Nigdy nie opuszczajcie Kościoła Katolickiego! Świadectwo, które każdy musi przeczytać…

Nigdy nie opuszczajcie Kościoła Katolickiego!
Świadectwo, które każdy musi przeczytać!
Świadectwo, obok którego nie przejdziesz obojętnie! 
Świadectwo trwania w Kościele – mocno w poranionym ale wciąż w Chrystusowym Kościele a nie poza Nim czy obok Niego!

Wyrażamy wielką wdzięczność Osobie, która umożliwiła nam zapoznanie się z owym Świadectwem i prosimy o morze łask i deszcz róż zarówno dla Autora  jak i dla Pośrednika w przekazaniu tegoż wielkiego Świadectwa. Niech Niepokalana otula płaszczem opieki i nieustannie towarzyszy na drogach życia.

Świadectwo „Wiosny Kościoła”

… opowiem dzisiaj moją małą wielką historię, dlaczego pokochałem Kościół, takim jakim jest. Na moje szesnaste urodziny dostałem od mojej babci prezent: książkę Marii z Agredy „Mistyczne miasto Boże”. Tak wciągnęła mnie ta lektura, że zabierałem ją do szkoły i na lekcjach czytałem pod ławką – nie mogłem się oderwać. Któregoś dnia na lekcji języka polskiego, nauczyciel przyłapał kolegę jak pod ławką czytał Wisłocką (starsze roczniki pamiętają z pewnością tę książkę) i pech chciał, że i mnie przyłapał na tej samej lekcji z moją książką. Staliśmy się pośmiewiskiem całej klasy. Ba! całej szkoły. Jemu zapomniano to szybko, mnie to długo zapamiętano.

Poszedłem kiedyś do kościoła, ale nie do mojej parafii, lecz do innego, ponieważ była Msza św. z wystawieniem Najświętszego Sakramentu. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu Kapłan opowiadał takie głupoty na temat Matki Bożej, że Fatima to wymysł, sensacyjka – właściwie zanegował wszystko, co związane było z Matką Bożą. Skończył kazanie na tym, że balaski są niepotrzebne a tabernakulum trzeba przenieść do bocznej kaplicy. Potem wystawił Najśw. Sakrament i poszedł do konfesjonału. Po lekturze Mistycznego miasta byłem ogromnie zbulwersowany jego słowami i poszedłem do niego do spowiedzi, aby mi wyjaśnił, co miał na myśli. Opowiedziałem mu, że przeczytałem właśnie książkę Marii z Agredy. O mało nie rozwalił konfesjonału – wyrzucił mnie i nie dał mi rozgrzeszenia. Osłupiałem, ludzie się na mnie gapili a ja zupełnie nie wiedziałem, co mam robić. Już miałem wyjść z kościoła, kiedy podszedł do mnie starszy siwy kapłan (spowiadał po drugiej stronie). Przysiadł się do mnie i zapytał: „Chcesz wyjść, młody człowieku?” Odpowiedziałem, że jest mi wstyd i głupio, że nie dostałem rozgrzeszenia. Wtedy ten Kapłan pokazał mi palcem na Monstrancję i powiedział: – Zobacz, Pan Jezus też słuchał tego kazania, ale nie wyszedł. Pozostał w Kościele.” Doznałem olśnienia. Oczy napełniły się łzami, a ten kapłan położył rękę na mojej głowie i powiedział do mnie: – „Ja ciebie rozgrzeszam, a ty pozostań jeszcze chwilę i podziękuj Panu Jezusowi”. To był moment mojego nawrócenia i pokochania Kościoła, który cierpi i jest prześladowany. Potem okazało się, że za jakiś czas ten kapłan, który tak negatywnie wypowiadał się o Matce Bożej zmarł nagle podczas odprawiania Mszy Świętej, a ten starszy kapłan stał się moim przyjacielem nie tylko w konfesjonale. Tak wiele opowiedział mi o jego przeżyciach, troskach, a przede wszystkim o braku zrozumienia. Ale ciągle powtarzał. „Choćby w kościele – w samym jego środku – było stado wilków i ujadały psy, jeśli w najmniejszej cząstce, w okruszynie będzie obecny Pan Jezus, nie wychodź z kościoła, jak kiedyś nie wyszedłeś, chociaż zostałeś niesłusznie potraktowany. Pan Jezus zezwoli na jeszcze większą ohydę spustoszenia w Kościele, ale pamiętaj, nie zostawiaj Go pośród stada Wilków”. Tym słowom tego świątobliwego Kapłana chcę pozostać wierny. Dlatego bronię Kościoła, pomimo tego, że jestem świadomy obecności wszystkich żydów, masonów, iluminatów, wilków, psów, bo wierzę, że Pan Jezus jest w Swoim Kościele i cierpi z tego powodu.

