Ks. Adam Skwarczyński: Szkaplerz Maryjny – Welon czystości

SZKAPLERZ – MARYJNY WELON CZYSTOŚCI

     „Szata Maryi”, „Płaszcz Maryi”, „Szata cnót Maryi”, „Puklerz obronny”… Różnymi określeniami próbujemy oddać istotę Szkaplerza, za który dzisiaj dziękujemy Matce Bożej. Mnie najbardziej odpowiada określenie: „welon czystości Maryi”. Na czym się opieram…?

     Włoska mistyczka Maria Valtorta, której pisma cieszyły się uznaniem kilku papieży, prowadzi nas na Golgotę w momencie wielkiego duchowego cierpienia Pana Jezusa: rozebrany do naga na oczach całego tłumu, otrzymuje czerwoną szmatkę, by okryć nią swoją męskość. Trzyma ją w ręku i patrzy na nią, zawstydzony i bezradny. Matka Najświętsza natychmiast zsuwa z głowy płaszcz i zdejmuje biały welon, podając go Synowi, który dzięki temu może owinąć swoje biodra. Wiele obrazów i rzeźb nawiązuje do tego faktu, chociaż są dzisiaj i pseudo-artyści, którzy ośmielają się ukazywać Ukrzyżowanego bez żadnej osłony. Najczystsza Maryja Dziewica, nasza Matka, towarzysząca nam na naszej drodze życia i na naszej Golgocie, i nam chce przyjść na pomoc z welonem czystości.

     Upadły anioł czyta w naszych myślach, i gdy tylko przez ułamek sekundy biegną one w kierunku przyjemności związanej ze złem (ze złym nawykiem, nałogiem, żądzą), on natychmiast na tę iskierkę dmucha i ją rozpala, a nas z całą siłą wpycha w bagno pożądania. Ileż zwycięstw odnosi w Polsce, w kraju wybranym przez Maryję-Królową, skoro codziennie aż 4 miliony mieszkańców naszego kraju wchodzą do internetu w poszukiwaniu pornografii! Zło może mieć wielki zasięg w środowisku go poszukującym. Szatan zwycięża, a ludzie nazywają to „naturą” i wcale nie zdają sobie sprawy z jego śmiercionośnego działania. Szatan śmieje się z naiwnych ludzi, którzy alkoholizm nazwali „chorobą” i dają zniewolonym pieniądze na „leczenie” – wiadomo jakie. Szydzi sobie z duchownych i zakonników składających ślub czystości, którzy nawet wielkie grzechy nazywają obłudnie „pójściem po linii natury”, podarowanej im przez Stwórcę. Kpi sobie z psychologów i psychiatrów, dla których istnieje wyłącznie natura z jej odkształceniami. „Znawcy zagadnienia” – specjaliści od „leków psychotropowych” – próbują dochodzić, jakie to zjawiska naturalne zachodzą w mózgu, jakie synapsy (połączenia) nerwowe się w nim utrwalają i prowadzą do uzależnień, ale gdyby ktoś z ich pacjentów przyznał się do tego, że wierzy w szatańskie zniewolenie, natychmiast przypną mu etykietkę: „schizofrenik”, bo on zgłupiał, a tylko oni są mądrzy…

    W tej sytuacji ogromna liczba ludzi miota się w ostatnim wysiłku jak mucha złowiona przez pająka, nie wiedząc gdzie szukać… nie „terapii”, lecz prawdziwej pomocy! Z tą pomocą przychodzi nam dzisiaj Matka Boża Szkaplerzna. Co chciałaby nam powiedzieć?

1. Dzieci moje, natura wasza jest bardzo słaba i podatna na wpływy przeciwnika, zwłaszcza wtedy, gdy odniósł nad wami tysiące zwycięstw, rozpalił wasze namiętności i żądze, łowiąc was na wędkę grzesznych przyjemności.

2. Z tej niewoli nie jesteście w stanie wyjść na zawsze własnymi siłami, o czym mogliście się nieraz przekonać, gdyż upadli aniołowie są liczni, potężni i przebiegli. Jak uczy was mój Boski Syn, gdy jeden z nich zostaje wypędzony z duszy i z życia, sprowadza siedmiu silniejszych od siebie i odnoszą jeszcze większe zwycięstwo.

3. Skoro tak jest, spójrzcie na mnie, jak uczynił to mój Jezus na Golgocie, a natychmiast przyjdę wam z pomocą z moim welonem czystości. Przyjdźcie w swej bezradności i bezsilności, w swoim zakłopotaniu i wśród upokorzeń, przyjdźcie nadzy na oczach jeśli nie ludzi – chociaż często i oni znają wasz stan – to na oczach całego Nieba. Abyście tylko przyszli, poprosili i z ufnością przyjęli pomoc!

4. Oddajcie mi siebie samych, z całą swoją bezradnością i nagością, z więzami które was krępują i brudem, w którym toniecie. Oddajcie mi siebie bardzo prostymi słowami, nie szukajcie pięknych aktów oddania ani modlitw. Uczyńcie to z prostotą i ufnością dziecka, które wie, że w każdej chwili może przyjść do swojej mamy i spocząć w jej ramionach, przy jej sercu.

5. Jednak Bóg postanowił, że ziemia będzie miała tyle łask z Nieba, ile sobie wyprosi. Ja też, wasza Mama, nie chcę iść przed tron Boga po łaski dla was z pustymi rękami, i dlatego proszę was: włóżcie w moje ręce swój Różaniec. Jak najwięcej, ile tylko możecie, nawet cały codziennie. Jeśli ofiarujecie mi tylko 1/20 Różańca – jedną tajemnicę czyli dziesiątkę – też przyjmę z wdzięcznością. Wtedy zaproszę do współpracy potężnych Aniołów, wobec których moce piekielne zadrżą i odejdą od was, otrzymacie też obfitość łask Bożych.

6. Jeśli tylko możecie, idźcie drogą sakramentów świętych. W konfesjonale obmyci z grzechów we Krwi Branka, a w Komunii świętej Jego Ciałem i Krwią nakarmieni, napojeni i umocnieni staniecie się nowymi ludźmi, a wasza dusza stanie się twierdzą nie do zdobycia dla piekła. Przy pomocy z Nieba dokona się w waszym życiu wielki cud przemiany, wasza ułomna natura zostanie wyniesiona do stanu ponadnaturalnego, jak przez proroka Ezechiela zapewnia was Bóg (Ez 36, 25-26): „Oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała”.

     W dniu Matki Bożej Szkaplerznej przyjmijmy Jej pomocną dłoń i prośmy: przyczyń się za nami, pomóż nam! Jeśli na Niej będziemy polegać, z pokorą prosić i ufać, pomoże nam wyjść zwycięsko nawet z największej nawałnicy pokus, nałogów i upadków. Czyż nie ocaliła w Hiroszimie domu, w którym spełniono Jej prośbę, schodząc się codziennie na Różaniec? Ona miażdży głowę węża piekielnego, wobec którego my sami jesteśmy najczęściej bezradni.

    Niech będzie uwielbiony Bóg we wszystkich zwycięstwach odniesionych przez Niewiastę, miażdżącą głowę węża piekielnego. Odniesionych także w naszym życiu!
ks. Adam Skwarczyński, 16 lipca 2019

Reklama
Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

74 odpowiedzi na „Ks. Adam Skwarczyński: Szkaplerz Maryjny – Welon czystości

  1. wobroniewiary pisze:

    Do codziennego odmawiania

    Boskie Serce Jezusa, ofiaruję Ci przez Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny wszystkie modlitwy, sprawy, prace i krzyże dnia dzisiejszego jako wynagrodzenie za grzechy moje i całego świata. Łączę je z tymi intencjami w jakich Ty ofiarowałeś się za nas na krzyżu i ofiarujesz się codziennie na ołtarzach całego świata. Ofiaruję Ci je za Kościół katolicki, za Ojca Świętego, a zwłaszcza na intencje miesięczną, oraz na intencję misyjną, jako też na intencje dziś potrzebne. Pragnę też zyskać wszystkie odpusty jakich dostąpić mogę i ofiaruję Ci je za dusze w czyśćcu. Amen

    Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:

    Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
    Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.

    Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła

    Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła. Amen!
    Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

    Módlmy się o ochronę dla siebie i swoich bliskich

    „Zanurzam się w Najdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa. Krwią Jezusa pieczętuję wszystkie miejsca w moim ciele, poprzez które duchy nieczyste weszły, lub starają się to uczynić. Niech spłynie na mnie, Panie, Twoja Najdroższa Krew, niech oczyści mnie z całego zła i z każdego śladu grzechu. Amen!”

    „Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić – a na demona, aby go powalić.”

    Modlitwa na cały 2019 rok

    Jezu, Maryjo, Józefie – kocham Was, ratujcie dusze! Święta Rodzino opiekuj się moją rodziną i uproś nam wszystkim pokój na świecie. Amen!

    Matko Boża Niepokalanie poczęta – broń mnie od zemsty złego ducha!

    MODLITWA DO NASZEJ PANI OD ARKI

    Wszechmogący i Miłosierny Boże, który przez Arkę Noego ocaliłeś rodzaj ludzki przed karzącymi wodami potopu, spraw litościwie, aby Maryja Nasza Matka była dla nas Arką Ocalenia w nadchodzących dniach oczyszczenia świata, uchroniła od zagłady i przeprowadziła do życia w Nowej Erze Panowania Dwóch Najświętszych Serc, przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.

    Pani od Arki, Maryjo Matko nasza, Wspomożenie wiernych, módl się za nami!

  2. Renata Anna pisze:

    Upadły anioł nie jest Bogiem i nie zna naszych mysli. Jedynie po naszych zachowaniach, czynach słowach, może przypuszczać jak postąpimy, albo co powiemy w danym momencie i na tej podstawie w różny sposób próbuje nas skusić do złego.

    • wobroniewiary pisze:

      Są różne zdania na temat, egzorcyści też są podzieleni w tej kwestii…..

      • Renata Anna pisze:

        W wielu kwestiach jesteśmy podzieleni. Nie warto więc się spierać o to co nie jest dogmatem naszej wiary. Warto jednak zastanawiać się nad zagadnieniem pochodzenia naszych myśli. Ja przypuszczam, że szatan może znać tylko te mysli które pochodzą od niego, lub są kierowane do niego. Nie pozna myśli, które daje nam Bóg Trójedyny, Matka Boża, aniołowie i święci jeżeli ich nie wypowiemy. Co nie znaczy, że nie mogę się w tej kwestii mylić. Dlatego warto modlić się w różnych sytuacjach do Ducha Świętegoiętego, aby chronił nas od działania złych duchów.

        • Ola pisze:

          Z mojego doświadczenie wynika ,że niestety ,zły zna nasze myśli ,wystarczy ,że mam w myślach zamiar skierować się w stronę Boga, np.mam natchnienie do modlitwy ,przeczytania Słowa Bożego ,czy też zastanawiam się jak Maryja postąpiła by na moim miejscu i od razu mam dziesiątki pokus odwodzące mnie od tego ,co zamierzałam zrobić.
          Wczoraj przyjęłam Szkaplerz Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel 😊🌹🌹🌹❤️❤️❤️

        • Quis ut Deus pisze:

          Również jestem pewien, że ma dostęp do moich myśli. Bez cienia wątpliwości.
          A czy do wszystkich i czy wszędzie, to już nie wnikam.
          W większości przypadków niestety je zna i potrafi na nie wpływać, podsuwać swoje.
          Spowiednik nie był zaskoczony, do tego udzielił rad, które skutkują.

