Walka z szatanem czyli słów kilka o matce Speranzie, która uratowała życie św. Janowi Pawłowi II

 Walka z szatanem

Wielokrotnie na łamach włoskiej prasy i w innych mediach, jeszcze za życia Matki Speranzy, mówiono, że podobnie jak wielu innych świętych – a tak ją postrzegano – walczyła bezpośrednio z szatanem. Te walki określane były jako fenomen mistyczny, który przeżywała zakonnica. Było ich wiele, bardzo często miały drastyczny przebieg.

Matka Speranza widziała szatana twarzą w twarz wiele razy. Przewracał ją, zrzucał ze schodów. Zdarzało się też, że widziała w swym pokoju ogień, diabeł podpalał jej pościel i łóżko, a także notatki.

Połamał wiertła
W 1959 roku Matka Speranza przyjechała do Collevalenzy w Umbrii; w ogrodzie, który wcześniej widziała w wizji otrzymanej od Pana Jezusa, wskazała miejsce, gdzie należało szukać wody. Podeszła tam, pomodliła się i nogą zrobiła na ziemi znak krzyża. Powiedziała: tutaj będzie woda. Nikt w to nie wierzył, bo geolodzy twierdzili, że wody w tym miejscu nie ma.

Szatan starał się nie dopuścić do wiercenia studni. Zagroził Matce Speranzy, że połamie wiertła i zabije wszystkich robotników, którzy będą pomagać w szukaniu wody. Nie zrealizował tej ostatniej groźby, ale wiertła łamały się jedno za drugim. Dotarto na głębokość 12 metrów, ale woda nie wytrysnęła. Matka Speranza zdecydowała się, by budować tzw. studnie rzymskie, kopane na ponad 20 metrów. Ale i na tej głębokości nie było ani kropli wody. Ludzie byli załamani i zawiedzeni, a szatan drwił z Matki Speranzy, twierdząc: Teraz wszyscy się od ciebie odsuną.

Ona jednak odrzucała te drwiny i ufając Chrystusowi, kazała kopać dalej. Gdy na głębokości 24 metrów wody wciąż nie było, Matka Speranza postanowiła sprowadzić z firmy w Weronie wiertła przemysłowe. Pracowano dalej. Szatan był tak wściekły na zakonnicę za jej upór, że któregoś ranka zrzucił ją ze schodów.

Ksiądz Mario Gialletti, jeden z kapłanów, który był obecny podczas tych prac, opowiadał, że gdy Matka Speranza mówiła o groźbach szatana, na wszystkich padał strach. Tylko ona się nie bała. – Staraliśmy się powstrzymywać nasz lęk, patrząc na wiarę Matki Speranzy. Dotarliśmy na głębokość 60 metrów, a wody nie było nadal. Byliśmy zdesperowani. Diabeł dotykał chyba nas samych – zaczęliśmy się śmiać z decyzji Matki, przestawaliśmy wierzyć. Czuliśmy, że szatan próbuje rozbić naszą więź, zniszczyć zaufanie, wiarę. Ale Matka Speranza mówiła: „Musicie mieć wiarę”, i kazała wiercić dalej. Kiedy doszliśmy do 92 metrów, woda wytrysnęła bardzo obficie – wspomina ks. Gialletti. Opowiadając o Matce Speranzy, podkreśla, że szatan walczył z nią, nie chcąc dopuścić, by Collevalenza stała się miejscem pielgrzymek. Dziś przyjeżdża tam bardzo wiele osób, prosząc o uzdrowienie fizyczne i duchowe i obmywając się w tutejszych basenach. Nie przybywają sami – pomagają im inni ludzie. Rodzi się pomoc, współpraca, a tego szatan nienawidzi.

Spotkania z ojcem Pio
Matka Speranza miała również wyjątkowy kontakt ze św. Ojcem Pio. Spotykała się z nim w różnych miejscach, prosząc go o szczególną modlitwę. Kiedyś o. Alberto D’Apolito, zakonnik bardzo blisko związany z Ojcem Pio, opowiadał, że w lutym 1970 r., gdy był w Terni, aby wygłosić konferencję o świętym Ojcu (przypomnijmy, że o. Pio zmarł 23 września 1968 roku), udał się również do Collevalenzy, by spotkać się Matką Speranzą. Chciał też zobaczyć konstrukcję sanktuarium.