 Słysząc, że „niektórzy nawróceni nie chcą chodzić już do Kościoła”, przypomniała mi się ta historia, ponieważ nie mogę zgodzić się z tym, co przeczytałem, że Pan Jezus jest na bruku i został wyrzucony z Kościoła (reakcja na słowa wypowiedziane przez księdza Piotra Natanka w jednym z jego kazań). Skoro ktoś ma mnie do czegoś takiego przekonywać, to po co mam iść – do pustych murów? Nie ma nic bardziej gorszącego niż wmawianie, że Pan Jezus nie jest obecny w swoim Kościele! Kiedy powszechnie wprowadzano Komunię św. na stojąco, zapytałem mojego kapłana, co mam robić, jak mam się zachować? Powiedział mi bardzo mądrą radę. „Podejdź do Komunii i przed samym przyjęciem Ciała Pana Jezusa, zapytaj Kapłana, czy możesz uklęknąć, by uwielbić twojego Boga i Zbawiciela – a tymi słowami zawstydzisz go”. Tak też czyniłem i nigdy żaden kapłan nie odmówił mi, nie grymasił, a nawet niektórzy robili krok do tyłu, abym mógł uklęknąć na stopniach.  

Kiedy ten starszy i mądry kapłan zmarł, dowiedziałem się, że prowadził swój duchowy dziennik. Nie znam jego treści, ale mogę się tylko domyśleć. Opowiadał mi, że był prześladowany, inni kapłani donosili na niego, był niesłusznie oskarżony o współpracę z bezpieką i odsunięty od czynności kapłańskich (suspendowany). Chciał prosić o pomoc kard. Wyszyńskiego, ale nie udało się. Jego jedyną nadzieją i pocieszeniem była codzienna Msza Święta i cicha adoracja. Dopiero na krótko przed emeryturą zrehabilitowano go i mógł publicznie odprawiać Msze św. oraz spowiadać.

Wczoraj także ktoś napisał, że chrześcijanin nie powinien używać rozumu, lecz serca. Moim zdaniem powinien używać obydwu, ponieważ z rozumu wypływa mądrość a z serca miłość!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Pomoc duchowa i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

12 odpowiedzi na „Nigdy nie opuszczajcie Kościoła Katolickiego! Świadectwo, które każdy musi przeczytać…

  1. KRYSTYNA pisze:

    http://www.bibula.com/?p=1288

    Chaos liturgiczny a nadejście Antychrysta – ks. Wincenty T. Micelli SI

    Z pewnością istnieje dziś porozumienie [sił] zła, zrzeszające członków ze wszystkich stron świata, posiadające własne struktury, działające aktywnie i oplatające Kościół katolicki swą siecią oraz przygotowujące drogę do powszechnej apostazji.

    Ponad sto lat temu, w czasach raczej spokojnych, a nawet – w porównaniu do powszechnej apostazji i religijnego zamieszania naszych czasów – chrześcijańskich, kard. Jan Henryk Newman w proroczych słowach przepowiedział obecną katastrofę:

    Z pewnością istnieje dziś porozumienie [sił] zła, zrzeszające członków ze wszystkich stron świata, posiadające własne struktury, działające aktywnie i oplatające Kościół katolicki swą siecią oraz przygotowujące drogę do powszechnej apostazji. Nie wiemy, czy apostazja poprzedza bezpośrednio pojawienie się Antychrysta, czy nadejście jego jeszcze się opóźni, z całą jednak pewnością odstępstwo to, we wszystkich swych przejawach i środkach, jest dziełem Złego i otacza je odór śmierci.