      • Bea pisze:

        Oj Pelanowski o cierpieniu
        https://youtu.be/t5BdFdAMXX8

    • watchman pisze:

      Gdyby nie znał myśli, to by nie miał możliwości kuszenia myślą. Kuszące myśli pojawiają się w naszych głowach jako opozycja do tych Bożych myśli, które również się pojawiają. Dla świata duchowego myśli są transparentne. Wystarczy, że w myślach odmawiasz modlitwę to zły duch też ją słyszy i reaguje. Z relacji egzorcystów wynika, że w ten sposób rozpoznają, czy osoba jest opętana, czy dręczona przez złego ducha. W myślach odmawiają modlitwę i obserwują reakcję osoby. Z reguły jest to wybuch gniewu typu: co tam szepczesz klecho.. itp…

      • Elżbieta pisze:

        Do @watchman :
        W przypadku , gdy (wg tego, co piszesz) egzorcysta odmawia w myślach modlitwę – jaka jest różnica (w reakcji) pomiędzy osobą opetaną a dręczoną ? Pytam, bo piszesz, że egzorcyści właśnie w ten sposób to rozpoznają. Jest to dosyć dla mnie ważne i prosiłabym Cię, czy mógłbyś tym coś więcej napisać ? Dziękuję

        • watchman pisze:

          Chodziło mi o to, że w ten m.in. sposób egzorcyści sprawdzają, czy w ogóle jest to sprawka diabelska, czy raczej sprawa dla psychiatry. Nie jestem jednak specjalistą i praktykiem w tej materii i tylko powtarzam to co usłyszałem czy wyczytałem, a mające potwierdzić, że duchy rozumieją myśli. One się w ten sposób komunikują, to jest ich język. Każdy może np. myślą zakomunikować złemu duchowi „idź precz szatanie”. O tym mówił chociażby ostatnio o. Posacki. Także we śnie można dręczycielowi to zakomunikować w ten sposób. Na jawie również. Nie potrzeba wypowiadać na głos, choć można. Ale jak nie ma warunków, jesteś gdzieś wśród ludzi, a jakieś natrętne myśli się pojawiają to wówczas można odegnać tego złego ducha myślą i przylgnąć do Boga, czy poprosić o pomoc Michała Archanioła, Matkę Bożą.

        • Elżbieta pisze:

          Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź , która mi wiele wyjaśniła. Rzecz w tym, że identycznie jak Renata Anna (pierwszy komentarz) byłam poinformowana (już nie pamiętam dokładnie przez jakiego księdza) ,że zły duch nie ma dostępu do naszych myśli. Wydawało mi się to nie bardzo logiczne, gdyż zastanawiał mnie fakt kuszenia właśnie myślą. Ale wtedy były to takie sobie dywagacje akademickie, na codzień nie bardzo przydatne. Do momentu . I dużo,dużo później zdarzyła mi się pewna historia : dość napisać, że spotkałam się z nieprawdopodobną agresją skierowaną w moim kierunku , bardzo nieadekwatną do sytuacji , tak bardzo , że zaczęłam bać się o swoje życie. I wtedy w duchu zaczęłam się modlić „Zdrowaś Maryjo”- nawet nie miałabym odwagi ruszyć ustami . I pamiętam te wlepione we mnie oczy z taką nienawiścią i słowa: „tylko się nie módl! „. Zwyczajnie struchlałam. W szybkim tempie zrozumiałam, z jakiej niewoli Pan Jezus nas wykupił.
          Poza tym, tak sobie myślę, że wszelkie kłamstwa rodzą się w myślach, podobnie jak wszystkie psychomanipulacje i tym podobne – dla mnie jest to dowód, że zły duch ma dostęp do naszych myśli . Jeszcze raz dziękuję Ci za odpowiedź.

    • Maggie pisze:

      @Renata Anna
      Upadły anioł może nastręczać myśli, kierować je w określonym kierunku .. i podobnie jak wytrawny sztab psychologów, oczekuje zaprogramowanych przezeń reakcji.

      • Renata Anna pisze:

        Tak, zgadzam się z tym, bo często tego doświadczam. Jednak to Bóg na to pozwala, by nas kształtować, pozbawiać pychy, uczyć pokory. To Bóg o wszystkim decyduje z miłości do nas, dla naszego zbawienia. Niestety wiele osób świeckich próbuje zrównywać moc szatana z Bogiem i z tym nie mogę się zgodzić.

        • Maggie pisze:

          Niestety.. ludzkiej głupoty nie da się zmierzyć … bo od zarania głupota wyrosła na błędzie grzechu pychy i sięga wymiaru bez wymiaru = wieczności …
          Za prezydenta Obamy satanizm został uznany za .. legalne wyznanie ☹️🤕🔨😭 … a na takie „rozwiązanie sprawy równości wyznań” mieli wpływ i swój wkład „elitarni panowie w fartuszkach z kielnią w ręku” .., którzy staną kiedyś przed Bożym Trybunałem.
          Jezus JEST Panem❣️i oni ani nikt inny tego nie zmieni‼️

  3. ks. Adam Skwarczyński pisze:

    Dla Elżbiety:
    I ja kiedyś byłem nieoświeconym „ekspertem” od kusych i rogatych, który tak samo naiwnie wierzył, a nawet głosił, że oni nie znają (bezpośrednio i natychmiast) naszych myśli poza tymi, które są skierowane do nich lub przeciwko nim. Dzisiaj już nie mam cienia wątpliwości, że byłem w błędzie.
    Martwi mnie jednak to, że ludzie czytają – chociażby moją wypowiedź o WELONIE CZYSTOŚCI – „na nie”, starając się znaleźć w niej jakiś mankament i go wypunktować, a nikt nie zauważył niczego pozytywnego! Krytycznym i czujnym być trzeba, to prawda, jednak nie pozwólmy założyć sobie na nos diabelskich ciemnych okularów, bo wtedy wszystko ujrzymy w ciemnych barwach!

    • Elżbieta pisze:

      Bardzo dziękuję Księdzu za tę odpowiedź.
      Powiem tak : zarówno we wpisie Watchman’a (bo ten był pierwszy) jak i we wpisie Księdza znalazłam potwierdzenie moich obserwacji i ta ulga, że jednak się nie mylę. To jest dla mnie bardzo ważne, tym bardziej jestem wdzięczna, że te słowa wypowiada także Kapłan .
      Jeśli chodzi o „Welon czystości” – akurat ten artykuł jest dla mnie bardzo cenny. Wiele mi wyjaśnił i poukładał. Będę do niego wielokrotnie wracać. Nieczęsto mi się zdarza, by dany tekst umiejscowić na ekranie startowym (a tak się stało w przypadku „Welonu”) – z mojego punktu widzenia to bardzo wartościowy wpis i bardzo za niego dziękuję.
      Z wyrazami szacunku – Elżbieta

    • watchman pisze:

      Myślę, że wielu zauważyło nadzieję jaka z Księdza słów bije. Każdy, wierzę, że tęskni za tą niewinnością i czystością Niepokalanej, jak za wodą na pustyni. Ileż można siedzieć w tym szambie pełnym nieczystości, grzechów, pożądliwości. Chciałoby się być niepokalanym, niedostępnym dla sił nieczystych. Jednak ten oścień pożądliwości tkwi w człowieku i przypomina o grzechu pierworodnym, o skażeniu, którego sami nie uleczymy. Potrzebna pomoc z Nieba. Potrzebny jest ten matczyny Welon, o którym Ksiądz pisze. Wierzę, że narodzi się pokolenie Niepokalanej.

    • Ann pisze:

      To teraz ja sie wypowiem..oczywiscie to sa tylko moje wnioski i nikt nie musi sie z nimi zgadzac.

      A mianowicie zgadzam sie i z ks Adamem i ks M RAJCHELEM moim bylym spowiednikiem i egzorcysta ,ktory twierdzi ze diabel nie zna naszych mysli..
      Swoje przeszlam..modlitwy uwolnienia i egzorcyzmy

      Bardzo dawno temu podpisalam z diablem umowe.. obiecal mi ze bede mogla czytac w myslach innych 🙂

      Tak było. Niestety albo stety..nie dal mi tego „charyzmatu” a raczej dal mi tyle ile mogł czyli 50% haha..jaka bylam zla na diabla..powiedzialam nawet mu „to ty g*** mozesz a tak sie chwalisz.oszukales mnie”

      Moglam czytac mysli innych tylko wtedy gdy pozwalal na to Bog. Po cos pozwalal widac bylo to potrzebne na tamten czas ..moze mi a moze komus innemu aby sie nawrocic. Robilam nawe proby i atakowalam ksiezy na fcb mowiac im co teraz robia mysla..tak sprawdzalam diabelska moc i moc Boga. Ktos powie glupia ty..owszem glupia ja.5 lat cierpienia i walki o wolnosc..a umowa z nim trwala 2minuty..5lat wylaczenia z zycia..i funkvjonowania.
      Ale..wracajac do pytania,uwqzam,ze diabel nie zna wszystkich naszych mysli!tylko te na ktore pozwoli mu Bog.
      Diabel za to zna nasze slabosci i jest madrzejszy od nas wiec wie domysla sie obserwujac nas stale czy po naszych emocjach spojrzeniu ruchach czy milczeniu ze mozemy w danej chwili o tym.i o tym myslec. Czy modlic sie.

      Jesli poprosimy Boga czy Matke ukochana Nasza Maryje czy naszych oredownikow Niebieskich czy Archaniolow to ukryja nasze mysli przed diablem. Oczywiscie ze nie zawsze ale w chwili gdy jest nam to potrzebne duchowo. Bog wyslucha i ukryje dla naszego dobra..ale Bog tez dopuszcza aby poddac nas probom.

      Dlaczego diabel wyczuwa ze egzorcysta sie modli?..akurat tu jest prosta odpowiedz..modlitwa egzorcysty boli opetanego i diabla fizycznie gdyz sa jwdnym w chwili.opetania.gdyby opetany nie byl zwiazany zabilby ksiedza i jego.pomocnikow i.poszedlby siedziec do wiezienia.. takze samemu opetanemu wydrapalby z bolu oczy czy po prostu udusil by opetanego chocby rozancem. NA SZCZESCIE NAD WSZYSTKIM CZUWA BOG. Choc wczoraj czutalam.o tragedii gdy opetany poderznal swoje dziewczynie gardlo i wrzucil.foty na internet..w tle hello kity z zawiqzanymi ustami i wiele innych diabelskich maskotek.. po ludzku patrzac..swir i do wiezeinia z nimi ale patrzac w dusze..opetany czlowiek.dziewczyna miala 17lat.

      Egzorcysysta to kaplan szczegolny jego modlitwy szczegolnie bola diabla.pala go fizycznie i efekt reakcja diabla jest bardzo szybka bo zwyczajnie nie wytrzymuje.
      Dreczony zas bedzie cierpial ale raczej nie bedzie tracil swiadomosci.i nie bedzie chcial zabic kaplana. Modlitwa mimo cierpienia przynosi zwykle ulge.

      Diabel doskonale wyczuwam modlitwe egzorcysty na odleglosc i.potrafi mu wypomniec ze to nie jego rejon..z bolu wysyczy mu prawde. Diabel cierpi. Diabel lamentuje i diabel tez płacze. On tez ma uczucia..ale zeruje glownie na naszych emocjach i zranieniach oraz skutkach grzechu.

      Diabel wie jednak tyle na ile dozwoli mu Bog. A na ile? to juz jest tajemnica Boga..na ile pozwala i dlaczego kiedys sie dowiemy.

      Czasami diabel obiecuje paktujacym z nim cuda i wianki..obiecuje bo jest pyszny a ludzie ktorzy chca miec wladze ida w to zapominajac o tym ze ostatnie slowo ma i tak Bog.to nie diabel jest alfa i omega jak zwykl sie nazywac..ale Bog jest jest wszystkim. Pierwszym i ostatnim.

      Co do ezgorcystow.. sa poroznieni to.prawda.diabel.chcial ich poroznic i wiele ich wiedzy o diable pochodzi wlasnie z egzorcyzmow. Wtedy diabel mowi z radoscia zeby sie popisac albo gdy jest przymuszony..jednak zaden egzorcysta nie ma 100% pewnosci ze to co mowi cierpiacy czy pyszny diabel jest prawda.on mowi prawde ale tez klamie albo laczy prawde z klamstwem..zawsze po to zeby namieszac. Wie ze za chwile bedzie wyrzucony ale bedzie sie cieszyl jesli uda musie oszukac egzorcyste.. i nedzie dumny jesli egzorcysta.swoje wyklady oprze na diabelskich wypocinach..z drugiej strony na czym ma.oprzec sie egzorcysta?
      To trudna sprawa.. bo z jednej strony takie wyklady ezgorcysty sa pieknym swiadectwem i przestroga ale z drugiej strony.moga byc pulapka i moga sklocac samych egzorcystow miedzy soba..trzeba to oddac Maryi.
      sami nic nie wymyslimy.

      • Ann pisze:

        Przepraszam za ogrom bledow i pospiech.

