Święty Ojciec Pio na setną rocznicę otrzymania stygmatów – lekcje o cierpieniu.

Ojciec Pio podkreślał, że nie kocha cierpienia samego w sobie. Widział w nim formę cierpienia pokutnego, podjętego z miłości jako zadośćuczynienie Bogu za grzechy swoje, a także tych, którzy nie pokutują. Jest to do zrozumienia tylko w świetle Golgoty.

Powiedzieć, że cierpiał, to za mało. Był poślubiony Ukrzyżowanemu. Stygmaty były znakiem tych zaślubin. „Aniołowie zazdroszczą nam tylko jednego, a mianowicie tego, że nie mogą cierpieć dla Boga” – uczył.

Ojciec Pio a cierpienie to temat na niejeden doktorat. Jest w tym coś tajemniczego i trudnego do przyjęcia przez współczesną mentalność nastawioną na komfort życia. Jesteśmy dziś coraz bardziej niezdolni do uznania jakiejkolwiek wartości cierpienia. Owocem tej mentalności jest to, że ludziom śmiertelnie chorym proponuje się raczej skrócenie życia niż pomoc w dźwiganiu krzyża. Zanim o cierpieniach o. Pio i o tym, co on sam na ten temat pisał, warto przypomnieć, że największym materialnym dziełem, które pozostawił, jest wielka klinika nazwana przez niego Domem Ulgi w Cierpieniu. O działalności tego niezwykłego szpitala opowiada reportaż Barbary Gruszki-Zych (ss. 70–73). Wspominam o tym dziele, aby było całkowicie jasne, że o. Pio, tak jak i Kościół, nie głosi pochwały cierpienia dla cierpienia. Chodzi zawsze o dawanie ulgi w cierpieniu. Ulgi rozumianej dwojako: jako pomoc w pokonaniu choroby i bólu fizycznego oraz jako towarzyszenie w cierpieniu, wskazywanie na jego zbawczy sens, zamienianie go w miłość.

Słowa św. Pawła: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża” (Ga 2,19) trafiają w sedno życia i kapłaństwa kapucyna z Pietrelciny. Utożsamił się z Jezusem dźwigającym krzyż. Niósł go razem z Nim, ofiarując swoje cierpienia za zbawienie grzeszników. Stał się żertwą ofiarną. Do kielicha z Krwią Jezusa na ołtarzu dolewał swojej krwi. Jego całe życie było ekstremalną Drogą Krzyżową.

Ból i słodycz

Chorował od dziecka. Trudno wyliczyć na co. Po wstąpieniu do kapucynów ciągłe ataki chorób powodowały przerwy w studiach. Miesiąc przed święceniami kapłańskimi pisał do o. Benedykta, kierownika duchowego: „Od wielu dni dręczy mnie mocny ból u dołu lewego płuca. Być może Jezus faktycznie tym razem uczyni to ze mną (zabierze mnie z tego świata). Ten nowy ból jest najostrzejszy ze wszystkich. Sprawia, że prawie nie mam sił, aby zrobić cokolwiek, a czasem nawet mówię z trudem. Niech będzie błogosławiona ręka naszego Kochanego Jezusa, ręka, która uderza mnie i sprawia, że jestem godzien bez żadnej mojej zasługi cierpieć nieco z miłości do Niego dla zadośćuczynienia tylu moich win!”. Takich wyznań znajdziemy sporo w korespondencji duchowej stygmatyka. Jest w nich z jednej strony skarga na ból, a z drugiej – zgoda na cierpienie, a nawet coś więcej niż zgoda. To wręcz pragnienie cierpienia razem z Ukrzyżowanym.

Już po święceniach o. Pio z powodu złego stanu zdrowia nie mógł zamieszkać w klasztorze. Wciąż dręczyły go na zmianę gorączka, kaszel, nudności, omdlenia, zimne poty, trudności ze wzrokiem. Ilekroć poddawał się rygorowi zakonnego życia, zdawało się, że umrze. Przełożeni pozwolili mu pozostawać w rodzinnej miejscowości z nadzieją, że tam odzyska siły. Żaden lekarz nie potrafił postawić diagnozy. Na stan zdrowia zakonnika wpływały jego umartwienia oraz wewnętrzne zmagania, tajemnicze walki z diabłem, nękające go skrupuły i lęki. Bywało i tak, że dokuczał mu ból bez żadnych oznak choroby.

W 1911 r. u o. Pio pojawiły się po raz pierwszy stygmaty na dłoniach. Był tym przerażony i zawstydzony. Błagał Chrystusa: „Pragnę cierpieć, a nawet umrzeć z cierpienia, ale chciałbym, aby to odbyło się w ukryciu”. Stygmaty znikają, ale nie znika ból. „Wydaje mi się, że moje serce, ręce i stopy są przebijane mieczem. Czuję ogromny ból z tego powodu” – pisze. W styczniu 1915 r. o. Pio przeżywa mistyczną wizję. Teologia duchowości nazywa takie doświadczenie transwerberacją (przebicie serca). Pio pisze do o. Benedykta: „Próba, której Jezus mnie poddaje, jest ponad moje siły. Wydaje mi się, jakby wszystkie moje kości się łamały. Czuję, nie widząc tego oczami ciała, ale widząc oczami ducha, jakby mi czasem był wbijany nóż, mający dobrze wyostrzony szpic i jakby płonący ogniem, który przenikając serce, wchodzi we wnętrzności. Jest on następnie gwałtownie wyciągany i po kilku chwilach czynność się powtarza. To wszystko pozwala duszy ciągle coraz bardziej wybuchać największą miłością do Boga”. U innych mistyków znajdziemy opisy ich przeżyć bardzo podobne do tych, które przekazał o. Pio. Charakterystycznym elementem tych świadectw jest to, że ból łączy się ze słodyczą. Wydaje się to sprzecznością. Czy jednak Krzyż nie jest zarazem największym cierpieniem i największą miłością?

Stygmaty

W 1918 r. o. Pio trafia do klasztoru w San Giovanni Rotondo. Cierpieniom fizycznym i duchowym towarzyszą wewnętrzne rozterki, wątpliwości, skrupuły, poczucie zagubienia, samotność. Ojciec Benedykt pociesza go w tej wewnętrznej walce: „To nie sprawiedliwość, lecz Ukrzyżowana Miłość, która ciebie krzyżuje i chce, abyś współuczestniczył w Jego najbardziej gorzkich cierpieniach bez pocieszenia. (…) Nie usiłuj odnaleźć Boga, On jest w tobie, z tobą, w twoim opłakiwaniu i poszukiwaniu. Wszechmogący chce, byś był ofiarą całopalną. Pozwól się ponieść, zdobyć i pochłonąć burzy, ponieważ w głębokościach morza, jak Jonasz, znajdziesz Boga, który cię uratuje”. Czytając takie słowa, można się zastanawiać, po co Bogu jeszcze cierpienie. Czy nie wystarczył krzyż Jezusa? Nie wolno spieszyć się z odpowiedzią. Czyż Jezus nie powiedział: „Pójdź za Mną”? Czy nie wzywał nas do naśladowania, do dźwigania swojego krzyża razem z Nim? Istnieje mądrość krzyża, w której wybrane dusze mają szczególny udział. Także ze względu na nas.

W czerwcu 1918 r. o. Pio pisze list, który przypomina skargę Hioba: „Gdzie mam znaleźć mojego Boga? Gdzie ma to godne pożałowania serce znaleźć odpoczynek, gdy czuję, jak pęka w piersi? Stale Go szuka, lecz nie znajduje. Pukam do serca Bożego Więźnia, a On nie odpowiada. Mój Boże! Dlaczego Ty wstrząsasz mną i zadręczasz mnie? (…) O Boże, o Boże! – mogę tylko powiedzieć – czemuś mnie opuścił”. 5 sierpnia 1922 r. o. Pio ma po raz kolejny wizję postaci (anioła?), która przebija mu serce. „Czuję w głębi duszy ranę, która jest otwarta i która sprawia, że ustawicznie doznaję strasznych katuszy”. Te cierpienia osiągają kumulację 22 sierpnia 1918 r. Rankiem tego dnia o. Pio, klęcząc przed krucyfiksem na chórze kościoła, otrzymuje stygmaty.

Miesiąc później pod naciskiem kierownika duchowego opisuje w liście to, co przeżył: „Zobaczyłem przed sobą tajemniczą osobistość podobną do tej, którą widziałem wieczorem piątego sierpnia. Jedyną różnicą było to, że jej ręce, stopy i bok ociekały krwią. Ten widok przeraził mnie – nie umiem wyrazić tego, co wówczas odczułem. Czułem, że umieram, i umarłbym z pewnością, gdyby Pan nie wkroczył i nie podtrzymał mego serca, które, czułem to, wyrywało się z piersi. Wizja owej osobistości znikła, a ja zobaczyłem, że moje ręce, nogi i bok zostały przebite i ociekały krwią. Wyobraź sobie tę udrękę, której wówczas doznałem i nadal przeżywam niemal codziennie. Mój Ojcze, umieram z bólu z powodu ran i wynikającego z tego zażenowania, które odczuwam głęboko w duszy”.

Stygmaty towarzyszyły mu przez 50 lat. Zniknęły tuż przed śmiercią.

