Homilia ks. Adama Skwarczyńskiego w dniu 29.06.2012, – w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła.

Homilia ks. Adama Skwarczyńskiego w dniu 29.06.2012,
w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła.

     Wczoraj wieczorem, w wigilię dzisiejszej uroczystości, zastanawialiśmy się nad tym, że Bóg do każdego z nas przychodzi jak do Piotra i stawia nam pytanie: „Czy kochasz Mnie?”; i będzie to czynił tyle razy, ile razy zaparliśmy się Go w życiu swoimi grzechami. I nikt nie stanie w Bramie Nieba, dopóki nie odpowie właśnie tyle razy – i słowami, i życiem: „Kocham Cię”.
Ale to jeszcze za mało, by ktoś mógł stać się prawdziwym apostołem Chrystusa. Refleksja nasza szła w tym kie­runku, że aby stać się apostołem, trzeba oprócz gorącej ofiarnej miłości posiąść pokorę. Bez pokory nie tylko nie można podobać się Bogu, ale i apostołować, ponieważ człowiek bez pokory cokolwiek zrobi, sobie chciałby przypisywać efekty tego co czyni, a więc kradłby Bogu chwałę. I takim człowiekiem Pan Bóg posłużyć się nie może. Co zrobił z Piotrem, wiemy. W jaki sposób i ile razy upokarzał go. Wiemy z Ewangelii, wiemy z opisów Marii Valtor­ty, włoskiej mistyczki, jak długą drogę musiał przejść Piotr przez trzy lata, by z prostego rybaka o soczystym języku, o mocnych pięściach, ale nie zawsze mocnej głowie, stać się głową Apostołów. To dotyczy i nas wszystkich: pokora.
Dzisiaj pomyślmy o tym, że Kościół, gdy spojrzymy na apostolstwo drugiego z apostołów – Pawła, potrzebuje wydarzenia, które by Szawłów nawróciło i przemieniło w Pawłów. Gorączkowo Kościół tego potrzebuje i może podświadomie oczekuje. Bez tej przemiany wszelkie mówienie o jakiejś „nowej ewangelizacji” w tym starym świecie brzmi nawet trochę humorystycznie, chociaż stało się wyświechtanym sloganem w ustach wielu. Przecież Pan Jezus powiedział, że nie można nowej łaty przyszywać do starego ubrania, gdyż zrobi się jeszcze większe przedarcie. Tak więc „nowa ewangelizacja” pasuje do odnowionego świata i Kościoła.
Aby ta odnowa mogła się dokonać, musi stać się w życiu członków Kościoła to, co stało się w życiu Szawła. Ten wielki przełom miał miejsce wtedy, gdy, jak wiemy, spadł z konia, oślepł i usłyszał głos: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” „Kto jesteś, Panie?” „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz”. I prawdopodobnie wtedy duchem został porwany Szaweł do nieba. Gdyby to nie nastąpiło, nie nauczyłby się drogi Chrystusowej, Ewangelii, nie byłaby mu ona dana. Przecież w jednym momencie posiadł ją w sposób o wiele pełniejszy, niż pozostali Apostołowie przez trzy lata, i to nawet przez zstąpienie Ducha Świętego w Wieczerniku, gdzie przecież Szawła nie było. To można nazwać OŚWIECENIEM, które doprowadziło do jego nawrócenia i wyrwało z jego serca pytanie: „Co mam czynić, Panie?” Od razu ten człowiek rzuca się do czynu, skoro poznał, czego Bóg od niego oczekuje. I to jest właśnie Boża pedagogia: jeżeli Pan Bóg chce z kogoś uczynić apostoła, musi go porwać, pociągnąć, oświecić. Tak Matka Boża zrobiła z małymi dziećmi w Fatimie: pokazała im piekło. A więc zarówno jedno, jak i drugie: pokazanie komuś czy to nieba, czy to piekła, może uczynić z niego prawdziwego postoła.