Podczas tego spotkania ojciec D’Apolito prosił Matkę, by modlić się o kanonizację Ojca Pio. Opowiadał jej o nim wiele. W pewnym momencie Matka Speranza przerwała jego opowieść, mówiąc: „Znam św. Ojca Pio od bardzo dawna”. Wtedy o. Alberto zapytał, gdzie go poznała, bo przecież nigdy nie był w Collevalenzy. Odrzekła, że wielokrotnie spotykała go w Rzymie w latach 1937-1939. „Widziałam dokładnie jego twarz i te szczególne rękawice, pod którymi krył swoje stygmaty. Zawsze go pozdrawiałam, a on się do mnie uśmiechał” – mówiła. Wtedy o. Albert zrozumiał, że Matka Speranza miała ze św. Ojcem Pio kontakt dzięki jego fenomenowi bilokacji, ponieważ św. o. Pio był w Rzymie tylko raz w życiu, a było to w roku 1917.

Nawróceni masoni
Matka Speranza miała w swojej celi obraz przedstawiający w Ogrodzie Oliwnym Jezusa, po którego twarzy spływa krew. Chciała, by taki wizerunek znajdował się również w innych pomieszczeniach, gdyż mówiła, że w Ogrodzie Oliwnym Jezus pozostał sam i tam doświadczał obecności złego. Do walki z szatanem przygotowywała się nie tylko przez modlitwę, ale i pokutę. W miejscowym muzeum można zobaczyć metalowe kolczaste pasy pokutne, które nosiła.

Do Collevalenzy przybywają nie tylko pielgrzymi, ale także sataniści i masoni. Wielu z nich przychodziło do Matki Speranzy i wielu się nawróciło. Zawsze gdy dochodziło do nawróceń, szatan mścił się na Matce. Po nawróceniu jednego z masonów, gdy zakonnica weszła do swego pokoju i usiadła na łóżku, momentalnie zapaliło się jej posłanie. Ogień objął także leżący obok notatnik. Szatan chciał przerazić Matkę, ale ona zaczęła się tylko usilniej modlić. Wtedy ogień zniknął.

Collevalenza jest miejscem szczególnym – wiele osób, które tam przybywają, otrzymuje uzdrowienie nie tylko fizyczne, ale i duchowe, wiele zostało uwolnionych. Upodobali sobie to miejsce także egzorcyści. Tam właśnie odbywają się ich międzynarodowe spotkania i sympozja. I właśnie oni potwierdzają, że wiele osób, które modliły się i obmyły w wodzie z tamtejszych basenów, otrzymywało łaskę uwolnienia.

Jeden z najbardziej znanych egzorcystów, o. Gabriele Amorth, potwierdził ostatnio w rozmowie ze mną, że jest wskazane, by ludzie, którzy mają problemy, są dręczeni przez złego ducha, odbywali pielgrzymkę do Collevalenzy.
Ks. Jarosław Cielecki Nasz Dziennik

Ofiarowała życie za Jana Pawła II

Pozornie byli sobie obcy, spotkali się tylko dwa razy. Ona – hiszpańska mistyczka przebywająca stale w umbryjskiej wsi, on – Papież pielgrzym z „dalekiego kraju”. W rzeczywistości jednak byli sobie bardzo bliscy: łączyły ich kult Bożego Miłosierdzia, zawierzenie Pośredniczce Łask i oddanie życia na ofiarę.

Na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku znajdowali się w zupełnie innej sytuacji. Matka Speranza była znana, choć może nie w takim stopniu jak współczesny jej kapucyn z Pietrelciny – św. Ojciec Pio. Wieści o walce duchowej, jaką toczyła nocami w swojej celi w Collevalenzy, roznosiły się po całych Włoszech. W wielu miastach powstawały Stowarzyszenia Miłości Miłosiernej, którym nadała charyzmat. Niektórzy duchowni pamiętali jeszcze czasy, gdy stawała przed Świętym Oficjum, by bronić przed fałszywymi pomówieniami tego, co jej przekazał Zbawiciel. Karol Wojtyła natomiast był wtedy arcybiskupem krakowskim, który zaczął być rozpoznawany podczas soborowych debat nad konstytucją „Gaudium et spes”. Co mieli ze sobą wspólnego zewnętrznie? Oprócz stanu duchownego chyba jedynie familijną nomenklaturę: ją najbliżsi nazywali po prostu Matką, jego – Wujkiem.