Lekcje o cierpieniu

Jaka lekcja płynie z tego wszystkiego dla nas, zwykłych śmiertelników, bojących się panicznie bólu zęba i szukających głównie przyjemności? Ojciec Pio podkreślał, że nie kocha cierpienia samego w sobie. Widział w nim formę cierpienia pokutnego, podjętego z miłości jako zadośćuczynienie Bogu za grzechy swoje, a także tych, którzy nie pokutują. Jest to do zrozumienia tylko w świetle Golgoty. Cierpienie Zbawiciela miało charakter zastępczy. Zło domaga się zadośćuczynienia, czyli naprawienia sprawiedliwości. Kara jest konsekwencją grzechu. Jezus złożył na krzyżu zastępczą ofiarę, biorąc na siebie konsekwencje grzechów, i w ten sposób zniszczył zło dobrem, miłością do końca. Każda Eucharystia jest uobecnieniem tej ofiary, w której każdy z nas ma zostać włączony w miłość Chrystusa. Jak napisze św. Paweł, mamy się stać „ofiarą Bogu przyjemną, uświęconą Duchem Świętym” (Rz 15,16).

Ojciec Pio był nie tylko naśladowcą Jezusa, Dobrego Pasterza głoszącego Boże miłosierdzie i niosącego ulgę w cierpieniu przez uzdrowienie. Był także radykalnym naśladowcą Jezusa – Ofiarnika, Kapłana i Baranka, którego krew została wylana na odpuszczenie grzechów. To pierwsze jest łatwiejsze i popularniejsze dziś w Kościele. To drugie wydaje się wielu za trudne, wręcz niepotrzebne. Przecież Bóg i tak wszystko wybaczy, więc po co my sami mamy jeszcze podejmować umartwienia, pokutę, cierpienia za innych? Ojciec Pio słysząc takie opinie, zapłakałby z bólu. Chrześcijaństwo bez krzyża Chrystusa traci swoją tożsamość. Dlatego, jak uczy mądry Benedykt XVI, „tajemnicy ekspiacji absolutnie nie należy składać na ołtarzu racjonalizmu besserwisserów”.

Ojciec Pio wiedział, że ulga w cierpieniu, w najgłębszym sensie tego słowa, pochodzi tylko z krzyża Chrystusa. Dlatego uczył: „Chciejmy zrozumieć, że Bóg nie chce i nie może nas zbawić ani uświęcić bez krzyża. Im bardziej pociąga do siebie jakąś duszę, tym bardziej ją oczyszcza przez krzyż”. „Pan Jezus nie żąda od ciebie, abyś z Nim dźwigała krzyż przez całe życie, ale niosła mały jego kawałek, w którym mieszczą się ludzkie cierpienia”. „Bóg chrześcijan jest Bogiem przemiany. Wprowadzasz do swego wnętrza cierpienie, a wydobywasz z niego pokój; odrzucasz rozpacz i widzisz, jak budzi się nadzieja”.

Świat uznaje mądrość krzyża za głupstwo. Pytanie, czy my, chrześcijanie, jeszcze w nią wierzymy?
Za: gosc.pl

******

Dla zainteresowanych: w związku z tym, że są już dwa autokary chętnych, pozostało kilka wolnych miejsc na pielgrzymkę do św. O. Pio w lipcu. Szczegółykliknij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pomoc duchowa i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

84 odpowiedzi na „Święty Ojciec Pio na setną rocznicę otrzymania stygmatów – lekcje o cierpieniu.

  1. wobroniewiary pisze:

    Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:

    Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
    Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.

    Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła

    Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości
    i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty wodzu zastępów anielskich, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła Amen!
    Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

  2. wobroniewiary pisze:

    Modlitwa ofiarowania cierpienia

    Panie Jezu Chryste, oddaję Ci siebie wraz ze wszystkimi swoimi cierpieniami fizycznymi i duchowymi. Oddaję Ci cały swój lęk przed cierpieniem i śmiercią oraz poczucie nieużyteczności cierpienia. Pragnę jednoczyć się z Tobą, Jezu, w Twoim cierpieniu na krzyżu za zbawienie świata, aby z tego źródła naszego zbawienia czerpać moc uzdrowienia, siły do niesienia cierpienia oraz radość z Twojego zwycięstwa nad szatanem, cierpieniem, grzechem i śmiercią.
    Święty Ojcze Pio, módl się za nami i pomagaj nam w ofiarowywaniu cierpienia za nawrócenie grzeszników oraz w intencjach całego Kościoła!

    Cierpienie ma zbawczą moc! Umiejmy ofiarować nasze cierpienia za innych

  3. wobroniewiary pisze:

    Święty ojciec Pio błagał Boga o cierpienie by ratować dusze czyśćcowe:
    Błagałem Boga aby zechciał zesłać na mnie kary, które przygotował dla grzeszników i dla dusz mających się oczyścić, byle tylko nawrócił i zbawił grzeszników a także przyjął szybko do Raju dusze z czyśćca – kliknij:

    Święty ojciec Pio błagał Boga o cierpienie by ratować dusze czyśćcowe

  4. wobroniewiary pisze:

    Ks. Mieczysław Piotrowski TChr: Aby ofiarować swoje cierpienie – to znaczy zjednoczyć się z cierpieniem Jezusa na krzyżu – można posłużyć się modlitwą:

    „Jezu, Boski Zbawicielu, przez Niepokalane Serce Maryi ofiaruję Ci swoje cierpienia fizyczne i udręki duchowe, w intencjach Kościoła świętego, kapłanów, osób niewierzących, uzależnionych od alkoholu, narkotyków, pornografii, w intencjach redakcji Miłujcie się! i apostolstwa życia (można też dodać swoje intencje).

    Proszę, otaczaj opieką rodziny, by mocą Twej łaski skutecznie oparły się zasadzkom złego ducha. Rodzicom daj miłość i odwagę, aby przyjęli każde poczęte dziecko i by bronili życia aż do naturalnej śmierci. Młodzieży i dzieciom daj serca czyste, wolne od wszelkich uzależnień, gotowe pełnić Bożą wolę.

    Spraw, aby krzyż, który dźwigam, stał się dla mnie źródłem odwagi, wyzwolenia i mocy, aby cierpienie nie odebrało mi nadziei, by wiara moja nie gasła, a miłość nie ustawała. A kiedy nadejdzie kres mego życia, przybądź po mnie i zaprowadź mnie do swego Królestwa. Amen”.

  5. kropka pisze:

    Dziś Niedziela Dobrego Pasterza 🙂

    • Elizeusz pisze:

      Z komentarzy Ojców Kościoła do dzisiejszej św. Ewangelii:
      Św. Augustyn:
      „Dobry pasterz – mówi – życie swoje daje za owce swoje. Lecz najemnik i ten, kto nie jest pasterzem, do którego owce nie należą, na widok zbliżającego się wilka porzuca owce i ucieka, wilk je porywa i rozprasza” (J 10,11n).
      Najemnik nie jest tutaj dobra postacią, jednak pod pewnym względem jest pożyteczny. Nie nazywałby się najemnikiem, gdyby od najmującego nie otrzymał zapłaty. Któż więc jest tym najemnikiem winnym, jednak koniecznym? Niech co do tego sam Pan nas oświeci, abyśmy najemników rozumieli, a równocześnie nie byli najemnikami. Kto więc jest najemnikiem? Są w Kościele niektórzy zwierzchnicy, o których apostoł Paweł mówi: „Swego szukają, nie tego, co jest Jezusa Chrystusa” (Flp 2,21). Co znaczy „swego szukają”? Nie za darmo kochają Chrystusa, nie szukają Boga ze względu na Boga, dążą do uzyskania doczesnych wygód, są chciwi zysków, pożądają od ludzi zaszczytów i pochwał. Jeśli zwierzchnik te rzeczy miłuje i ze względu na nie służy Bogu, to kimkolwiek by był, jest najemnikiem i do synów Boga się nie zalicza. O takich bowiem i Pan mówi: „Zaprawdę mówię wam, że wzięli już nagrodę swoją” (Mt 6,5)…
      Słuchajcie! Najemnicy są jednak konieczni. Wielu bowiem szukających w Kościele ziemskich korzyści głosi Chrystusa i przez nich głos Chrystusa jest słyszany i idą owce nie za najemnikiem, lecz za głosem Pasterza, słyszanym dzięki też i najemnikom. Słuchajcie, jak sam Pan najemników przestawia: „Na stolicy Mojżesza siedzą uczeni w Piśmie i faryzeusze; co mówią, czyńcie, ale nie czyńcie tego, co czynią” (Mt 23,2n). Czyż więc nie powiedział, że przez najemników słuchacie głosu Pasterza? Zasiadając bowiem na stolicy Mojżesza, nauczają przez Boga, a więc i przez nich Bóg poucza. Jeśliby jednak chcieli uczyć czegoś od siebie, to nie słuchajcie i nie czyńcie tego. Niezawodnie bowiem tacy siebie szukają, a nie tego, co jest Jezusa Chrystusa; jednakże żaden najemnik nie odważył się powiedzieć ludowi Chrystusowemu: Swego szukaj, a nie tego, co jest Jezusa Chrystusa. Tego bowiem, co źle czyni, ze stolicy Chrystusa nie głosi; szkodzi źle czyniąc, ale nie (szkodzi) dobrze mówiąc: „Zrywaj winogrona, ale ciernia się wystrzegaj!