Oczekujemy właśnie wydarzenia, zwanego Paruzją – powtórnego przyjścia Chrystusa, z mocą wielką, na obłokach, w chwale, w otoczeniu aniołów. Przed Nim padną na twarz wszyscy ludzie – także ci, którzy do tej pory w Niego nie wierzyli i nigdy z Jego nauką się nie zetknęli. Poznają miejsce, na które sobie zasłużyli, gdyby w tym momencie umarli. A więc doświadczą piekła, czyśćca, albo (nieliczni) nieba. I tak się zacznie to wielkie oczyszczanie i odnawianie Kościoła i świata. I wtedy i wielcy, i mali będą wołać: „Co mam czynić, Panie?! Co mam czynić, aby się Tobie podobać?” I wtedy także ci ze złotymi łańcuchami i krzyżami na piersiach staną się bardzo mali we własnych oczach i usłyszą: „Dlaczego Mnie prześladujesz!?” I będą pokornie pytać: „Panie, ja Ciebie prześladuję? Ja myślałem, że ja Tobie tak wspaniale służę… Przecież tylu mnie oklaskiwało, ciągle składali mi życzenia, chwalili mnie. Zdawało mi się, że już jestem prawie święty, a Ty pytasz: dlaczego ja Ciebie prześladuję…?
Takie właśnie będzie to WIELKIE ŚWIATŁO, w którym zanurzą się i zostaną oświeceni wszyscy mieszkańcy ziemi. I gdy już spojrzą na ten drugi brzeg, który wszyscy musimy osiągnąć, przechodząc nad przepaścią życia ziemskiego (dla niektórych jest to prawdziwa przepaść do przebycia), staną się z Szawłów tymi Pawłami nawróconymi. I tak oderwą swoje serca od ziemi, czy, jak Paweł, zapragną poszybować w stronę nieba i pociągnąć za sobą wielu, że przez to staną się apostołami czasów ostatecznych. Matka Boża zapowiedziała Melanii (dziewczynce, która widziała Ją jako płaczącą wLa Salette), że na końcu czasów będzie taki potężny zakon apostołów czasów ostatecznych. Będą członkami jego zarówno mężczyźni, jak i kobiety, i będą szli i nieśli światu Ewangelię.
Moglibyśmy się dziwić: po co, jeżeli wszyscy przejdą to Oświecenie w jednej chwili? A poza tym – czy nie łatwiej by było zwołać ich do telewizorów czy do jakichś kin, dać im książki i powiedzieć: uczcie się Chrystusa, poznawajcie Ewangelię? Nie, to nie będzie takie to łatwe, ponieważ po tej Paruzji czyli ukazaniu się Chrystusa zatrzęsie się ziemia i ludzie będą musieli przejść wielką karę, gorszą od potopu. Tym razem nie będzie to potop wody, ale ognia, jak czytamy. A kiedy już ten potop przejdzie przez ziemię, to nie będzie sieci – ani internetu, ani telewizji. Znad ziemi znikną wszystkie satelity z antenami skierowanymi ku ziemi. Będzie cisza, wielka cisza w powietrzu. Nie będzie lotnisk, popękane szosy, żadnego samochodu nie będzie słychać. W tej wielkiej ciszy uklękną ludzie przed Bogiem i zaczną życie od nowa, z początku bardzo prymitywne. Wtedy rozlegną się wołania po całej ziemi: „Ochrzcij­cie mnie, bo ja teraz wierzę w Chrystusa!” I nie będzie żaden biskup mówił: „No to rozpoczynaj katechumenat. Przez rok, może przez dwa, może przez trzy będę cię uczył do chrztu”. NIE! To będzie wołanie: „Ochrzcijcie mnie już, w tej chwili! Żałuję za wszystko, co uczyniłem! Wierzę w Trójjedynego Boga!” I uczniowie Chrystusa będą mieli to właśnie zadanie do wypełnienia, po całej ziemi. Poszerzone nauczanie przyjdzie później. A gdy oświeceni przez Boga ludzie inaczej spojrzą na życie i na śmierć, ziemia, przemieniona i oczyszczona, stanie się mieszkaniem przyjaciół Boga, bardzo szczęśliwym miejscem życia. Zewsząd rozlegać się będą okrzyki: „ALLELUJA! Chwalmy Boga! Wspaniały jest Bóg, Pan nasz, który nam to wszystko podarował”.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Homilia, Pomoc duchowa i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

6 odpowiedzi na „Homilia ks. Adama Skwarczyńskiego w dniu 29.06.2012, – w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła.

