ks. Prof. Waldemar Chrostowski: O dialogu katolika z Żydami

To samo w wersji tekstowej
Aż do lat 90-tych antysemitą był ten, kto nie lubił Żydów. Od początku lat 90-tych antysemitami mogą być również ci, których Żydzi nie lubią.

Ta refleksja, której mamy się oddać przez najbliższe pół godziny nie będzie miała już charakteru takiego wybitnie duchowego, lecz na prośbę co najmniej kilkunastu osób przedstawianą wczoraj, dzisiaj chciałbym się z księżmi kapelanami, również z księdzem biskupem – na pierwszym miejscu – podzielić refleksją nt. problematyki, w którą jestem od wielu lat włączony – prawie od 20 lat – mianowicie dialogu katolicko-żydowskiego.
Ponieważ część księży prosiła, żeby powiedzieć coś na ten temat – to pół godziny to bardzo mało czasu, na ten temat można by przeprowadzić semestralne nauczanie, ale spróbujmy sobie parę rzeczy najbardziej podstawowych powiedzieć, a zwłaszcza takich, które przeczytać raczej jest trudno i znaleźć raczej w źródłach pisanych nie sposób, więc takich bardzo podstawowych.
Otóż jeśli mówimy dialog Kościoła z Żydami i judaizmem to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: kto jest Żydem. To jest bardzo ważne pytanie. Kto jest Żydem? Bo kto jest w Kościele, to my wiemy, co to znaczy „być wierzącym”, to my wiemy, co to znaczy „być katolikiem”, to my wiemy – natomiast kto jest Żydem?
Są, proszę księży, dwa wyznaczniki żydowskości. Jeden – to Żydem jest ten, kto jest urodzony z matki Żydówki. Proszę zauważyć zatem, że żydowskość idzie po linii matki, nie po linii ojca. Dlaczego? Talmud odpowiada bardzo prosto: kto jest matką dla człowieka, to zawsze wiadomo, natomiast kto jest jego ojcem – to może mieć kłopoty z tym nawet jego własna matka. W związku z tym żydowskość idzie po tej linii, która jest pewna. Po linii krwi. Zatem proszę zwrócić uwagę na pierwszą sprawę, że jeśli ktoś ma ojca Żyda, natomiast matka nie jest Żydówką, to w świetle żydowskiego prawa, w ocenie rabinów, w uznaniu rabinów taki człowiek nie jest Żydem. Kazus – nasz prezydent. Otóż my mówimy, że generalnie opinia panuje, że jest Żydem – on ma ojca Żyda – natomiast w świetle prawa żydowskiego Żydem w ża-den sposób nie jest, ponieważ żydowskość idzie po matce. Oczywiście bliżej jest mu do żydostwa, niż komu innemu, ale tak na niego patrzą, powiedzmy sobie, ci, którzy mieniliby się jego współbratymcami.
Żeby abstrahować od tego jednego przykładu – proszę zwrócić uwagę, że jeżeli Polka wychodzi za mąż za Żyda, jej dzieci nie będą żydowskimi. Przypominam sobie z Jerozolimy sprzed ponad 20 lat taki przypadek jak to po 68 roku wyemigrowali do Izraela – wyemigrowała rodzina, on profesor Uniwersytetu Warszawskiego, ona pracownica tego uniwersytetu, on Żyd, ona Polka – tam urodził im się syn, w między-czasie ojciec, mąż jej zachorował na raka i zmarł, ona pracowała w szpitalu, a ten syn spotkał się tam z całkowitym odrzuceniem i jako dziecko napisał tam taki wiersz:
Mam dwie ojczyzny
i obie nie moje
jedna bom był Żydem
druga bom jest gojem.
To jest problem wielu małżeństw mieszanych polsko-żydowskich, tak zwanych. Drugi wyznacznik żydowskości, który trzeba mieć na uwadze to jest to, że Żydem jest ten, kto jest wyznawcą judaizmu. Zatem o ile po pierwszej linii – tej linii krwi – nie można stać się Żydem, bo matki sobie nie dobieramy, o tyle po drugiej linii – mianowicie po linii religii – można przybliżyć się do żydostwa, przyjść judaizm – i takie przypadki się zdarzają. W Polsce corocznie kilkudziesięciu chrześcijan katolików przechodzi na judaizm; aczkolwiek Żydzi zarzucają na prozelityzm, to oni sami uprawiają prozelityzm w naszych środowiskach. Ale taki człowiek, który przechodzi na judaizm, nie jest uznawany za Żyda – jest uznawany za prozelitę. Dopiero jego dzieci będą Żydami, on natomiast nie – to jest cena, jaką on płaci za wejście do tej nowej społeczności.
Tu dochodzimy do pytania – no dobrze – a jeżeli ktoś urodził się z matki Żydówki, ale urodził się w kraju muzułmańskim, w jakimś tam Maroku, Tunezji lub gdziekolwiek i jest wyznawca islamu – to proszę mi podpowiedzieć: zdaniem rabinów jest on Żydem, czy nie? …. Urodził się z matki Żydówki, wyznaje islam, jest Żydem? Rabin powie – jest kalekim, pokracznym, krzywym, garbatym, potrzebującym uleczenia – ale Żydem.
Posuńmy się dalej. Jeżeli ktoś urodził się w takim rozległym państwie jak Związek Radziecki – tam te przykłady szły w miliony – i urodził się z matki Żydówki, ale jest ateistą, komunistą-ateistą, jest Żydem, czy nie? Co powie rabin? Rabin powie – że to jest kaleki, pokraczny, garbaty, wymagający uleczenia, ale Żyd.
Drugi wyznacznik żydowskości, który trzeba mieć na uwadze to jest to, że Żydem jest ten, kto jest wyznawcą judaizmu. Zatem o ile po pierwszej linii – tej linii krwi – nie można stać się Żydem, bo matki sobie nie dobieramy, o tyle po drugiej linii – mianowicie po linii religii – można przybliżyć się do żydostwa, przyjść judaizm – i takie przypadki się zdarzają. W Polsce corocznie kilkudziesięciu chrześcijan katolików przechodzi na judaizm; aczkolwiek Żydzi zarzucają na prozelityzm, to oni sami uprawiają prozelityzm w naszych środowiskach. Ale taki człowiek, który przechodzi na judaizm, nie jest uznawany za Żyda – jest uznawany za prozelitę. Dopiero jego dzieci będą Żydami, on natomiast nie – to jest cena, jaką on płaci za wejście do tej nowej społeczności.
Idźmy dalej. A jeśli ktoś urodził się z matki Żydówki, a stał się chrześcijaninem – katolikiem, czy chrześcijaninem innego wyznania – kazus: kardynał Paryża, kard. Lustiger – jest Żydem, czy nie? Co powie rabin? Rabin powie – nie jest, nie jest Żydem.
Proszę zwrócić zatem uwagę – bo to jest bardzo ważne dla zrozumienia dialogu, że z żydowskiego punk-tu widzenia lepiej jest być ateistą, niż być chrześcijaninem. Proszę zapamiętać: to jest bardzo ważna przesłanka – lepiej być muzułmaninem, ateistą, kimkolwiek, wolnomyślicielem, nie wiadomo kim, niż chrześcijaninem. Zatem – proszę zauważyć – w żydowskim samookreślaniu się, w żydowskim postrzeganiu siebie, jest zawarty bardzo silny
element antychrześcijański. Tego musimy być świadomi, tego księża specjalnie nie przeczytają, bo o tym się głośno nie mówi.
Oni nam bez przerwy zarzucają potencjał antyżydowski, czy antyjudaistyczny – natomiast w żadnym wypadku nie chcą się przyznać do tego, co w ich samookreślaniu się ma charakter zdecydowanie anty-chrześcijański. Proszę zatem zwrócić uwagę, że to już określa cały ten dialog, czy całe te wzajemne stosunki, ponieważ pokazuje nam, że potencjał wrogości, potencjał niechęci, potencjał uprzedzeń istnieje z całą pewnością po obydwu stronach.
Dlaczego Kościół wszedł w dialog z Żydami i judaizmem i dlaczego ten dialog – w moim odczuciu – pono-si ogromną porażkę? Żeby na to odpowiedzieć, zastanówmy się, co to znaczy judaizm? Co to znaczy religia żydowska?
Tu istnieje kolejne nieporozumienie. Otóż w ciągu ostatnich 15 lat, tzn. po 13 kwietnia 1986 roku ogrom-na karierę zrobiło powiedzenie, że Żydzi są „starszymi braćmi chrześcijan”. Jest to nieporozumienie. Ktoś powie: ale Jan Paweł II tak powiedział – wszyscy powołują się na JPII. Na szczęście JPII tak nie powiedział. JPII w synagodze w Rzymie powiedział tak, zwracając się do rabinów: „Jesteście naszymi braćmi umiłowanymi”, a więc dał poznać nasze odczucia, naszą wrażliwość, nasze emocje, to, że w gruncie rzeczy Żydzi, czy wyznawcy judaizmu, nie są postawieni poza nawiasem chrześcijańskiego przykazania miłości Boga i bliźniego. Miłujemy Żydów tak, jak miłujemy wszystkie inne narody i miłujemy każdego Żyda tak, jak miłujemy każdego innego człowieka. A dalej Ojciec Święty powiedział tak: „… i – można powiedzieć – naszymi starszymi braćmi”. Już księża wiedzą po egzegezie Pisma Świętego, że liczy się każde słowo, a nawet – jak mówią rabini – puste przestrzenie pomiędzy literami, i tutaj liczą się te puste przestrzenie między literami oraz słowa „można powiedzieć”. Otóż mamy tutaj do czynienia z pewnym myśleniem analogicznym. Skąd wzięła się ta formuła? Tę formułę JPII zapożyczył – to nie jest formuła teologiczna ściśle – od Adama Mickiewicza, który to A. Mickiewicz pod koniec lat 40-tych XIX wieku w swoich odezwach o charakterze, o profilu wyraźnie politycznym i patriotycznym, mówił o Izraelu – naszym starszym bracie. Nie była to formuła teologiczna w znaczeniu takim – powiedzmy sobie – jak używa to teologia katolicka i Ojciec Święty użył jej też ze słowami „można powiedzieć”.
