi przyjąć to cierpienie,ale czas szybko przeleciał,a te doświadczenie bardzo zbliżyły mnie do Boga,Maryi i przeżywania własnego ,ciągłego nawracania się,a to najpiękniejsze przeżycia jakie istnieją na ziemi :).Mój mąż po dwóch latach wrócił,życie stało sie z nim łatwiejsze,ale odkąd dołączyłam do niewolników Maryi znowu zaczęło się coś z nim dziać,bardzo zle działa też na niego alkohol.Jednak teraz jestem silniejsza,poniewaz mam wiarę,ufam Jezusowi i Maryi.Prosze też o pomoc świetych patronów i opiekunów.Męża powierzyłam opiece Maryi i Św.Józefa.Zrozumiałam też,że tak naprawdę w tym wszystkim mój mąż cierpi najbardziej,ponieważ nie może poradzić sobie sam z sobą i myślę,że Pan Bóg daje takie sytuacje,które jeśli przeżywamy je z wiarą wychodzą na dobre i mojemu mężowi i mnie.To wszystko czasem mnie zaskakuje i zadziwia :). Jestem pewna,ze Jezus twój krzyż niesie razem z tobą,tylko musisz mu do końca zaufać,a na pewno wszystko dobrze sie ułoży.Możesz poszukać też wsparcia w wspólnocie trudnych małżeństw „Sychar”.Tam przeczytasz niesamowite czasem świadectwa.Poniżej wklejam modlitwę,którą tam znalazłam:Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
      Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
      – o dar szczerej rozmowy,
      – o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
      – o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
      – o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
      Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja. Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Panie Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen.
      Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen.
      Jezu,Maryjo,Józefie kocham Was! Ratujcie dusze!

  10. Marek pisze:

    W Sejmie aż pięć projektów o in vitro
    Aż pięcioma projektami dotyczącymi in vitro zajmie się Sejm na rozpoczętym dziś dwudniowym posiedzeniu.
    Swoje propozycje przygotowały niemal wszystkie kluby parlamentarne.
    Projekt Prawa i Sprawiedliwości zakazuje zapłodnienia pozaustrojowego.
    W dokumencie przygotowanym przez rząd zapisano, że prawo do zabiegu będą miały wszystkie chętne pary, nie tylko małżeńskie. Dwa projekty przygotowało SLD, a najbardziej liberalny Janusz Palikot.
    Cały tekst tu: http://gosc.pl/doc/2423861.W-Sejmie-az-piec-projektow-o-in-vitro

  11. Marek pisze:

    Komitet „Stop aborcji” zarejestrowany

    Teraz w trzy miesiące trzeba zebrać 100 tysięcy podpisów przeciw zabijaniu dzieci.

    Sejm zarejestrował Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji”. Poczynając od tego momentu, w ciągu trzech miesięcy inicjatorzy akcji muszą zebrać 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy zakazującej dokonywania aborcji. Chodzi w nim o usunięcie wszystkich przesłanek aborcyjnych, czyli o złagodzenie polskiego prawa tak, aby nie pozwalało na zabijanie dzieci z jakiegokolwiek powodu.

    Mimo, że w ubiegłych latach Sejm odrzucał kolejne projekty, choć były podpisane przez setki tysięcy obywateli, inicjatorzy akcji nie rezygnują z obrony najmłodszych Polaków. „Przez te 3 miesiące będziemy aktywnie działać, budzić sumienia, pobudzać Polaków do aktywności, aby jak najwięcej z nas włączyło się w kampanię na rzecz prawa do życia dla każdego dziecka. I tym możesz mieć w niej swój udział!” – piszą na stronie stopaborcji.pl.

    Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro-Prawo do Życia ma świadomość, że zwolennicy zabijania dzieci posłużą się argumentem, jakoby nie można było zmuszać kobiet do rodzenia dzieci poczętych wskutek gwałtu. – To, że ktoś ma ojca gwałciciela, to nie jest powód, żeby go zabijać – mówi serwisowi Gosc.pl. Zwraca uwagę, że takich przypadków jest bardzo niewiele, ale niezależnie od tego żadnego człowieka nie wolno zabijać.
    http://gosc.pl/doc/2424000.Komitet-Stop-aborcji-zarejestrowany

    *************
    Ogólnopolska Inicjatywa Ustawodawcza Stop Aborcji 2015
    Wiemy, że w Polsce wielu popierających nasze projekty nie ma szansy złożyć podpisu – niestety jeszcze nie do wszystkich udaje nam się dotrzeć. Twoja pomoc pozwoli wypełnić tę lukę! Potrzebujemy Cię niezależnie od tego gdzie mieszkasz, ile masz lat i czym się zajmujesz!
    Wypełnij formularz, a nasi koordynatorzy skontaktują się z Tobą, udzielą Ci odpowiednich informacji, odpowiedzą na pytania i pomogą rozpocząć działanie.
    https://docs.google.com/forms/d/1tV2LH1lZlEq-XvA4nPbD3ByqvupFFDXUBp1GOszNfb8/viewform

  12. fornal53 pisze:

    Jeżeli ktoś posiada książkę to proszę przeczytać stronę 19 (o ile dobrze pamietam) i porównać z fragmentem, z pisma świętego o uzdrowienie córki niewiasty kananejskiej. Co o tym myślicie?

    • mc2 pisze:

      Hm. Jakieś rozbieżności ? Ja nie mam książki, nawet nie mam zamiaru jej kupować , bo jestem sceptyczny do wszelkich wizjonerów . Ale może ktoś zacytuje kilka linijek z tej książki i kilka linijek z Pisma Św. odnośnie tego samego wydarzenia.

      • wobroniewiary pisze:

        Mc2 – nikt ale to nikt nie każe ci jej czytać, mimo że ma imprimatur, mimo że sam widzący mówi, że jak miałby mieć wybór miedzy wizjami a Eucharystią – wybrałby Eucharystię.
        Nikt nikogo nie zmusza i nie osądza jak MBM typu”jak nie przeczytasz to nie będziesz zbawiony”
        Nawet w zatwierdzona Fatimę nie musisz wierzyć- bo masz obowiązek wierzyć w jedyne Objawienie przez wielkie O czyli w Pismo Święte.
        Ale nie zniechęcaj innych jeśli książka ma imprimatur. Nie możesz sparzywszy się na czymś innym – walić we wszystko!

      • mc2 pisze:

        Czy ja napisałem : Nie czytajcie ? Skoro jednak ktoś coś zauważył , to może niech napisze , jeżeli autor książki ma przekaz od Boga to nie powinien od razu się obrażać i żądać zadośćuczynienia za ..przepis ” bez zgody autora jakiegoś małego fragmentu
        .

      • wobroniewiary pisze:

        Nikt się nie obraża 🙂

      • Jeremiasz pisze:

        Mam książkę i ani na stronie 19 ani na żadnej innej (doszedłem do 73) nie ma niczego co choćby przypominało scenę z ewangelii o kobiecie kananejskiej (Mt 15, 21-29) więc nie widzę póki co żadnych sprzeczności. Jak narazie czyta mi się ją rewelacyjnie i wiele wątków mocno wzrusza np. odwiedziny domu trędowatego (może Ewa wstawi :)). Mogę Cię uspokoić bracie że nie dostrzegam na razie rozbieżności 🙂

  13. kasiaJa pisze:

    Niektóre popularne gry komputerowe pełne są satanistycznej i okultystycznej symboliki. Wprowadzając w nieznane wymiary duchowe, stają się prawdziwą szkołą magii. Niestety, ich użytkownicy przeważnie nie zdają sobie z tego sprawy.

    Nie jest tajemnicą, że treści promowane przez niektóre gry komputerowe w coraz większym stopniu nasączone są antywartościami. Demoralizują one oraz dezorganizują świat wartości pozytywnych, a przez to narażają dzieci i młodzież na społeczne wykolejenie i uwikłanie w praktyki okultystyczne. O ile problem występowania przemocy w grach komputerowych od dłuższego czasu dyskutowany jest przez media oraz środowiska uniwersyteckie i wychowawcze (zresztą słusznie), o tyle kwestie obecności w nich treści o charakterze magicznym, okultystycznym i antyreligijnym zdają się być marginalizowane. Wirtualna rozrywka z coraz większym wyrafinowaniem promuje przemoc okraszoną bogatą symboliką okultystyczną, a także wprowadza gracza w wątki fabuły odwołujące się do magii i czarów. W grach komputerowych na porządku dziennym są znaki spotykane w różnych grupach satanistycznych, np. pentagram, odwrócony krzyż, ołtarz, mroczne kaplice, trupie czaszki, szkielety i mroczne mogiły.