Dar z Polski i Siostra Faustyna
Czy zatem Karol Wojtyła znał Matkę? Tego nie wiemy, choć możemy przypuszczać, że mógł o niej słyszeć. Do ich pierwszego spotkania doszło dzięki osobie, którą oboje znali i której – miejmy nadzieję – świętość zostanie kiedyś ogłoszona. W 1963 roku, zgodnie z relacją nieżyjącego już świeckiego współpracownika Matki, Ennio Fierro, zakonnica otrzymała podarunek – obrazek Matki Bożej Częstochowskiej, którego ofiarodawcą był… ks. kard. Stefan Wyszyński, z jego dedykacją i podpisem, opatrzony datą 25 listopada 1963 roku.

Chcąc się odwdzięczyć arcybiskupowi z Polski, Matka zaprosiła go w następnym roku do Collevalenzy. W dniu, w którym miało dojść do spotkania, gdy Fierro przyjechał po Prymasa, ten powiedział: „Nie mogę powiedzieć ’nie’ Matce, gdy prosi, lecz mam gorączkę. Chodźmy na Mszę, po niej zdecyduję, co zrobimy!”. Po skończeniu Liturgii ks. kard. Wyszyński zatelefonował do przyjaciela z prośbą o zastępstwo. Tym przyjacielem okazał się arcybiskup Krakowa Karol Wojtyła.

Tematem tamtego spotkania – jak przekazują duchowe dzieci Matki – był proces beatyfikacyjny Siostry Faustyny Kowalskiej. 6 marca 1959 roku ogłoszona została notyfikacja Świętego Oficjum, która zalecała wstrzymanie się z szerzeniem kultu Miłosierdzia Bożego w formach przekazanych przez zakonnicę. Przyczyną tego, według Świętego Oficjum, były pewne nieprawidłowości w nowych formach nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, a także niedokładnie zrobione odpisy z rękopisu „Dzienniczka” i ich błędne tłumaczenia na język francuski i włoski. Proces utkwił więc w martwym punkcie, co było sporym zmartwieniem dla metropolity krakowskiego. Matka zasugerowała wówczas, że warto ponownie przejrzeć rękopisy Siostry Faustyny pod kątem wprowadzonych dodatków i lepszego brzmienia tekstu. Wspierała przy tym przyszłego Papieża, by pośród tylu przeciwności nie zaprzestał starań o rozszerzanie kultu Bożego Miłosierdzia.

Na owoce tego spotkania nie trzeba było długo czekać. Po rozmowie z ks. kard. Alfredo Ottavianim, sekretarzem Świętego Oficjum, podczas III sesji soborowej, w listopadzie 1964 roku, ks. abp Wojtyła powiedział: „Nie tylko mi pozwolono, ale nakazano rozpocząć proces Siostry Faustyny i to jak najprędzej, dopóki istnieją żywi świadkowie”. Etap diecezjalny zakończył się we wrześniu 1967 roku, a już w styczniu 1968 roku Kongregacja do Spraw Świętych otworzyła proces beatyfikacyjny.

Oddani Maryi
Kwestia wspomnianego wcześniej wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej odsłania inny wymiar bliskości duchowej, która już wtedy łączyła mistyczkę i krakowskiego kardynała – głębokie nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny. Obrazek Królowej Polski zawisł w pokoju, w którym Matka przyjmowała gości i pielgrzymów, i znajduje się tam do dziś.

Z tekstów dzienniczka i ze wspomnień Matki wyraźnie wynika, że mistyczka szczególnym kultem darzyła Maryję, Pośredniczkę Wszelkich Łask. Swoim dzieciom stawiała Ją za najlepszy wzór do naśladowania: „Jeśli naprawdę pragniemy kroczyć ku doskonałości, kochajmy i przyzywajmy Maryi Pośredniczki! Jeśli pragniemy stać się tak słodko oddani jak Maryja, musimy całkowicie zaufać Jezusowi, Bogu, przez pośrednictwo Maryi!”. Matka Speranza w 1960 r., gdy świat lękał się kolejnej wojny i różnych kataklizmów, tak się modliła: „Matko moja, (…) uzyskaj dla mnie łaskę, by w 1960 roku na całym świecie zamiast kary, o której tyle się wszędzie mówi, zatriumfowały Jego Miłość i Miłosierdzie!”. Ogromny marmurowy pomnik Maryi Pośredniczki w sanktuarium w Collevalenza, postawiony z inicjatywy Matki, jest pięknym zewnętrznym wyrazem jej „Totus Tuus”.