Dlaczego więc z ostrożnością trzeba nazywać Żydów naszymi „starszymi braćmi? Dlatego, proszę księ-ży – Żydów w znaczeniu wyznawców judaizmu – dlatego, ponieważ są oni wyznawcami judaizmu rabinicznego. Ten judaizm rabiniczny, który wyznają, ukształtował się po 70. roku po Chrystusie w opozycji do chrześcijaństwa. Otóż chrześcijaństwo nie wyłoniło się z judaizmu rabinicznego. Chrześcijaństwo stanowi przedłużenie, wyrosło, karmiło się judaizmem biblijnym. Jezus Chrystus nie przynależał do juda-izmu rabinicznego, bo tego jeszcze nie było, aczkolwiek w jego czasach byli rabini i aczkolwiek Jezusa nazywano czasami Rabbi. To jednak nie był ten judaizm, który ukształtował się po upadku Jerozolimy. Judaizm biblijny był diametralnie odmienny od tego, z jakim mamy do czynienia po roku 70-tym. Odmienny dlatego, że to był misyjny, nastawiony pozytywnie wobec świata greckiego, mający obok Biblii hebrajskiej również Biblię grecką, czyli Septuagintę, wielopostaciowy, gdzie rozmaite warstwy, rozmaite okręgi, nurty – istniały obok siebie – a wiec faryzeusze, sadyceusze, esseńczycy, zeloci, chrześcijanie; ten judaizm był wielopostaciowy.
Natomiast po roku 70-tym – kiedy wyłoniło się chrześcijaństwo, kiedy chrześcijaństwo okrzepło, rabini wywalili wszystkie inne nurty życia żydowskiego i przeorientowali, przebudowali swoją wiarę tylko na gruncie faryzejskim, tylko na gruncie rabinicznym. Na tym gruncie wyłoniła się – około roku 220 po Chry-stusie – Miszna, następnie tzw. Kosewka, a ponieważ są dwie Kosewki napisane w Palestynie i Babilonii, to obie te Kosewki i Miszna – ogromne dzieła – składają się na Talmud palestyński i babiloński. Normatywny dla życia żydowskiego jest Talmud babiloński. W związku z tym judaizm rabiniczny bywa nazywany również judaizmem talmudycznym.
W tym judaizmie talmudycznym jest mnóstwo elementów antychrześcijańskich. Natomiast największym, najgorszym paszkwilem – który znany był bardzo długo w tradycji ustnej, a pod koniec 1-szego tysiąclecia został spisany, paszkwilem antychrześcijańskim – jest żydowskie dzieło zatytułowane „Toledo Jeszu czyli historia Jezusa”. Historia „Jeszu” dokładnie. To jest takie przekręcone słowo, tak jak dzieci przedrzeźniają jedno drugie – tak tutaj imię Jezusa jest przedrzeźniane. Jest to paszkwil na Ewangelię, ze szczególnym upodobaniem skierowany przeciw Ewangelii Św. Mateusza, która, jak wiemy, wśród czterech kanonicznych Ewangelii jest najbardziej żydowska.
Proszę księży, myślenie żydowskie – mówię to z pełną odpowiedzialnością – mentalność żydowska, wychowanie żydowskie jest mocno zakorzenione w tych właśnie antychrześcijańskich i anty-Jezusowych nurtach, które rzadko były spisywane, aczkolwiek były – natomiast tkwią w podświadomości i w żydowskich rodzinach. Przykłady można mnożyć.
Otóż jest taka książka „Córka przymierza” napisana przez Żydówkę, która stała się chrześcijanką. Wspomina ona swoje dzieciństwo – nazywa się Michel Vinet, Angielka, Żydówka angielska. Kiedy pierwszy raz usłyszała o Jezusie, zapytała swojego nauczyciela żydowskiego, co on myśli o Jezusie, żeby jej powiedział. Odpowiedź nauczyciela była taka: „Nigdy, przenigdy nie wypowiadaj przy mnie tego imienia”. Otóż pierwsza postawa Żydów rabinicznych, talmudycznych – czyli tych Żydów z jakimi mamy do czynienia – to jest absolutne milczenie o Jezusie. Nie wolno w żydowskich rodzinach mówić o Jezusie. Nie wolno Żydom podejmować teologicznej rozmowy, religijnej rozmowy o Jezusie z chrześcijanami. Jeżeli jacyś podejmują, to tylko i wyłącznie jako inicjatywa prywatna, natomiast nie jako przedsięwzięcie, w którym mieli by reprezentować religię żydowską, jako taką. Obok milczenia istnieją całe te pokłady wrogości. Gdzie są one widoczne? Zwłaszcza w żydowskich powieściach, takich np. jak pisane przez Jerzego Kosińskiego. W „Malowanym ptaku” mamy mnóstwo reminiscencji folkloru żydowskiego, który jest specyficzny – antykatolicki, zwłaszcza przeciw katolickim księżom. Dalej, w powieściach Izaaka Baszewicza Singera. Proszę popatrzeć, jaki jest tam wizerunek księdza. Tam ksiądz to jest zawsze przygłup, pijak, z krostami – a więc niekoszerny itd. itp. I to znajdujemy również, ten sposób myślenia, choćby w tych ostatnich doniesieniach nt. Jedwabnego, gdzie w książce Grossa – ona rozpoczyna się od takiego epizodu, niby powołującego się na pamiętnik Wasersztajna, to osobna historia, nie ma co w nią wchodzić – i tam jest też wizerunek polskich katolików, polskich chrześcijan przejęty żywcem z żydowskiego folkloru. Kiedy wielokrotnie napisałem w trakcie tej konfrontacji, że to jest zmyślenie, że to jest bzdura, że nic takiego się nie wydarzyło, te teksty były przedrukowywane w „Życiu” i gdzie indziej. Proszę zauważyć, że nikt z Żydów się do tego nie odniósł, nikt tego tematu nie podjął, aczkolwiek wyraźnie kwestionowałem wiarygodność tego rodzaju rzeczy, mówiąc, że są one nie przejęte ze zdarzeń, a tylko przejęte z pewne-go stylu myślenia o chrześcijanach i o katolikach.
Dialog zatem jest straszliwie trudny, ponieważ – zwróćmy uwagę – jest to dialog z judaizmem rabinicznym, który ukształtował się w opozycji do chrześcijaństwa. Zatem – i to jest pewien paradoks – oni są młodsi od nas, bo ci Żydzi, na gruncie których wyrosło chrześcijaństwo, to był – jak powiedziałem – judaizm biblijny. Przecież Piotr był Żydem, Paweł był Żydem, Jakub był Żydem – wszyscy apostołowie, być może z wyjątkiem jednego, byli Żydami.
Dlaczego, mimo tak trudnej sytuacji, Kościół nawiązał dialog z Żydami? O tym przesądziły trzy okoliczności. Jedna – to sprawa wymordowania Żydów w Europie i w związku z tym, aczkolwiek cyfry się wahają, Żydzi usankcjonowali cyfrę 6 milionów i dzisiaj nie ma żadnej dyskusji nad tą cyfrą. Każdy, kto zakwestionuje 6 milionów, jest rewizjonista. Jeżeli księża pojada do Jerozolimy, to przy Ścianie Płaczu na dziedzińcu jest 6 świeczników – 6 lamp – i te 6 lamp oznacza 6 milionów. Jakakolwiek dyskusja na ten temat jest natychmiast ucinana i niczego się nie zmieni. Podobnie jak niczego nie zmieniła ekshumacja w Jedwabnem. Podano 1600 – i jest to cyfra święta i koniec. Żadna ekshumacja tu nic nie pomoże. Dlaczego? Bo spotykają się dwa sposoby myślenia. My próbujemy w tym myśleniu o wojnie odtworzyć to, co się wydarzyło. Próbujemy odtworzyć: kto, gdzie, kiedy, ile osób, dlaczego itd. My myślimy na sposób historyczny, chcemy odtworzyć fakty. Proszę księży – dla Żydów fakty nie maja żadnego znaczenia. Proszę to zapamiętać – mówię to z długiego doświadczenia. Żydów nie interesuje historia jako taka, nie mają pojęcia historii obiektywnej. Co ich interesuje? Żydów interesuje hangada o przeszłości, opowiadanie o przeszłości, a to jest zupełnie co innego. Nie liczy się to, co się wydarzyło, ważne jest to, jak się to opowiada, zatem – upraszczając nieco – nie zadaje się pytania, co jest prawdziwe: zadaje się pytanie, co jest prawdziwe dla Żyda; nie mówi się, co jest dobre: mówi się, co jest dobre dla Żydów; nie mówi się, co się wydarzyło: mówi się, co się wydarzyło, żeby to dobre było dla Żydów.
Otóż to jest mentalność, sposób myślenia ukształtowany przez tysiące lat. Spotykają się ze sobą dwie mentalności. My w tym wydarzeniu o zagładzie Żydów chcemy ustalać fakty. Natomiast Żydzi wyciągają z niego znaczenie, sens, który mógłby być dla nich pożyteczny. Jeżeli fakty temu przeczą, to tym gorzej dla faktów.
W związku z tym dyskusja z nimi na temat faktów mija się w ogóle z celem i typowy przykład tego mogą znaleźć księża w licznych publikacjach „Gazety Wyborczej”. Jest to gazeta – mówię to z pełną odpowiedzialnością – w specyficznym i pełnym tego słowa znaczeniu żydowska. Od redagowania, od – powiedzmy sobie – sposobu podawania informacji, od sposobu układania informacji itd. doskonale odzwierciedla mentalność żydowską.
Posuńmy się dalej. Kiedy wchodziliśmy w ten dialog, a w Kościele Katolickim w Polsce następowało to w połowie 80-tych lat, sądziliśmy, że wobec tej zagłady Żydów można wykazać wrażliwość. Upłynęło co prawda 40 lat od Drugiej Wojny. Pokolenie, które było świadkiem zagłady już powoli odchodziło, ale wydawało się, że Kościół powinien powiedzieć: współcierpimy z Wami, rozumiemy Was. Czyli myśmy pojmowali ten dialog w kategoriach etycznych, moralnych i duchowych. Bardzo szybko żeśmy zobaczyli, że te kategorie zupełnie nie interesują rozmówców. Oni mówili o tych samych rzeczach, ale w kategoriach politycznych, społecznych i ekonomicznych.
Kiedy więc my mówiliśmy, że współczujemy, to odpowiedź była: „a ile można by z tego zyskać?”. Ona nie była wręcz tak podawana, ale do tego się sprowadzała.
Niemcy w latach 50-tych i 60-tych zapłacili Izraelowi ponad 100 mld marek, dzięki czemu to państwo okrzepło, a kiedy źródło niemieckie wyschło, wtedy zaczęto szukać możliwości gdzie indziej. Oczywiście Izrael jest cały czas utrzymywany przez Stany Zjednoczone. Roczna subwencja bezzwrotna Ameryki na rzecz Izraela wynosi w/g źródeł oficjalnych 10 mld dolarów, a ponadto każdy Żyd mieszkający na terenie Ameryki jest opodatkowany na rzecz Izraela. Więc Izrael może się rozwijać. Myśmy wielu z tych rzeczy przedtem po prostu nie wiedzieli. Obracaliśmy się w kategoriach moralnych, a te kategorie moralne były przekładane na kategorie finansowe. Kiedy więc zaczęliśmy mówić o współczuciu, to współczucie również w Polsce zaczęto przekładać na żądania finansowe obliczone na około 65 mld dolarów. Zaczęto dawać do zrozumienia, że któregoś dnia ci, co współczują Żydom, muszą stać się sojusznikami w wywieraniu presji.