        Pracuje z czlowiekiem uzaleznionym od alkoholu. Ciezko mi w pracy. Czlowiek ten przygotowuje gazete dla Niepokalanej. Jest bdn w tym co robi ale wpaddl w nalog.ostatnio mni prosil abym mu kupila piwo..nie chcialam ale mialam nagle taka mysl ze mu kupie. I kupilam poszlam na cmentarz i prosilam.o wstawiennictwo Dusz z Czyscca pokropila woda egz i sola i relikwiami sw Faustyny i dalam mu to piwo..moze sie opamieta..moze jego organixm.odrzuci ta trucizne.
        Dziekuje wam za modlitwe

        • Longin pisze:

          Pisałaś z sercem, więc literówki nie mają większego znaczenia. Ważna jest prawda, która tu przebija się 🙂

      • Elżbieta pisze:

        „Choc wczoraj czutalam.o tragedii gdy opetany poderznal swoje dziewczynie gardlo i wrzucil.foty na internet..w tle hello kity z zawiqzanymi ustami i wiele innych diabelskich maskotek.. po ludzku patrzac..swir i do wiezeinia z nimi ale patrzac w dusze..opetany czlowiek.dziewczyna miala 17lat.”
        Zauważam od pewnego(dłuższego już czasu) nieprawdopodobny „wysyp” wszelkiego rodzaju zaburzeń psychicznych, przede wszystkim depresji, ale też psychoz – schizofrenii, „dwubiegunówek”…PO LUDZKU patrząc- tak, jak napisała to Ann, no cóż, zazwyczaj kończy się to wizytą u lekarza, lekami(które pomagają, albo trochę pomagają, albo wcale – jednak działają tylko objawowo niczego nie lecząc) i terapią i diagnozą , którą można podważyć. I nikt przy tym nie bierze pod uwagę sfery duchowej (w końcu mamy XXI wiek), a najczęściej cierpienie dotyczy właśnie ducha . Ludzi, którzy szukają pomocy u Pana Jezusa nazywa się oszołomami, bo przecież medycyna potrafi wszystko.
        Mam w pamięci sytuację, gdy na ostry dyżur przywieziono dziewczynę po próbie samobójczej. Na szczęście odratowana. Była dziwna sprawa, bo gdy jeszcze leżała nieprzytomna, monitory, do których była „podpięta” zaczęły wariować, a potem solidne wysięgniki w ścianie, do których był przyczepiony sprzęt zaczęły się wyłapywać, Tak, że stwarzały zagrożenie dla życia. Kiedy dziewczyna odzyskała przytomność, strasznie przeklinała i bluźniła.Poproszono Kapłana i…wszystko się skończyło. Dziewczyna odmieniona , spokojna, uśmiechnięta. Wypisana z rozpoznaniem…schizofrenia .Wszyscy wiedzieli, że to rozpoznanie jest oczywiście niezgodne z prawdą, ale dwa dni się zastanawiano, co napisać. Ostatecznie została przesłana do kliniki psychiatrycznej na dalsze „leczenie”. Rzecz w tym, że rodzina mówiła o tym, że były już w domu jakieś dziwne rzeczy,
        nagła agresja, lęki, pokój wymalowany na czarno etc.

        • Kaśka pisze:

          Chciałam napisać w temacie nieco pokrewnym…
          Czasem Pan Bóg dopuszcza różne stany naszego ducha nawet u osób w łasce uświęcającej. W jednym z nagrań (może do filmu Proroctwo) o. Pelanowski powiedział, że człowiek dotykany przez Pana Boga zachowuje się jak neurotyk. W Nocy Ducha św Jana od Krzyża mogą wystąpić stany przypominające dystymię, depresję, nerwicę. Człowiek może czuć ból duszy, ból własnej grzeszności, serce może być przeczulone na cierpienie innych ludzi, co też wiąże się z niemałym cierpieniem. Kiedy pierwszy raz mnie to dopadło nie umiałam znaleźć nigdzie pomocy. Byłam dopiero co po spowiedzi z całego życia, a tu tak fatalnie się czułam. Zupełna ciemność. Zaczęłam szukać w sobie grzechów, uchybień, dzieliłam włos na czworo, wracałam do grzechów wyspowiadanych, zachowywałam się jak neurotyk i tak byłam traktowana w konfesjonale. Przez kilka miesięcy spowiedź św była torturą, ale chodziłam do niej co trzy tygodnie. Znikąd pomocy, tylko łaska Boża. Ale Noc Ducha ma być ciemna, tak właśnie chce Pan Bóg.
          Jeśli ktoś z Was przeżywa coś podobnego, jedna rzecz pomogła mi najbardziej. Przyjęcie tego cierpienia, zgoda na nie. Ulżyło o połowę. No i ufność, bo czasem może się wydawać że człowiek jest krok od szaleństwa. W ręku Boga nic duszy stać się nie może.

      • watchman pisze:

        Trochę rozmyślałem nad tym co napisałaś i takie mi się nasunęły myśli (oby dobre). Dostęp złego do naszej głowy może być faktycznie limitowany. Z pewnością jest to sprawa stopniowalna. Niekiedy jest to wręcz namacalne, doprowadzające do szaleństwa, obłędu, a niekiedy odbywa się bardzo subtelnie, niezauważalnie. Tylko czy to subtelne, prawie niezauważalne oddziaływanie na nas złego nie jest groźniejsze? Myślę, że tak jest. Zły zaczyna spektakularnie oddziaływać wówczas gdy jest zdesperowany i widzi, że subtelne metody zawodzą. Przecież jego głównym celem jest stworzenie iluzji, że go nie ma, że to tylko „twoja” fantazja, potargane, nieuczesane myśli, wytwór ludzkiej wyobraźni. Coś całkiem naturalnego.
        Ja mam świadomość, że jestem jakoby areną odwiecznej walki Dobra ze złem. Jeśli o mnie chodzi, to te spektakularne oddziaływania złego zadziałały na jego niekorzyść. Tylko uświadomiły mi jego istnienie i mnie już nie jest on w stanie zbić z pantałyku jakimiś materialistycznymi, naturalistycznymi wyjaśnieniami.
        Szatan w Raju wywalczył sobie niejako udział w akcie poczęcia człowieka. Stąd nazywamy je pokalanym. Dzięki temu ma do człowieka dostęp, który jest albo mniejszy, albo większy. Ale jakiś jest. Od człowieka w dużej mierze zależy w jakim jest to stopniu. Niepokalanie Poczęta zawsze była i jest wolna od skutków grzechu pierworodnego. Można prosić Matkę Najmilszą o łaskę ochrony, o okrycie płaszczem, czy welonem, by zwodziciel nie potrafił jej sforsować. Mam nadzieję, że jak najwięcej ludzi oblecze się w takie niepokalane, nieprzemakalne płaszcze. Wierzę również, że w Nowym Świecie będą przychodzili na świat ludzie na sposób nadprzyrodzony, bez jakiegokolwiek udziału zła. Tak jak Matka Boża, Niepokalane Poczęcie.

        • Longin pisze:

          …arena odwiecznej walki Dobra ze złem”, dlatego musimy korzystać z pewnych „mechanizmów” obronnych, którymi jest ciągła komunia z Panem oznaczająca również zjednoczenie w myślach na zasadzie każda nasza myśl oraz każde wypowiedziane słowo jest zgodne z Jego słowem i myślami. Znanych technik jest wiele, począwszy od aktów strzelistych wypowiadanych w myślach, zawołaniach w pokusach itp. gdzie podstawą ma być ciągła więź z Panem w relacji dziecka do Ojca tj. świadomość Jego ustawicznej obecności.
          W Księdze Mądrości jest takie zawołanie: Oby mi Bóg dał słowo odpowiednie do myśli i myślenie godne tego, co mi dano (Mdr 7,15) . O to trzeba się też modlić .

  4. Renata Anna pisze:

    • Małgorzata K. pisze:

      Szczęść Boże!
      Tez byłam w sytuacji, że modliłam się myślą. Z zewnątrz nikt by nie odgadł, ze sie modlę. A sytuacja wymagała, że jesli zaprzestanę to przegram. I osoba(zniewolona) nagle mówi do mnie teksty : wzywaj sobie ich wzywaj!”, a potem:pomogły ci te modły”-bo faktycznie wygrałam dzięki modlitwie.
      A ja w wyobraźni właśnie stalam przez Maryja Jezusem i św.M.Archaniołem-i intensywnie na Nich skupiona-ale na zewnątrz nie widac było.
      Wystarczy poczytać tez orędzie do s.Konsolaty…wiele tam pisze o MYSLACH. m.in: „trzeba, abyś tak panowala nad swoimi myślami i słowami, by szatan nie mógł niczego przeciw tobie zdziałać(…)
      (…)jemu wystarczy jakakolwiek myśl, nawet dobra, bylebyś nie kochała”
      Mistyczka Maria Valtorta również opisuje wiele wizji o myslach. W jednym fragm.Jezus mówi ze mógłby tez cud uczynić w myślach!
      Myśli są ważne. W nich ma byc Bóg na 1miejscu-dlatego taką walkę trzeba toczyć codzien.

  5. Rita pisze:

    Szkaplerz wydaje mi się może stanowić zbroję, która chroni nasze myśli i nie są one wtedy rozpoznawane przez złe duchy. Ale to dotyczyłoby tylko osób, które noszą Szkaplerz, zbroję Maryi.

  6. Paulina pisze:

    W tekście: Żywot i Bolesna Męka Pana Naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Matki Jego Maryi – Błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich znalazłam fragment o opasce na lędźwiach Pana Jezusa:
    „Wreszcie zdarli siepacze ostatek okrycia, opaskę z lędźwi; Jezus nasz najsłodszy, niewypowiedzianie udręczony Zbawiciel, skulił się i pochylił, by jako tako ukryć Swą nagość. Z osłabienia chwiał się na nogach i byłby lada chwila upadł, lecz siepacze posadzili Go na przywleczonym kamieniu i włożyli Mu na nowo koronę cierniową na głowę. Następnie podali Mu do picia drugie naczynie z octem i żółcią, a Jezus w milczeniu odwrócił tylko głowę, nie przyjmując napoju. Gdy potem oprawcy chwycili Jezusa, za ręce, by powlec Go na krzyż, dał się słyszeć głośny, gniewny pomruk i jęk żałosny wśród przyjaciół Jezusa. Boleść, nurtująca w nich, wybuchła z całą siłą. Matka Najświętsza skupiła się cała w gorącej modlitwie; miała właśnie zamiar zdjąć Swą zasłonę i podać ją Jezusowi jako okrycie, gdy wtem Bóg jakby cudem wysłuchał Jej modły. Między siepaczów wpadł jakiś człowiek zadyszany, który przybiegł aż od bramy, przeciskając się gwałtownie przez tłum i podał Jezusowi chustę, a Ten przyjął ją z podzięką i owinął się nią. Ten dobroczyńca Zbawiciela, zesłany przez Boga na, gorące modły Najśw. Panny, miał w swej postaci i gwałtownym zachowaniu się coś nakazującego. Nie rozmawiał z nikim i odszedł tak prędko, jak przyszedł, tylko na odchodnym pogroził siepaczom pięścią i rzekł rozkazująco: „Ażebyście przypadkiem nie odbierali okrycia temu biedakowi!” Człowiekiem tym był Jonadab, pochodzący z okolicy Betlejem, syn brata św. Józefa, któremu tenże po narodzeniu Chrystusa dał w zastaw pozostałego osła. Jonadab nie był zdecydowanym wyznawcą Jezusa i dziś też zdała się trzymał od Niego, tylko nadsłuchiwał wszędzie, co się dzieje z Jezusem. Już wtenczas, gdy usłyszał, że Jezusa obnażono przy biczowaniu, zabolał nad tym bardzo. Obecnie, gdy zbliżało się ukrzyżowanie, znajdował się
    właśnie w świątyni i nagle zdjęła go niezwykła trwoga. Podczas, gdy Matka Boża tak gorąco modliła się do Boga, Jonadab, jakby jakąś nieprzepartą siłą pchany, wybiegł z świątyni i pobiegł na górę Kalwarię. W duszy nurtowała mu myśl o haniebności postępku Chama, który wyszydził ojca swego, oszołomionego winem; nie chciał mu się stać podobnym, więc biegł jak drugi Sem, okryć swego Najświętszego Odkupiciela. Dziwnym zrządzeniem Opatrzności, ci, którzy krzyżowali Jezusa, byli właśnie z pokolenia Chama. Czyn Jonadaba był spełnieniem przeobrażenia i nie pozostał bez nagrody. Jezus, okryty przez Jonadaba, wstąpił, ochoczo na tłocznię nowego wina, mającego być odkupieniem świata.”

  7. Kinga pisze:

    Ja również bardzo Księdzu dziękuję za ten tekst. Czytając wiedziałam,że Pan Bóg po raz kolejny wyciąga do mnie dłoń i pokazuje mi kolejną drogę wyjścia z trudnej dla mnie duchowo sytuacji. Wiem, że to nie przypadek, że akurat teraz pojawił się tekst, gdy we mnie pojawiła się rezygnacja i brak nadziei . Jest Ksiądz wspaniałym narzędziem Boga. Bóg zapłać .