    Przemoc i okultyzm

    Idee przemocy i okultyzmu promuje gra o wymownym tytule „Dark Messiah of Might and Magic”. Gra stanowi swoistą satyrę na przekonania religijne. Słabą stroną gry – jak dowiadujemy się z recenzji, zamieszczonej na portalu poświęconym grom – jest ograniczona możliwość stosowania okultystyczno-magicznych technik w celu eliminacji przeciwników. Fakt ten rozczarowuje wielu graczy, dla których samo zabijanie stało się nudne. Ponieważ gra zdecydowanie promuje rozwiązania siłowe, gracz nie ma motywacji do stosowania zaklęć magicznych, które wizualnie – od strony graficznej – urozmaicają grę. Te „słabe” strony gry sprowadzają się do tego, że zabijanie niektórych przeciwników jest nieopłacalne, bo nie przynosi pożądanych punktów doświadczenia. Są „na szczęście” także „mocne” strony, jak możliwość zabijania przeciwników na różne sposoby i przyglądania się ich umieraniu.

    Całość artykułu dostępna w wersji papierowej miesięcznika
    http://miesiecznikegzorcysta.pl/na-naszych/item/1002-wygrac-za-wszelka-cene

    • Jeremiasz pisze:

      Od dziecka siedziałem w grach komputerowych i mam niestety dużą słabość do tego typu rzeczy. Już od lat 90., czyli gdy pojawiały się pierwszy gry na komputery domowe, w grach spotykałem się z symboliką antychrześcijańską, satanistyczną. Potem to już było coraz gorzej bo do tego wszystkiego zaczynała dochodzić także treść jawnie wroga chrześcijaństwu. Dzisiaj już mamy wylew szamba w tej dziedzinie i z tego względu i przede wszystkim dzięki łasce Boga trzymam się z daleka od gier od pewnego czasu. Czasami myślę, że bardzo dzisiaj brakuje ewangelizacji w kwestiach gier komputerowych – uświadamiania ludzi (głównie nałogowych graczy) w tym, że z gry łatwo jest sobie zrobić bożka, i że jest to poważne uzależnienie, które prowadzi do jeszcze innych nałogów. Rodziców również trzeba alarmować, aby przynajmniej wiedzieli w czym siedzą ich dzieci. Często na to pozwalają.
      Sam mam takie marzenie żeby kiedyś – jeśli Pan Bóg pozwoli – ewangelizować w tych kwestiach a nawet prowadzić stronę, w której recenzowałbym i pokazywał jak wiele zła niosą gry komputerowe, i jak to się ma do chrześcijaństwa. Niemniej obawiałbym się taplania w tej „gnojówce”, dlatego niech się dzieje wola Pana 🙂

      • AnnaSawa pisze:

        Dobry pomysł :), ale i obawy też słuszne, najlepiej porozmawiać o tym z Panem :).

      • chiara pisze:

        Jeremiaszu, czasopismo Egzorcysta nr 4 czyli z kwietnia br jest poświęcone problemom związanym z niebezpieczeństwem gier komputerowych, jest konkretna wiedza, wskazówki i świadectwa- gorąco polecam 🙂
        pace e bene