Była też sprawa Oświęcimia. Nie sposób tego choćby pokrótce streszczać. Przypomnę tylko, że Żydzi mocno domagali się przeniesienia Sióstr Karmelitanek. W tej sprawie zostało podpisane zobowiązanie, które w Polsce w ogóle nie było konsultowane – a w momencie, kiedy sygnatariusze tego zobowiązania nie mogli się z niego wywiązać, wówczas całe ostrze skierowano przeciw Janowi Pawłowi II, grożąc bojkotem papieskich pielgrzymek – i w tamtych warunkach Komisja Episkopatu Polski musiała niejako wspomóc Ojca Świętego, a każdym razie zaoszczędzić ewentualnego wstydu. Karmelitanki zostały przeniesione. To był tylko początek.
Potem pojawiła się sprawa Krzyża na Żwirowisku. Gdyby krzyż został przeniesiony, to pojawiła by się sprawa usunięcia wszystkich krzyży na terenie Oświęcimia tak, żeby nie było ich widać z obozu Birkenau – a potem kolejne zadania. Dzięki Bogu, na pewnym etapie – przede wszystkim ks. Prymas powiedział – nie. Krzyż jest i będzie. Rozpoczęła się wielka nagonka przeciwko Prymasowi – przeżył ją bardzo, ale jest faktem, że krzyż został. Skoro ten etap nie został przeskoczony, to nie posunięto się dalej. A dlaczego to było takie ważne? Bo w ten sposób chciano dokonać judaizacji Auschwitz jako symbolu zagłady Żydów i całą Drugą Wojnę Światową sprowadzić do wojny przeciwko Żydom, do zagłady Żydów. Niczyja inna martyrologia nie wchodziła by w rachubą. A skoro inni wymordowali Żydów, to ci inni to nie tylko Niemcy, ale również Polacy, Litwini, Łotysze, Ukraińcy, Białorusini i Bóg wie, kto jeszcze – i potem tę odpowiedzialność, narzuconą sztucznie, należało przełożyć na odpowiedzialność ekonomiczna.
Skoro nie zdało to egzaminu w Auschwitz, przerzucono się na Jedwabne. Jedwabne było przygotowywane od 3 lat. Starannie i precyzyjnie. Kiedy mówiliśmy o tym wcześniej, to specjalnie nie chciano nas słuchać. Ks. Prymas dostawał również – miał bardzo dobre informacje – że Jedwabne się szykuje. To jest starannie przygotowana kampania. Chodziło w niej o to, aby z Polaków uczynić współsprawców holokaustu, obok Niemców, ale nie tylko o odpowiedzialność moralną chodzi, lecz i odpowiedzialność polityczną. W związku z tym ostrzegaliśmy Kancelarię Prezydenta i premiera, że nie wolno doprowadzić do tego, żeby polski rząd miał przepraszać Żydów – ponieważ w języku dyplomatycznym za przeprosinami idą pieniądze. Proszę sobie przypomnieć kazus tego samolotu amerykańskiego zestrzelonego w Chinach. Amerykanie bardzo długo nie chcieli przeprosić, ponieważ doskonale wiedzieli, że jeżeli przeproszą, to muszą potem Chińczykom płacić. Proszę sobie przypomnieć teraz ostatnio kazus Afryki. Tam wydano taką deklarację, że narody białe przepraszają murzynów za to, że ich wyniszczyły. A murzyni natychmiast za tym powiedzieli, że skoro nas przeprosiliście, to nam zapłaćcie teraz, dajcie nam od-szkodowania za niewolnictwo, za to i za tamto itd. i Proszę zauważyć – zaczęto z ludzi dialogu robić sprzymierzeńców kampanii czysto polityczno-ekonomicznej. Byli tacy, którzy na to poszli, np. pracujący w tych kręgach akademickich ks. prof. Michał Czajkowski. Myśmy go prosili, mówili – ks. Prymas również – „nie wolno ci tego robić”. Pozostawało to bez echa i pozostaje nadal. Natomiast byli tacy, co powiedzieli twardo „nie” i spowodowało to określone reakcje, ale nie posunęło rzeczy naprzód. Dla mnie takim krytycznym był rok 1998, do którego to czasu byłem takim współprzewodniczącym Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Drugim współprzewodniczącym był Stanisław Krajewski – Żyd. Chodziło o sprawę Auschwitz i krzyża w Auschwitz. Były na nas naciski, żebyśmy przyczynili się do tego, by krzyż z Auschwitz został przeniesiony. Powiedziałem, że absolutnie to nie wchodzi w rachubę. Krajewski zadzwonił do mnie i powiada: Słuchaj, no to jest dialog, my musimy mówić jednym głosem”. Mówię mu: „W porządku, tylko czy to musi być Twój głos?” Tu nasze drogi się rozeszły – prawda – bo mówienie jednym głosem to mówienie tego, czego oni chcą i trzeba było po prostu twardo powiedzieć „nie”.
Druga okoliczność, na którą warto zwrócić uwagę, ma charakter specyficznie religijny. Mianowicie my podejmujemy dialog chcąc lepiej zrozumieć siebie – ale tu uwaga: wyszło mnóstwo książek typu np. „Jezus – Żyd praktykujący” i na okładce mężczyzna odwrócony twarzą… pod Ścianą Płaczu, co sugeruje, że tak wygląda Jezus, jakby Jezus był współczesnym Żydem. To jest bzdura. Jezus – po raz trzeci powtarzam – nie przynależał do judaizmu talmudycznego czyli rabinicznego, bo ten jest z gruntu anty-Jezusowy i antychrześcijański.
Otóż jeżeli podejmujemy dialog z judaizmem rabinicznym, to dlatego, że mamy świadomość, że także we współczesnej religii żydowskiej, pomimo wielkiego potencjału antychrześcijańskości, jest jednak pewna wierność i ciągłość z judaizmem biblijnym i że rozmaite formy życia religijnego, żydowskiego prowadzą wyznawców judaizmu do Pana Boga i że jest to dla tych z nich, którzy żyją wedle swojego sumienia – no, skuteczna droga do Pana Boga. My więc podejmujemy dialog z perspektyw, z przesłanek religijnych, teologicznych, chcemy również lepiej zrozumieć siebie i chcemy wyciągnąć rękę – podać rękę tym, którzy tak jak my wyznają Boga Jedynego.
Żydów nie interesuje dialog teologiczny; mało tego, mają – powtarzam to raz drugi – zakaz teologicznych debat z chrześcijanami. Jeżeli nawiązują kontakty, to czynią to z przesłanek politycznych i społecznych, szukając wśród chrześcijan sojuszników do zwalczania antysemityzmu – i tylko tyle i na tym cała sprawa się kończy. Jeżeli któryś chrześcijanin nie chce być sojusznikiem w zwalczaniu antysemityzmu, stawiają go natychmiast poza nawiasem.
A co to jest antysemityzm? Tutaj też nastąpiła pewna zmiana. Aż do lat 90-tych antysemitą był ten, kto nie lubił Żydów. Od początku lat 90-tych antysemitami mogą być również ci, których Żydzi nie lubią i tu się zaczyna problem – dlatego, że antysemita to może być nominacja, można zostać antysemitą z nominacji – prawda? Jeżeli ktoś jest niewygodny, przylepia mu się etykietę. Taka etykieta w Ameryce czy Kanadzie oznacza publiczną śmierć. Naukowiec obrzucony tym, dziennikarz obrzucony tym, traci posa-dę. Kazus: Norman Davis. Kazus: Finkelsztajn, który sam jest Żydem z urodzenia, ale został okrzyczany antysemitą. Można więc być Żydem i antysemitą – to już jest wyjątkowa dialektyka – więc proszę zwrócić uwagę, że cała ta sprawa się bardzo mocno rozwiewa.
Ostatnia uwaga, która pozwala nam zobaczyć, jak bardzo jest to trudne. Otóż – proszę księży – w tym wszystkim aktualnie jest ogromny impas. Dlaczego ten impas? Dlatego, że znaleźli się ludzie, którzy nazywają rzeczy po imieniu. Ponieważ Żydzi do tej pory wśród katolików szukali takich, którzy powtarzali to, co Żydom się podobało, albo co Żydzi chcieli słuchać. W momencie, kiedy po stronie katolickiej poja-wiły się osoby, które nazywają rzeczy po imieniu, nastąpiła próba zwekslowania ich na bok i ułożenia modelu takiego dialogu, który się Żydom podoba.
Na to można Żydom odpowiedzieć krótko, po żydowsku, czyli tak jak rabin Mendel z Kocka, a rabin Mendel z Kocka powiedział tak: „Jeżeli ja, to jestem ja, bo ty to jesteś ty, to ani ja nie jestem ja, ani ty nie jesteś ty” – czyli jeżeli ja podejmuję jakąś rozmowę po to, aby się tobie przypodobać, to ani ja nie jestem sobą, ani ty nie jesteś sobą. Ale rabin dalej powiedział: „Jeżeli ja to jestem ja, bo ja to jestem ja, a ty to jesteś ty to ty to jesteś ty – to wtedy ja to jestem ja a ty to jesteś ty i możemy ze sobą gadać” – więc wtedy będzie dialog, jeżeli chrześcijanie pozostają sobą, Żydzi – jeśli tak chcą – pozostają sobą i te rzeczy są nazywane otwarcie i bez kompleksów. Jeżeli coś takiego się dzieje, jeśli by się coś takiego odbywało, to wtedy te wzajemne kontakty mają sens. Bez tego przeobrażają się w umizgi, które w moim przekonaniu prowadzą chrześcijańskie strony donikąd, a nawet więcej – one przesadzają o tym, że następuje rozwiązanie chrześcijańskiej tożsamości, a więc osłabianie chrześcijaństwa, czyli rozsadzanie go od środka.
Żydów nie interesuje dialog teologiczny; mało tego, mają – powtarzam to raz drugi – zakaz teologicznych debat z chrześcijanami. Jeżeli nawiązują kontakty, to czynią to z przesłanek politycznych i społecznych, szukając wśród chrześcijan sojuszników do zwalczania antysemityzmu – i tylko tyle i na tym cała sprawa się kończy. Jeżeli któryś chrześcijanin nie chce być sojusznikiem w zwalczaniu antysemityzmu, stawiają go natychmiast poza nawiasem.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Aktualności, Pomoc duchowa i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