    • Elizeusz pisze:

      Św. Grzegorz Wielki:
      Nie pasterzem, ale najemnikiem jest nazwany ten, kto pasie owce Pana kierując się nie głęboką miłością, lecz dla doczesnej zapłaty. Jest najemnikiem, kto wprawdzie zajmuje stanowisko pasterza, lecz dobra dusz nie szuka, ugania się za ziemskimi wygodami, cieszy się swoim pierwszeństwem, pasie się doczesnymi zyskami, raduje się okazywanym mu przez ludzi szacunkiem. Taka bowiem jest zapłata, jaka najemnik otrzymuje za trud, jaki wkłada w pasterzowanie; tutaj otrzymuje czego szuka, ale później zostaje wykluczony od dziedzictwa, jakie czeka jego trzodę.
      Czy jednak jest pasterzem, czy najemnikiem, prawdziwie to można poznać dopiero wtedy, gdy owcom grozi niebezpieczeństwo.
      W czasie pokoju najemnik niejednokrotnie opiekuje się trzodą jak dobry pasterz, ale zbliżający się wilk wykaże, w jakim duchu strzegł swej trzody. Wilk bowiem wtedy napada na owce, gdy jakiś niegodziwiec i rabuś gnębi wierzących i pokornych.
      Lecz ten, kto zdawał się być pasterzem, ale nim tak naprawdę nie był, porzuca owce i ucieka, lękając się grożącemu mu niebezpieczeństwa; niema odwagi oprzeć się czyjeś niesprawiedliwości. Ucieka zaś nie przez zmianę miejsca, lecz odmawiając ratunku. Ucieka, bo milczeniem ja osłania. Do takich to mówi Prorok: „Nie wstępowaliście naprzeciw/na wyłom, aniście nie budowali muru dla domu Izraela, aby ostał się w bitwie w dniu Pańskim” (Ez 13,5). Stać naprzeciw – to odważnym głosem sprzeciwiać się jakimkolwiek władzom źle czyniącym.
      A w dzień Pański za dom Izraela walczymy i mur stawiamy, jeśli wiernych bronimy przeciw niesprawiedliwości przewrotnych. Ponieważ najemnik tego nie czyni, ucieka zobaczywszy zbliżającego się wilka.
      Ale jest inny wilk, który codziennie, nieustannie rozszarpuje nie ciała, lecz dusze, a jest nim zły duch, który podstępnie krąży wokół zagród wierzących i szuka śmierci dusz (por. 1P 5,8).
      O tym wilku jest powiedziane: „Wilk porywa i rozprasza owce”. Wilk się zbliża, a najemnik ucieka. Zły duch dusze wiernych pokusą rozszarpuje, a te, kto jest pasterzem, o to się nie troszczy. Dusze giną, a ten cieszy się z ziemskich wygód. Wilk porywa i rozprasza owce, gdy jednego do rozpusty pociąga, drugiego chciwością zapala (por.1Tm 6,10), tego pycha wynosi, owego przez gniew z bliźnim poróżnia, tamtego do zazdrości pobudza, innego jeszcze podstępnie do upadku prowadzi.
      Gdy szatan zabija wierny lud pokusami, to jakoby wilk trzodę rozprasza. Jednakże przeciw temu najemnik się nie zapala, żarliwa miłość go nie pobudza, szuka bowiem tylko zewnętrznych korzyści, a na wewnętrzne szkody, jakie trzoda ponosi, patrzy niedbale. Toteż zaraz dodano: „Najemnik zaś ucieka, bo jest najemnikiem i nie troszczy się o owce, nie zależy mu na nich” (J 10,13).
      To jedynie jest powodem ucieczki najemnika, że jest on i okazuje się właśnie najemnikiem. Jakoby jest wprost powiedziane:
      „Ten, kto jest zwierzchnikiem owiec nie z miłości, lecz dla ziemskiego zysku, nie może ich bronić w razie niebezpieczeństwa. Ponieważ miłuje zaszczyty i cieszy się doczesnymi przyjemnościami, boi się przeciwstawić temu, co zagraża, aby nie utracić tego, co kocha”.

      Skoro Pan wykazał winę pasterza, wskazuje ponownie wzór samego siebie, jaki powinniśmy mieć przed oczyma: „Jam jest dobry pasterz” i dodaje: „Znam swoje owce”, to znaczy, że je kocham. „I one mnie znają” (10,14). Jakby wprost powiedział: Są mi posłuszne, bo mnie miłują. Kto bowiem prawdy nie kocha, ten jej wcale nie poznaje.
      Skoro najdrożsi bracia, usłyszeliście, jaka jest nasza kapłanów odpowiedzialność, posłuchajcie też, co słowa Pana mówią o waszej odpowiedzialności.
      Zobaczcie, czy jesteście Jego owcami (por. Ps 100,3). Zobaczcie, czy Go znacie (por. 1J 2,3), zobaczcie, czy macie w sobie światło wiary, czy znacie Go nie przez wiarę tylko, lecz i przez miłość, uczynki miłości (por. Rz 13,8-10 i Jk 2,14nn), czy znacie Go, nie przez to, że uwierzyliście, lecz przez postępowanie. Świadczy o tym Jan Ewangelista mówiąc: „Kto twierdzi, iż zna Boga, a przykazań Jego nie zachowuje, kłamcą jest” (1J 2,4).
      Toteż Pan w tym miejscu zaraz dodaje: „Jako Mnie zna Ojciec i Ja znam Ojca. I życie swe oddaję za owce Moje” (10,15).
      Jakoby wprost mówił: „Na tym polega to, że znam Ojca i że Ojciec mnie zna, iż życie oddając za owce Moje, okazuję, jak bardzo kocham Mego Ojca”.
      A że przyszedł odkupić nie tylko Judeę, ale i pogan, dodaje: „I inne owce mam, które nie są z tej owczarni. I te muszę przyprowadzić i słuchać będą głosu Mego i stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz” (10,16). Pan mówiąc, iż przyprowadzi inne owce, miał na myśli nasze odkupienie; przybyliśmy bowiem z pogańskiego ludu.
      Widzicie, bracia, iż codziennie to się dzieje: dziś widzicie to przez nawrócenie pogan. Jakoby z dwóch trzód czyni jedna owczarnię, albowiem lud żydowski i pogański łączy w jednej wierze; poświadczy to św. Paweł, mówiąc: „On jest pokojem naszym, który dwoje jednym uczynił” (Ef 2,14).
      Gdy bowiem wybiera do wiecznego życia z obu narodów ludzi mających szczere serca i dobrą wolę, to do swej owczarni owce przyprowadza.

  6. Ehmm pisze:

    Z maila:
    Nowenna uzdrowienia

    Autor: Dorota Skibińska

    Być może odbyłeś już wiele rekolekcji, przeżyłeś kilka modlitw wstawienniczych, a wciąż czujesz, że coś przeszkadza ci w relacji z Bogiem i wymaga uzdrowienia?

    Dlatego zapraszam cię do odmawiania szczególnej nowenny…

    Ten sposób modlitwy uzdrowienia jest od wielu lat znany w kręgu obrońców życia jako Krucjata Eucharystyczna. W latach 80’ rozpoczęła ją Wiesława Kowalska, animatorka duchowej adopcji z Warszawy. Modlitwa ta jest prosta, ale wymaga cierpliwości i czasu. Trzeba poodcinać to, co cię oddala od Chrystusa, aby szatan nie manipulował dłużej twoimi zranieniami i kompleksami. Bóg może przenikać w twoją przeszłość, aby ją uzdrawiać, dlatego warto Mu oddać swoje życie. Dzięki Jego łasce będziesz mógł pojednać się z Nim, z samym sobą i z osobami, które cię skrzywdziły.

    DROGA Z GRZECHU DO WOLNOŚCI

    Krucjatę modlitwy za swoje życie rozpocznij od dobrej spowiedzi, a jeśli chcesz – poproś także swoich bliskich o wstawiennictwo. Odtąd codziennie będziesz uczestniczył w Eucharystii w następujących intencjach:

    Przez 4 dni módl się kolejno za 4 pokolenia twoich przodków, powierzając ich Bożemu miłosierdziu. Ofiaruj cały dzień w ich intencji – modlitwę, cierpienia i wszystko, co ten dzień przyniesie. Przyjmij Komunię świętą w ich intencji.
    Kolejne 9 dni ofiaruj za 9 miesięcy, które spędziłeś w łonie matki. Świadomie zaproś Boga do swojego życia od chwili poczęcia. Nie wiesz wprawdzie, czy byłeś chciany przez rodziców, ale Bóg ciebie pragnął i dlatego jesteś. Każdego kolejnego dnia nowenny powierzaj Mu kolejny miesiąc swojego życia. Przyjmij każdego dnia Komunię świętą i módl się za siebie, swoich rodziców i wszystkie trudne wydarzenia z tamtego czasu, o których wiesz – np. że począłeś się przed ślubem rodziców, że nie byłeś dzieckiem planowanym lub że rodzice chcieli dokonać aborcji. Pamiętam, że gdy sama podjęłam tę modlitwę za siebie – czwarty dzień był dla mnie bardzo trudny. Wtedy kapłan, który mnie prowadził, powiedział: – Spróbuj ofiarować jeszcze jeden dzień modlitwy. Nie wiesz, co matka przeżywała, czy nie chciała cię usunąć. Człowiek dorosły, chociaż nie jest tego świadomy, może nosić w sobie jakieś zranienia z życia płodowego lub niemowlęctwa, np. poczucie odrzucenia. Dziewiąty dzień z tej serii to moment twoich urodzin. Możesz nie wiedzieć, czy twoja matka miała ciężki poród, ale i tak „nosisz” go w sobie w sposób nieświadomy. Podziękuj Bogu za to, że żyjesz – właśnie ty, z całym dobrodziejstwem twoich szczególnych i wyjątkowych cech. Nawet jeśli rodzice spodziewali się chłopca, a urodziła się im dziewczynka. Nawet jeśli masz do Boga pretensje za to, jaki/jaka jesteś. Nawet jeśli nie lubisz siebie. Nawet jeśli nie możesz uwierzyć, że Bóg cię kocha. Podziękuj Bogu za to, że jesteś kobietą/mężczyzną. Może zrób sobie jakiś prezent w tym dniu, np. idź na lody z przyjaciółmi, aby świętować to, że żyjesz?
    Po jakimś czasie odpraw jeszcze jedną „nowennę” – tym razem każdy dzień to kolejny rok twojego życia. Codziennie będziesz oddawał Bogu w modlitwie nawet to, czego nie pamiętasz. Może rodzice opowiadali różne historie z twojego dzieciństwa, np. że wypadłeś z wózka? Może gdy byłeś w szkole, ktoś zranił cię i wyśmiał? Ogarnij modlitwą wszystkie wydarzenia z dzieciństwa – te, które pamiętasz i te nieznane. Czy przebaczyłeś sobie samemu, że byłeś naiwny, głupi, że zmarnowałeś tyle okazji do czynienia dobra? Czy przebaczyłeś Bogu, że miałeś trudne dzieciństwo, bo np. ojciec pił albo awanturował się, albo rodzice się rozeszli, albo zostałeś oddany na wychowanie dziadkom i do dziś nie potrafisz uwierzyć, że Bóg cię kocha?
    Stań na modlitwie i powiedz: „Panie Boże, Ty przebaczyłeś mi moje grzechy, ja też chcę je sobie przebaczyć. Nie oskarżysz mnie za moje grzechy na sądzie, bo mi je darowałeś”. Na Sądzie Ostatecznym zobaczysz, ile Bóg dał ci łaski, ile jej zmarnowałeś, ile razy Bóg ratował ci życie – dopiero po śmierci poznasz całą prawdę.
    Przez tę „nowennę uzdrowienia” – i o ile to możliwe, Komunie święte przyjęte w intencji kolejnego miesiąca i roku życia – możesz zamknąć pewien etap swojego życia. Niech to wszystko uzdrowi Chrystus, aby szatan nie wykorzystywał twojej przeszłości, by cię osłabiać.