  8. Betula pisze:

    Myślę że stajemy się dla szatana zupełnie niewidzialni i niesłyszalni jeśli Matka Boża zamknie nas w Swoim Niepokalanym Sercu, możemy też prosić Pana Jezusa aby nas zamknął w Swoim Najmiłosierniejszym Sercu tak jak to czyniła św.Faustyna, istnieje też modlitwa do Pana Jezusa aby okrył nas Swoją Przenajdroższą Krwią, możemy też modlić się psalmami w których jest prośba do Boga o ochronę od wrogów; w psalmie 34 jest napisane
    „Oto biedak zawołał i Pan go usłyszał (…)Anioł Pański otacza szańcem bogobojnych aby ich ocalić”
    czyli starajmy się o to żebyśmy byli bogobojni czyli święci wtedy Pan Bóg pośle nam do ochrony Anioła który zasłoni nasze myśli przed wrogiem.

    • Betula pisze:

      Jeszcze dodam że Rany Pana Jezusa są pewnym miejscem ocalenia przed wrogiem naszego Zbawienia.

      Modlitwa do Ran Pana Jezusa

      O mój Jezu Ukrzyżowany, uwielbiam bolesną Ranę Twojej lewej nogi i przez tę Ranę udziel mi łaski unikania okazji do grzechu.
      O mój Jezu Ukrzyżowany, uwielbiam bolesną Ranę Twojej prawej nogi i przez tę Ranę udziel mi łaski ustawicznego kroczenia drogą cnoty.
      O mój Jezu Ukrzyżowany, uwielbiam bolesną Ranę Twojej lewej ręki i przez tę Ranę nie dozwól abym stanął po lewej stronie z potępionymi w dniu sądu.
      O mój Jezu Ukrzyżowany, uwielbiam bolesną Ranę Twojej prawej ręki i przez tę Ranę błogosław mojej duszy i zaprowadź ją do Królestwa Twego.
      O mój Jezu Ukrzyżowany, uwielbiam bolesną Ranę Twego boku i przez nią zapal w mym sercu ogień Twojej miłości, bym Cię kochał coraz więcej.
      Głowo czci najgodniejsza, za nas cierniem ukoronowana i trzciną bita – pozdrawiam Cię.
      Twarzy przenajświętsza, za nas oplwana, spoliczkowana i krwią zbroczona – pozdrawiam Cię.
      Pełne słodyczy oczy mego Zbawiciela za nas łzami zalane – pozdrawiam Was.
      Usta błogosławione, za nas żółcią i octem napawane – pozdrawiam Was.
      Uszy Boskie, szyderstwami i bluźnierstwami za nas udręczone – pozdrawiam Was.
      Ciało Jezusowe, za nas na krzyżu zawieszone, okryte ranami, obumarłe i pogrzebane – pozdrawiam Cię.
      Serce Najświętsze, któreś zostało za nas otwarte na krzyżu – pozdrawiam Cię.

      Pozdrawiam Was najwyższego uwielbienia godne wszystkie Rany mego Zbawiciela, ceno okupu naszego niegdyś w Męce Jezusowi zadane, a teraz błyszczące w Niebie jak gwiazdy jaśniejące.
      O dobry Jezu, racz zapisać me imię w Ranach Twoich. Ukryj mnie w nich przed wzrokiem kusiciela.
      Przez zasługi i Rany najświętszych członków Twoich, racz dać mojej duszy przy wyjściu z ciała tę niewinność, jaką wysłużyłeś Kościołowi przez cierpienia ciała Twego.
      Który żyjesz i królujesz w Trójcy Przenajświętszej Bóg przez wszystkie wieki wieków.
      Amen.

      źródło:
      Ze zbioru modlitw do Cudownego Pana Jezusa Mogilskiego
      http://www.mogila.cystersi.pl

  9. Marcin pisze:

    Witam pani Ewo. Nie wiem gdzie to wkleic, ale wiem, ze musze, bo znalazlem przypadkiem film na youtube z czlowiekiem, ktory bardzo pobladzil. Zal mi bardzo biedaka, ale jesli ludzie nie beda ostrzezeni, to ten czlowiek wielu za soba pociagnie. Wklejam link. Niech pani sama oceni
    https://youtu.be/Q6xqr0a8jsw
    Prosze sie pomodlic za tego czlowieka. Bardzo mi go zal.

    • wobroniewiary pisze:

      Mamy nawet wpis gdzie ostrzegamy przed tym diabelstwem wchodzenia niby o. Pio w ciało jakiejś kobiety czy teraz jakiegoś hodowcy kur. A treści to totalne diabelstwo

    • gosc pisze:

      Zaczęłam oglądać i nie mozliwe aby dokończyć. Straszne.
      Proponuję odsłuchać o.Pelanowskiego „Siódma pieczęć”,co mówi na temat modlenia się za takie osoby

      • Maggie pisze:

        Prawie natychmiast zrezygnowałam z odsłuchania, kiedy na samym początku usłyszałam, że o.Pio nie był człowiekiem 😳 tylko 😳 … wcielonym weń aniołem.
        Św.o.Pio urodził się z ludzkich rodziców i zgodnie z zamiarem Bożym obdarzony był łaską i niezwykłymi przymiotami etc. i współpracował z Łaską Bożą, kiedy niósł z pokorą swój życiowy krzyż, osiągając Świętość .. a nie jak wg teorii tego człowieka … jakby opętanym przez ducha, który wszedł w niego❗️
        Jedynym i prawdziwym i znanym wcieleniem jest Boże poczęcie, jakby trwające jako kontynuacja w Eucharystii.
        Opętanie nie od Pana Boga pochodzi i jest domeną złego ducha, który tylko zło czyni pociągając „sztuczkami” do piekła.
        Ten nieszczęśnik, rozprzestrzeniając wirtualnie herezję, czyni wielką krzywdę i sobie i tym, którzy ulegną jego teoriom: z piekła rodem.
        Jezu TY się tym zajmij❣️

  10. Małgorzata pisze:

    Co do rozważań na temat: czy szatan ma wpływ na nasze myśli czy nie? – to warto dzielić się przemyśleniami i doświadczeniami zwłaszcza, że nie ma na ten temat żadnego dogmatu w KK – wobec tego możemy to robić :)) Wiemy wszyscy, że od momentu upadku grzechowego w Raju w dzieje każdego człowieka może wkraczać i wkracza upadły rozum, czyli szatan. Ale on może tylko wkraczać, do pewnego stopnia w rzeczywistość naszego człowieczeństwa. Jak uczy św.Tomasz z Akwinu – diabeł może dosięgnąć tylko naszej fantazji, ale on do naszego ducha czyli do naszego rozumu, do naszej pamięci duchowej i do naszej wolnej woli duchowej – on nie ma dostępu. Ten „klejnot” jakim jest ludzki duch, jest zarezerwowany wyłącznie dla Pana Boga. To jest pierwszy salon Boga w naszym jestestwie – kwatera główna dla Ducha Bożego, Boga Ojca i Syna Bożego.
    I nawet będąc upadłym aniołem, szatan nie ma do naszego ducha dostępu. Dlatego wiemy – również ze świadectwa Ann – że opętanie jest możliwe tylko wtedy, kiedy dany człowiek zaprosi szatana do swojego rozumu. Tylko wtedy zakłamanie diabelskie może nastąpić. Ale bez wprowadzenia (takiego wolnego) szatana w nasz ludzki rozum, nie jest to możliwe. Nawet w stanie opętania, również kiedy się manifestuje, nie ma dostępu do naszej duszy, nie ma bezpośredniego dostępu do naszych myśli. On szuka drogi pośredniej, bo tylko tak może na nas oddziaływać. Nie może bezpośrednio wkroczyć w nasze życie, to potrafi tylko Pan Bóg, ale też bez naruszania ludzkiej wolności.
    Dlatego życie emocjonalne (nasze myśli), ten poziom naszego bycia człowiekiem, musi być na właściwym miejscu. Musi być podporządkowane rozumowi. I wtedy kierujemy się Duchem Bożym. Tak długo, jak długo rozumem poznaję rzeczywistość, oceniam ją, rozważam ją, tak długo Duch Święty może działać – bo Duch Święty zamieszkuje w naszym duchu. Emocje, to nie jest przestrzeń ducha ludzkiego. Emocje są czymś innym niż nasz duch. A ktoś może powiedzieć: no dobrze, to Duch Boży nie mieszka w moich emocjach? Nie mieszka, ponieważ emocje to nie jest właściwe miejsce dla pobytu tak wielkiego Bytu jakim Jest Pan Bóg.
    I Pan Bóg nieustannie chroni nasze zranione miejsca. Jest jak miłosierny Samarytanin – zalewa nasze rany oliwą i winem. Natomiast Zły chce je rozdrapywać. I właśnie po tym można rozpoznać jego działanie. Dlatego musimy być czujni i rozeznawać, czy pójście za danym głosem prowadzi nas do pokoju, miłości, otwiera przed nami nowe horyzonty, wzbudza w nas nadzieję, daje pocieszenie, czy też kurczy, zamyka, czy jest to działanie gwałtowne, zabierające wolność, zbudowane wokół naszego lęku? A niestety jednym z głównych obszarów działalności szatana jest sfera naszego lęku, tam nasza wolność jest najbardziej krucha.
    Pozdrawiam +++

    • Elżbieta pisze:

      Nie do końca się z tym zgadzam .
      Każdy człowiek ma wolną wolę. I jeśli , korzystając z tej wolności, sam oddaje się we władanie złego ducha (cyrograf, umowa czy inne) , to oddaje tym samym całego siebie: ducha , duszę (dusza to nie to samo co duch; dusza to inaczej serce, czyli siedlisko uczuć, emocji, myśli – równoznaczne z psychiką ) i ciało . Wtedy nie ma tam miejsca dla Boga na żadnym poziomie , tam jest szatan .
      Inaczej jest , gdy człowiek nie chce (świadomie) współpracować ze złym duchem , ale jest dręczony lub zniewolony (jest uwikłany nie do końca zdajac sobie sprawę z tego , że coś może powodować niewolę albo wynika to np. że złorzeczenia)- bardzo trafnie napisała to Ann i to mnie przekonuje – zły duch ma tylko taki dostęp do wnętrza człowieka , ale na tyle , na ile pozwoli Bóg.

      • Małgorzata pisze:

        Myślę, że Pan Bóg ma klucze do wszystkich wydarzeń dziejących się w naszym życiu, choć oczywiście „zatrzymuje” się jakby na naszej wolnej woli – tego nigdy nie przekroczy. Jak wiemy Pan Bóg nie ma zwyczaju stosować przemocy wobec swoich stworzeń, nawet jeśli one tak radykalnie nastawiły się na zło, jak to uczynił szatan. I zgadzam się z Panią, że: „zły duch ma tylko taki dostęp do wnętrza człowieka, ale na tyle, na ile pozwoli Bóg”. Wydaje mi się, że w jakiś sposób również o tym napisałam.
        Oczywiście dusza to nie to samo co duch 😊 Dusza ma kilka poziomów – choćby ten wegetatywny i emocjonalny (uczuciowy). Ale tym co odróżnia duszę ludzką od duszy zwierzęcej jest właśnie duch – czyli rozum, pamięć i wolna wola – dzięki temu klejnotowi naszej duszy (jakim jest duch) możemy powiedzieć, że jesteśmy bytami osobowymi. I to jest wg mnie właśnie obraz i podobieństwo, o którym czytamy w Księdze Rodzaju: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył..”.
        I dlatego duch jest w człowieku tą częścią jego istoty, która uzdalnia go do bliskiej więzi z Bogiem i słowo „duch” zawsze odnosi się do niematerialnej części człowieka, nawiązującej kontakt z Bogiem, który sam jest Duchem (J 4,24).
        Natomiast podczas egzorcyzmu szatan się manifestuje, broniąc siedziby, do której został „zaproszony” i w której mu dobrze, jednak ta dusza nie należy do niego, ponieważ: „I w życiu, i w śmierci należymy do Pana” (Rz 14,7-12). Warto zadać sobie pytanie: co zamierza uczynić diabeł, gdy nas atakuje, jaki jest jego cel? Chce właśnie zniszczyć oblicze Boga, które jest w nas, bo jak wspomniałam jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga. Jego miłość jest w nas i w głębi nas nosimy jakby Jego twarz, obraz Boga w Trójcy jedynego.
        A zatem czego zły duch nie może uczynić? Nigdy nie zdoła zniszczyć twarzy Boga wewnątrz nas – a taki jest główny cel szatana – doprowadzić nas do zejścia z drogi wyznaczonej nam przez Boga, prowadzącej do upodobnienia nas do Niego.
        Diabeł nie może przeniknąć do naszej duszy, nie ma do niej dostępu. Może natomiast odnieść sukces w innej sferze – psychicznej. Może mieć też dostęp do sfery fizycznej, cielesnej. Może przyćmić procesy poznawcze, nasz umysł, czyli podobiznę Boga wewnątrz nas, może zablokować pamięć przypominającą nam o tym, że pochodzimy od Boga. Może wpłynąć na intelekt od zewnątrz, ale nie od wewnątrz, czyli może w jakiś sposób zahamować naszą wolę, ale nie może przeniknąć do jej głębi, nie może przekreślić lub całkowicie ograniczyć wolności wyboru. Świątynia Boga nie może zostać opanowana przez wroga. Należymy do Boga, Szatan nie ma więc władzy nad nasza duszą, nad głębią naszego ducha ani nad sferą umysłową. Dlatego człowiek zawsze dąży do podobieństwa z Bogiem, nosi twarz Chrystusa i nawet wtedy, gdy Zły zaweźmie się, aby ją zniszczyć czy przyćmić, nie zdoła uczynić tego w pełni, może tylko próbować przeszkodzić. Zły duch ma pewne ograniczenia: całe swoje działanie może skierować jedynie na sferę cielesną i psychiczną. Oczywiście jego „panowanie” może obejmować: pamięć psychiczną, wyobraźnię, uczuciowość i całą sferę fizyczną: ciało, jego funkcje, choroby czy natręctwa – nie może jednak wykroczyć poza ten obszar. To jest naszą pociechą 😊 Warto sięgnąć po opowieść o Hiobie, która odkrywa jeszcze inne pocieszenie. Szatan poprosił Boga, aby mógł wystawić Hioba na próbę, i Bóg na to zezwolił. Szatan doświadcza Hioba najpierw w pozbawiając go dóbr materialnych, następnie w sferze uczuciowej. Trzecią próbą była sfera cielesna. Za każdym razem jednak Szatan musiał prosić Boga o pozwolenie i dopiero po otrzymaniu go zaczynał niszczyć kolejno w/w sfery. I dochodzę tutaj to punktu, w którym obie się zgadzamy, że Zły duch porusza się wyłącznie w granicach wyznaczonych przez Boga i za każdym razem musi otrzymać od Niego przyzwolenie na dalsze działanie. Nie może wykroczyć poza granice wyznaczone mu przez Boga, nie jesteśmy więc wystawieni na pastwę nieprzyjaciela: wszystko dzieje się za Bożym przyzwoleniem.
        Tak to rozumiem 😊
        Pozdrawiam i błogosławię …

        • Elżbieta pisze:

          W moim wpisie rozróżniłam dwie sytuacje :
          1. Gdy człowiek nie chce współpracować ze złym duchem (nieświadomie się wikła w niewolę; jest poddany np. złorzeczeniu ; Dopust Boży – to ostanie – dzięki , że Pani wspomniała – historia Hioba )
          2. Gdy człowiek chce współpracować ze złym duchem (cyrograf , umowa i inne ) .
          To są dwie bardzo różne sytuacje.
          Pierwsza jest niezawiniona przez człowieka i tu rzeczywiście zły duch działa o tyle, na ile Pan Bóg mu pozwala ; natomiast druga sytuacja jest inna – tu człowiek sam dobrowolnie wybiera zło. Gdyby Pan Bóg pozwalał złemu duchowi działać o tyle, o ile da mu przyzwolenie , byłoby to równoczesne przekreślenie wolnej woli człowieka . Zatem w tym przypadku nie można mówić o ograniczoności działania złego . Diabeł zabiera wszystko : wolną wolę (jest to pełne zniewolenie – człowiek jest niewolnikiem szatana – będąc w niewoli nie jest wolny – nie ma wolnej woli ) ; ma władzę nad umysłem – wszelkie talenty są na usługach złego ducha i pomnażają zło ; ma władzę nad duszą (psychiką ) i nad duchem (już zwykły grzech śmiertelny jest nazywany śmiercią ducha i gdyby taki człowiek np. zginął – powiedzmy w wypadku – to kwalifikuje się na wieczne potępienie – pomijam tu Miłosierdzie Boże, bo chcę zaakcentować coś innego ). Niestety , jeśli człowiek sam wybiera zło, to jest skazany na nieprzyjaciela w całej pełni , inaczej piekło byłoby puste .
          Serdecznie pozdrawiam 🙂

      • Małgorzata pisze:

        Wg mojej wiedzy nie jest się opętanym bez przerwy. Człowiek chory psychicznie jest chory cały czas, natomiast opętany jest pod działaniem złego ducha w konkretnych momentach. Może podejmować decyzje, bo mimo wszystko jest wolny. Gdyby tak nie było, nie miałby winy moralnej, która ma miejsce wtedy, gdy człowiek jest wolny i świadomie, dobrowolnie podejmuje dobre lub złe decyzje. Człowiek opętany jest więc w stanie podejmować samodzielne decyzje. Gdyby tak nie było, osoby opętane nie przychodziłyby do egzorcystów. Nie modliłyby się, nie nawracały… A zły duch robi wszystko, żeby ich ze swoich szponów nie wypuścić… Dlatego decyzja pójścia za złem jest WOLNĄ decyzją człowieka i to właśnie w innym wypadku: „piekło byłoby puste”. Diabeł nie osiągnąłby celu poprzez wymuszenie, bo to nie jest świadomy wybór człowieka z wolnej woli, szatan byłby przegrany poprzez wymuszenie.
        Dlatego żadne opętanie nie niweluje woli człowieka, z wyjątkiem momentów kryzysu. Znany egzorcysta o. Gabriele Amorth tak opisuje zjawisko opętania: „Jest to nadzwyczaj wielkie utrapienie i ma ono miejsce wówczas, gdy zły duch opanuje ciało (nie duszę) człowieka, każąc mu coś czynić lub mówić tak, jak on chce. Ofiara nie może się temu przeciwstawić, a więc NIE jest odpowiedzialna moralnie”.
        I pełna zgoda, że w stanie opętania demon wykorzystuje ludzki mózg, aby sterować ciałem opętanego, zmuszając go do mówienia i robienia rzeczy, za które ta osoba nie jest odpowiedzialna. Jednak tak jak już wspomniałam, w opętaniu działanie szatańskie nie jest ciągłe, dlatego przeplatają się okresy kryzysów i „odpoczynku”. Charakterystyczne jest otępienie czasowe intelektualne, uczuciowe, a także blokada woli. Pojawiają się także umiejętności: posługiwanie się obcymi językami, nadludzka siła, niechęć do świętości itd.
        Dusza osób opętanych, zniewolonych czy żyjących permanentnie w stanie grzechu ciężkiego ulega „rozkładowi” – czyli postępującej deprawacji i coraz trudniej jest jej rozeznać i odróżnić dobro od zła. Nie odczuwa ani bojaźni, ani potrzeby skruchy, ani żalu. Taka dusza zabijając w sobie miłość, nie jest w stanie powrócić do Miłości. Wg mnie to jest punkt kardynalny – i o to idzie walka. Diabeł jakby trzyma nas w potrzasku grzechu, „zaczadza” nas i jeśli nie będziemy żyli w łasce uświęcającej, przytuleni do Najświętszej naszej Mamy, to zginiemy.
        Jest taki fragment w ewangelii u św. Mateusza, który myślę wpisuje się w nasze rozważania (Mt 13, 14-15)
        „Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza:
        Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie,
        patrzeć będziecie, a nie zobaczycie.
        Bo stwardniało serce tego ludu,
        ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli,
        żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli,
        ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.”
        Pozdrawiam 🙂

        • wobroniewiary pisze:

          Jak się jest opętanym to cały czas tyle że nie cały czas to się ujawnia!

        • Małgorzata pisze:

          Szczęść Boże Pani Ewo, oczywiście, że jest się opętanym cały czas. Być może niejasno to wyraziłam :(( Skupiłam się raczej na wolnej woli, której taka osoba nie jest pozbawiona do końca. Nie mam na szczęście takich doświadczeń, jednak z wypowiedzi egzorcystów wynika, że u tak zniewolonych osób, występuje przejściowa utrata zarówno poczucia własnej tożsamości, jak i pełnej orientacji. Krótko mówiąc wydaje się, że nie należy utożsamiać opętania z pełnym sterowaniem 24 godz. na dobę przez złego. Owszem, opętany człowiek może nie być odpowiedzialny za te działania, których dokonuje zły duch, posługując się jego ciałem. Ale za resztę tak. A zwłaszcza za świadome wybory, które doprowadziły go do opętania.
          Pozdrawiam Panią serdecznie i błogosławię 🙂

        • wobroniewiary pisze:

          Zgadzam się 😊

        • A. pisze:

          Malgorzato i inni(bedzie dlugo mozna nie czytac)
          Opetanie „jest w czlowieku” dopoki egzorcysta wszystkiwgo nie wyrzuci. To tak w skrocie.
          Masz racje Bog daje odpoczac inaczej doszloby predzej czy pozniej do smierci!
          Nie jest tak ze opetany robi co chce..jest normalny dopoki cos nie zaboli diabla wtedy sie manifestuje choc nie chce i wtedy czlowiek zachowuje sie jak wariat.ale nie caly czas.
          Polecam poczytac zyciorys Bartolo Longo. To dzieki niemu wierze ze kazdy pakt mozna cofnac choc cierpienie w czlowieku pozostaje.
          Ale to nie jest czas na takie rozwazania.
          Musze cos wyjasnic!opetanym nie jest tylko czlowiek ktory tego chce! Ktory podpisal pakt!absolutnie nie.to jest blad!opetanym.moze zostac nawet dziecko poczete!ale to ze jest opetane moze wyjsc dopiero w jego doroslym zyciu. To jest tajemnica Boza!prosze nie wrzucac szatanistow i opetanych do jednwgo worka.
          Moje zycie bylo zagrozone od poczecia. Urodzilam sie w wyniku gwaltu.przezylam ale zostalam.odrzucona.
          1raz przez matke biologiczna
          2raz przez dzieci z podworka
          3raz przez meza
          Nigdy nie chcialam miec nic wspolnego z diablem!kochalam Boga. Dopiero w chwili zagrozenia zycia(maz pocial mi twarz nozem)nie wytrzymalam.przegralam z emocjami i poszlam w zlo.ale przeklecie trwalo od chwili poczecia. Objawy opetania pojawialy sie juz w dziecinstwie(bylo to odbierane jako choroba) rodzice chcac mi pomoc wozili mnie do uzdrowicieli!!!! Przeszlam badania okulistyczne(oczaplas) neurologiczne
          Psychiatryczne i psychologiczne. Juz jako dziecko nie moglam wytrzymac na Mszy sw.
          Uciekalam rodzicom z kosciola.wspinalam sie jako trzylatka po figurze Matki Bozej i udawalam ze ja zabijam. Skad takie mysli???. Wieloktornie czulam na sobie gwalt jako dziecko 5-10lat odczuwalam gwalt z poczecia!
          Nikt nie rozumial co sie ze mna dzieje leczyli mnie nawet pradami.nic nie pomagalo.
          Dlatego tez tu odpowiedz do Magiee
          Kochana moje migreny pochodza od oczu
          Kolonoskopia tez nic nie wykazala..nic zadne badanie ne wykazalo i lekarze stwierdzili ze moje objawy sa wymyslone.dopiero egzorcysta psycholog wierzacy i post daniela pomogl mi wyjsc z wiekszosci chorob i objawow.
          Moje uczucia byly tak poranione ze nasilały to co siedzialo od urodzenia we mnie.to cud ze zyje.
          Zawsze cierpialam przez to ze cierpie na Mszy sw..chcialam sie nia cieszyc.nie wiedzialam jak.czulam ból.jeden wielki bol.mialam wolna wole.moglam decydowac.ale gdy tylko ktos sie modlil nade mna zamienialam sie w „diabla” dostawalam strasznej sily i nienawisci juz jako dziecko.
          Kiedy mialam 5lat w domu byl obraz MBozej
          .nie moglam wytrzymac..przychodzilam do niej w nocy i szeptalam..idz sobie stad..a kiedy przyszli ludzie sie modlic ja stalam na 1pietrze w otwartym oknie.moja mama mnie szukala weszla do pokoju i zamarla..gdyby zrobila gwaltowny ruch wypadlabym z okna.podeszla cicho wzywajac Matki Bozej i mnie zlapala i uratowala.
          Gdyby wtedy diabel odczytal jej mysli popchnallby mnie przez okno ale Bog mu nie pozwalal zrozumiec co mama robi choc domyslal sie ze mam chce mnie ratowac i Matka Boza mnie uratowala przed smiercia. Takich historii w moim zyciu jest wiele..
          Np inna kiedy wpychalam nozyczki w kontakt z pradem bo tak kazal glos(mialam 5lat)
          Albo kiedy poszlam nad rzeke zamarznieta i pokryta lodem i weszlam na srodek tej rzeki ((ucieklam ze mszy sw-lat13)
          Lod sie zalamal a ja wpadlam do rzeki.wciagala mnie w dol..wolam wtedy Boga i cos wypchelo mnie na sile do gory z tej rzeki..wrocilam do domu przeziebiona(antybiotyk) ale wyszlam „sama.” lod łamal sie gdy sie go chwytalam.panika straszna i strach..wielu ludzi utonelo w tej rzece w lecie a to byla zima.bylam tam sama.znowu uslyszlam glos ale dobry glos.oddychaj rowno i nie panikuj.wez teraz gleboki wdech i wypieraj cialo do gory. To nie byly moje mysli.nie znalam jogi nie medytowalam.nie znalam diabla ani cyrografow. Znalam tylko Boga. NIEBO i PIEKLO z opowiadan mojej mamy. Chcialam do nieba ale nie moglam wytrzymac blisko swietosci.nie moglam tez sie kapac w czystej wodzie. Chodzilam smierdzaca bo balam sie wody, rownoczesnie uwielbialam plywac.
          Czy wtedy jako dziecko chcialam byc zla?
          Nie! Chcialam byc kochana.ale juz wtey smialo moge stwierdzic ze bylam opetana!.wiec prosze was nie piszcie o opetaniu bo ktos to chcial miec na wlasne zyczenie!to boli!
          Jedyny moj blad byl taki ze niepotrzebnie wiazalam sie z czlowiekiem.ktory bil mnie od zawsze.jednak jak moglam rozeznac to skoro mialam w sobie zlego ducha? Chlopaka poznalam w wieku 16lat.myslalam ze on ma mnie bic bo jestem nikim.ksiadz na rozmowach widzac moja twarz zapytal czy to moj narzeczony.on kopal mnie pod stolem wiec powiedzialam ze to byl wypadek. Chrystus powiedzial przez tego kaplana ze jesli to moj narzeczony to uciekaj i ratuj sie.ale diabel powiedzial nikt inny cie nie zechce.uwierzylam diablu przez zranienia ktore zyly we mnie od mojego poczecia. zostalam w tej patologii przez wiele lat. Po 20 latach Bog zaczal mnie uzdrawiac. Z kazdej strony.nowa miloscia ,terapia, egzorcysta i na koniec dal mi wolnosc(malzenstwo zawarte niewaznie)
          Zanim kogos ocenimy zastanowmy sie..nie wszystko jest takie klarowne jak nam sie wydaje.zly wybor to nie zawsze zly czlowiek.modlmy sie za nasze dzieci.uczmy sie na swiadectwach innych aby nasz dzieci z braku milosci nie musialy przezywac piekla na ziemii. Dzieci to przyszlosc tej ziemii. Naszej ziemii.Amen.