50 odpowiedzi na „ks. Prof. Waldemar Chrostowski: O dialogu katolika z Żydami

  1. Tadeusz z Podkarpacia pisze:

    http://sacerdoshyacinthus.wordpress.com/2012/09/22/prosimy-mowcie-nam-o-panu-bogu/

    Prosimy: mówcie nam o Panu Bogu!
    „Diliges Dominum Deum tuum ex toto corde tuo et in tota anima tua et in tota mente tua: hoc est maximum et primum mandatum”

    „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie”

    (Mt 22, 37-38)

    W ostatnich kilkudziesięciu latach tendencje antropocentryczne w wielu środowiskach kościelnych zdeformowały i zateizowały życie ludzi należących do Kościoła. Można odnieść wrażenie jakoby całe życie chrześcijanina miało się obracać wokół relacji człowiek-człowiek, człowiek-świat. Problem aktualny – mniej czy bardziej – we wszystkich sferach życia kościelnego, niestety!

    Problem bezczelnego wykreślania Pana Boga z zakresu spraw ludzkich nie jest problemem nowym. Jednakowoż w ostatnich kilkudziesięciu latach przybrał on na sile. Pytamy więc z troską i niepokojem: Jakie ziarna zostały rzucone na glebę Kościoła, skoro tak się dzisiaj sprawy mają? Jakie moce zostały uruchomione w Kościele, skoro tak się dzisiaj sprawy mają? Kto te ziarna rzucił? Kto te moce uruchomił? Co to są za ludzie? Jakie mają cele?

    A o co chodzi? Tylko tytułem przykładu – kilka zaledwie przejawów odwracania się od Pana Boga, nie tylko w Polsce: zmniejszone zrozumienie obowiązku modlitwy, alergia na punkcie Tradycji, bezczelne ujmowanie czci Panu Jezusowi, rozsiadanie się człowieka w świątyni Pańskiej, zanik postawy klęczącej przed Bogiem, odwracanie się tyłem do Pana Jezusa ukrytego w Tabernaculum, Komunie Święte świętokradzkie, uzurpacja pewnych posług liturgicznych, zarzucanie tendencji schizmatyckich i sekciarskich katolikom wiernym Tradycji, wiernym prawowitej katolickiej doktrynie i liturgii (czy jest się katolikiem, jeśli zdradza się Tradycję?), zanik elementarnego pozdrowienia chrześcijańskiego „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!” (diabeł pozaklejał usta polskim katolikom, nawet tym z najbardziej „pobożnych” grup i wspólnot – milczą, dlaczego?).

    Jak nas poucza historia konstruowania wieży Babel, nie na wiele się zda nawet najbardziej szlachetnie motywowane majstrowanie wokół polepszenia doczesnych spraw ludzkich, jeśli cześć Boga idzie w odstawkę. Co jeszcze musi się zdarzyć, aby współczesny Polak i katolik uniżył się i ugiął pokornie kolana przed Panem Bogiem? Czy słyszymy dzisiaj kazania o konieczności – i o pięknie – uniżenia się człowieka przed Panem Bogiem?

    Pan Bóg napomina: „Si ergo pater ego sum, ubi est honor meus? Et si Dominus ego sum, ubi est timor meus?, dicit Dominus exercituum ad vos, o sacerdotes, qui despicitis nomen meum et dicitis: «In quo despeximus nomen tuum?»” – „Skoro Ja jestem Ojcem, gdzież jest cześć moja, a skoro Ja jestem Panem, gdzież szacunek dla Mnie? To mówi Pan Zastępów do was, o kapłani: Lekceważycie imię moje, a jednak pytacie: Czym to okazaliśmy lekceważenie Twemu imieniu?” (Ml 1, 6).

    Tu i ówdzie szuka się odpowiedzi na pytania o drogę Kościoła – co ma być drogą Kościoła? A przecież Pan Jezus już dawno na to pytanie odpowiedział i nam powiedział, i jasno powiedział, że On jest drogą. On sam! „Ego sum via” – „Ja jestem drogą” (J 14, 6)!

    Do chlubnych wyjątków należy klarowność ewangelicznych sformułowań niektórych pasterzy:

    „W chrześcijaństwie nie chodzi na pierwszym miejscu o Kościół lub o człowieka, lecz o Boga. Właściwa orientacja chrześcijańska nie obraca się wokół naszych nadziei, obaw i życzeń, ale wokół Boga, Jego wielkości i mocy. Pierwsze zdanie wiary chrześcijańskiej, zasadnicza orientacja chrześcijańskiego nawrócenia brzmi: jest Bóg” (Kard. J. Ratzinger, Der Gott Jesu Christi, cyt. za: Służyć prawdzie, 13 IX).

    A św. Paweł, wierzący Apostoł, przestrzega: „Si in hac vita tantum in Christo sperantes sumus, miserabiliores sumus omnibus hominibus” – „Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania” (1 Kor 15, 19).

    W czasach pomieszania powszechnego i w smutnym, wykoślawionym, antropocentrycznym kontekście pytamy o najbardziej fundamentalną kwestię Ewangelii: o relację człowieka z Panem Bogiem. Konkretniej: o wiarę, nadzieję i miłość. Te cnoty łączą człowieka z Panem Bogiem.

    Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy nie są chorzy na antropocentryzm.

    Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy mówią nam o Panu Bogu.

    Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy prowadzą nas do uniżenia się przed Panem Bogiem.

    Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy klęczą przed Panem Bogiem.

    Rozglądamy się za kaznodziejami, którzy uczą nas klękać przed Panem Bogiem.

    Człowiek mądry zastanowi się, dlaczego nasz Ojciec Święty Benedykt XVI w roku kapłańskim dał katolickiemu duchowieństwu przed oczy wzór przedsoborowego Kapłana, który nie poszedł z duchem czasu. Poszedł z Duchem Świętym! Był w pełni kapłanem. Klęczał przed Panem Bogiem na dwa kolana. Codziennie klęczał. Długo klęczał.

    Św. Jan Maria Vianney, wierzący proboszcz z Ars, mówił: „Przyjdzie dzień, gdy ludzie będą tak zmęczeni ludźmi, że wystarczy im powiedzieć o Bogu, żeby zobaczyć u nich łzy”.

    Jacy mądrzy są Święci! Mówią nam o Panu Bogu – słowem i życiem. Codzienne czytanie ich życiorysów i ich pism to lektura pożywna. Pouczająca. Teologiczna. Teocentryczna! Pewna i niezbędna.

    I jeszcze jedno: w życiu Świętych jasno widać, że nawet w czasach pomieszania powszechnego możliwa jest realizacja Ewangelii. Właśnie w czasach pomieszania powszechnego z większą ostrością nam się ukazuje, jak wiele mamy do zrobienia i jak wiele zrobić możemy w służbie Bogu i Kościołowi. Perspektywy realizacji dobra i perspektywy wierności są szeroko i nagląco otwarte!

    A wszystko zaczyna się od uniżenia się przed Panem Bogiem. Codziennie.

    Wszystko zaczyna się od kolan pokornie zgiętych przed Panem Bogiem. Codziennie.

    Mądry rozważy. Wprowadzi w czyn. Codziennie.

    • rabarbar pisze:

      Ja nie mam zamiaru komentować wypowiedzi Księdza Chrostowskiego.
      Ale jak wiemy z Potopu uratowało się tylko 7 osób – cała rodzina Noego.
      To znaczy, ze my wszyscy jesteśmy potomkami Noego.
      Czyli wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną .
      Druga sprawa , Pan Bóg powiedzial że : Abraham będzie Ojcem
      wielu narodów.
      Więc wydaje mi się, ża Nasz Swięty Jan Paweł II miał racje,
      mówiąc, że są to nasi „starsi bracia w wierze.”
      Dlaczego w wierze, bo wierzymy w tego samego Boga i w Jego
      10 Przykazań, które były dane Mojżeszowi.
      Pan Jezus powiedzial, że nie przyszedł po to, żeby obalić
      Stare Przymierze ( Boże Słowo trwa na wieki) , ale żeby
      je wypelnić.
      Owszem , z biegiem czasu zawsze dochodzi do podzialów w każdej
      wierze, w naszej chrześcijańskiej też – przykladem jest np. Reformacja.
      Ale ponieważ człowiek jest istotą błędną , stad wynikaja podzialy.
      Niemniej – każdy kto się urodził w jakiejś wierze – będzie zawsze bronił
      swojej wiary – czy będzie to katolik,muzułmanin lub żyd.
      I to jest normalne.
      Dlatego – dialog musi się sprowadzać raczej do wyszukiwania tego,
      co łączy pewne grupy wyznawców a nie koncentrować się na tym
      ich co dzieli.
      My nie mamy żadnej mocy nawracania – bo nawrócenie jest to
      proces pomiędzy człowiekiem , a Bogiem wyłącznie.
      Zresztą – o Ekumeniżmie wiele jest powiedziane w ” Prawdziwym Zyciu
      w Bogu „- Vassuli Ryden – bardzo wyraznie jest tam podkreślone – że
      najpierw Chrześcijanie musza się SAMI zjednoczyć ze SOBA – a dopiero
      potem inni pojdą za nami.
      CZYLI MY JAKO KOSCIOL – musimy dać pierwsi przyklad jedności,
      potem w drodze Bożej Laski – dolączą do nas owce z innego stada.
      Bo będzie im udzielona Laska Prawdy.
      Dlatego, musimy dać sobie na wstrzymanie od niepotrzebnej krytyki
      i nastawić się pozytywnie i po bratersku wobec ludzi innych wyznań.
      To jest jedyna słuszna droga – którą powinniśmy naśladować.