    MODLITEWNA OFENSYWA W RODZINIE

    „Nowenna uzdrowienia” to nazwa umowna, ponieważ nie trwa tylko dziewięć dni, ale tyle dni, ile lat żyjesz. Ponieważ sama przeszłam taką „Chrystoterapię” – zachęcam innych, aby też ją podjęli. Niezwykłe było to, jak Bóg prowadził mnie w uzdrowieniu przez teksty liturgii Mszy świętej każdego dnia krucjaty. Po rekolekcjach ignacjańskich, gdy towarzyszę duchowo jakiejś osobie i widzę, jak wiele zranień jest w jej życiu – zachęcam ją do przeżycia takiej eucharystycznej krucjaty, przed podjęciem następnego etapu formacji ignacjańskiej.

    W podobny sposób możemy modlić się też za członków naszych rodzin. Znam małżeństwa, które modliły się za siebie nawzajem, po kolei: za męża i żonę – prosząc, aby Bóg przebaczył im trudne chwile i upadki. W ten sposób małżonkowie otaczali modlitwą również swoje dzieci, gdyż wiedzieli, że popełnili błędy wychowawcze, nie przekazali wiary, nie byli świadkami miłości Jezusa. Gdy mąż oskarża żonę, żona męża – zły duch wykorzystuje tę słabość, aby podzielić i skłócić całą rodzinę.

    Może wydaje ci się, że taka modlitwa cię przerasta, ponieważ trwa tak długo. Ale możesz ją „podzielić” między kilku członków rodziny, np. mama modli się za pierwsze 3 lata życia syna, ojciec za następne trzy lata, siostra i brat, babcia, matka chrzestna biorą kolejne trzy lata. W ten sposób obejmą modlitwą i Eucharystią całe życie młodego człowieka. Czy Bóg mógłby być nieczuły na ich wołanie? Zapewniam, że taka modlitwa może uzdrowić relacje w rodzinie. Nawet jeśli nie od razu zobaczysz jej owoce – zaufaj i pozwól Bogu, aby to On działał i mocą swojego Ciała i Krwi przemieniał i uzdrawiał ciebie i twoich bliskich.

    • Ehmm pisze:

      c.d.

      ŚWIADKOWIE BOŻEGO MIŁOSIERDZIA

      Kiedyś taka modlitwa została podjęta za osobę umierającą, która była bardzo trudna w relacjach z innymi. Konanie trwało długo i czuło się, że chora – chociaż nie miała już kontaktu z osobami opiekującymi się nią – potrzebuje modlitwy, pomimo że wcześniej przyjęła sakramenty. Jej opiekunowie podjęli nowennę Eucharystii, podzielili pomiędzy sobą lata życia chorej, powierzając je Bożemu miłosierdziu i prosząc o przebaczenie zła, które ta osoba mogła popełnić i któremu nie zdążyła zadośćuczynić. W dniu zakończenia nowenny chora, pełna Bożego pokoju, odeszła do Boga. Wszyscy uczestniczący w pogrzebie doświadczali ogromnego pokoju i radości – świadomi, że wykonało się wszystko, co Bóg zamierzył.

      W 2010 r. w diecezji tarnowskiej zakończyła się Krucjata Eucharystyczna, którą objęto kapłanów. Z inspiracji Szkoły Nowej Ewangelizacji w Nowym Sączu i dzięki ogromnemu zaangażowaniu Barbary Zabrzeńskiej, modlitwą ogarnięto 1893 księży (również biskupów), co oznaczało… 100675 ofiarowanych za nich Eucharystii! Krucjata polegała na ofiarowaniu tylu Eucharystii, ile lat miał dany kapłan. Eucharystia jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego – a podczas tej krucjaty stała się również darem wdzięczności za sakrament kapłaństwa.

      Może i ty zapragniesz w ten sposób modlić się za kapłana w twojej parafii, za opiekuna wspólnoty lub za lokalnego biskupa? Krucjata Eucharystyczna trwa nadal i można ją podjąć za siebie, za członków swojej rodziny oraz dzielić się tym darem w innych diecezjach.(Żródło: odnowa.jezuici.pl/szum/prowadzenie-spotkainmenu-33/modlitwa-o-uzdrowienie-mainmenu-60/366-nowenna-uzdrowienia)

    • Ehmm pisze:

      cz. 3 ostatnia
      Kochani niech Bóg będzie uwielbiony w każdej łasce, którą Wam już zesłał poprzez tę nowennę – czyli skąpanie się w Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Krew naszego Pana Jezusa ma przeogromną moc. Kiedyś ostatnio wysłałam Wam modlitwę okrycia Krwią Pana Jezusa, warto codziennie z wiarą ją odmawiać. Również w ciągu dnia wszelkie trudności, dręczenia, myśli niechciane, trudne osoby, niebezpieczne sytuacje można i trzeba zanurzać we Krwi Pana Jezusa. Prosty akt strzelisty: Jezu zanurzam w Twojej Przenajdroższej Krwi …..i wymienić konkretnie np. przedmioty, osoby, sytuacje, samopoczucie, wszystko czym jesteśmy, co posiadamy i co nas stanowi. Wierzyć, wierzyć, wierzyć….

      Świadectwo – Wiele razy przeżywałam takie momenty, gdy coś mnie męczyło w myślach, odkąd zaczęłam oddawać myśli Panu Jezusowi i mówić – Jezu każda moja myśl i mój umysł jest własnością Twojej Przenajdroższej Krwi. Od tego momentu zaczęłam doświadczać, że Jezus odsuwa te złe myśli i nakierowuje mnie na Siebie. Podobnie gdy na jakąś złą myśl – odpowiadam natychmiastowym „Jezu ufam Tobie”, przychodzi pokój, a zła myśl odchodzi.

      Drugie doświadczenie – ilekroć napadały mnie psy np. na ulicy, mówiłam do nich na głos lub w duchu w Imię Jezusa Chrystusa oddajcie ode mnie (okrywam te psy Twoją Przenajdroższej Krwią Panie Jezu) i wierzcie mi to jest niesamowite, psy natychmiast odchodziły. Ostatnio pies bardzo szczekał w nocy nie dając mi spać – przez ok. 3 min okrywałam go Krwią Pana Jezusa i w końcu zamilkł, nie szczekał już całą noc. „Aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM – ku chwale Boga Ojca.” Flp 2,10-11

      Kochani ks. Jacek z całego serca Wam błogosławi, czyli niebo otwiera się przy każdym błogosławieństwie jakie przyjmujemy z wiarą od kapłanów, Trójca Św. wnika w nasze życie.
      Z miłością i modlitwą Teresa

  7. Mariola Gnatek pisze:

    Dziekuje

  8. tu MariaPietrzak pisze:

    Maria Graf u Ojca Pio /

    Pan Abresch wziął jedną z tych chorych osób, ośmioletnie dziewczę do siebie i powiedział:
    „Gdy teraz cię Bóg uzdrowi, dziękuj Jemu i Ukochanej Matce Bożej.
    Nie myśl, że teraz możesz żyć, jak ci się podoba. Podaruj Bogu swoje zdrowie, swoje życie i spełniaj Jego Świętą Wolę. Nie wolno ci tego Bożego daru używać do tańca i innych przyjemności, lecz żyj dla Chwały Bożej!”
    Musimy też być gotowi cierpieć dla Boga, jeśli Bóg tak chce.
    O. Pio bardzo wiele cierpi dla Boga i ze względu na grzeszników, aby ich ratować.
    On odczuwał oddzielenie duszy od Boga, które powoduje u ludzi grzech ciężki.
    To tak boli, jakby się wyrwało przemocą jakiś człon z ludzkiego ciała.
    Dusza grzesząca odrywa się przemocą z Ciała Chrystusowego. To cierpienie znosi O. Pio dla ratowania biednych grzeszników.
    Pewnego razu osunął się O. Pio z osłabienia i bólu na ziemię przy ołtarzu.
    Dusze współczujące pytały go, czy mogłyby mu coś z jego cierpień odebrać.
    Ale O. Pio pokazując im tylko koniec palców powiedział: „Nie mogłybyście tyle znieść z moich cierpień, umarłybyście;
    przeżywam cierpienia przebicia Najświętszego Serca Jezusowego, jakie sprawiają Jezusowi grzesznicy, abyśmy się przekonali i przejrzeli, ile kosztowało Jezusa zbawienie rodzaju ludzkiego”.