  1. joaneczka pisze:

    Czytajac wszelkie wypowiedzi, listy ks.Adama nie sposob sie oprzec dzialaniu wyobrazni. Ja juz wybiegam myslami jak to bedzie, juz projektuje sobie obraz. Chcialoby sie powiedziec znow z cala moca i sila – JEZU PRZYJDZ I ODNOW TA ZIEMIE – MARANA THA!!!!!!

    TYLKO JEZUS JEST PANEM!!!

  2. Lolek pisze:

    Jak to jest z tym powtórnym przyjściem Pana Jezusa, czy to już jet ten czas, który podaje Pismo Święte ? czy jest to odległa sprawa w którą nie warto teraz się zagłębiać ? a właściwie zająć się uświęcaniem swego życia i pomagać innym w zbawieniu swej duszy? Czy nieustannie modlić się śpiewając, Maranatha przyjdź Panie Jezu….

  3. brygadzista pisze:

    Lolek@ Czas jest zawsze! Nie znając dnia, zawsze powinniśmy być gotowi na przyjście Pana, który przyjdzie jak złodziej…..taka jest nasza wiara

  4. Ewelina pisze:

    Podpisuję się pod Brygadzistą – to nie jest żadna odległa sprawa, bo nie wiedząc kiedy nasz Pan powoła nas do siebie, musimy być w każdej chwili gotowi na spotkanie z Nim.
    Powtarzam za moją Mamą : „żyj tak, jakby każdy dzień był twoim ostatnim, a ty w każdej chwili gotowa na spotkanie z Panem”
    Więc nie znając planów Pana Jezusa co do każdego z nas – nie wiemy czy dożyjemy powtórnego przyjścia, ale wiemy, że staniemy przed Jego Najświętszym Obliczem.
    Codziennie prosimy „przyjdź Królestwo Twoje”, a Bóg wysłuchuje modlitw swoich dzieci
    Jezu ufam Tobie

  5. joaneczka pisze:

    Nie kazdy doczeka przyjscia Pana ale kazdy doczeka swojej smierci a kazda smierc jest taka apokalipsa. Trzeba zawsze byc gotowym i zyc chwila obecna. Mamy nawracac sie z milosci do Jezusa tak jakby nic nie mialo sie zdarzyc. Niebo jest naszym celem. Maryja kiedys powiedziala, ze prawdziwe nawrocenie nie zalezy od dat, terminow. Oczywiscie, oczekujemy przyjscia Pana ale niezaleznie od tego trzeba pamietac, ze On jest TU I TERAZ I MOWI DO NAS W BIBLII I W SERCU;-), ON JEST NASZYM OBLUBIENCEM, NAJDROZSZYM PRZYJACIELEM W CODZIENNOSCI:-)

    TYLKO JEZUS JEST PANEM!

    • Terra pisze:

      Amen, Joaneczko 🙂 Ale jednak tęsknota stworzenia za Stworzycielem jest tak ogromna, że serce wyrywa się z piersi wołaniem MARANA THA! I pali wewnętrzny ogień niecierpliwości w oczekiwaniu na odnowę świata by Bóg odebrał Swą chwałę od wszelkiego ducha, a także od przemienionej przyrody. Niech się wypełni Boża Wola do końca w każdym z nas, a jeśli podoba się Panu spalać nas w tęsknocie za Jego powrotem i nie dać nam tego doczekać – niech będzie uwielbiony w Swoich decyzjach Pan wszelkiego stworzenia, Jezus Chrystus.

Dodaj komentarz