      • Benka pisze:

        @Ewelina
        Masz 1000% racji.
        Ten Pan trochę ściemnia.
        ” z obfitości serca , usta mówią”

        • rabarbar pisze:

          Widzę, że szanowni moi oponenci na blogu Zenobiusza – czują sie większymi expertami niż
          Nasi Ostatni Papieże – którzy bardzo wiele wysilku
          poswiecili i poświęcają Ekumenizmowi.
          Mylicie Ekumenizm z Modernizmem – a to są dwa
          odwrotne pojęcia.
          Celem Ekumenizmu jest zbliżenie do pojednania
          , ktore jest gwarantem pokoju, a dwa umożliwienie do wzajemnego poznania oraz przyjęcia Prawdy.
          Jaki cel ma Zyd w zmienianiu formy liturgi w Naszym Kosciele, skoro On i tak w to nie wierzy.
          Ja nie zauważyłem, żeby Liturgia uległa jakiejś zmianie, może forma prowadzenia Nabożeństw
          jest trochę protestancka u niektorych – ale jak
          powiedziałem to wina Modernistycznych odłamów.
          Swięty Jan Paweł II – popierał Sobór Vat. II – sam bral w Nim udzial , założenia były słuszne ale zostały wypaczone przez niestety pewnych ludzi – którzy poszli za zgubną modernistyczną ideologią.
          Wszyscy kiedys twierdzili, że kochaja Papieża Polaka, a jednak tak wielu bylo Jemu nieposlusznych.
          ILU GO ZDRADZILO – chyba o tym nie czytaliście.
          Zresztą – po waszych wypowiedziach – laicko-lakonicznych – nie sądze, żebyście byłi Nim zachwyceni.
          A On świecił mądrością i do tej pory wybitni ludzie
          na świecie wracaja do Jego cennych myśli.
          I nie wychodzą z podziwu.
          On zostawił wielki Spadek po sobie – warto się
          tym zainteresować a nie szukanem dziury w calym

        • brygadzista pisze:

          W rzeczywistości JPII został mocno skonfrontowany z Vaticanum II. Jan Paweł I miał przecież za mało czasu, by jako Pasterz Kościoła reagować. Jan Paweł II był humanistą, a zatem miał spojrzenie na człowieka, co w jakimś stopniu odpowiadało „duchowi” Vaticanum II. Nie należy krytykować głównych założeń i konstytucji Soborowych – widać jednak przy tym, że eksperyment z odnową liturgiczną mało się powiódł, a wręcz przeciwnie pogorszył sprawę. W moim odczuciu Vat II przewartościował rolę człowieka, który został postrzegany jako centrum dziejów i kosmosu, a przy tym umniejszono rolę Pana Jezusa. I to w rezultacie doprowadziło do fałszywie pojmowanego ekumenizmu:
          Jan Paweł II: Wspólnota wiary między katolikami i innymi chrześcijanami nie jest jednak ani pełna ani doskonała; w pewnych wypadkach istnieją nawet głębokie różnice. Z samej swej natury ekumeniczna współpraca jest więc ograniczona, nie może nigdy oznaczać sprowadzania do wspólnego minimum. Katecheza polega poza tym nie tylko na przekazywaniu nauki, lecz na wprowadzaniu w całość życia chrześcijańskiego, z pełnym udziałem w sakramentach Kościoła. Dlatego tam, gdzie jest już realizowana współpraca ekumeniczna w dziedzinie katechezy, należy czuwać, aby zapewnić katolikom w Kościele odpowiednią formację w zakresie nauki i życia chrześcijańskiego. ” Catechesi Tradendae 33 — jak widać nikt za bardzo nie przejął się nawet tym minimum zalecanym przez papieża

      • brygadzista pisze:

        Drogi Rabarbarze, czy my wierzymy w tego samego Boga, co Żydzi? Nie chodzi tylko o samo imię JHWH, Adonaj w odniesieniu do BOGA OJCA. My wierzymy także w BOGA o imieniu YESHUA, który jest współistotny Ojcu, a także w BOGA Ruach, Który od Syna i Ojca pochodzi. To jest różnica dość znaczna. Sam prof Chrostowski wyjaśnia, dlaczego żydzi nie są naszymi starszymi braćmi w wierze:
        Ks. prof. Chrostowski: Obecni żydzi nie są naszymi starszymi braćmi w wierze
        2010-01-17
        Z ks. prof. Waldemarem Chrostowskim, konsultorem Rady Episkopatu Polski ds. Dialogu Religijnego, rozmawia Irena Świerdzewska
        Jak przyjął Ksiądz Profesor słowa redaktora naczelnego „L’Osservatore Romano” Giovanniego Marii Viana, że nazywanie Żydów naszymi „starszymi braćmi” jest już nieaktualne?
        Z satysfakcją i wielką ulgą, bo to ważny element samoświadomości chrześcijańskiej. Wyrażenie Jana Pawła II „starsi bracia” wypowiedziane w 1986 r. w synagodze rzymskiej, doprecyzowane potem jako „starsi bracia w wierze”, wymagało od początku bardzo ostrożnego stosowania. Problem w tym, że wypaczono przekład tych słów z włoskiego na inne języki, w tym również na polski i wielokrotnie zafałszowywano ich rozumienie. Chociaż wiele razy w ciągu kilkunastu ostatnich lat postulowałem i prosiłem, także w rozmowie z ks. Adamem Bonieckim, ówczesnym redaktorem naczelnym polskiego wydania „L’Osserwatore Romano”, żeby te słowa papieża podawać we właściwym brzmieniu, te nawoływania pozostawały bez odzewu. Dobrze się więc stało, zwłaszcza w kontekście zapowiadanej wizyty Benedykta XVI w tej samej synagodze rzymskiej, w której przemawiał Jan Paweł II, że pojawiło się oficjalne i tak potrzebne doprecyzowanie.
        Skąd wzięło się to wypaczenie?
        W przemówieniu w synagodze rzymskiej Jan Paweł II powiedział: „Religia żydowska nie jest dla naszej religii «zewnętrzna», lecz w pewien sposób «wewnętrzna». Mamy zatem z nią relacje, jakich nie mamy z żadną inną religią. Jesteście naszymi umiłowanymi braćmi i w pewien sposób, można by powiedzieć, naszymi starszymi braćmi”. W przekładach tego przemówienia wyrzucono słowa „w pewien sposób”, na skutek czego formuła stała się bezwarunkowa. I to jest właśnie ów wielki teologiczny błąd, który oznacza poważne zafałszowanie wypowiedzi papieskiej i wypaczenie samych podstaw teologicznych relacji chrześcijańsko-żydowskich.
        Jakie skutki niosło bezwarunkowe określanie Żydów jako naszych „starszych braci”?
        Współczesny judaizm, czyli judaizm rabiniczny bądź talmudyczny, jest traktowany przez większość chrześcijan, co gorsza przez wielu teologów chrześcijańskich, jako religia Starego Testamentu. Sądzą oni, że współczesna religia żydowska jest kontynuacją religii biblijnego Izraela. W związku z tym twierdzą, że stanowi proste przedłużenie wiary i pobożności Starego Testamentu, co sprzyja traktowaniu chrześcijaństwa jako swoistej na nim narośli. Tymczasem, o czym doskonale wiedzą Żydzi, a często nie chcą wiedzieć teologowie chrześcijańscy, współczesny judaizm nie jest zwyczajną kontynuacją religii biblijnego Izraela! Na jej glebie wyrosły dwie religie: ta, która uznała Jezusa za Mesjasza, czyli chrześcijaństwo, oraz ta, która tego nie uczyniła i w dużej mierze ukształtowała się w konfrontacji z chrześcijaństwem, czyli judaizm rabiniczny. Dość paradoksalnie judaizm rabiniczny okrzepł i rozwinął się już po zaistnieniu chrześcijaństwa, a także w opozycji do niego. Ten paradoks historyczny ma ogromne konsekwencje teologiczne. Obie religie polegają na Starym Testamencie i w równym stopniu nie mogą się bez niego obyć! Dziedzictwo biblijnego Izraela to nie tylko dziedzictwo żydowskie, lecz w najpełniejszym tego słowa znaczeniu także dziedzictwo chrześcijańskie. Bezwarunkowe uwypuklanie „starszeństwa” wyznawców judaizmu prowadzi do zupełnego wydziedziczenia wyznawców Chrystusa z tej życiodajnej gleby, jaką również dla nas stanowi Stary Testament.
        W grę wchodzą też inne przesłanki. „Starsi bracia” oraz „starsi bracia w wierze” to dwa wyrażenia, które weszły do obiegu podczas pontyfikatu Jana Pawła II, lecz nie miały precedensu w wielowiekowym nauczaniu Kościoła. Powstaje pytanie: jakie są ich źródła oraz jak należy je poprawnie rozumieć? Znamienne, że im mocniej katolicy wskazywali, że wyznawcy judaizmu są naszymi „starszymi braćmi”, tym mocniej oni odżegnywali się od tej formuły. Nie znam nikogo reprezentatywnego po stronie żydowskiej, kto by głośno i z równą siłą przyznawał, że chrześcijanie są „młodszymi braćmi” żydów. Ta powściągliwość wynika przede wszystkim z utrwalonego żydowskiego spojrzenia na chrześcijaństwo, które nadal pozostaje bardzo nieprzychylne. Jednym ze skutków tego stanu rzeczy jest fakt, że w ujęciu żydowskim nie traktuje się chrześcijan jako bratnich wyznawców wiary w jedynego Boga. Tego spojrzenia nie wolno lekceważyć, bo jeżeli formuła tak chętnie powtarzana przez część chrześcijan ma istotne znaczenie teologiczne i ma służyć zbliżeniu wyznawców obu religii, to powinna być dobrze zrozumiana, zaakceptowana i upowszechniana przez obie strony.
        Czy ostatnie stwierdzenia mogą osłabić dialog z judaizmem?
        Zbliżenie z Żydami i ich religią nie może polegać na prawieniu tanich komplementów, ani tym bardziej na ignorancji czy wypaczaniu nauczania chrześcijańskiego. Musi polegać na prawdzie! W przeciwnym wypadku nie przynosi pożytecznych rezultatów, a tylko deformację, która w naszych czasach stanowi przejaw judaizacji chrześcijaństwa, równie niebezpiecznej jak tendencje judaizujące, które miały miejsce w pierwszych wiekach, zwalczane przez Ojców Kościoła oraz apologetów i pisarzy wczesnochrześcijańskich. W tym miejscu warto przytoczyć słowa św. Ignacego z Antiochii: Jest rzeczą bezsensowną mówić o Jezusie Chrystusie i zarazem żyć po żydowsku, ponieważ to nie chrześcijaństwo przyjęło judaizm, lecz judaizm chrześcijaństwo, w którym zgromadzili się wszyscy ludzie wierzący w Boga” („List do Magnezjan”, VIII, 3).
        Myślę, że wyznawcy judaizmu usłyszeli w podanym doprecyzowaniu coś bardzo ważnego: są naszymi braćmi, podobnie jak wszyscy inni ludzie, aczkolwiek braterstwo z wyznawcami judaizmu ma dla nas aspekty szczególne i wyjątkowe. Właśnie dlatego trzeba prawidłowo ustalić, na czym dokładnie ono polega, co oznacza, a także co z niego wynika. Należy też podkreślić, że „stwierdzenie braterstwa” nie może być deklaracją jednostronną. Wtedy jesteśmy naprawdę braćmi, kiedy obie strony mówią o braterstwie, uznają je oraz wspólnie umacniają i budują.