    /„OBJAWIENIE BOSKIEJ MIŁOŚCI”
    Wydawnictwo — Miriam — D-7893 Jestetten / zezwolenie władzy kościelnej na druk , dnia 31 marca 1970 r.


    Uzdrowienie domaga się nie tylko dziękczynienia , ale co za tym idzie przemienionego życia . Na służbę Bogu i bliźniemu . To chyba to przesłanie powinno towarzyszyć tak licznym dziś spotkaniom modlitewnym o uzdrowienie i uwolnienie . …” idź i nie grzesz więcej” , nie wystarczy … idź , daj świadectwo ! ” dla Chwały Bożej” !

  9. piotr wiśniewski pisze:

    mam takie pytanie czy cierpienie zawinione też można ofiarować Bogu ?

    • Maggie pisze:

      Chyba tak, JEŚLI przyjmie się to cierpienie i serdecznie połączy się je z pokornym żalem i chęcią zadośćuczynienia … Proszę o popawkę: o ile się mylę, bo tak czuję.

      • wobroniewiary pisze:

        „Ofiaruję Tobie Panie mój, całe życie me, cały jestem Twój…”

        Totus Tuus czyli cały twój – a więc wszystko! Ciało i dusza, myśli, pragnienia, życzenia, cierpienia (zawinione i niezawionione), wszystko.

        W modlitwie, którą podał nam ks. Adam czytamy ( o ofiarowaniu i cierpień i grzechów….)

        Modlitwa przed Mszą Świętą: „Moje codzienne ofiarowanie się”
        „Przedwieczny Ojcze, przez najczystsze ręce Maryi wkładam do kielicha, który dziś każdy kapłan podnosi nad ołtarzem, moje myśli, moją pracę, moje trudy i cierpienia, moją teraźniejszość, moją przyszłość, moją przeszłość, wszystkie moje grzechy, moich drogich bliskich, wszystkie dusze na świecie, dusze zmarłych i samą śmierć. Ofiaruję Ci każde uderzenie mego serca, każdy oddech, każdy krok, każdy głód z tym pragnieniem, by wszystkie one zostały przez Ciebie przemienione w taką samą ilość aktów miłości jako zadośćuczynienie za grzechy świata. Spraw, by mój dzień, w zjednoczeniu z Synem Twoim Jezusem Chrystusem, był nieustanną mszą, stałą ofiarą, nieprzerwaną komunią, by dać zadośćuczynienie Twej Boskiej sprawiedliwości. Amen”. (Imprimatur: Meksyk, 28 XII 1978 r.)

    • Kazimierz pisze:

      «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg.”
      (Mk 10,18)

      […]
      Bone pastor, panis vere,
      Iesu, nostri miserere…
      Dobry Pasterzu, prawdziwy Chlebie,
      Jezu, zmiłuj się nad nami:
      nakarm nas i strzeż,
      doprowadź nas do wiecznych dóbr
      w krainie żyjących.
      Ty, który wszystko wiesz i możesz,
      który nas karmisz na ziemi,
      wprowadź Twych braci
      na ucztę niebieską
      do radości Twoich świętych.
      /z encykliki Jana Pawła II: Ecclesia de Eucharystia/

      ABY STAŁA SIĘ JEDNA OWCZARNIA I JEDEN PASTERZ
      Litania św. Wincentego Pallottiego

      Panie Jezu Chryste, który dla zbawienia świata stałeś się posłuszny aż do śmierci, a swoim uczniom powiedziałeś: proście Pana żniwa, aby posłał robotników na żniwo swoje, spraw łaskawie, abyśmy mogli odprawić te modlitwy w zjednoczeniu z tą Boską intencją, z jaką Ty modliłeś się do swojego Ojca oraz abyśmy stali się godnymi wysłuchania nas przez Twoje nieskończone miłosierdzie, przez zasługi i przyczynę Najświętszej Maryi Panny, Twojej Matki, i wszystkich świętych.

      Chryste, Zbawicielu rodzaju ludzkiego, poślij robotników na żniwo swoje.
      Chryste, Oczekiwanie i Zbawienie rodzaju ludzkiego,
      Chryste, Wodzu i Bramo rodzaju ludzkiego,

      Chryste, Nauczycielu i Doktorze rodzaju ludzkiego,
      Chryste, Drogo i Prawdo rodzaju ludzkiego,
      Chryste, Pośredniku i Obrońco rodzaju ludzkiego,
      Chryste, Ojcze i Lekarzu rodzaju ludzkiego,

      Chryste, któryś pod przewodnictwem gwiazdy objawił się narodom,
      Chryste, któryś został posłany, aby przepowiadać Ewangelię ubogim,
      Chryste, któryś swoich Apostołów uczynił rybakami ludzi,
      Chryste, któryś obchodził nauczając wszystkie miasta i miasteczka,
      Chryste, któryś wyznał, że Twoim pokarmem jest nawrócenie dusz,
      Chryste, któryś chciał, aby Twoi uczniowie byli światłem świata,
      Chryste, któryś robotników, cały dzień próżnujących, jeszcze o godzinie jedenastej posłał do swojej winnicy,
      Chryste, któryś świętemu Piotrowi Apostołowi i jego następcom przekazał najwyższą władzę związywania i rozwiązywania,
      Chryste, któryś z prześladowcy Szawła uczynił Naczynie wybrane i Doktora narodów,
      Chryste, któryś posłał swoich uczniów, dokąd sam przyjść miałeś,
      Chryste, któryś nakazał przepowiadać Ewangelię wszelkiemu stworzeniu,
      Chryste, któryś powiedział, że masz jeszcze inne owce, które chcesz przyprowadzić do Twojej Owczarni,
      Chryste, któryś żądał od swojego Ojca, aby Ci dał narody w dziedzictwo, a krańce ziemi w posiadanie,
      Chryste, któryś Najczystszą swoją Matkę ustanowił Panią i Królową Apostołów,
      Chryste, przez najświętsze tajemnice odkupienia ludzkiego oraz przez zasługi i przyczynę Maryi Panny, bez grzechu poczętej i wszystkich Świętych,

      Zbaw, Panie Jezu Chryste, sługi swoje i objaw Imię Twoje wszystkim narodom.

      Módlmy się:
      Wszechmogący, wieczny Boże, Rządco i Pasterzu wiernych, racz łaskawie wejrzeć na Sługę Twego N. ( imię Papieża), którego ustanowiłeś Pasterzem Twojego Kościoła. Daj mu, prosimy, tak przewodzić powierzonym sobie Kościołowi słowem i przykładem, aby z powierzonym sobie ludem doszedł do życia wiecznego. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa Twojego Syna: Który z Tobą żyje i króluje w jednosci Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

      „Powiedział też do nich: «Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki.”
      (Łk 10, 2-3)

  10. wobroniewiary pisze:

    Przeczytajmy uważnie wpis ks. Węgrzyniaka i pamiętajmy i o nim w swoich modlitwach. Wspaniały kapłan!

    Szymon Hołownia napisał w Tygodniku Powszechnym („Udaremnianie Chrystusa”, 10.04), że nigdy nawet „po najgłupszych kazaniach” czy „największych skandalach” nie miał pokusy, żeby zostawić Kościół aż do momentu, w którym przeczytał to, co Węgrzyniak napisał na temat ks. Stańka.

    Zdziwiłem się smutnie i podwójnie. Raz, że chociaż nie spotkaliśmy się z panem Szymonem w realu, to jednak lubimy się i cenimy wzajemnie, o czym i on i ja, pisaliśmy już nieraz. Po drugie, różne teksty mi się przytrafiały, ale żeby refleksja, w której staram się po prostu zrozumieć człowieka, kiedy z wielu stron padają na niego kamienie, była bardziej gorsząca niż pedofilia, niż afera z Paetzem, działalność Natanka czy Międlara, współpraca z komuną, niejasności finansowe, czy Bóg wie jakie draństwa w Kościele, to jakoś nie mogę pojąć. Ale że pan Hołownia na końcu pisze, że „ksiądz Wojciech z pewnością to zrozumie”, to chcę napisać, że rozumiem i dlaczego rozumiem Hołownię.