Łaska cierpienia
22 listopada 1981 roku Karol Wojtyła – już jako Papież Jan Paweł II – wrócił do Collevalenzy. Było to pierwsze miejsce, do którego pielgrzymował po zamachu na swoje życie. Dlaczego właśnie tutaj? „Przed rokiem została ogłoszona encyklika ’Dives in misericordia’” – mówił podczas modlitwy „Anioł Pański” Ojciec Święty. – „Ta okoliczność sprowadza mnie właśnie w dniu dzisiejszym do sanktuarium Miłości Miłosiernej. Pragnę tą obecnością w pewien sposób potwierdzić orędzie encykliki. Pragnę je odczytać na nowo i wypowiedzieć na nowo”. Podczas homilii i przemówień dziękował za Miłość Miłosierną i wzywał do uznania królowania Chrystusa „przygotowanego od założenia świata”, które jest królowaniem tej Miłości. Lecz czy to wciąż jedyny powód?

12 maja 1981 roku Matka Speranza poczuła się gorzej i zaczęły jej dokuczać silne krwotoki. Następnego dnia jej stan zdrowia nie poprawiał się. Ona zaś zaczęła prosić wszystkich, by modlono się za Jana Pawła II, gdyż ogromnie tego potrzebuje. O godz. 17.19 Matka Boża ocaliła Namiestnika Chrystusowego od śmierci na placu Świętego Piotra. Matka Speranza wiedziała o tym, co miało się stać, jak przekazują niektóre jej dzieci duchowe. Objawione jej zostało, że życie Papieża jest w niebezpieczeństwie. Wtedy, z miłości do Ojca Świętego, zdecydowała się ofiarować swoje życie za jego życie.

Jan Paweł II nigdy o tym wprost nie wspominał, a całe swoje dziękczynienie skierował ku Matce Bożej z Fatimy. Lecz decyzja o pielgrzymce do Collevalenzy, choć spotkała się ze zdziwieniem, a nawet sprzeciwem współpracowników, była wyłącznie jego inicjatywą. Święty wiedział, że tzw. cierpienie zastępcze niesie ze sobą ogrom łask dla osoby, za którą się cierpi. W liście z okazji 50-lecia założenia Zgromadzenia Synów Miłości Miłosiernej w 2001 roku pisał: „Była to moja pierwsza podróż apostolska po wypadku na placu św. Piotra 13 maja 1981. Powracam teraz w duchowej pielgrzymce wraz z wami i wraz z wami klękam i modlę się przed wymownym krzyżem”. Trudno mniemać, że nie zdawał sobie sprawy, komu i co zawdzięcza…

W oficjalnych planach pielgrzymki nie było czasu przeznaczonego na oficjalne spotkanie Jana Pawła II z Matką. Mniemano bowiem, że byłoby to równoznaczne z nadmiernym wywyższeniem, a nawet uświęceniem Matki jeszcze za jej życia. Dlatego starano się nawet trzymać Papieża jak najdalej od niej, by w żadnym momencie nie pokazać ich razem, nie uwiecznić na żadnym zdjęciu. Jednakże w pewnym momencie dostrzegł ją w windzie, siedzącą, wręcz skurczoną na wózku inwalidzkim, odgrodzoną szpalerem ochroniarzy. Przemknął między nimi, podszedł, przywitał się i po ojcowsku pocałował ją w głowę. Jest wiele interpretacji tego gestu przez duchowe dzieci Matki: w kontekście Kościoła lub dzieła. Może jednak nie trzeba głęboko się doszukiwać. W pełnym czci papieskim pochyleniu się nad Matką Speranzą przebija proste: „Dziękuję”.
Marcin Perłowski Nasz Dziennik

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pomoc duchowa i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

49 odpowiedzi na „Walka z szatanem czyli słów kilka o matce Speranzie, która uratowała życie św. Janowi Pawłowi II

  1. wobroniewiary pisze:

    Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła

    Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości
    i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty wodzu zastępów anielskich, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła Amen!
    Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

  2. wobroniewiary pisze:

    Modliła się za kard. Wyszyńskiego i abp. Wojtyłę
    Kościół ma nową błogosławioną. W Collevalenzie, w środkowych Włoszech, 31 maja br. została wyniesiona do chwały ołtarzy matka Speranza, zmarła tam przed 30 laty, 8 lutego 1983 r., w 90. roku życia. Maria Josefa Alhama Valera urodziła się na południu Hiszpanii. Wstępując do klasztoru, przyjęła hiszpańskie imię Esperanza, tzn. Nadzieja, którego używała później we włoskiej formie Speranza, w latach 30. ubiegłego wieku przeniosła się bowiem do Włoch. Założyła zgromadzenie Służebniczek i Synów Miłości Miłosiernej. Matka Speranza miała szczególne charyzmaty i mistyczne wizje. Znała się z kard. Stefanem Wyszyńskim, który z wdzięczności za modlitwę, ofiarował jej m. in. obrazek Matki Bożej Częstochowskiej. W 1964 r. spotkała się z ówczesnym metropolitą krakowskim abp. Karolem Wojtyłą. Dzięki ich współdziałaniu doszło do procesu beatyfikacyjnego s. Faustyny Kowalskiej. Ich ponowne spotkanie miało miejsce w 1981 r., kiedy to Jan Paweł II przybył do Collevalenzy, aby podziękować matce Speranzie za ofiarowanie przez nią cierpień w intencji ocalenia po zamachu na jego życie.

    W: Niedziela nr 23, 8.06.2014 r., s. 7.

  3. tu MariaPietrzak pisze:

    Bóg – zwykła mawiać – jest „Ojcem pełnym dobroci, pragnącym za wszelką cenę pocieszyć, wesprzeć i uczynić swoje dzieci szczęśliwymi… Ojcem, który nieskończenie kocha, nie prowadzi ksiąg rachunkowych, przebacza i zapomina… Pomnaża swą miłość, gdy człowiek staje się jeszcze większym nędznikiem… Każdy z nas, indywidualnie i z osobna, jest otaczany szczególną troską przez Bożą Opatrzność;
    Miłość Miłosierna pochyla się nad każdym, by wskazać mu drogę, której dla niego pragnie. …
    ❤ Modlitwa o łaski za wstawiennictwem Matki Speranzy

    Ojcze miłosierdzia i Boże wszelkiej pociechy, dziękujemy za zaproszenie do wysławiania Twojej miłosiernej miłości za przykładem Matki Speranzy od Jezusa.

    Przymnóż nam wiary w Twoją ojcowską miłość, a jeśli chcesz wywyższyć swoją Sługę chwałą ołtarzy, aby przez nią dać poznać światu dobroć Jezusa, Twojego Syna, to przez jej wstawiennictwo udziel nam łaski….

    Matko Speranzo przyczyń się także za nami u naszej Matki Maryi, Pośredniczki wszelkich łask, której ufamy bezgranicznie. Amen. 

    Imprimatur – Todi, 08 lutego 1984 
    († Decio Lucio Grandoni) 
    Biskup Orvieto-Todi 

    Jeśli ktoś otrzymał jakąś łaskę przez wstawiennictwo Matki Speranzy, to prosimy o powiadomienie o tym na adres: 
    Postulazione Causa di Canonizzazione
    Madre Speranza di Gesù
    06050 Collevalenza (PG)
    Italia-Włochy
    e-mail: acam@collevalenza.it

    http://matkasperanza.blogspot.fr/2014/06/modlitwa-o-aski-za-wstawiennictwem.html?m=1

    ❤ Jej codzienną modlitwą były słowa:
    „Panie, spraw, bym pełniła Twoją wolę, nawet jeśli jej nie widzę, nie pojmuję i jeśli tak wiele mnie to kosztuje”.
    ( z tej samej strony )

    Dobrego dnia 🌼

  4. Monika pisze:


    Halloween, magia, tatuaże , Harry Potter , Toronto Blessing oraz wiele innych …
    Wszelkie zagadnienia zagrożeń duchowych – są też nowe, konkretne przykłady oraz zwrócenie uwagi na zachowanie zdrowej równowagi w rozeznawaniu – wyjaśnienie, gdzie jest a gdzie nie ma tego zagrożenia odnośnie duszy i wyjaśnienie na czym polega dane, konkretne zagrożenie, między innymi przykłady w muzyce, filmach, o nakładaniu rąk przez świeckich, bioenergoterapii, kolczykach w nosie, o kolczykach w uszach – jak to rozeznać.
    Wiele różnych przykładów cywilizacji śmierci w odniesieniu do cywilizacji światła, piękna i miłości, które podaje Anna Kuraś – wszystko wyjaśnione co tym zagrożeniem jest a co nie, wskazówki jak to rozróżniać, także o tym jakie były skutki w konkretnej, podanej sytuacji. Przykłady, gdzie szatan działa w bardzo subtelny sposób.