        • Małgorzata pisze:

          Szczęść Boże A.
          Dziękuję za to wzruszające świadectwo…. zasadniczo powinno się po jego lekturze zamilknąć. Muszę przyznać, że przeczytałam je nie tylko jeden raz… Proszę wybaczyć, ale pragnę napisać parę zdań. Przede wszystkim – chwała Ci Panie Boże, że A. jest uzdrowiona i że jest wolna w Twoich Świętych Dłoniach! Chwała też Bogu za to, że był obecny w Pani sercu od dzieciństwa i że była w nim ciągła tęsknota za miłością i dobrem – pisze Pani: „Znalam tylko Boga. NIEBO i PIEKLO z opowiadan mojej mamy”.
          Pani świadectwo jest niezwykłym dowodem na to, jak bardzo Bóg Panią miłuje.
          Proszę wybaczyć, jeżeli w naszej rozmowie jakieś słowa Panią dotknęły – nie było najmniejszej takiej intencji, żeby wszystkie osoby cierpiące duchowo wrzucać do „jednego worka”. Nasza rozmowa toczyła się wokół przypadków opętań wolitywnych.
          Natomiast cierpienie, jakie było Pani udziałem, nie ma z tym nic wspólnego. Źródła opętania nie były w Pani, jako dziecku, ale w osobach dorosłych i w historii ich życia.
          Samo dziecko nie jest winne temu stanowi, ale jest on konsekwencją grzechów dorosłych, ponieważ szczególnie rodzice mają nad dzieckiem wielką władzę duchową.
          Mam oczywiście inną historię życia, ale wiem jak wielki wpływ na nasze dzieci mają nasze złe wybory. I mój dorosły syn ma do dzisiaj (w pewien sposób) nieuporządkowane życie, głównie przez to, że zabrakło – już od wczesnego dzieciństwa – obecności i miłości ziemskiego ojca (również stwierdzono nieważność małżeństwa). Jednak trwamy mocno przy Bogu i Jego Najświętszej Matce, modlimy się i powoli te poranienia z dzieciństwa „puszczają”. Wierzę też głęboko, że wszystko co dzieje się w naszym życiu jest „po coś”….
          Życzę Pani pokoju ducha, miłości, nieustannego wzrastania w wierze, a nade wszystko błogosławieństwa Bożego i opieki Matki Bożej na każdy dzień 😊

        • A. pisze:

          Malgorzato kochana dziekuje ze jestes 🙂
          Dziekuje za Twoje slowa . Pokrzepiaja Mnie.
          Przytulam Ciebie i was wszystkich do swojego serca.
          Dobrej Blogoslawionej Niedzieli dla wszystkich nas.
          Ann.

        • watchman pisze:

          Dziękuję A. za to świadectwo. Ważne jest, bo podkreśla wagę, jaką ma sam akt poczęcia, w jakim stopniu jest ono pokalane grzechem. Jak mocno są obciążone dzieci, które rodzą się w wyniku gwałtu, nierządu, in vitro czy innych niegodnych, potępionych czynów? Dla odmiany można poczytać np. u Anny Katarzyny Emmerich poczytać jak to było w przypadku Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Święci Anna i Joachim, którzy wytrwale modlili się do Boga, składali ofiary i sam akt, który był wolny od zabrudzonej grzechem pożądliwości, a przepełniony miłością Boga samego. Można teraz zrozumieć dlaczego Kościół tak mocno zawsze bronił tej sfery przed różnego rodzaju nadużyciami. Zły wywalczył sobie udział (z wiadomymi wyjątkami) w akcie poczęcia, ale małżonkowie winni ten jego udział maksymalnie ograniczać, zachowując godność dzieci Bożych.

        • Maggie pisze:

          @Anna:
          Masz przy sobie wielkie Orędowniczki: św.Annę, matkę Maryji, oraz Maryję, a dowodem łaski jest to, że wyszłaś z takiego „kołowrotu”. Rozumię Ciebie, bo jako środkowe dziecko, urodziłam się „podrapana” (drugie dziecko w studenckim małżeństwie, „bez rezultatu raczącym nienarodzoną/mnie chemią”). Rozumię rozpacz – miałam próby samobójcze … ale w kulminacyjnym momencie, okazało się, że byłam „chemio-odporna” i Pan Bóg czuwał. Kocham Pana Boga i ludzi (na przekór razom i ciężarowi „plecaka życiowego”) i to jest chyba moim największym/jedynym osiągnięciem życiowym. Znam też pełną gamę/„bogactwo” bólów głowy, od oczu również, dlatego podzieliłam się „wiedzą”.
          Jesteś naprawdę KOCHANA, a Twoje słowa o stoczonej walce/batalii … pokrzepiają. Niech Pan Bóg błogosławi, a Matka Najświętsza ma w Swej Nieustannej Pieczy.
          Za Ciebie, Twoich bliskich i wszystkie Anny/Anie solenizantki 26.VII. :
          https://www.youtube.com/watch?v=-b4f87GkKg0
          💕🙏🏻❣️💕🙂

        • A. pisze:

          Anna to moje imię z Bierzmowania. To właściwe zna Ewa. Dziękuję za każde dobre słowo ❤

  11. Bernadeta pisze:

    Szczęść Boże
    Ja również mialam dziwną sytuacje.
    Chcąc podziekowac za modlitwe,pewnej osobie pomyslałam,że napisze do niej list.
    Chwile myslałam co napisac i czy to dobry pomysł.
    Po około 10 minutach dostalam sms’a takiej tresci:Ty mi wyslesz list,a ja ci?
    Numeru telefonu nie znałam.
    Opisałam:
    Jaki list,przypomnij mi,bo nie pamietam.
    Odp.brzmiala.: Ty mi.
    Zbieg okoliczności?

  12. Maggie pisze:

    Dla tych, którym łatwiej słuchać niż czytać: Szkaplerz
    https://m.youtube.com/watch?v=Q2IO5uh9PGA

  13. Longin pisze:

    Do A.
    Dzięki za to bardzo ważne świadectwo. To „po coś” jak piszesz to też dowód na to, że dla Boga WSZYSTKO jest możliwe, to dowód i cud Jego miłości dzięki której można być podniesionym z nędzy i wskrzeszonym do nowego życia.

  14. Elżbieta pisze:

    Ann ją również dziękuję Ci za Twoje świadectwo. Dziękuję też Małgorzacie i wszystkim , którzy podjęli ten temat . Z różnych względów jest to dla mnie bardzo ważne , dzieki temu wiele rzeczy układa mi się w logiczną całość .
    Przy tym wszystkim przypomniały mi się takie dwie historie , w jakiś sposób związane może nie tyle z poczęciem , a z przyjęciem poczętego już dziecka . Pierwsza z nich – opowiedziana w latach osiemdziesiątych przez panią , która pracowała w poradni rodzinnej . Byłam wtedy na oazie i w czasie rekolekcji ksiądz zaprosił tę panią na tzw. pogadankę . No , było to niezwykłe , a kobieta niesamowita ( z powodu odejścia swojej mamy zaopiekowała się swoim młodszym rodzeństwem i nie założyła w związku z tym swojej rodziny ) . Potem skończyła studium na PAT i zaczęła pracować w Poradni Rodzinnej . Opowiadała takie zdarzenie : pomagała takiej młodej dziewczynie , która jako nastolatka zakochała się, potem poczęło się dzieciątko i rodzina naciskała na aborcję (chłopak zostawił tę dziewczynę). Ta pani dużo rozmawiała z rodzicami tej dziewczyny , zmienili nastawienie i dziecko się urodziło . Ta pani nadal utrzymywała kontakt z tą rodziną , bo było trochę ciężko (wiadomo, wtedy panna z dzieckiem to był wstyd, a to była mała miejscowość i ludzie tę dziewczynę wytykali palcami) . I ta pani opowiadała, że ten chłopczyk (synek tej dziewczyny) był już duży – miał oko. 5 lat , a wciąż był taki nieśmiały, wycofany i nieustannie dopytywał swoją mamę(te dziewczynę) czy ona to kocha . Pamiętam konkluzję opowiadania tej pani: mówiła nam, że to jest bardzo ważne, czy dziecko jest przyjęte z miłością, czy – nie tylko rodzice , ale także dalsza rodzina się cieszy z tego , że się urodzi – bo dziecko (jeszcze pod sercem matki ) to doskonale czuje , czy jest kochane czy jest kłopotem . No – mówiła – akurat w tym przypadku ten chłopczyk był niejako „kłopotem” i dlatego był potem taki niepewny siebie . Podkreślała, że to bardzo ważne, aby dzieci przychodziły na świat w pełnej, kochającej rodzinie, gdzie jest oczekiwane i gdzie przede wszystkim kobieta na ten czas ( stanu błogosławionego) ma oparcie w mężu i ma poczucie bezpieczeństwa. Dlatego taka a nie inna jest nauka Kościoła o rodzinie .
    Druga historia – znałam takiego człowieka, którego matka bez ustanku mu powtarzała, jak bardzo ciężko jej było go przyjąć, że rozważała aborcję itp. i ciagle potem podkreślała swoje wyrzeczenia zwiazane z jego przyjsciem na swiat .To był bardzo nieszczęśliwy mężczyzna; mimo , że dorosły, ciągle robił wszystko , żeby zasłużyć sobie na miłość matki. Zawsze miał „pod górkę” , nic go nie cieszyło w życiu . Potem , po latach dowiedziałam się, że targnął się na swoje życie ( nie była to pierwsza próba) – nie chciał nikomu przeszkadzać.

    • A. pisze:

      Elu doskonale rozumiem cierpienie tego chlopca!