    Po pierwsze, rozumiem, bo tekst Szymona Hołowni jest publicystyką. A publicystyka nie ma się zajmować tym, co dobre, czy obiektywnie słuszne, tylko tym, co niezwyczajne, skandaliczne, bo inaczej nie będą czytać. Tygodnik Powszechny zacząłem czytać w 1989 roku w pierwszej klasie w liceum. A tu po prawie 30 latach staję się nawet bohaterem felietonu.|

    cały tekst: http://blog.gosc.pl/ksWojciechWegrzyniak/2018/04/22/rozumiem-holownie

    • Anna pisze:

      Szymon Hołownia powiedział kiedyś,że tak samo jak Boga kocha pieniądze, równocześnie kiedy wynikła kwestia Radwańskiej ,która zrobiła sobie zdjęcia w playboy’u i zostało jej cofnięte patronowanie akcji ” nie wstydzę się Jezusa” był oburzony….nie pamiętam już za bardzo jego argunentacji,ale były to niezłe bzdury….napewno mozna to gdzieś w sieci jest.
      Z Panem Bogiem

      • Blanka pisze:

        O Hołowni można wiele powiedzieć, ale z tą Radwańską to trzymajmy się faktów: to nie był playboy, tylko prestiżowy magazyn sportowy. Z tego, co kojarzę, chodziło o wybitnych sportowców na skalę światową i pokazanie ich ciał jako ciał sportowców właśnie, czyli dobrze zbudowanych i umięśnionych. Nie były to zdjęcia erotyczne.
        Nie chodzi mi o to, żeby się teraz zastanawiać, czy to było dobre czy nie, tylko o to, żebyśmy się trzymali faktów, bo łatwo można komuś zepsuć opinię.
        Pozowanie nago do zdjęć, które będą publikowane, nie wydaje mi się dobre, ale jednak jest różnica pomiędzy erotyką w playboyu a magazynem sportowym mającym inne cele. Choć rozumiem to cofnięcie patronowania akcji „nie wstydzę się Jezusa”.

        • Anna pisze:

          Ok zgadzam się nie playboy- przepraszam,ale sesja rozbierana była. Co do pokazywania ciała o. Pio by się najlepiej wypowiedział :)….
          Z Panem Bogiem

    • tu MariaPietrzak pisze:

      …. Zbliżam się w pokorze i niskości swej,
      Wielbię Twój Majestat, skryty w Hostii tej…

      mowia slowa piesni , w ktorych to pokora i unizenie , zmuszaja niejako kolana do ugiecia , a serce do westchniecia ….’ Wielbię Twój Majestat, skryty w Hostii tej…’
      I tak to widze na archiwalnym zdjeciu powyzej
      Skad zatem tendencja do wyprostowanych kolan , dzisiaj ?…

      • tu MariaPietrzak pisze:

        Hostio święta, w której zawarty jest testament miłosierdzia Bożego dla nas, a szczególnie dla biednych grzeszników….
        Hostio święta, w której zawarte jest Ciało i Krew Pana Jezusa, jako dowód nieskończonego miłosierdzia ku nam, a szczególnie ku biednym grzesznikom.
        Hostio święta, w której zawarte jest życie wiekuiste i nieskończonego miłosierdzia, nam obficie udzielane, a szczególnie biednym grzesznikom.
        Hostio święta, w której zawarte jest miłosierdzie Ojca, Syna i Ducha Świętego ku nam, a szczególnie ku biednym grzesznikom.
        Hostio święta, w której zawarta jest nieskończona cena miłosierdzia, która wypłaci wszystkie długi nasze, a szczególnie biednych grzeszników.
        Hostio święta, w której zawarte jest źródło wody żywej, tryskającej z nieskończonego miłosierdzia dla nas, a szczególnie dla biednych grzeszników.
        Hostio święta, w której zawarty jest ogień najczystszej miłości, który płonie z łona Ojca Przedwiecznego, jako z przepaści nieskończonego miłosierdzia dla nas, a szczególnie dla biednych grzeszników.
        Hostio święta, w której zawarte jest lekarstwo na wszystkie niemoce nasze, [lekarstwo] płynące z nieskończonego miłosierdzia, jako z krynicy, dla nas, a szczególnie dla biednych grzeszników.
        Hostio święta, w której zawarta jest łączność pomiędzy Bogiem a nami, przez nieskończone miłosierdzie dla nas, a szczególnie dla biednych grzeszników.
        Hostio święta, w której zawarte są wszystkie uczucia najsłodszego Serca Jezusowego ku nam, a szczególnie ku biednym grzesznikom.
        Hostio święta, nadziejo nasza jedyna …

        / swieta Siostra Faustyna /

        – BOGACTWO ŁASK !

  11. AnnaSawa pisze:

    Brzydko powiem: coś się rypło Pani Lichockiej, czyżby sama nie czytała tej ustawy??? czy udaje?….a taka „amerykańska” była.

    http://www.fronda.pl/a/lichocka-projekt-zatrzymaj-aborcje-jest-nieludzki-godek-odpowiada,109310.html

  12. wobroniewiary pisze:

    Życie św. Wojciecha jest potwierdzeniem tego, że nie należy mylić błogosławieństwa Bożego z powodzeniem i pomyślnością. Po ludzku św. Wojciech poniósł porażkę. Nie powiodło mu się ani w biskupstwie, ani w życiu zakonnym, ani w pracy misyjnej. Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Św. Wojciech, jak ewangeliczne ziarno obumierał już za życia w zawierzeniu Panu; dlatego jego śmierć przyniosła obfite owoce.

    23 kwietnia – Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, Głównego Patrona Polski

    23 kwietnia – Uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, Głównego Patrona Polski

    • wobroniewiary pisze:

      Szczęść Boże,
      dziś Uroczystość świętego Wojciecha, głównego patrona Polski. Proponujemy, aby w tym dniu powierzyć w modlitwie nie tylko nas samych, ale i naszą Ojczyznę.

      Boże, Ty umocniłeś nasz naród w wymawianiu Twego imienia przez nauczanie i chwalebne męczeństwo św. Wojciecha, spraw, prosimy, aby ten, który na ziemi głosił naszym przodkom wiarę, wstawiał się za nami w niebie.
      Boże, który uwieńczyłeś wiarę św. Wojciecha i obdarzyłeś Kościół gnieźnieński jego ciałem; spraw, prosimy, abyśmy ciągle postępując w wierze i miłości, zasłużyli na udział w radości nieba.
      Panie, niech modlitwa, którą jako wyraz dziecięcego oddania ofiarujemy Twojemu Majestatowi ku czci św. Wojciecha, męczennika i biskupa, uczyni nas godnymi wiecznego szczęścia, które on osiągnął, przelawszy krew dla Ciebie.

  13. mała pisze:

    Nie tylko o. Pio – dwie kobiety z dwóch różnych światów. Zakonnica z Polski, tercjarka z Francji. Co je łączy? Umiłowanie cierpienia, które dawało siłę i które pozwalało objąć modlitwą grzeszników. Współcierpiały z Jezusem .

    • tu MariaPietrzak pisze:

      Niewątpliwie dużo więcej byłoby Chrystusowych swietych , ale nie wszyscy dają przybić się do Krzyża . Już Pan Jezus do kogoś powiedział , że najwięcej zwolenników ma do stołu … Zauważcie nawet wśród dzieci … coraz mniej Fatimskich Pastuszków . Moje jak byly male to i owszem , ale potem , kiedy przyszła szkolna edukacja … Nie wiem jakie sa teraz katechezy , ale siostry po matczynemu dbały o dzieci , zeby kolanka nie bolały . To inna szkoła niż ta Maryjna , ktora zna rzeczywistość drugiej strony , spłaty dlugu i piekła . A nawet zauważyłam ostatnio reklamę … Wypisz wymaluj – Mały Franciszek z Fatimy , a obok napis – Âme sauvage . Nawet zastanawiałam sie czy to przypadek czy przewrotność ! Pewnie intencji nie zrozumiałam ….

  14. wobroniewiary pisze:

    Kamerdyner w wywiadzie opisuje też okoliczności egzorcyzmów, które odprawił Jan Paweł II po jednej z audiencji generalnych:

    „Dziewczyna bluźniła ze wściekłości. Mówiła grobowym głosem. Jeden biskup uciekł ze strachu. Ojciec Święty modlił się po łacinie niewzruszony. Na koniec dotknął jej głowy, a jej twarz natychmiast z opętanej zaczęła przybierać wyraz pokoju”.
    Dodał, że był świadkiem podobnej sytuacji w saloniku przy Auli Pawła VI, również po audiencji generalnej.

    http://www.fronda.pl/a/niezwykle-wyznania-papieskiego-kamerdynera-opisuje-egzorcyzm-odprawony-przez-jana-pawla-ii-dziewczyna-bluznila-ze-wscieklosci,109334.html

    • tu MariaPietrzak pisze:

      Taką władzę , nad złymi duchami otrzymali wszyscy Kapłani . „Błogosławieni , którzy we Mnie nie zwątpili” , mówi Pan .
      Ale i szczęśliwcy , którzy ingerencji i uzdrowienia dostąpili .
      Zadziwiające jak malo Kapłanów sięga po atrybuty Kapłańskiej władzy , jakby sie jej bali … A przecież to nie tylko ograniczone dla niektórych , pozwoleniem egzorcyzmy , to i uciszanie burzy , to uzdrawianie chorych , to wskrzeszanie umarłych , to …. To liczne dary Nieba , dla których Kapłan jakby jedynym kanałem . Kapłan to Chrystusa wybrany , posłany , w Pana swego ‚ubrany’ ….
      Własnego kapłaństwa sie boję , własnego kapłaństwa sie lękam , pisał ksiądz Twardowski .
      Stanąć w cieniu Kapłana i zostać uzdrowionym … 😎
      Pomóżmy 🙏🏽 Kapłanom być Kapłanami .
      Świat tego potrzebuje !

  15. Ania pisze:

    ❤ Alicja "ŚWIADECTWO" cz. IV pon. 25.05.1987, godz. 23.50

    † Trzeba cieszyć się małymi rzeczami. Właściwie wszystkim. Wszystko jest ode Mnie dla twojego dobra. Wszystko cię prowadzi do zjednoczenia ze Mną. Ja jestem radością twoją ukrytą w twej duszy. Szukaj Mnie i pragnij, aby radość twoja była pełna. Ucz się odnajdywać Mnie w ludziach i raduj się nimi. Tak bardzo troszczę się o ciebie, tak wychodzę naprzeciw twym pragnieniom. Dlaczego nie ma w tobie radości?