    Bez wątpienia chrześcijanie powinni rozmyślać nad pierwszym i drugim przyjściem Chrystusa, aby ich serca czuwały na modlitwie oraz by rozbudzali w sobie nadzieję i tęsknotę za Jego drugim nadejściem. Sam Chrystus wzywał nas do wyglądania, rozpoznawania i badania znaków Jego przyjścia – Jego powrotu jako Sędziego żywych i umarłych. Również Ojcowie Kościoła zachęcali, by rozmyślać często o sądzie ostatecznym, by zastanawiać się nad szczegółowym rozrachunkiem, jaki każdy z nas będzie musiał zdać. Owocem takiej refleksji jest u wiernego naśladowcy Chrystusa głęboka wiara oraz roztropna, przewidująca mądrość, pozwala ona bowiem niejako zerwać maskę z oblicza zepsutego świata. Podczas rozważania tych prawd z oczu naszych opadnie zasłona i zobaczymy wyraźnie, w jaki sposób ten świat sekularyzuje, wypacza i desakralizuje całą strukturę społeczną – politykę, ekonomię, prawo, edukację – całą sferę aktywności osobistej i społecznej. Zrozumiemy, w jaki sposób ten proces kosmicznej perwersji przygotowuje świat na nadejście Antychrysta, który szybko zdobędzie władzę absolutną i zajmie miejsce Boga.

    Kard. Newman przewidział ten atak na wiarę świętą. Ostrzegał chrześcijan przed nowinkarzami, którzy chcieliby wstrząsnąć stałością chrześcijańskich form kultu i zaszczepić Kościołowi liturgiczną gorączkę. Owi zwolennicy zmian kwestionują każdą chrześcijańską formę modlitwy, postawy i gesty modlitewne, a nawet same nabożeństwa oraz tradycyjne i prywatne praktyki wiary. Ich żądza nowinek jest taranem bijącym w stałość dawno ustanowionych świętych obrzędów, które były przez stulecia dla wspólnot chrześcijańskich przekaźnikiem prawd ewangelicznych. Z furią zastępują uświęcone formy kultu nową, rozcieńczoną liturgią Mszy, nowymi modlitwami, nowymi formami sakramentów, nowymi kościołami; wszystko to rodzi u wiernych dezorientację. Kard. Newman pisze:

    Nikt nie może prawdziwie szanować religii i znieważać jej form [kultu]. Zgoda, formy te nie pochodzą bezpośrednio od Boga, ale długie ich używania uświęciło je, gdyż duch religii przeniknął je do tego stopnia, że ich unicestwienie rodzi u wielu poczucie zagubienia i niszczy w nich sam zmysł religijności. Były one tak silnie utożsamiane z samym pojęciem religii, że nie sposób usunąć ich bez uszczerbku dla niej. Wiara większości ludzi nie zniesie takiej transplantacji. (…) Drogocenne doktryny są nanizane jak klejnoty na cienką nić.

    Ponadto nowym formom brak wzniosłości, są płaskie i banalne. Dlaczego postawę klęczącą zastąpiono stojącą? Sam Chrystus Pan padał na kolana i na twarz, kiedy modlił się do swego Ojca. Szatan dobrze zna znaczenie kultu i jego potrzebę u człowieka. Usiłował nakłonić Pana Jezusa, by upadł przed nim na twarz i oddał mu pokłon. Dlaczego rok liturgiczny i Msza zostały zmienione w tak niefortunny sposób, że doprowadziło to do dezorientacji wiernych co do liturgii Mszy, kultu świętych i okresów roku kościelnego? Dlaczego Gloria, modlitwa koncentrująca się w sposób absolutny na Bożym majestacie i Jego dobroci, została ograniczona praktycznie do niedziel? Czy wiara naprawdę jest odnawiana i ożywiana poprzez zanik poczucia wspólnoty z chrześcijanami czasów starożytnych i apostolskich?

    Nowa liturgia nie wprowadza nas już w prawdziwe doświadczenie życia Jezusa Chrystusa. Zostaliśmy tego pozbawieni poprzez zniesienie hierarchii świąt. Ponadto nowe formy kultu są nierzadko rezultatem eksperymentów. Eksperymentuje się jednak z rzeczami, z przedmiotami, które ma się zamiar poddać analizie. Eksperyment jest metodą naukową. Liturgia natomiast pełna jest tajemnic, rzeczywistości, w których należy uczestniczyć. Eksperymenty jedynie desakralizują te tajemnice.