        Źródło: „Idziemy” nr 43/2009

      • Leszek pisze:

        Jak nie masza zamiaru komentować ,to nie komentuj!
        Za dużo telewizji, za mało wiedzy akademickiej .
        Trzeba mieć tupet, aby to napisać.
        Zero wiedzy historycznej.
        Masz jakieś .mądre książki w domu?
        Czy sam to wymyśliłeś?

  2. brygadzista pisze:

    co do tematu ekumenizm to zgadzam się z Eweliną – JPII był niewątpliwie prorokiem i wykonywał gesty przekraczające naszą epokę. Odwiedzając meczet czy synagogę spotykał się z WYZNAWCAMI innych religii i ich przywódcami jako NAMIESTNIK CHRYSTUSA na ziemi. Czyż Jezus nie odwiedzał domów pogan?

  3. brygadzista pisze:

    my zaś dziękujemy za Twój temperament. Gdyby nie meldowali się tutaj fanatycy, innowiercy, błądzący, poszukujący , agenci z rożnych półek : ) a nawet kontenerów — bylibyśmy bezrobotni i stworzylibyśmy sobie kólko wzajemnej adoracji, o co zresztą i tak jesteśmy posądzani.

    • rabarbar pisze:

      Muszę przestawic sie na wasz tok rozumowania.
      Uproszczę, jeśli w USA może żyć w pelnym poszanowaniu i
      zgodzie, po sąsiedzku żyd, katolik i muzulmanin – dlaczego ludzie wiary stwarzają problemy?
      Falszywy Ekumenizm – to uzależnianie takiego dobra jakim jest jedność od zmiany swojej wiary.
      Prawdziwy Ekumenizm – to respekt wobec każdej jednostki
      i podejmowanie wspólnych słusznych inicjatyw dla dobra
      ogółu.
      My sie nie martwmy o wiarę innych ale raczej o własną.
      Bo jeśli Chrzescijanie nie mogą sie porozumieć – jak mogą innych skusić na swoją wiarę.
      Pan Jezus jest od Tego, żeby przyprowadzić inne owce
      do jednego stada. A nie my.
      Jestem pewien, że gdyby żył Nasz Sw. Papież – niewielu
      by się odważylo tak publicznie podważac Jego Slowa.
      On jako pierwszy Kardynal w Polsce – 28 lutego 1969 roku
      odwiedził w Kazimierzu na ulicy Szerokiej Synagogę.
      Jako Pierwszy Papież uznał prawo Izraela do sewgo istnienia
      co mialo miejsce 30 grudnia 1993 roku .
      A we wrześniu 1994 roku zostaly wymienione pomiędzy
      Vatykanem a Jerozolima listy Uwierzytelniające.
      30 grudnia 1993 roku Papiez tak powiedzial :
      ” Musi być zrozumiane, że Zydzi przez 2000 lat
      byli porozrzucani po świecie lecz zdecydowali się
      powrócić na ziemię swoich przodków.
      To jest ich prawo. ”
      A antysemityzm był, jest i będzie – taki jest
      los tego narodu.
      Lecza Europa zawsze prowokowała swoim nacjonalizmem
      do niepotrzebnych konfliktow.
      Nacjonalizm to nic innego jak patriotyzm bez wiary.
      Wracając do Vassuli – najpierw musi się zjednoczyć
      świat chrześcijanski czyli East, West i Protestanci.
      Od tego zaczynamy Jedność.
      Czytajcie uważnie to, co czytacie.

      • brygadzista pisze:

        Drogi Rabarbarze, znowu muszę być niepoprawny politycznie, aTy nie musisz przestawiać się na mój tok myślenia. Spójrzmy obiektywnie, co wynika ze wspólnego życia społeczności wielowyznaniowych. Na pozór wszystko gra i jest fajnie, bo jak żydzi mają swój szabas to świętują, jak muzułmanie mają ramadan to świętują, chrześcijanie w Boże narodzenie ida do kościoła – albo nie. I nikt nie wadzi nikomu. Lecz pozostaje jedno wielkie „Ale”. Aby siebie nawzajem nie urazić to zamiast św. Mikołaja mamy Santa Claus, nie wolno umieszczać symboli religijnych w obiektach publicznych, bo innych urazimy. Nie wolno składać sobie chrześcijańskich życzeń typu chociażby merry christmas tylko season greetings. Ten tygiel wyznaniowy długo nie pociągnie. Co to jest kultura amerykańska, czy kanadyjska? Co zrobisz, jak twój syn, czy córka wychowani w domu po katolicku zakochają się w jakimś buddyście? Już odpada wtedy kolejne ogniwo. Ekumenizm nie polega na tym, żeby dzielić, ale żeby doprowadzić wszystkich do poznania prawdy w Jezusie Chrystusie. Tylko On może doprowadzić do prawdziwej jedności. Kościół katolicki padł ofiarą ekumenizmu, gdyż poszedł na daleko idące ustępstwa, ktore przewróciły liturgię do gory nogami, zmieniły kierunek mariologii. Dlaczego są opory w ogłoszeniu V dogmatu? No własnie żeby nie urazić protestantów, naszych braci, ktorzy nie uznają boskiego macierzyństwa Maryi!!
        W Kościele mamy tydzień modlitw z muzułmanami, tydzień modlitw z judaizmem. Nie mam nic przeciwko wspolnej modlitwie, ale jak może wyglądać wspólna modlitwa z Dalajlamą albo Hare Kriszną? Nawet pośród religii monoteistycznych nie ma wspólnego mianownika odnoszącego się do Boga. Jedyne co łączy to nazwa BÓG, ADONAJ, ALLAH – ale czy w rzeczywistości to ten sam Bóg? Dla nas BÓG to OJCIEC, SYN I DUCH ŚWIETY, dla Żydów to Bóg Abrahama, Izaaka, Jakuba i daleko im do SYNA I DUCHA ŚWIETEGO. Dla muzułmanów to Wszechmogący, Wszechobecny, ale Mahomet jest najważniejszy a Jezus był Jego prorokiem.
        I gdzie tu ekumenizm w Twoim rozumowaniu?

    • Benka pisze:

      @brygadzista
      To co napisałeś jest …Super… nie przyszło mi to nigdy do głowy.
      A to dobre…..

  4. Adminka pisze:

    Rabarbar mam juz malo czasu ale odpowiem ci tak
    W Mostarze zyja kolo siebie chrzescijanie (katolicy i prawoslawni) oraz muzulmanie. Pewna dziewczyna (Polka) jest corka z mieszanego malzenstwa gdzie mama Polka a tato Bosniak ona oprowadza po Mostarze jej mama po Medziugorje.
    Nie pytalam o ich wiare bo to mnie nie obchodzi ale prawdziwy ekumenizm to szanowanie swych i innych religii przy czym prawdziwy katolik nie bedzie narzucac swej religii na sile ale nie bedzie tez na sile nic przyjmowac od nich by im sie przypodobac ale bedzie sie modlic by ludzie innego wyznania uwierzyli w Jezusa choc w chwili smierci i by przeszli przez te brame ktra jest Jezus do nieba
    Poczytaj jak postepowala bl. Matka Teresa z Kalkuty z umierajacymi Hindusami. Ona im zamykala oczy, nie chrzcila ich na sile, nie czynila znaku krzyza na czole bo szanowala ich religie ale na swoim krzyzu skladala pocalunek i prosila Jezusa by przyjal ich dusze do Nieba
    czujesz teraz roznice?

    Ps. Mnie przewodniczka pozwolila bo o to zapytalam i weszlam bez butow na czerwony dywanik w meczecie. Pare osob tez. Ukleklam w kierunku Mekki bo tak oni klekaja i trzymajac rozaniec w reku odmowilam Zdrowas Maryjo i Ojcze nasz. Nikogo nie obrazilam. Nikogo na chrzescijanstwo sila nie nawracalam. Nie kazalam burzyc meczetu i stawiac tam kosciola, bo zreszta w Mostarze jest katedra katolicka pw sw. Piotra i Pawla. O mozliwosc klekniecia na dywaniku w meczecie zapytalam przewodniczke.
    Czujesz te roznice?

    Pozdrawiam wszystkich czytelnikow 🙂
    zdjecie z meczetu

    • rabarbar pisze:

      Dla Adminki i innych – fakt że trzeba walczyć ze spaczeniami – to jest nasza
      rola jako prawdziwych chrześcijan. O tym trzeba mówić w parafiach
      – o tym trzeba mowić w sejmie – na blogach – ale wybaczcie – wszystkie
      argumenty musza się pokrywac z Prawdą czyli z Ewangelią.
      Jan Pawel II zaprowadzil zwyczaj wspólnych ekumenicznych modlitw – w USA
      jest to 1 stycznia każdego roku – nikomu włos z głowy nie wypadl.
      Caly czas mylicie Modernizm z Ekumenizmem – to Modernizm
      wypacza Tradycję , to Modernizm narzuca protestanckie zywczaje.
      I chyba Moderniści nie chca zatwierdzenia V Dogmatu Maryjnego.
      Vassula mowiła odwóch ekumenizmamch – jeden fałszywy a drugi
      prawdziwy.
      I trzeba to odróżnić.
      Sa blogi rzekomo katolickie , które wszystko co ma odcień sensacji
      wkladaja i promuja jako prawdę.
      Czy jest to obrona wiary ?
      Czy klamstwo nie wyjdzie jak np z MK ? I innymi ?
      Zlo jest po to, żeby zabijac Prawdę – a naszą rolą jest
      bronić prawdy ujawniając zlo.
      Brygadzisto – Duch Sw. mówil przez Prorokow w Starym Testamencie – więc
      dokształć się na ten temat.
      Bez Ducha Sw. nic nie powstaje.
      Duch Boży unosił się nad ziemią, zanim świat byl zalożony.
      Czlowiek ma w sobie Ducha Bożego – bez Ducha byś nie żył mój Bracie.
      Moderniści i liberalowie są odpowiedzialni za wypaczenia w Kościele
      i w Tradycjach.
      Dobrego dnia życze.