    Zacytuję ostatni fragment tego nagrania:
    „Zauważam taką zależność, że dzisiaj ludzie biegają właśnie za uzdrowieniem. Liczy się uzdrowienie a nie Bóg w tym wszystkim. Święta Katarzyna ze Sieny powiedziała coś takiego, że ludzie coraz bardziej biegają za darami a nie za darczyńcą. Zdrowie czasami staje się Bożkiem, czyli nawet modlitwa jest organizowana po to, żeby uzdrawiać a tak naprawdę najważniejsze jest to uzdrowienie duchowe. W Piśmie Świętym jest napisane: Nie lękajcie się tych co zabijają ciało lecz tych co mają moc zatracić duszę w piekle. Tak naprawdę chodzi o to uzdrowienie wewnętrzne. Wiadomo, zdrowie jest ważne ale chodzi o to, żeby nie stało się tym bożkiem, że zaczynamy w życiu dążyć do zdrowia i do uzdrowienia albo poszukiwać uzdrowienia i go pragnąć a nie samego Pana Boga.”

  5. wobroniewiary pisze:

    Proszę o modlitwę za moją mamę, w trybie pilnym skierowana do szpitala

    • Bogna pisze:

      Telegram do św. Józefa
      Modlitwa rodzi się z potrzeby chwili. Od dwudziestu pięciu lat prowadzę wraz z moją siostrą, Martą, kuchnię dla ludzi samotnych, chorych i ubogich. Niejednokrotnie nasza działalność natrafiała na przeszkody, wobec których mogłyśmy bezradnie rozłożyć ręce. W tych krytycznych momentach, a było ich niemało, w podniszczonym zeszyciku dzieliłam się swymi problemami ze św. Józefem. Nigdy święty nie pozostawił mnie z moimi kłopotami samej.
      Józefie, załatw mi to u Pana
      Pamiętam, jak w latach osiemdziesiątych po raz kolejny rozpaczliwie szukałyśmy z siostrą pieniędzy na prowadzenie kuchni. Próby pożyczenia, choćby niewielkiej kwoty, w pracy lub od znajomych okazały się daremne. Kładłam się spać z przeświadczeniem, że następnego dnia nie będę miała z czego ugotować garnka zupy dla potrzebujących. Powiedziałam do św. Józefa: „Wyczerpałam wszystkie moje możliwości, jestem u kresu sił, cała nasza praca poszła na marne. Jeśli wolą Boga jest, aby kuchnia jeszcze istniała, zajmij się, św. Józefie, finansami, ja oddam w pracy całą siebie”. Niemal w tej samej chwili zadzwonił domofon. Przyszła znajoma i ofiarowała dwieście złotych. Dokładnie tyle, ile było potrzebne. Starczyło na obiad. Wkrótce i te środki się wyczerpały i tylko dzięki wsparciu życzliwych ludzi trwamy aż do dziś. A gdy nadchodzą naprawdę trudne chwile, zwracam się do św. Józefa z prośbą o pomoc. Rozmawiam z nim prostymi słowami jak z drugim człowiekiem. Józef, jako opiekun Maryi i Jezusa, musiał się spotkać z podobnymi problemami, z jakimi borykam się na co dzień, więc łatwiej mu nas zrozumieć. On wie, że nie proszę o nic dla siebie, nie próbuję ułatwić sobie życia, lecz chodzi mi o tych, którzy mogliby nie mieć zupy następnego dnia. Mówię: „Załatw mi to u Pana Boga, proszę. Ty już to potrafisz”. Przyjaciółka nazywa naszą kuchnię „osiedlowym punktem charytatywnym”. Od jakiegoś czasu gotujemy we własnym domu. Nie jest łatwo, miejsca mamy niezbyt wiele – mała kuchnia i pokój, to wszystko. A zdarzają się dni, kiedy odwiedza nas siedemdziesiąt osób. Przez te wszystkie lata wiele razy zmieniałyśmy lokale, niekiedy było bardzo trudno. Nie potrafiłabym jednak żyć inaczej jak tylko dla innych. Staram się nieść pomoc, bo uważam to za normalne, nie potrafię zrozumieć, jak człowiek mógłby nie wesprzeć kogoś w potrzebie. W naszym rodzinnym domu babka zajmowała się dobroczynnością z wielkim rozmachem. Odkryłam później, że nasz ojciec również pomagał innym. Gdy po jego śmierci przeglądałam dokumenty, znalazłam plik przekazów pieniężnych na nazwiska ludzi, którzy bywali w naszym domu. Wspierał ich dyskretnie, bez rozgłosu. Jeśli ktoś mi dziękuje i próbuje się odwdzięczyć, odpowiadam: „Nie mnie, a Panu Bogu”. Całkowicie zawierzyłam siebie Bogu i od tej chwili to On kieruje moim życiem. Wiem, że wszystko, co mi ofiaruje, powinnam przyjąć, nawet trud, bo i wtedy nie jestem przecież sama.