    Bałwochwalstwo polegające na manipulowaniu przy rzeczach świętych nie ominęło i Kościoła, co zaowocowało liturgią pełną miernoty, będącą show dla widzów, odrywającą ich od rzeczy świętych, uniemożliwiającą wewnętrzne zjednoczenie z Bogiem i wulgaryzującą, jeśli nie osłabiającą, święte czynności, symbole, muzykę i słowa. W rzeczywistości zubożona w ten sposób liturgia niczego nie odnowiła – innowacje te doprowadziły do opustoszenia kościołów, zaniku powołań do kapłaństwa i życia zakonnego, odstręczyły konwertytów i otworzyły szeroko drzwi Kościoła różnego rodzaju buntownikom. Nawet jeśli jest ważna, nie jest w stanie nikogo zainspirować – jest bezbarwna, powierzchowna i banalna, pozbawiona woni świętości. Zhumanizowana, „populistyczna” liturgia nie będzie nigdy w stanie zrodzić świętych, cudu tego dokonać może jedynie liturgia przebóstwiona.

    Dziś nie jest bynajmniej tajemnicą, że wrogowie Kościoła pragną zniszczyć wiarę w Bóstwo Chrystusa. Skoro liturgia została zhumanizowana, Chrystus – jej centrum i podmiot – nie jest już Boskim Odkupicielem, stał się humanistą par excellence, wyzwolicielem, rewolucjonistą, marksistą wprowadzającym ludzkość w nowe tysiąclecie. Powinniśmy zachować czujność wobec tych, którzy usiłują nakłonić nas do porzucenia naszych uświęconych form kultu, a przez to doprowadzić ostatecznie do zanegowania przez nas całości naszej wiary świętej. Kościół atakowany jest przez synów szatana, działających tak na zewnątrz, jak i wewnątrz owczarni – ponieważ jest on żywą formą, (…) widzialnym ciałem religii. Owi mistrzowie zwodzenia wiedzą, że jeśli uda im się pozbyć świętych form, poradzą sobie również z samą religią… Jeśli naruszycie lex orandi, w sposób nieunikniony zniszczycie również lex credendi. Dlatego właśnie ludzie ci zwalczają wiele nabożeństw pod pretekstem, że są one w istocie przesądami, dlatego proponują tyle zmian i przeróbek – jest to sprytnie skalkulowana taktyka, obliczona na wstrząśnienie samymi fundamentami wiary. Nie wolno nam nigdy zapomnieć, że formy religijne – pozornie same w sobie obojętne – nabierają wielkiej wartości, w miarę jak posługujemy się nimi w naszej drodze do świętości.

    Miejsca poświęcone oddawaniu czci Bogu, starannie wyodrębnione dla Jego kultu, pobożnie świętowany dzień Pański, publiczne formy modlitwy, formy liturgiczne – wszystkie te rzeczy, jako całość, stanowią dla wiernych świętość i istnieją de facto z rozporządzenia Bożego. Obrzędy uświęcone przez Kościół wielowiekowym ich używaniem nie mogą być kwestionowane bez szkody dla dusz. Ponadto, wedle słów kard. Newmana,

    ludzie zajmujący się reformą liturgii powinni zawsze być świadomi następującej prawdy: nawet w przypadku najbłahszej z obowiązujących świętych form [kultu] bardzo często upragnione ulepszenie okazuje się w praktyce głupotą.

    Dzisiejsi biskupi postąpiliby mądrze, odnosząc te słowa kard. Newmana do obecnej wojny o świętą liturgię.

    Kiedy więc ludzie światowi wykpiwają nasze święte obrzędy, utwierdzajmy się w naszym przekonaniu w następujący sposób – i jest to argument, który wszyscy, ludzie wykształceni i niewykształceni są w stanie zrozumieć – formy te, nawet jeśli są pochodzenia ludzkiego, (…) posiadają co najmniej równie uświęcający i dydaktyczny charakter, co obrzędy judaizmu. A przecież Chrystus i Apostołowie nie chcieli, by te obrzędy spotkał najmniejszy brak uszanowania, czy by zostały usunięte w sposób nagły. Tym bardziej nie powinniśmy tego tolerować w odniesieniu do naszych własnych ceremonii.