    • tu MariaPietrzak pisze:

      Mieć kierownika duszy , to na loterii wygrana . To jedno czego zazdroszczę Alicji , że „słyszała” wolę Pana !

    • Zinka pisze:

      Jakże piękne słowa! Dziękuję Aniu ☺Są dla mnie bardzo pokrzepiające , gdyż staram się tak czynić czyli radować się nawet z błahostek. Słowo Boże mówi : ,, Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca. Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu : On sam będzie działał „.Psalm 37,4-5

  16. wobroniewiary pisze:

    Rodzice Alfiego Evansa przegrali? Dzisiaj szpital odłączy aparaturę podtrzymującą życie malucha

    Mimo wsparcia ze strony milionów ludzi na całym świecie – w tym także Ojca Świętego Franciszka – oraz złożenia licznych skarg oraz próśb do wielu sądów i trybunałów, dyrekcja brytyjskiego szpitala dziecięcego Alder Hey podjęła decyzję o odłączeniu Alfiego Evansa od aparatury podtrzymującej życie.

    Odłączenie malucha od aparatury nastąpi w poniedziałek 23 kwietnia. Na nic zdały się wszelkie próby uratowania będącego w śpiączce nieuleczalnie chorego Alfiego Evansa. Dwuletni chłopczyk ma tak wielkie obrażenia mózgu, że zdaniem kadry szpitala „zasługuje na śmierć”.

    Thomas Evans – ojciec Alfiego – chciał zabrać swojego syna do domu. Przedstawił prawną dokumentację potwierdzającą jego prawo do takiej decyzji, a także zapewnił odpowiedni sprzęt. Dodatkowo na przyjęcie malucha zgodziły się trzy prestiżowe włoskie szpitale. Mały Alfie miałby tam zapewnioną opiekę do końca życia. Mimo tego, zarówno Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii, jak i dyrekcja szpitala doszli do wniosku, że odłączenie dziecka od aparatury podtrzymującej życie będzie dla niego najlepszym rozwiązaniem.

    Read more: http://www.pch24.pl/rodzice-alfiego-evansa-przegrali–dzisiaj-szpital-odlaczy-aparature-podtrzymujaca-zycie-malucha,59756,i.html#ixzz5DUuhOUFB

    • Zinka pisze:

      Jakże to przykre…Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii, jak i dyrekcja szpitala uważają się za madrzejszych od Pana Boga 😕 .
      Za Alfiego
      +++

    • Blanka pisze:

      Cały dzień śledzę tę sprawę.
      Jest promyk nadziei dla Alfiego, właśnie przed chwilą Włochy przyznały obywatelstwo Alfiemu!
      Jeszcze nie ma pewności, że uda się go przetransportować do szpitala we Włoszech, bo Alfie mimo wszystko wciąż pozostaje też obywatelem brytyjskim. Będzie postępowanie dyplomatyczne. Z tego co widzę na różnych portalach pół świata się modli. Więc jest nadzieja.
      Módlmy się dalej!

    • Dominika pisze:

      „Na wideo zamieszczonym na oficjalnej grupie FB Alfiego, ojciec chłopca podaje, że od godz. 21.17 czasu lokalnego (22.17 czasu polskiego), Alfie, mimo odłączenia od aparatury, oddycha i utrzymuje się przy życiu samodzielnie, ale powoli traci kolor.

      Szpital odmawia podania pacjentowi tlenu.

      Nie widomo czy/kiedy dojdzie do podania śmiertelnego zastrzyku, który zaordynował sąd na wypadek, gdyby chłopiec po odłączeniu oddychał sam.

      Z dzieckiem są rodzice i dwoje członków rodziny, sędzia nie dopuścił nikogo więcej. Pod drzwiami sali szpitalnej stoi 30 policjantów.”

      https://www.facebook.com/Wojciech.Cejrowski/?hc_ref=ARR1NwR4qk2ulfcmunMe9iTN24z48KutkeWkNRLlV0guIVtXRg19UFnE0jqNTnj6
      DLA JEGO BOLESNEJ MĘKI, MIEJ MIŁOSIERDZIE DLA NAS I CAŁEGO ŚWIATA….
      Św Doktorze Giuseppe Moscati, św Ojcze Pio, wzywajcie za nim do Pana, jeśli taka jego wola, by go ocalić

    • Dominika pisze:

      https://www.facebook.com/Wojciech.Cejrowski/
      „Lekarze z Alder Hey Children’s Hospital and Charity twierdzili, że po odłączeniu aparatury #AlfieEvans nie przeżyje nawet 3 minut.

      Pomimo przyznania włoskiego obywatelstwa i wysiłków włoskiej dyplomacji, chłopiec został odłączony dziś o 22:17 polskiego czasu.

      Po dwóch godzinach samodzielnego oddychania chłopiec zaczął tracić kolor. Rodzina przystąpiła do resuscytacji metodą usta-usta. Szpital odmawiał podania tlenu. Pół godziny później portal LifeSiteNews podał, że dziecko „dostaje trochę tlenu” (niejasne skąd), jego samodzielny oddech się ustabilizował, chłopiec pokasłuje i wydaje z siebie dźwięki.

      Komentatorzy wskazują, że taki rozwój sytuacji dowodzi, że uszkodzenie mózgu nie jest tak wielkie jak twierdzi szpital i że diagnoza była ewidentnie błędna. W tej sytuacji, po 30 minutach samodzielnego oddychania, szpital ma (podobno) obowiązek wznowić opiekę – przekonują. Alfie oddycha samodzielnie od niemal 3 godzin.

      Rodzina prosi o modlitwę.”

  17. an m pisze:

    W intencji wszystkich Wojciechów, o wszelkie potrzebne Boże łaski, prosząc szczególnie Św. Wojciecha o wstawiennictwo dla nich przed Bogiem Ojcem. Amen. +++

  18. wobroniewiary pisze:

    Chcę Wam napisać świadectwo – moc kapłańskiego błogosławieństwa. Ksiądz Adam pomógł mi kolejny raz. Rzuciłam palenie (już 7 lat), gradówka zniknęła sama bez operacji i teraz jeszcze to.

    W sobotę woziłam dziecko do szpitala, dwa razy, potem drobne zakupy i postawiłam samochód pod sklepem przy cmentarzu, załatwiłam co miałam załatwić, wsiadam i odpalam a tu jeden wielki huk, stukot jak w traktorze, ciszej, głośniej, warczy jakby miało urwać cylindry czy rozwalić silnik a strzałka obrotów ani drgnie. Szwagier z siostrą przyjechali po mnie i po Anię. Odpaliłam przy nim samochód – to samo. Szwagier pozaglądał, posłuchał i mówi „nie ruszaj, bo całkiem uszkodzisz silnik”. Zadzwoniłam po lawetę, umówiłam się na pon. rano, aby samochód odholować do mechanika.

    W niedzielę ok. 14-00 zadzwonił ks. Adam, miał kilka spraw (m.in. zamieściliśmy tekst Iskry po ang. – z prawej strony link), powiedziałam mu o swoim kłopocie, a ks. Adam mówi „dziś o 15-00 pobłogosławię i pokropię samochód na odległość, niech to co w nim siedzi, wyjdzie i zniknie”.

    Pomyślałam sobie, że nie zaszkodzi ale i nie pomoże, bo to technika a nie człowiek. Zaraz jednak przyszła mi myśl „dla tego kto wierzy wszystko jest możliwe, a Bóg jest przecież Wszechmogący” .
    Laweta miała być w pon. rano, ale pan zadzwonił wczoraj i powiedział, że w niedzielę mniejszy ruch, że lepiej odstawić go w niedzielę i umówiliśmy się na 17-00. Szwagier zawiózł mnie na parking przy sklepie i cmentarzu, pan z pomocy drogowej powiedział „niech no pani odpali” Stoją ze szwagrem obok, ja podniosłam klapę, przekręcam kluczyk – samochód nie szarpie, nie strzela, nie dusi się, pracuje cudownie, cicho, równomiernie. Szwagra mina bezcenna, mówi, żeby pan wczoraj słyszał co się działo, obrotomierz ani drgnął, samochodem ani o metr nie ruszyć. Powiedzieli, abym jechała sama pod zakład, oni za mną, że jak coś to samochód na lawetę. Dojechałam, pod warsztatem zostawiłam a dziś od 9-00 do 17-00 sprawdzali, jeździli w trasę, podpięli pod komputer.
    Samochód mi oddano, wszystko gra.

    Nie chciałam pisać o tym wczoraj, bo jako „drugi niewierny Tomasz” czekałam na to, co powiedzą mechanicy. Mechanicy oddali mi kluczyki i dowód rejestracyjny i życzyli szerokiej drogi. Ostatnio prosiłam was o modlitwę, byłam celem ataku różnych złorzeczeń i przekleństw. W domu strzelały korki, siadł tel. i komp. wszystkim w domu i sąsiadom tel. działał w mojej sieci, tylko ja jedna miałam „tylko połączenia alarmowe” i zawieszenie sieci.
    Na stronie w tel. widziałam nagranie Mszy św. o uzdrowienie z Polańczyka, a na komp. był czarny ekran i napis „unvabile coś tam…”.