  14. AnnaSawa pisze:

    Co do samych zwierząt…….ostatnio bardzo często zastanawiam się nad kwestią, czy i w obiecanym raju przez Ojca będą tam nasze i wszystkie zwierzęta. Pytania takie często ludzie stawiają, ale są też różne odpowiedzi. Ja i sama mam czasem mieszane uczucia co do samego postawionego pytania, czy to aby nie dziecinada, czy aby nie bałwochwalstwo itp….
    Powyższym tekstem też dostałam pełne potwierdzenie, że zwierzęta się KOCHA i one KOCHAJĄ.
    Żyje człowiek ze zwierzęciem już tyle lat, które…..trąca łapą, patrzy w oczy, rozmawia, czeka, kładzie się tam gdzie opiekun, troski, choroby, radości….innym słowem pełne życie w rodzinie :).
    Jak choruje to człek również ze zgryzoty.
    Nie pomniejszając ani nie pomijając znaczenia miłości człowieka do człowieka jaką nam wskazuje Pan, to czy taka właśnie miłość ma kończyć się tutaj???
    Cały czas mam to w głowie, że „Pan Bóg stworzył zwierzęta i zobaczył, że są dobre…”, to czy nie jest jakoś logiczne, że to wszystko, co dobre bo stworzone przez Ojca nie idzie na unicestwienie???…..ja przynajmniej w tym mam nadzieję.

    • Jeremiasz pisze:

      Nie mam nic do zwierząt, ale jednak przykazanie miłości odnosi się do bliźniego – człowieka 🙂

    • wobroniewiary pisze:

      Ks. Adam mówi jasno – w raju mamy mieć wszystko czego nam potrzeba, ale do raju wejdzie człowiek bo tylko ten ma duszę 🙂

    • Ola pisze:

      Myślę,że dobrym przykładem jak traktować zwierzęta jest dla nas św. Franciszek z Asyżu 🙂
      Po pierwsze kochał Boga,po drugie ludzi,ale do zwierząt też mówił „bracia” i traktował z miłością i szacunkiem 🙂
      Zwierzę jest darem Bożym i można się nim cieszyć,ale jak wszystkie dary,nie powinno przesłaniać Darczyńcy.
      Chyba chodzi o postawienie wszystkiego we właściwym miejcu,we właściwej kolejności.
      Grzech odwraca kolejność,wywraca do góry nogami i tutaj jest problem.Nasze serce przywiązuje się do stworzeń,nie wartych aż takiego przywiązania,nie wartych by stały w centrum.
      Osobiście myślę,że na ziemi mamy takie stworzenia jakie mamy,a w niebie będą inne stworzenia,jeszcze piękniejsze,jeszcze bardziej wdzięczne,wierne i dla nas miłe.
      Trzeba za te ziemskie dary-także wszystkie stworzenia,zwierzęta,dziękowac,ale też bez zbytniego przywiązania móc je poświęcić i na ziemi zostawić,aby zyskać to „więcej”,które czeka na nas w przyszłym życiu.
      Dla niektórych,bywa,ważniejsze jest czy ich pies będzie z nimi w raju,a zupełnie nie ważne czy będzie tam ktoś z rodziny,albo sąsiad,albo nielubiany polityk. 😉
      A powinno być chyba odwrotnie.
      Dusza każdego człowieka jest najcenniejsza i to za nią-dusze ludzką-zapłacił ogromną cenę Chrystus.