      Telegram do Świętego Józefa w nagłej potrzebie, czyli Triduum odprawiane w jednym dniu dla wybłagania szybkiego ratunku. Podane modlitwy można odmówić trzykrotnie w ciągu dnia: rano w południe i wieczorem. Jeśli jest to sprawa bardzo pilna, np. wyjednanie nawrócenia dla niebezpiecznie chorej osoby, wówczas można odprawiać to nabożeństwo w trzech godzinach następujących po sobie.
      MODLITWA
      Święty Józefie, ofiaruję Ci miłość Jezusa i Maryi, jaką żywią ku Tobie . Ofiaruję Ci też uwielbienia, hołdy wdzięczności i ofiary, jakie Ci wierni złożyli przez wieki aż do tej chwili. Siebie i wszystkich drogich memu sercu oddaję na zawsze Twej Świętej opiece. Błagam Cię dla miłości Boga i Najświętszej Maryi Panny, Twej oblubienicy, racz nam wyjednać łaskę ostatecznego zbawienia i wszystkie łaski nam potrzebne, a szczególnie tą wielką łaskę… (tu wymienić intencje). Pośpiesz mi na ratunek, Święty Patriarcho, i pociesz mnie w tym strapieniu. O Święty Józefie, Przyjacielu Serca Jezusa, wysłuchaj mnie.

      Ojcze nasz …Zdrowaś Maryjo…
      Chwała Ojcu…

      Ojcze Przedwieczny, ofiaruje Ci Przenajświętszą Krew, Serce i Oblicze Twego Jednorodzonego Syna, wszystkie cnoty i zasługi Matki Najświętszej i Jej Przeczystego Oblubieńca Świętego Józefa oraz wszystkie skarby Kościoła Świętego na wyjednanie łaski ostatecznego zbawienia i łask nam potrzebnych a szczególnie tej …dla NN…

      O Józefie, ratuj nas w życiu, śmierci, w każdy czas!

      Gracje per il benvenuto, diventano la volonta di Dio

    • eska pisze:

      +++
      Dołączam prośbę o modlitwę za moją teściową – drugi raz zabrana przez pogotowie w ciągu kilku dni. Badania niewiele wykazują, wraca do domu, ale ciągle są problemy zdrowotne

    • Ufająca Bogu pisze:

      I ja również przyłączam się do modlitwy.

  6. tylka pisze:

    Bardzo proszę o modlitwę w intencji mojego męża, który cierpi na niewydolność nerek a lekarze nie dają już nadziei ….

  7. babula pisze:

    Nie zapominajmy o modlitewnym wsparciu dla ks. Skwarczyńskiego!
    Wiem, że się powtarzam (przepraszam:) ale to pod wpływem lektury poniższego tekstu:
    ..”Rano budzi nas komunikat, że rząd ogłosił stan wojny. Zmasowany cyberatak wroga na wrażliwe obszary infrastruktury sparaliżował życie kraju. Uszkodzona została sieć energetyczna i wodociągi, nie działają telefony, z bankomatów nie można wypłacić pieniędzy. Trwa szturm na sklepy i apteki, z których w ciągu kilku godzin zostają wykupione wszystkie produkty. Jeśli nie przygotowaliśmy wcześniej żadnych zapasów, możemy liczyć już tylko na państwo…
    Próbujemy skontaktować się z lokalnymi władzami, ale one nie wiedzą, co robić. Nie przygotowały planów działania na wypadek kryzysu, nie mają informacji, kiedy dotrą dostawy żywności i leków z państwowych magazynów. Nie wiemy jeszcze, że strategiczne rezerwy państwa to w dużej mierze fikcja – urzędnicy wykorzystywali przeznaczone na nie fundusze interwencyjnie skupując wieprzowinę i węgiel.
    …Na terenach, gdzie zaczyna brakować żywności, zaczynają się pierwsze zamieszki i rabunki. Policja próbuje nad tym zapanować, ale nie ma jej kto pomóc. Obrona cywilna nie istnieje, pozbawieni dostępu do broni obywatele nie mają czym bronić się przed grupami przestępczymi…”
    całość na stronie
    http://www.focus.pl/artykul/ten-tekst-trzeba-przeczyta-obymy-nie-musieli-z-tego-korzysta-jak-przygotowa-si-na-wojn