    Chcę dodać, że Pan Bóg cały czas czuwa, samochód „rozkraczył się” na parkingu a nie na skrzyżowaniu. Na drugi dzień, po pobłogosławieniu go przez ks. Adama „sam się naprawił”, dziecko zdążyłam zawieźć do szpitala i z powrotem (2 razy), w niedzielę miałyśmy piękny spacer do kościoła (przez cudny park) a dziś po całym dniu oczekiwania na „werdykt mechanika” mogłam usłyszeć „samochód sprawny, proszę jeździć i nie szukać w nim awarii”

    Błogosławmy wszystkich i wszystko. Ja mam na to kolejny dowód.

    • Ela pisze:

      Chwała Panu

      • Zinka pisze:

        Dziękuję Ewuniu za to świadectwo ☺.
        Niech dobry Bóg będzie Uwielbiony w Swoich Aniołach i Świętych .
        Ps. A tylu ludzi nie wierzy w istnienie diabła … Z czego on się bardzo cieszy.

        • wobroniewiary pisze:

          No moja mina też była niczego sobie, jak odpaliłam przy panu z pomocy drogowej a samochód „był sprawny i gotowy do jazdy”. Nie tylko szwagier był zdziwiony.
          Moje zwątpienie i smutek (skąd wezmę na naprawę), potem zdziwienie, niedowierzanie… Wiem, że swój udział w tym mają też dusze czyśćcowe, stałam na parkingu przodem do cmentarza… a ja kocham modlić się za dusze.
          Dziś podczas rozmowy ksiądz Adam powiedział mi „ja czułem, że tym razem to nie jest awaria tylko atak złego i dlatego powiedziałem „niech wyjdzie to co ma wyjść z samochodu”

        • Maggie pisze:

          Wspaniałe świadectwo. Pomoc z Nieba przychodzi, ale nie wszyscy widzą i słyszą lub chcą widzieć i słyszeć.
          Jezus jest Panem❣️

          Dziś „zaatakowało” mój nowy IPad, bo od dzisiaj, za każdym razem, kiedy chcę coś wpisać, muszę na nowo się zalogować na WOWIT 😟. Mam zarezerwowaną sesję z (rodzaju korepetycji) w Apple, więc zobaczę, co zrobią z tym spece.

        • Maggie pisze:

          Westchnęłam i odsunęłam sprawę IPad, tak jako nie ważną tj prawie obojętną, która może poczekać i … się odblokowało (!). Czyli dowód aby się nie denerwować (zwłaszcza złościć), ale być ufnym, bo ważniejsze są sprawy dla nas i wokół nas.

          Jestem ciągle pod wrażeniem wczorajszego terroryzmu w Toronto oraz związywania rąk rodzicom Alfiego. Oby to dziecko w pewnym momencie obudziło się i zaczęło mówić – narazie przemówiło samodzielnie oddychając.
          Jezus jest Panem❣️i niech się dzieje Wola Boża … a nie „ludzkie szkiełko i oko”
          🙏🏻❤️

    • kasiaJa pisze:

      Niech Bóg będzie uwielbiony!!!

  19. Kazimierz pisze:

    LITANIA DO ŚW. WOJCIECHA

    Kyrie, elejson (3x)
    Chryste, elejson (3x)
    Kyrie, elejson (3x
    Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas.
    Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
    Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
    Duchu Święty, Boże zmiłuj się nad nami.
    Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
    Święta Maryjo, módl się za nami,
    Święty Wojciechu, główny patronie Polski i opiekunie Ojczyzny naszej,
    Święty Wojciechu, męczenniku i wyznawco,
    Święty Wojciechu, urodzony na czeskiej ziemi,
    Święty Wojciechu, wszelkimi cnotami ozdobiony
    Święty Wojciechu, mężu według Serca Bożego,
    Święty Wojciechu, dobrym przykładem owcom swoim przyświecający,
    Święty Wojciech, pasterzu gorliwie o zbawienie dusz Twej owczarni dbający,
    Święty Wojciechu, złe obyczaje wykorzeniający,
    Święty Wojciechy, nad występkami ubolewający,
    Święty Wojciechu, postami ciało swe umartwiający,
    Święty Wojciechu, wierny naśladowco Chrystusa Pana,
    Święty Wojciechu, Węgrom, Prusom i Polakom światło wiary niosący,
    Święty Wojciechu, u pogan wobec śmierci nieustraszony,
    Święty Wojciechu, wiarę Chrystusową męczeństwem potwierdzający,
    Święty Wojciechu, za słowo Chrystusa śmierć ponoszący,
    Święty Wojciechu, patronie uciśnionych
    i ubogich ludzi,
    Święty Wojciechu, dobry Pasterzu,
    Święty Wojciechu, chwało i ozdobo Ojczyzny naszej,
    Święty Wojciechu, wzorze duchowieństwa,
    Święty Wojciechu, drogo do życia wiecznego,
    Abyśmy z grzechów powstali,
    Abyśmy do stałości w wierze świętej powrócili,
    Abyśmy otrzymali miłosierdzie za przyczyną świętego Wojciecha,
    Abyśmy żyjąc według przykazań Bożych, żywot wieczny otrzymali,
    Abyśmy razem z świętym Wojciechem Ciebie Boże zawsze chwalili,

    Baranku Boży który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.♡
    Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.♡
    Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.♡
    /♡- bijemy się w piersi/

    W.: Przez zasługi Świętego Wojciecha,
    O.: Panie Jezu Chryste, wysłuchaj nas.

    Módlmy się:
    Wszechmogący, wieczny Boże,Ty umocniłeś nasz naród w wyznawaniu Twego imienia przez nauczanie i chwalebne męczeństwo świętego Wojciecha, biskupa, spraw prosimy, aby ten, który na ziemi głosił naszym przodkom wiarę, wstawiał się za nami w niebie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa Twojego Syna: Który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.

    Sancte Adalberte, ora pro nobis!
    Regina Sanctórum ómnium, ora pro nobis!

  20. Anna pisze:

    Kiedy dusza wysławia Moją dobroć, wtenczas szatan drży przed nią i ucieka na samo dno piekła.Dz.Faustyny

  21. Maggie pisze:

    9 osób zabitych, 16 ciężko rannych (5 krytycznie) w Toronto. Świadkowie w szoku. Bandyta taranował, polując na ludzi, wypożyczonym van’em. Gdyby auto się nie zepsuło jechałby dalej.

    https://www.ctvnews.ca/canada/9-dead-16-injured-after-van-strikes-pedestrians-in-toronto-sources-say-suspect-is-alek-minassian-1.3898118
    ❤️🙏🏻❤️

  22. Maggie pisze:

    Św.Jerzy … kiedy mówi się o walce ze smokiem, to wiemy z jakim, bo św.o.Pio też walczył ze smokiem.
    http://kosciol.wiara.pl/doc/490329.Wielki-Meczennik-sw-Jerzy

  23. Dominika pisze:

    Wielki Jesteś Boże w ogromie swego miłosierdzia, jestem przekonana, że każda minuta bez respiratora Alfiego jest jak słowo Pana do nas przeciw eutanazji, V przykazaniu
    „AKTUALIZACJA 3:25 czasu polskiego

    Rodzina #AlfieEvans dementuje plotkę, jakoby szpital miał zamiar przywrócić opiekę nad chłopcem po upływie 5h samodzielnego oddychania.

    Chłopiec żyje i oddycha sam od ponad 5 godzin. Pracownicy szpitala i policja nie pozwalają używać dostępnego w sali szpitalnej tlenu, pomimo, że wyrok sądu mówi tylko o odłączeniu wentylatora (i zakłada, że to zabije dziecko natychmiast), nie wspomina natomiast o dostępie do tlenu czy innych form pomocy medycznej.4:53 czasu polskiego

    Siedem godzin samodzielnego oddychania. Alfie się nie poddaje. Tego nie przewidzieli jego oprawcy.

    Rodzina prosi o niezaprzestawanie modlitwy.”https://www.facebook.com/pg/Wojciech.Cejrowski/posts/

  24. Dominika pisze:

    „Godz. 8:05 polskiego czasu

    Tata Alfiego w porannej konferencji prasowej przed szpitalem mówi, że chłopczyk oddycha sam od ponad 9 godzin i obecnie dostaje już tlen, ale będzie potrzebował wsparcia oddychania w najbliższych godzinach.

    „Lekarze są oszołomieni”, że Alfie żyje, mówi Tata chłopca.”
    To nikt inny jak Bóg jest Panem życia i śmierci, św Ojcze Pio, św Giuseppe Moscati, bł. Ks. Jerzy Popiełuszko, sł. S. Wyszyński orędujcie nadal za Alfiem do Pana

    • Dominika pisze:

      „8:14 czasu polskiego

      Mama Alfiego zamieściła najnowsze zdjęcia – Alfie dostaje tlen i wodę.

      Tłumaczenie wpisu Kate James:
      „Alfiemu zezwolono na tlen i wodę!! Jaki on niesamowity 💙💙💙💙 bez względu na to co się stanie, on już udowodnił tym lekarzom, że nie mają racji 💙💙💙💙 jak on pięknie wygląda❣️”

      Tata Alfiego powiedział wcześniej dziennikarzom, że jeśli Alfie ma przeżyć dzisiejszy dzień, będzie potrzebował w najbliższym czasie przywrócenia opieki medycznej.

      PROSZĘ NIE USTAWAĆ W MODLITWIE.”

  25. Małgorzata pisze:

    Witam, mam do odstąpienia za połowę ceny dwa miejsca na forum w Szczecinie. Może ktoś jest zainteresowany?

Dodaj odpowiedź do Kazimierz Anuluj pisanie odpowiedzi