  15. Papież na audiencji: dzieci nigdy nie są „pomyłką”
    „Wiele dzieci jest od samego początku odrzuconych, opuszczonych, ograbionych ze swego dzieciństwa i przyszłości”. O ich cierpieniach mówił Papież w katechezie na dzisiejszej audiencji ogólnej, dopełniającej cykl refleksji o dzieciach.
    „Niektórzy, jakby dla usprawiedliwienia, ośmielają się powiedzieć, że pomyłką było dać im przyjść na świat. To haniebne! – powiedział Franciszek. – Bardzo proszę: nie zrzucajmy na dzieci naszych win! Dzieci nigdy nie są «pomyłką»”. Ich głód nie jest „«pomyłką»”, tak jak nie jest nią ich ubóstwo, słabość, opuszczenie – tyle dzieci jest porzuconych na ulicach. Nie jest nią także ich niewiedza czy brak zdolności – wiele dzieci nie wie, co to szkoła. A jeśli już, to jest to powód, by je jeszcze bardziej kochać, z większą szczodrością. Co zrobimy z uroczystymi deklaracjami praw człowieka i praw dziecka, jeśli potem karzemy dzieci za błędy dorosłych?”.
    Ojciec Święty przypomniał odpowiedzialność za dzieci i za to, by zmienić ich sytuację cierpienia. Odpowiedzialność ta spoczywa na rządzących i wychowawcach, ale też na wszystkich osobach dorosłych.
    „Każde dziecko zepchnięte na margines, porzucone, które żyje na ulicy żebrząc i starając się na wszelki sposób przetrwać, bez szkoły, bez opieki medycznej, to wołanie do Boga, oskarżające zbudowany przez nas dorosłych system – mówił Ojciec Święty. – Niestety dzieci te padają łupem przestępców, którzy je wyzyskują dla niegodnych interesów czy handlowania, albo szkoląc je do wojny i przemocy. Lecz także w tak zwanych krajach bogatych wiele dzieci przeżywa dramaty, które poważnie je naznaczają z powodu kryzysu rodziny, pustki edukacyjnej czy nieludzkich czasem warunków życia. W każdym razie jest to dzieciństwo pogwałcone na ciele i duszy. Jednak żadne z tych dzieci nie jest zapomniane przez Ojca, który jest w Niebie”.
    Całość: http://pl.radiovaticana.va/news/2015/04/08/papie%C5%BC_audiencji_dzieci_nie_s%C4%85_pomy%C5%82k%C4%85/1135386

  16. fornal53 pisze:

    Przepraszam, ale muszę to napisać… nikt nie każe nikomu tego czytać, ale wątpliwościami należy się dzielić i się podzielę strona 48 przypowieśc o zapracowanym mężczyźnie i leniwych sasiadach kończy się tym, iż Abraham zamknął przed leniwymi bramy nieba, a zapracowanego mężczyznę wpuścił, ponieważ przestrzegał szabat. A ja się pytam, co robił w niebie Abraham przed wykupieniem nas przez Pana Jezusa?

    • wobroniewiary pisze:

      Masz rację, wątpliwościami należy się dzielić 🙂

    • Marek pisze:

      A co myślisz o tym?

      Jak Abraham trafił do nieba?
      „Czy Abraham, jak i inni wielcy ST, po swej śmierci czekali w Szeolu (piekłach – przed ZMARTWYCHWSTANIEM Chrystusa nie było piekła i czyśćca?) na wyzwolenie przez Mesjasza, czy- raczej- od razu poszli do Nieba? P. Jezus w swojej przypowieści o bogaczu i Łazarzu zdaje się opisywać sytuację bytności Ojca naszej wiary w Raju (Niebie?), a przecież było (?) to PRZED Paschą Pana?”

      „Z tego powodu nawet osoby żyjące przed Paschą Jezus i Jego śmiercią doświadczają owoców jego zbawiennej śmierci. Takie przesłanie kryje się za artykułem wiary mówiącym o zstąpieniu Jezusa do otchłani. To sprawia, że Abraham jako osoba żyjąca na długo przed Jezusem (J 8,57) znajduje się w rzeczywistości nieba i doświadcza zjednoczenia z Bogiem.”

      Przeczytaj cały tekst, ja wkleiłem tylko początek i koniec za strony:
      http://biblista.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=4120:176-jak-abraham-trafi-do-nieba-&catid=768:pytania-do-biblii&Itemid=548

      • wobroniewiary pisze:

        A ja uważam (nie jestem nieomylna) że dopiero śmierć Jezusa otworzyła bramy Nieba a ci co byli Święci nie musieli przechodzić mąk czyśćcowych przebywali w tzw. poczekalni” taki czyściec bez czyśćca ale do Nieba weszli dopiero po zmartwychwstaniu Jezusa – bo tak nas uczono całe życie, że Jezus nie zszedł z krzyża i nie udowodnił żydom swojej boskości, bo wtedy nie mógłby nas odkupić i otworzyć nam Nieba!

        Ale jak było – dowiemy się kiedyś po tamtej stronie 😉

    • Jeremiasz pisze:

      Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas” (Łk 16, 19-27)

      Nie czytałem żadnego komentarza do tej przypowieści, ale wydaje mi się że wynika z niej, że jednak Abraham znajdował się w Niebie, skoro mówi on do bogacza, że teraz Łazarz „tu doznaje pociechy” oraz że „między nami a wami zionie ogromna przepaść”.