      Ja dowiedzialam sie od dzieci z podworka ze moi rodzice nie sa moimi prawdziwymi. Dzieci powiedzialy mi (ok5-8? Lat) ze moja mama mnie oddala bo mnie nie chciala bo jestem brzydka i glupia. Wtedy pierwszy raz wzielam butelke z ulicy i cielam sie po rekach. Przy kazdym cieciu powtarzalam
      : glupia
      : brzydka
      :nikt cie nie chce i nikt cie nie kocha. Zylam w ciaglym strachu ze ci rodzice mnie tez wyrzuca chociaz kochali mnie bardzo.adoptowali mnie gdu mialam 1,5 roku. Przyszlam do ich do domu 6 grudnia 🙂
      Walczyli o mnie ponad rok.
      Nie mowilam nie chodzilam i kolysalam sie i ciagle przytulalam. Zmienili mi imie i nazwisko. Dali nowe zycie. Milosc. Jednak ja czulam sie winna ze mam ich milosc!ciagle udowadnialam ze na nia zasluzylam. Musialam miec srednia ponad 5 .musialam miec 6 zeby byli dumni. Ale i tak codziennie slyszalam nigdy nie bedziesz ich corka nigdy nie zasluzysz na ich milosc. Jestes brzydka.
      Bylam bardzo samotna i zamknieta w sobie ale kochalam calym sercem. Bylam „wierna jak pies” wrazliwa. Przezywalam kazdy upadek i niepowodzenie. Kazda dwoje i troje. Kazde zajakniecie sie i blad. Katowalam sie i karalam sie.mudialam byc doskonala. Kiedys tata wrocil pijany. Byl mna zawiedziony i powoedzial:

      Z niej nic nie bedzie..dalem jej dom. Wycieralem jej gowna a ona jest taka niewdzieczna.
      Wtedy chcialam umrzec. Przeciez tak sie staralam. Zylam w panice ze zostane bezdomnna ze zrezygnuja ze mnie!
      Do mojej codziennej piesni doszly kolejne slowa:.jestes brzydka. Jestes glupia. Nik cie nie kocha orwz Z Niej nic juz nie bedzie! To zdanie zawazylo na calym moim dalszym zyciu.

      Nie chcac tego zaczelam robic tak aby nic ze mnie nie bylo.
      Bylam bdb studentem (ukonczylam politechnike)pomagalam studentom wyciagalam.ich i ratowalam.robila im.projekty. oni konczyli studia i szli pracowac a ja…dla siebie samej nic nie potrafilam wywalczyc. Dla kogos tak bo to bylo dla kogos ale.dla siebie nie wolno mi bylo, bo jestem nikim.nikt mnie nie kocha nie zasluguje. Kazdy inny tak-ja nie!
      Bronilam slabych i upokarzanych bo tak nie wolno. Natomiast ja przyjmowalam razy od ludzi a pozniej meza. Bo jestem nikim.tak slyszalam codziennie w glowie.
      Ludzie dziwili sie dlaczego taka zdolna osoba nie moze znalesc sobie pracy . Co sie dzieje. Taka wspaniala.rodzina. z zewnatrz ok a w srodku pieklo.

      Kiedy przychodzilam do Jezusa pytalam? Kochasz mnie?takie nic? Powiedz mi czy mnie kochasz. Do mamy codziennie tez : mamo kochasz mnie??
      Taty sie balam i nie pytalam.tata nie mowil.o swoich uczuciach do mnie. Dopiero gdy wypil mowil ze mnie kocha i ze wszystko mi da..albo ze go rozczarowalam i nic mi nie da. Ciagle wiec przez dwadziescia lat zycia.porobowalam udowodnic ze zasluguje na ich milosc i ich dom a pozniej gdy juz bylam umeczona przestalam walczyc bo wiedzialam ze cokolwiek bym nie zrobila.i tak ktos bedzie niezadowolony .ciagla hustawka.
      Maz tez byl niezadowolony.po co ci studia?po co ci rysowanie?
      Chcialam miec zawsze duza rodzine. Duzo dzieci. Aby otaczaly mnie dzieci. Bylam.pewna jednak ze nigdy nie bede miec dzieci bo jestem nikim i zadne dziecko nie ze chce we mnie zamieszkac. Kiedy bylam w ciazy to.przezylam szok!ja? We mnie zycie?w takim nic?
      Maz powtarzal mi ze jest ze mna bo nikt inny nie moglby byc ze mna. Bo jestem (tu komplementy)
      Wierzylam mu..dziwilam sie gdy ktos mowil jestes ladna! Kiedy szlam z kolezanka grubsza ode mnie o 20kg i ktos wolal hej grubasie..ona sie nie ogladala a ja tak.bo to na.pewno do mnie!do mnie i do mnie.do brzydkiej glupiej i jeszcze doszlo grubej 🙂
      Wazylam wtedy 60kg
      Weszlam wiec w anoreksje bo trzeba schudnac zeby stac sie niewidocznym.
      I tak sie bujalam od jednego zniewolenia do drugiego zniewolenia..
      A zaczelo sie na.podworku..twoi rodzice nie sa twoimi rodzicami..

      Kiedy mialam egzorcyzm..zobaczylam ze jestem płodem w łonie mej mamy..strasznie krzyczalam.wolalam tylko mamo Mausiu
      Mamo nie zostawiaj mnie.nie odchodz.
      Myslalam ze udusze sie albo ze mam zawal.nie wiedzialam co sie dzieje ze mna.nie wiedzialam z kim walcze . Z Bogiem diablem?z mama? Tak strasznie cierpialam.panicznie sie balam.czulam zagrozenie zycia.ale nie qiedzialam ktorego?terazniejszego?tego gdy bylam w lonie?czy duvhowego. Czulam ze egzorcyzm dotyka ducha duszy i ciala fizycznie.czulam ze moje cialo kest rozrywane przy jak przy aborcji.
      Mamo mausiu nie zostawiaj mnie.prosze nie odchodz.
      Czulam sie jakbym miala dwa lata a mialem lat 35.cofnelam sie w czasie.

      Pozniej wracalam do domu po modlitwach a moj maz lezal pijany i agresywny.wyzywal mnie.w pokoju dzieciecym znalazlam mnostwo wodki schowanej za ksiazkami.. szatanistyczne gry i filmy pornograficzne..okazalo sie ze on jest w gorszym stanie niz ja. Bog zaczal caly dom.poruszac.moje zycie.zycie moich rodzicow i pokazal mi za kogo wyszlam za maz. W nowy rok chcial mnie zabic syczac ze mnie nienawidzi..chyba sam diabel przez nieg syyczal. Mialam na reku dziecko 8miesiecy.
      „Maz”uderzyl mocno czyms w twarz a krew jak fontanna po mnie po scianach i dziecku

      Uslyszalam glos w sobie
      Widzisz jestes nikim niczym.powinnas zgnic w lonie swej matki..niepotrzebnie przezylas.ona chciala i robila wszystko abys wypadla z jej macicy ale chcialas zyc szmato..to masz teraz i zyj.ryju wstretny..

      Wtedy cos we mnie peklo.myslalam ze to koniec mojego zycia.ze Bog mnie nie chce.wtedy poszlam w cyrograf chcialam niszczyc ludzi. Rownoczesnie wolalam. Boze jesli mnie kochasz udowodnij mi to..kochaj mnie!

      I znowu uslyszalam glos odmow nowenne do sw Jozefa a on przyprowadzi ci.milosc.to bedzie swiadectwo mojego Kocham Cie corko

      Rozpoznasz ta milosc. Odmowilam ta nowenne i pojawil sie ktos kto mnie pokochal miloscia czysta. Trwa przy mnie i przyl mojej depresji(wtedy juz bulimia i waga 100kg)nie mylam sie i tylko jadlam i pilam.a on trwal.byl przy mnie.wozil na egzorcyzmy.rozaniec i Maryja. Rozaniec i Maryja egzorcyzm i post.zrezygnowal ze swojegoo zycia. Sprzedal samochod i odszedl aby byc ze mna.codziennie.sam poniszczony przez zycie. Sponiewierany schorowany. Powiedzial mi dlaczego byl sam i byl tam gdzie byl.dlaczego uciekl w cos do czego nie ma.powolania.zaniedbania z dziecinstwa wada ktora spowodowala ze nie mogl byc jak mezczyzna. Impotent. Uciekl bo nie byl normalny. Nikt go nie kochal. Ja go.pokochalam.wlasnie takiego.impotenta.pokochalm go sercem calym a on mnie i moje dzieci.

      Pojechal powcic do Matki Bozej Czestochowskiej.to byl moj najwiekszy egzorcyzm.przez te 10dni odeszlam od jedzenia i picia.on tam ja 300km dalej.schudlam 8kg w czasie jego.postu. i nie wrocilo to wiecej. Za to wrocil on. Moj Jozef.

      Dostalismy od Boga pozwolenie na slub koscielny.
      Teraz jezdzimy i modlimy sie.jezdzimy w miejsca mojego dziecinstwa blogoslawimy je i.posypujemy sola egzorcyzmowana.

      Odebralam.po 30lat akt urodzenia..szczegolowy..ze strachemco tam bedzie..moze nic?poznalam imie mamy biologicznej i nazwisko..poznalam imie ojca
      I przezylam szok..ojciec ktory zgwalcil corke.
      Juz rozumiem.skad tyle nienawisci i cierpienia.

      Jest to miejsce blisko warszawy.jade tam z mezem i sola.bede modlic sie na cmentarzach z Duszami Czysccowymi.

      Codziennie slysze od meza Kocham Cie
      Choc wcale go o to nie pytam.
      Nadziwic sie nie moglam za co on mnie tak kocha. Widze Jezusa w jego spojrzeniu.

      Widze Niebo i Jozefa.
      Kocham Cie.
      Kocham Cie.
      Nawet nie wiecie ile mnie kosztowalo przestac mowic..nikt mniw niw kocha.
      Ile mnie kosztowalo powiedziec na glos Kocham Cie..znowu czulam to co na egzorcyzmie jakby rozrywalo mi cialo.
      Ale teraz juz moge mowic Kocham Cie.
      Chociaz rany sa ogromne i sie goja.chociaz czasami przegrywam.i jestem jeszcze chwilami straszna(samoobrona przed cierpieniem ktorego juz nie jestem w stanie wiecej przyjac.nie teraz)
      Teraz chce ttlko kochac i byc kochana.leczyc siw z braku milosci miloscia.
      Kocham was i lrzebaczam moim przesladowca. Kocham was miloscia Jezusa i Maryi swoja tez choc tak biedna i egoistyczna.
      Z Bogiem bracia siostry. Jestem bogata. Mam duza rodzine.

      • Małgorzata pisze:

        Droga Ann. , my tu – wszyscy piszący – mamy wielką łaskę wzrastania w wierze. W tej drodze ku Bogu otwiera się przed nami tak oszałamiająca droga ku Niemu, ku tej Wiecznej Miłości, że język ludzki nie jest w stanie tego wyrazić. Zostaliśmy stworzeni z Miłości i dlatego tej miłości jesteśmy nieustannie spragnieni. Myślę, że będąc na drodze nawrócenia, zdajemy sobie już sprawę, że zawsze warto szukać relacji z Tym, który miłuje nas w sposób doskonały i wieczny.
        Dzięki mojej świętej, katolickiej i apostolskiej wierze wiem jedno – jesteś Ann. umiłowaną Córką Wielkiego Boga, jedyną w całych dziejach ludzkości. Nie było, nie ma i nie będzie takiej osoby jak Ty i bez Ciebie Bóg nie wyobraża sobie wieczności! Cokolwiek byś zrobiła i jak bardzo daleko oddaliłabyś się od Boga, to On nie przestanie Cię kochać. On kocha nas także wtedy, gdy nie rozumiemy Jego miłości, gdy buntujemy się wobec Niego, gdy nie wierzymy w Jego miłość, a nawet wtedy, gdy z premedytacją Jego miłość odrzucamy czy z nią wręcz walczymy. Bóg nigdy nie wycofa swej miłości do człowieka – to najważniejsza cecha Bożej miłości. Wszystko na tej Ziemi jest zawodne poza tym jednym faktem, że Ty i każdy z nas, w żadnej sytuacji, nie przestaniemy być kochanymi przez Boga! To najistotniejsza wiadomość, jaką chrześcijaństwo kieruje do wszystkich ludzi tej Ziemi. Bóg kocha Ciebie i nas wszystkich bez żadnej naszej zasługi. Kocha nas dlatego, że kocha, dlatego, że nie „potrafi” inaczej 😊
        Stwórca pragnie, byśmy o tym wiedzieli i byśmy w to nigdy, w żadnej sytuacji nie zwątpili!
        U Izajasza czytamy: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona?
        A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną”. (Iz 49, 15-16)
        I dlatego warto pochylić się nad taką myślą: Bóg Ojciec w Wieczności zrodził Syna, czyli wypowiedział Go jako Słowo i również w Wieczności pomyślał Wszechświat i każdego z nas osobiście – i z imienia. To jest oszałamiająca wiadomość, że istniejemy w Bożej Myśli od całej Wieczności. I nasze historie – często bardzo trudne i skomplikowane, naznaczone cierpieniem duchowym i fizycznym, i naznaczone przede wszystkim głodem miłości – bledną jakby przy tym, że On zawsze chciał abyśmy zaistnieli, że od zawsze nas MIŁUJE i pragnął obdarować nas życiem (niezależnie od tego w jakich tragicznych okolicznościach ono się z ludzkiej woli poczęło). To jest nasz OJCIEC Święty, który drży nad każdym naszym krokiem, zna liczbę włosów na naszej głowie i jest spragniony naszej odpowiedzi na Jego Miłość – czyli naszej wolnej miłości 😊
        Dla mnie osobiście taka perspektywa jest niezwykle oczyszczająca i wyzwalająca. Dlatego też napisałam poprzednio, że wszystko jest „po coś” i być może te bardzo kręte życiorysy, paradoksalnie sprawiają, że dusza jest jakby szlifowana i z diamentu zamienia się w brylant. Staje się niezwykle wrażliwa na cierpienie innych. Trzyma mnie to (jako matkę) przy życiu, bo wierzę głęboko, że mój syn jest przez Boga prowadzony i że znajdzie swoje powołanie – bo Pan Bóg jest w stanie naprawić wszystko to, co my jako ludzie w swoim życiu „popsuliśmy” – i więcej – Jego Wszechmoc może ukazać się właśnie wtedy.
        Pozdrawiam Cię Ann. serdecznie i Wszystkim błogosławię ….