      • brygadzista pisze:

        Brygadzisto – Duch Sw. mówil przez Prorokow w Starym Testamencie – więc
        dokształć się na ten temat.

        a czy ja jestem prorokiem?
        zadaj sobie głośno pytanie i odpowiedz na nie. Czyż modernizm nie wyszedł z ekumenizmu?

        • Benka pisze:

          @brygadzisto
          Nie wiedziałam , że nie wierzysz w Ducha ŚW. …..
          może sam nie wiedziałeś ….. no to teraz sie dowiedziałeś …
          i siadaj do kształcenia.

        • rabarbar pisze:

          Nie jesteś – ale Judaizm opiera sie na Starym Testamencie
          więc Oni wierza w Ducha Sw. i Jego działanie.
          Modernizm a Ekumenizm – to są dwa oddzielne pojęcia.
          Modernizm już zaczał działać 100 lat temu.
          Chyba Pius X o tym ostrzegal. Może sie mylę,
          to sprawdzcie.
          A wtedy o ekumeniżmie nikt nic nie mówil.

  5. Benka pisze:

    @zenobiusz
    Tak !!! Robią to wspaniale , tylko nie wyczuwają , że z „drugiej strony” nikt nie czeka na Ich „udowadnianie”. Z drugiej strony …stoi gotowa „prawda” , i jest próba wyperswadowania nam naszych tradycyjnych przekonań.
    Zaiste … to jest zastanawiające , żę prosta kobieta wiejska/ piszę to z dumą nie poniżeniem/ jest mądrzejsza i bardziej wierząca niż Złotouści Nauczyciele.
    Jana Pawła II wszyscy wykorzystują , bo jego otwartość na problematykę społeczną była bardzo szeroka, i można wszystko przekręcić „aby pasowało”….
    Ale ks.prof. Chrostowski , tęgi umysł teologiczny i gorąco wierzący człowiek i kapłan ..
    to już jest….be…. bo to co mówi już nie pasuje.
    Ludzie , nie dajcie się zepchnąć w otchłań dywagacji … trzymajcie się Krzyża i Kościoła.

  6. brygadzista pisze:

    ale skoro mam prorokować….
    proroctwo 1. słowo „ekumenizm”. Otóż jest to działalność polegająca na dążeniu do jedności chrześcijan – z tym zgodzą się zarówno prawdziwi katolicy, jak i moderniści. Jednak nieomylne Magisterium Kościoła uczy, że polega on na powrocie heretyków i schizmatyków do Kościoła katolickiego. Dobrym przykładem prawdziwego ekumenizmu jest tzw. unia brzeska z 1596, kiedy część prawosławnych nawróciła się na prawdziwą wiarę i uznała zwierzchnictwo namiestnika Chrystusa.
    proroctwo 2 moderniści często powołują się na zasadę miłości bliźniego, wg której ekumenizm jest wcielaniem jej w życie. Nic bardziej mylnego! Miłość bliźniego polega na pragnieniu dobra drugiej osoby, a czy może być większe dobro, niż głosić bliźniemu naukę objawioną przez samego Boga, która daje życie wieczne? To właśnie ekumenizm jest, jak mówi pewien kapłan grzechem przeciw miłości bliźniego!

    • rabarbar pisze:

      Na temat Ekumenizmu – czytaj Katechizm zatwierdzony przez
      Jana Pawła – Druga Edycja – par. 816, 820, 822
      : ” tam gdzie jest grzech tam są podzialy, herezja i schizma ;
      tam gdzie jest cnota tam jest harmonia i jedność.”
      par. 819 natomiast mówi :
      ” wiele elementów uświęcenia i Prawdy mozna odnależć
      poza granicami Kościoła Katolickiego :’
      – Slowo Pisane
      – życie w łasce
      – wiara, nadzieja i akty miłosierdzia
      – oraz inne wewnętrzne dary Ducha Sw.
      Duch Chrystusa posługuje się tym Kościołami i kościelnymi
      ugrupowaniami – jako środkami slużącymi do zbawienia.
      Wszelkie te błogosławieństwa wypływają od Chrystusa oraz
      do Niego prowadzą oraz same w sobie wzywają do
      ” Katolickiej jedności”.
      par. 821 zaś mówi : żeby spelnić oczekiwanie Chrystusa –
      May All Be ONE – potrzeba :
      nawrocenia w sercu
      modlitwy o jednośc prywatnej i publicznej
      wiedzy wzajemnej o sobie
      formacji tak ze strony świeckich jak i duchownych
      pracujących na rzecz Ekumenizmu.
      A więc pewien kaplan – co mowi że Ekumenizm jest grzechem
      niestety falszywie naucza.

      • rabarbar pisze:

        Tak Zenobiuszu – Misja w Ohio jest Misją Ekumeniczną i zgodną z Magisteriujm Koscioła.
        Sam Biskup John Lennon , który mi nie zabrania tylko
        radzi bym nie należal do tej Misji – prowadzi misje
        ekumeniczne w swojej diecezji – gdyż tego wymaga Nauczanie Koscioła.
        Ja wiem o co ci chodzi, o kompletne rozbicie i haos wśród
        wiernych – ale nie sądzę by ci się to udało.
        Bo Prawda zawsze zwycięzy.

        • Benka pisze:

          @rabarbar
          Przestań pleść głupoty ,na temat@zenobiusza.
          Poprostu nie możesz sie pogodzić z tym ,że ktoś Ci prawde powiedział.
          Czy dalej bedziesz szedł w „zaparte” ,i wyzywał nas od laików ,
          i cytował wybrane fragmenty.?
          Czy myślisz ,że ludzie tu piszacy są takimi ciemniakami za jakich nas uważasz?
          Widzę ,że nasz mocne „rękawice”.

        • wobroniewiary pisze:

          znowu musze wszystko dosłownie wszystkie komentarze zatwierdzać!
          A nic nie zmieniałem w ustawieniach.
          Żaden nie wejdzie sam, dziwy coraz dziwniejsze….

      • rabarbar pisze:

        Pewien kaplan, na ktorego powoluje sie brygadzista.
        bo odpowiadałam brygadziście a nie tobie.
        Biskup Lennon z Cleveland sam organizuje misje
        ekumeniczne – mozesz to sprawdzić.
        Czytaj Katechizm Jana Pawła II – ucz się jak chcesz prowadzić bloga lub dyskutowac.
        Chcesz opowiadać bajki, w które nikt nie wierzy.
        Kłamstwo jest ewidentne na twoim blogu i zatruwasz ten blog
        tak samo swoja antychrześcijanska postawą.
        Vassula Ryden – to misja ekumeniczna, Medjugorie – tak samo
        wezwanie do powrotu do Boga – to też ekumenizm , gdyz
        Bóg sam jednoczy ludzi.
        Twoje wartościowe dyskusje – nie maja popularności na twoim blogu – co jest ewidentne.
        Bo są klamstwami.

        • wobroniewiary pisze:

          Rabarbar obrażasz Zenobiusza, piszesz nieprawdę.
          POWINNAŚ PRZEPROSIĆ GO WIELKIMI LITERAMI!
          Wpusciłem ciebie bo myślałem, że z mądrej dyskusji wyciągniesz mądre wnioski ale ty jak to z kobietami bywa pływasz coraz dalej i głębiej choć wkoło ciebie wielkie wiry się już tworzą
          To moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie dla ciebie

          A teraz by móc trochę pospać, włączam do jutra moderację komentarzy
          Spokojnej nocy wszystkim i z Panem Bogiem

        • Ewa pisze:

          Rabarbar, zapewniam Cie, ze Blog Zenobiusza byl i jest popularny, wiele osob tam sie sie nie wypowiada, ale tysiace go czytaja.

        • Benka pisze:

          Kto , co zatruwa , i gdzie ,to jest tylko twoja ocena.
          Widzę ,że zaczynasz zdejmować „kołnierzy” , pokazywać swoją buzię.
          Tracisz nerwy …… a to ….coś ….mówi…..

  7. brygadzista pisze:

    Pani Rabarbar, może uporządkujmy dyskusję. Przepraszam, że pytam, ale wydaje mi się, że powinna Pani wyjaśnić cel swoich odwiedzin na tym blogu, czy chce nam Pani powiedzieć coś więcej o ekumenizmie, może o orędziach z Ohio? Jak na razie to tylko szarpanina.
    Jak do tej pory, to widzę Pani reakcje na ekumenizm bardzo podobne do Marii Divine Mercy zwaną przez nas MBM – czyli buddyści, mahometanie, żydzi, chrześcijanie obojętnie jakiego obrządku mogą spać spokojnie odmówią krucjatkę nr taki a taki i wszystko zostanie im przebaczone. Czy to chce nam Pani zaproponować?
    Czy byłby możliwy kontakt z ks. Fran Kenney, SM., S.T.D?

    polecam:
    „If you love Me, you will keep My commandments.”
    (John 14:15)
    This whole matter of making our lives a ‚Mass’ can be simplified (with anything but an „oversimplification”) by the one word: obedience.
    Jesus Christ did not redeem mankind by suffering. Jesus Christ did not repair the shattered fabric of creation by dying. Jesus Christ did not reconcile sinful man with the all-holy God by thorns, scourge, nails, or lance. Jesus Christ re-created the universe by obedience; or, better still, by love – for what is obedience in root, stem, and flower but love for the one commanding?
    „The Father loves me,” said Christ, „because I lay down my life, and he wills that I should take it back again. No one can rob me of it. No, I lay it down of my own will. I have the power to lay it down, and power to take it back again. Such is the charge I have received from my Father” (Jn.10:18). Love, then, expressed in obedience, is fullest explanation of Christ’s-Mass – and of yours.
    You obey God best when you per­form every duty of your state in life simply because it is God’s will for you. So the mother at the washing machine or at the ironing board; the wife at the sink over the dishes or at the stove over the meat for the table; the husband and father at his desk, bench, or wherever he works; the single person tidying his or her room: all are obeying God; for each is performing some duty of his or her state in life. Each, then, has all that is required to make their lives Mass – and thus bring themselves to holiness. For as Lacordaire said: „Duty done spells sanctity.”
    Who could doubt it when he realizes that obedience is love; love a union of wills; and sanctity a share in the life of God which Christ won for us by so loving the Father as to do His Will? Hence, love is shown best by „doing always the things that please Him” – the duties of one’s state in life. This simplification not only clarifies Christ’s Mass for you, but shows you your position in life most clearly.
    (For a priest) this simplification not only clarifies Christ’s Mass for you, but shows you your position in life most clearly: you are mediator Dei et hominum (1 Tim 2: 5) – a priest, a mediator between God and men – at every hour of the day and night so long as you live on earth. „Every priest is chosen from among men and ap­pointed to serve men in what concerns the worship of God. He is to offer gifts and sacrifices in expiation of sins” (Heb 5: 1). That is St. Paul’s description of the high-priestly office. It can be, and should be, applied by you to your office as participator in the priesthood of Christ.
    The „gifts and sacrifices” you are to offer are the duties of your state in life. Once you come to understand just what the word „sacrifice” means, you will come to see that anything and everything that comprises your life and its duties is matter for Sacrifice.
    Fr. Raymond O.C.S.O. from This is Love (on making Mass our life and our lives lived as a Mass)