      • Sebro pisze:

        Tą sama przypowieść chciałem przytoczyć. Jezus mówił tak, by prości ludzie zrozumieli.
        Poza tym wg mnie Szeol to nie piekło a szeroko rozumiana Otchłań, w której „zbierały się” dusze zmarłych. Ci sprawiedliwi i niesprawiedliwi – prawdopodobnie byli oddzieleni od siebie. Dopiero Jezus swoimi naukami wykazał gdzie trafią niesprawiedliwi, zatem dopiero po śmierci Jezusa wszystko nabrało właściwego kształtu. Otwierając bramy Otchłani Jezus wyprowadził Adama na czele i pozostałych patriarchów oraz sprawiedliwych.
        Już nie pamiętam u której to autorki było, że radość w Otchłani zapanowała gdy umarł św. Józef, bo on zaniósł tam wieść, iż Zbawiciel już jest na świecie.

      • Jeremiasz pisze:

        Tajemnica Otchłani i Szeolu jest dla mnie wciąż trudna do pojęcia.

        Scena, w której Pan Jezus przemienił się na górze Tabor i rozmawiał z Eliaszem oraz Mojżeszem: „A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w CHWALE i mówili o Jego odejściu” (Łk 9, 30-32). Jeżeli ukazali się w chwale, to czy nie oznacza to, że jednak znajdowali się w Niebie? Ponieważ wydaje mi się, że nikt z Szeolu rozumianego jako miejsce zarówno dla sprawiedliwych jak i dla niesprawiedliwych nie mógłby ukazać się „w chwale”. Poza tym Eliasz przecież został zabrany z tego świata ze swoim ciałem i duszą – „a Eliasz wśród wichru wstąpił do niebios” (2 Krl 2, 11). Podobnie Henoch (Rdz 5, 24) został zabrany przez Boga, bez wzmianki o śmierci.

        Pan Bóg jest niepojęty 🙂

      • Maggie pisze:

        Z chwila gdy powstało piekło nastąpił rozdział miedzy Dobrem a złem. Raj już przecież istniał …

      • Sebro pisze:

        Zauważ jeszcze, że Eliasz jako tako przecież nie umarł a został wzięty rydwanem ognistym 😉

      • Janek pisze:

        „Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień – ujrzał [go] i ucieszył się”. Na to rzekli do Niego Żydzi: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?” Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM”. Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni.” (J, 8, 56-59)

    • Ola pisze:

      Czas w naszym wyobrażeniu istnieje na ziemi,w niebie nie ma czasu w naszym wyobrażeniu.
      Grzech pierworodny,Wcielenie Boga,Zbawienie,Odkupienie-to wszystko w niebie może być jedną chwilą.
      Dla nas żyjących na ziemi to trwa kilka tysięcy lat,to są wieki,a tam w niebie nie ma czasu w naszym wymiarze.To może być jedna chwila.

  17. olo13jcb pisze:

    +++ UWAGA WAŻNE !!! +++

    SZYKUJE SIĘ KOLEJNA WALKA O DUSZE NASZYCH DZIECI I NIE TYLKO !!!

    PRZECZYTAJ – POSŁUCHAJ I PRZEKAŻ INNYM

    CZASU POZOSTAŁO NIE WIELE

    http://www.tvs.pl/informacje/w-wieku-13-lat-napisala-ksiazke-poznajcie-karoline-cielas-wideo

    ++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++

    Po wysłuchaniu żona i ja stwierdziliśmy jednoznacznie:
    – Wystarczy przeczytać tytuł i wiadomo o czym to jest.

    Z przykrością muszę stwierdzić że to córka mojego kolegi 😦

    • Janek pisze:

      „Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom.” (2 Tym. 4,3-4)

  18. Angelika pisze:

    Myślę, że może coś w tym być☺ patrząc z pryzmat mojego nawrócenia.

  19. W nawiązaniu do 2 Tm 4:3-4 – polecam Iz 66:17 oraz Dn 1:12-20

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s