    Nie Jesteśmy Przygotowani ani na wypadek wojny, ani na wypadek uderzenia asteroidy, na żaden kataklizm! Zrobiono kontrolne rozpoznanie tematu i wniosek: na nic nie jesteśmy przygotowani!
    Mamy tylko Księdza z gorącym sercem, którego za mało ludzi słucha.
    Módlmy się za Niego i za nas samych, za nasze rodziny…
    Rozpoczęłam różaniec w intencjach przedstawionych przez ks. Adama. Każdego dnia odmawiam jeden dziesiątek po kolei, modlę się tez w nocy ( bo dolegliwości spać nie dają). Zapraszam wszystkich nocnych marków, jeśli nie możecie spać złączmy się w modlitwie w nocy, ofiarujmy Panu Bogu udrękę bezsenności, nasze bóle..
    Zróbmy chociaż tyle.

  8. m - gosia pisze:

    We wszystkich intencjach + + +

  9. Monika pisze:

    Proszę o modlitwę za duszę Edwarda Prucnala – wujka mojego męża, który zmarł dziś w szpitalu.
    Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie.

  10. Marek pisze:

    Włochy: Kościół odrzuca pojednawczy gest masonerii
    Dla Kościoła dialogu, Kościoła Soboru Watykańskiego II masoni nie są ani bliscy, ani dalecy; są kompletnie poza Kościołem, są ekskomunikowani – powiedział bp Antonio Staglianò podczas spotkania z przedstawicielami włoskiej masonerii.
    http://pl.radiovaticana.va/news/2017/11/14/w%C5%82ochy_ko%C5%9Bci%C3%B3%C5%82_odrzuca_pojednawczy_gest_masonerii/1348841

  11. Janina pisze:

    Jutro zaniose Wasze podziekowania i prosby do Matki Boskiej Ostrobramskiej i zloze u Jej stop podczas Odpustow Opieki Matki Milosierdzia. Msza bedzie o 12.00 ( Polskiego czasu)

  12. EwaT. pisze:

    +++
    We wszystkich intencjach.

  13. tylka pisze:

    Mam łzy w oczach jak widzę ile osób tutaj modli się za siebie nawzajem .Dziękuje , że jesteście.

  14. m-gosia pisze:

    Witaj Tylka na Wowicie ! Tu jest dużo osób , które modlą się codziennie za cały Wowit nie pisząc nawet o tym.

  15. wobroniewiary pisze:

    Szukamy charyzmatów?
    Polecam ten najpiękniejszy, proponowany przez samego św. Jana Pawła II

    Miłujcie Maryję, drodzy bracia! Nice muszę wam tego powtarzać ani zalecać, bo to jest też jakiś polski charyzmat: Miłujcie Maryję! Z tej miłości nic przestawajcie czerpać siły dla waszych serc! Tak mówię z całym poczuciem tej rzeczywistości, jaką jest ludzkie serce. Nie przestawajcie czerpać siły dla waszych serc. Niech Ona okazuje się dla was i przez was również Matką wszystkich, którzy tak bardzo spragnieni są tego macierzyństwa: Jej opieki!

  16. Ufająca Bogu pisze:

    Tylko dzięki modlitwie możemy wytrwać. Nie tylko za nasze rodziny, nieprzyjaciół, za siebie nawzajem. Wszyscy będziemy sądzeni z miłości. Choroba położyła mnie do łóżka, mam więcej czasu na przemyślenia, oddaje się lekturze Starego Testamentu. Czasem myślę, ile ufności było w tych ludziach. Bądźmy i my jak dzieci. Jak mawiał Pan Jezus i z ufnością zanośmy nasze modlitwy przed niebieski ołtarz. Łączę się w modlitwie.

  17. mała pisze:

    Pojawiły się obecnie zabawki medytacyjne kwiatu lotosu. Przestrzegam przed nimi i dorosłych i dzieci!
    Kwiat lotosu pochodzi z medytacji „Jogi”.
    Jest to postawa osoby siedzącej ze skrzyżowanymi nogami, z rękami swobodnie położonymi na kolanach, z dłońmi otwartymi na przyjmowanie energii. Ta postawa otwiera nas na działanie demonów i wchodzenie ich w nasze życie.
    Nie raz musiałem egzorcyzmować osoby medytujące w ten sposób. Przestrzegam również przed Tai Chi.
    Ks. Roman Chyliński

  18. Pingback: Walka z szatanem | Serce Jezusa

Dodaj odpowiedź do wobroniewiary Anuluj pisanie odpowiedzi