      • Elżbieta pisze:

        Droga kochana Ann . Przeczytałam rano Twój wpis . Od kilku godzin zastanawiam się mocno, co napisać w odpowiedzi . Nic mądrego nie przychodzi mi do głowy, nie ma takich słów; wszystkie wydają mi się zbyt głupie wobec tego, co napisałaś. Ja Ci tylko bardzo bardzo podziękuję.
        Przyznam, że jesteś bardzo dzielną kobietą . Oczywiście, ktoś powie : przede wszystkim Łaska. Tak , ale ważna jest też odpowiedź i współpraca człowieka. Masz ogromnie dużo siły i jestem przekonana, że choć Pan Bóg Cię bardzo doświadczył, to tylko po to, że ma dla Ciebie jakieś duże zadanie , do którego trzeba mieć „zaprawę” 🙂 . I jeszcze jedno : jestem Ci ogromnie wdzięczna, bo tym, co napisałaś, pomoglaś mi w takiej jednej sprawie , bardzo dla mnie trudnej .
        Życzę Ci z całego serca, aby Pan Jezus ukrył Cię w swoim Miłosiernym Sercu, szczególnie wtedy, gdy będziesz potrzebować odetchnienia , by otulił Cię swoim Pokojem i Bezpieczeństwem.

      • Longin pisze:

        Tak bogata jesteś bogactwem Tego, który cię umacnia. Potrafisz też dzielić się tym bogactwem, a to wielka cnota Ann.
        Jeszcze raz dzięki i pozdrów też Twojego Józefa, bo to wielki człowiek 🙂

        • A. pisze:

          Długo zastanawiałam się czy odpowiadać bo być może to , co teraz napisze spowoduje, że już więcej nie będę mogła tu pisać ponieważ jest to trudne i dla was i dla mnie. Ale chce żyć w prawdzie i jeśli trzeba poniosę krzyż kolejnego odrzucenia.
          Tak Longin , to jest wielki człowiek -Józef , który to samo usłyszał od kapłana co od Ciebie. Kaplan ten spowiadał nas przed ślubem i poznał naszą historie* i naszą przeszłość. Był to najtrudniejszy moment dla mnie/nas. Myślałam, że oczywiście zostanę odrzucona potępiona ,tymczasem kapłan podziękował nam za odwagę i świadectwo miłości (przyzwyczailiśmy się do innych reakcji ludzi i nie dziwiło mnie to, bo patrzyli tylko po ludzku-sama też tak patrzyłam). Najbardziej wzruszyło mnie to, że ten kapłan wiedząc kim jesteśmy a szczególnie Józef, poprosił nas o modlitwę i Komunie Sw za niego , to był dla mnie najpiękniejszy prezent ślubny. Ofiarował nam też relikwie św Eugeniusza –> https://www.swietykrzyz.pl/kategorie/swiety_eugeniusz_de_mazenod__z
          nie wiedząc o tym, ze rok wcześniej byliśmy tam i prosilismy własnie tego świętego o rozwiązanie naszej trudnej sytuacji. Nie mogliśmy przyjąć Komunii Świętej z wiadomych powodów i własnie ten kapłan, który nas wyspowiadał dał nam Komunie Sw i relikwie. To była żywa odpowiedz Boga i jego zgoda na nasz ślub.
          *Mąż mój był kapłanem..odszedł ale nie od Boga! odszedł aby mnie kochać i abym nie umarła. Oddał wszystko co miał. Stracił wiele, bardzo wiele. Mam nadzieję, że nigdy go nie zawiodę. Jeśli was zgorszyłam, przepraszam i proszę Adminów o zbanowanie i wyrzucenie mojego komentarza.
          Chcę abyście zrozumieli (jeśli taka jest wola Boża), ze Bóg potrafi umrzeć na krzyżu z miłości dla nas oraz Bóg jeśli nie widzi innej możliwości , potrafi tez oddać swojego kapłana aby uratować inne życie ludzkie. Ale również w sposób , który może wydawać się szokujący . Najwidoczniej to miało dla Niego/ Boga ogromną wartość. Moje życie było dla Niego cenne na tyle , że oddał mi dosłownie kawałek siebie.
          Moja modlitwa przez cztery lata wyglądała tak:
          Boże Ty wiesz, ze go kocham ale Ciebie kocham bardziej , jeśli ON ma odejść z mojego życia , niech odejdzie. Zabierz go Boże i daj mi siłę pogodzić się z Twoją wolą i przeżyć tą stratę.
          Józef..został…

  15. A. pisze:

    „ogromnie wdzięczna, bo tym, co napisałaś, pomoglaś mi w takiej jednej sprawie , bardzo dla mnie trudnej ”
    A ja dziekuje, że napisalas to zdanie. Caly dzień mialam mysli , że moze to co ja napisalam jest niepotrzebne. Ale zaczelam pisac bo poczulam, ze wlasnie ktos uzyska odpowiedz na swoja pytanie. I Ty mi to własnie potwierdzilas. Ze moja historia ma sens bo moze komus pomoc.
    To jest niesamowite.
    Bog uzdrowil i uzdrawia mnie a teraz moja historia moze uzdrowic jakies inne dziecko , czlowieka.
    DZIEKUJE.

    • Kaśka pisze:

      A. Co do Twojej drogi życia się nie wypowiem, bo nie mam prawa Cię oceniać. Nie musisz nikomu się spowiadać poza Panem Jezusem w konfesjonale.
      Wspaniale, że jesteś. Trzymaj się!

  16. A. pisze:

    Eugeniusz de Mazenod zmarł w Marsylii, 21 maja 1861 roku, w wieku 79 lat. W ostatnich chwilach życia, pełen pokoju, otoczony rzeszą oblatów, modlił się. Do oblatów powiedział między innymi: „Umieram szczęśliwy, bo dobry Bóg raczył mnie wybrać, aby utworzyć w Kościele Zgromadzenie Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej”. Zostawił też swój duchowy testament dla członków założonego przez siebie Zgromadzenia: „Praktykujcie między sobą miłość, miłość, miłość, a na zewnątrz gorliwość o zbawienie dusz”.

    • Longin pisze:

      Kiedyś Pan Jezus powiedział do G.Bosis.. „Milcz kiedy należy milczeć, ale nie przemilczaj tego co należy powiedzieć”… Ja teraz wybieram to pierwsze Ann i otaczam Was modlitwą.

      • watchman pisze:

        Ja wybieram to drugie. Diabeł to wielki intrygant, kłamca i zwodziciel, który w bezwzględny sposób wykorzystuje każdą ludzką słabość, zranienie. Podobnie postąpił i z Tobą Ann, jak i tym nieszczęsnym kapłanem. Nie mogę życzyć Wam szczęścia i pomyślności na takiej drodze życia. Padliście ofiarą diabelskiej intrygi i bardzo Wam współczuję. Czy obecnie można wychodzić za mąż za kapłana katolickiego, choćby „byłego”?! Kyrie eleison.

        • Elżbieta pisze:

          Kapłanem Jezusa Chrystusa jest się na wieki. Amen.

        • Longin pisze:

          Watchman dobrze wybrałeś…

        • watchman pisze:

          Trochę poczytałem na ten temat i okazuje się, że faktycznie kapłan może uzyskać od Ojca Świętego dyspensę od celibatu.
          „Kapłan, który od Ojca Świętego uzyskał dyspensę od celibatu, jednocześnie:
          . zostaje zwolniony z wszystkich kar kościelnych,
          . uzyskuje legalizację swego potomstwa (jeśli wcześniej je miał),
          . traci prawa wynikające ze stanu kapłańskiego, godności i urzędy kościelne,
          . zostaje zwolniony ze wszystkich innych obowiązków wypływających ze święceń (np. odmawiania brewiarza),
          . nie może wykonywać władzy święceń (np. sprawować sakramentów), za wyjątkiem rozgrzeszania wiernych w niebezpieczeństwie śmierci,
          . nie może głosić homilii, być nadzwyczajnym szafarzem Najświętszego Sakramentu, wykonywać funkcji kierowniczych w duszpasterstwie,
          . nie może pełnić żadnej funkcji ani nauczać w żadnej szkole, uczelni katolickiej lub świeckiej przedmiotów teologicznych.
          Jednak kapłan taki dzięki dyspensie od celibatu może uregulować swój status w Kościele, co pozwala mu np. uczestniczyć w życiu sakramentalnym Kościoła: przystępować do Komunii św., sakramentu pojednania. Może on również zawrzeć sakramentalny związek małżeński w Kościele.”
          https://ekai.pl/czym-jest-odejscie-z-kaplanstwa-2/

    • Kazimierz Michał pisze:

      Laudetur Iesus Christus et Maria Immaculata!

      Anno!

      „Jeśli ktoś spostrzeże, 
      że brat popełnia grzech, 
      który nie sprowadza śmierci, 
      niech się modli, a przywróci mu życie; 
      mam na myśli tych, 
      których grzech nie sprowadza śmierci. 
      Istnieje taki grzech, 
      który sprowadza śmierć. 
      W takim wypadku nie polecam, aby się modlono”.
      (1J 5, 16)

      Anno!
      Wy żyjecie w grzechu, który sprowadza śmierć!

      Z Panem Bogiem i Maryją Niepokalaną!

  17. Elżbieta pisze:

    „Twoja Najdroższa Krew przypomina nam, że kochasz wszystkich, bez wyjątku.
    Dlatego Panie, błagamy o Twojego Ducha.
    Niech oczyści nasze serca, naszą miłość i nasze spojrzenie na innych.
    Chcemy Twoimi oczyma patrzeć na człowieka.
    Chcemy widzieć i doceniać dobro nawet wtedy, gdy ludzkie słabości i ograniczenia zaciemniają obraz.
    Prosimy o Łaskę, abyśmy umieli kochać jak Ty.”
    Bardzo Ci Ann dziękuję za ten wpis, szczerze Ci dziękuję. Najserdeczniej Cię pozdrawiam.

  18. alek pisze:

    A ja chcialem księdzu Adamowi podziękowac za tą modlitwę o okrycie welonem z Golgoty, którą znalazłem WOWIT. Nie ma chyba nic skuteczniejszego niż pomoc naszej Mamy :).
    Chwała Maryi !!!

  19. Ania07 pisze:

    Cytuje z wpisu i proszę o odpowiedź . Jak szatan może czytać w naszych myślach, przecież egzorcyści mówią że diabeł nie zna naszych myśli?
    „Upadły anioł czyta w naszych myślach, i gdy tylko przez ułamek sekundy biegną one w kierunku przyjemności związanej ze złem (ze złym nawykiem, nałogiem, żądzą), on natychmiast na tę iskierkę dmucha i ją rozpala, a nas z całą siłą wpycha w bagno pożądania.”

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s