      • brygadzista pisze:

        Pani Rabarbar, czy jak tam Pani…. myślę, że nie musi Pani już odpowiadać na pytanie. Na stronie http://www.rosaryoftheunborn.eu/questions_answers.htm jest odpowiedź (FAQ) na pytanie dotyczące organizacji, jak również Różańca Nienarodzonych, ktore promowane jest przez wizjonerkę Maureen z Misji ekumenicznej, o której raczyła Pani wspomnieć. Znalazłem tam taką odpowiedź:
        Q – Is the Rosary of the Unborn approved by Catholic Church?
        A – Holy Love Ministries is an ecumenical organization (which means it is for all people) and is NOT affiliated with the Catholic Church or any other denomination. We do not seek ecclesiastic approval under the Catholic Church. We are not a church, but an organization given a specific mission. The Rosary of the Unborn comes directly from The Blessed Virgin Mary and we are under Her direction regarding The Rosary of the Unborn. The Rosary of the Unborn is for all people. All people should be allowed to pray.

        Czy Różaniec Nienarodzonych został zatwierdzony przez Kościół Katolicki?
        Misja Świętej Miłości jest ekumeniczną organizacją ( co oznacza, że dla wszystkich ludzi). Nie jest związana z Kościołem Katolickim ani z żadnym innym. Nie szukamy kościelnej aprobaty Kościoła Katolickiego. Nie jesteśmy Kościołem, lecz organizacją, której powierzona została szczególna misja. Różaniec Nienarodzonych pochodzi bezpośrednio od Matki Bożej i jesteśmy pod Jej kierownictwem odnośnie tego różańca. Różaniec jest dla wszystkich ludzi, gdyż wszystkim wolno się modlić.” Koniec cytatu!!

        • brygadzista pisze:

          kontenery agentów 🙂

        • Tadeusz z Podkarpacia pisze:

          I to jakich 😀
          świeży export z zagranicy

        • brygadzista pisze:

          Zeno, dziękujmy Bogu za łaskę cierpliwości

        • Benka pisze:

          @brygadzista
          Masz cierpliwość ………….!!!

        • Benka pisze:

          @zenobiusz
          dobrali się do Chrystusa ……jest już kosmiczny
          dobrali się do Miłosierdzia ………jest Mary
          dobierają sie do Różańca ……..jak widać
          Co im jeszcze w planach zostało?

        • rabarbar pisze:

          Jednym słowem REKLAMA ZA DARMO !
          I o to chodzilo.
          A wy towarzysze spod ciemnej gwiazdy
          i tak nic nie zwojujecie.
          Upadniecie tak nisko jak blog zenobiusza
          albo jeszcze gorzej.

        • wobroniewiary pisze:

          Niech Ci Bóg błogosławi i otworzy oczy, serce i duszę!
          A tymczasem apage satana!

        • brygadzista pisze:

          Niech nie opuszczają Pani nerwy. Miłość łagodna jest i cierpliwa. Jak wzejdzie Słońce nad Maranatha Spring w Ohio, rozprysną ciemności.
          „A wy towarzysze spod ciemnej gwiazdy
          i tak nic nie zwojujecie.”
          Według zasady św. Benedykta: Idź precz szatanie duchu złości, nigdy mnie nie kuś do marności a zło, co proponujesz mi — sam swoją truciznę pij.”

        • Tadeusz z Podkarpacia pisze:

          Oto wychodzą na jaw zamysły serc wielu, ale gratuluję odwagi,
          bo tu każdy twego typu i urody bawi się w podchody a ty wywaliłaś pierwsza z grubej rury o co ci chodzi.
          Normalnie „do odważnych świat należy”
          Tylko pamiętaj czasem, że Pan Jezus mówi: „nie jestem z tego świata”
          i nie ten świat jest naszym celem.

          A tak mniej kulturalnie to nie spodziewałem się aż takiej otwartej bezczelnosci bo dla mnie
          JEZUS JEST PANEM!

        • brygadzista pisze:

          Tadeusz, w Stanach ze względu na różnicę czasu, Rabarbarowi przyśniły się koszmary, wstała do komputera i jak lunatyk coś tam nabazgrała.

        • brygadzista pisze:

          … dlatego wybaczamy!!!!

        • Benka pisze:

          No i na to czekałam.
          Nareszcie!!!!
          To już nie przekleństwa sie sypią ….
          a prawie gwoździe……….
          I to jest wzór …….Tolerancji
          I to jest wzór ……..Miłości chrześcijańskiej
          Mam tylko pytanie ….czy do tego towarzystwa spod ciemnej gwiazdy zaliczasz Święty Kościół Katolicki, bo my jesteśmy Jego dziećmi i członkami???

  8. brygadzista pisze:

    Odnośnie samego Różańcai za Nienarodzone Dzieci wypowiedział się emerytowany biskup Irlandii (sic) Bp Michael Russel:

    Powszechny różaniec św. odmawiany jest w Irlandii i innych krajach świata przez całe wieki, jest przesłaniem niebios dla nas, o którym mówiła Matka Boża w Fatimie. Różaniec ten, który znamy, zmieniał się w swej formie do drewnianych paciorków poprzez szklane perełki do kryształowych. W różnych czasach zmieniał nie tylko kształty ale kolory i formy, używano do wyrobu nawet perfumowanych płatków róż itp. W obecnych czasach, nasilającej się aborcji, różaniec zmienił się w łańcuszek łez ukazujących dzieciątko w środku. Gdy odmawiamy różaniec nienarodzonych nasza uwaga skupia się na dziecku w intencji którego się modlimy. Przypominamy sobie niemowlę w łonie matki, które nie ma głosu by mówić, które jest zupełnie bezbronne; Stworzenie Boże czujące zagrożenie przez aborcję. Ten różaniec podobny do wszystkich różańców ponieważ jest bronią przeciwko szatanowi. Różaniec św. jest częścią Kościoła, częścią wiary i naszego życia w walce ze złem. Różaniec Dzieci Nienarodzonych nie jest niczym przeciwnym w nauczaniu Kościoła, jest wyłącznie promowaniem modlitwy za nienarodzonych, jest przejrzystym działaniem osoby modlącej się, dokładnie o to prosimy, o co modlimy się. Moc tego różańca jest udokumentowana wraz z różańcem św. uznanym powszechnie, tym bardziej ten różaniec nienarodzonych zasługuje na jeszcze większe uznanie.
    Podpisano: data 28.08.2008
    Ks. dr Michaela Russela
    (1920-2009 – emerytowany Biskup Waterford & Lismore w Irlandia)

    Biskup wypowiedział się na temat zewnętrznego wyglądu różańca.
    Zastrzeżeniem (o którym nie wspomina Biskup) jest obietnica dana „wizjonerce” Maureen „Zapewniam Cię, Moja córko, że każde „Zdrowaś Mario” odmówione przez kochające serce ratuje jedno niewinne życie od śmierci przez aborcję.” 2 lipca 2001
    Różaniec to nie kołowrotek do mantr. To nie matematyka, gdyż Boże myśli są różne od naszych ludzkich.

    • brygadzista pisze:

      Przecież możemy i powinniśmy modlić się na Różańcu za Nienarodzone dzieci i nie musi to być szczególny wyjątkowy różaniec za ileś tam dolarów.
      http://delurski.pl/1758/rozaniec-za-nienarodzonych/

      • Nowa pisze:

        Panie brygadzisto, u mnie znajome mają taki różaniec nienarodzonych, ale co mnie dziwi, po mszy św. idą w specjalne miejsce gdzie go odmawiają i nie można z nimi iść. Te same panie sprzedają różańce i medaliki od ks. Piotra Natanka i tylko takie wyjmują podczas mszy św. i modlą się trzymając je wysoko, żeby każdy widział. Potem pod kościołem stoją i każdemu mówią, że inne to są złe.
        No ja z nimi trzymałam swego czasu. Ale już sami znacie tę historię nie będę jej sto razy opisywać. Jednak różańca nienarodzonych nie kupiłam, bo był strasznie drogi i dlatego nei mogę z nimi chodzić i się modlić. zresztą ostatnio nasze drogi się rozchodzą.

        • brygadzista pisze:

          neokatechumenat czy co?
          Co innego mieć poświęcony różaniec przez np papieża lub jakiegoś świętego. Może te znajome wzięły dosłownie słowa: wejdź do izdebki i tam się módl? W swoim towarzystiwe zawsze przecież raźniej!
          Jeszcze jedno zdanko w sprawie ekumenizmu. W Niemczech (no bo gdzie indziej) powstała inicjatywa „Ekumenizm teraz: jeden Bóg, jedna wiara, jeden Kościół. Kardynał Meisner z Kolonii przestrzega przed tą inicjatywą. Z drugiej strony wiemy, co taka deklaracja jeden Bóg, jedna wiara i jeden Kościół oznacza dla powołania ogólnoświatowego kościoła! Antychryst przecież będzie mistrzem ekumenizmu!!

  9. wobroniewiary pisze:

    Wpis Leszka przeniosłem do kosza, bo trudno nazwać dyskusją wklejenie choćby pięknego fragmentu Valtorty ale na 10 stron
    Bądźmy poważni

  10. Pingback: Prelekcja ks. prof. Waldemara Chrostowskiego do kapelanów wojskowych na Jasnej Górze nt. „Dialogu z Żydami”.

Dodaj komentarz