    Ojcowie Kościoła zwracają uwagę na zepsucie liturgii, jakie panować będzie w czasach ostatecznych. W miarę, jak koniec ten będzie się przybliżał, Kościół poddawany będzie wściekłemu i bardziej diabolicznemu prześladowaniu niż kiedykolwiek w swej historii. Ustanie wszelki kult religijny. „Usuną codzienną ofiarę”. Niektórzy Ojcowie interpretują te słowa w taki sposób, że Antychryst zniesie na trzy i pół roku wszelki kult religijny. Inni z kolei przypominają nam, że Antychryst ustanowi swój tron w świątyni Boga i zażąda od swych zdeprawowanych wyznawców oddawania sobie czci. Św. Augustyn zastanawiał się, czy dzieciom udzielany będzie wówczas chrzest. Żyjemy w czasach tak zdeprawowanych, że wiele państw nie pozwala nawet na naturalną śmierć niewinnych istot ludzkich (…). Panowaniu Antychrysta towarzyszyć będą liczne cuda, podobne do tych, jakich dokonywali egipscy czarnoksiężnicy przed oczyma faraona czy też Szymon Mag przed śś. Piotrem i Janem. Św. Cyryl pisze:

    Lękam się wojen między narodami, lękam się podziałów między chrześcijanami, lękam się nienawiści między braćmi. Jednak dosyć! Niech Bóg broni, by któregoś dnia się to spełniło! Bądźmy jednak przygotowani.

    Widzimy więc, że poza prześladowaniami krwawymi, wrogowie Kościoła posługiwać się będą również podstępem i oszustwem. Antychryst będzie bardzo skutecznie dzielił i skłócał ze sobą chrześcijan. Uda mu się oderwać od skały zbawienia wiele dusz i wciągnąć je w herezję lub schizmę, pozbawiając je chrześcijańskiej wolności oraz siły. (…)

    Nasze działania i nasza wierność (…) determinują zarówno nasze doczesne, jak i wieczne przeznaczenie. Istnieje zasadniczy, głęboki związek pomiędzy zdrowiem duchowym i wolą zwycięstwa a materialnymi środkami, jakie mamy w tej walce do dyspozycji. Bez zdrowia duchowego wszystkie środki, jakich moglibyśmy użyć dla osiągnięcia zwycięstwa, zostaną roztrwonione w słabych rękach chorego narodu, który postępuje lękliwie, ponieważ jego serce jest tchórzliwe, jego umysł zdezorientowany, wzrok rozmyty, słuch przytępiony, uwaga osłabiona (…). Naród taki może pobrzękiwać swoją zbroją w aktach komicznej brawury, nie przestraszy to jednak żadnego tyrana. Naród ów gra w istocie rolę błazna, gdyż przy całej posiadanej broni nie jest przygotowany do walki, a jeśli już się na nią zdecyduje, jest zbyt słaby, by podjąć jakieś stanowcze działania. (…) Bez wątpienia agnostycy i ateiści powitają z protekcjonalnym uśmiechem proroctwo o nadejściu Antychrysta w oparach herezji, w epoce bohaterów i wojen, a liberalni chrześcijanie przyłączą się do tego chóru szyderców. Było tak w czasach Noego, wyśmiewanego z powodu budowania arki. Było tak również w czasach Abrahama, wstawiającego się bezskutecznie za Sodomą i Gomorą. Było tak wreszcie w czasach Chrystusa, który płakał nad Jerozolimą. Wszyscy ci sceptycy zostali w wyniku swego niedowiarstwa unicestwieni. Będzie tak również i na końcu czasów, ludzie źli są bowiem zbyt pyszni, by zaakceptować i zrozumieć drogi Boga. W tych ostatnich dniach ludzie kochać będą jedynie samych siebie, chciwi, pyszni, bluźniercy, nieposłuszni rodzicom, niewdzięczni, bezbożni, pozbawieni naturalnych uczuć, naruszający pokój, oskarżający fałszywie, niepowściągliwi, gwałtownicy, mający w pogardzie dobrych, zdrajcy, szaleńcy, zarozumiali, miłośnicy przyjemności, szydercy podążający za swymi żądzami (…).

    „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę, kiedy przyjdzie?” – pytał Chrystus, mając na myśli czasy ostateczne. My wszyscy, chrześcijanie, musimy być Jego heroldami, wyglądającymi poranka, świtu, oznak Jego drugiego, chwalebnego przyjścia. Pomimo powszechnej apostazji, jaka wówczas będzie panować, Chrystusa Pana powitają resztki wiernych chrześcijan. Owa garstka radować się będzie, mając świadomość, że paruzja położy na zawsze kres podłej polityce współpracy z grzechem, zgromadzi razem Jego wybranych i ustanowi wieczne entente cordiale (‘serdeczne porozumienie’), miłosne zjednoczenie z Bogiem, które nazywamy wizją uszczęśliwiającą. Ω

    ks. Wincenty T. Micelli SI

    Tekst za „The Remnant” z 28 lutego 1978 r. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.

    KRÓLUJ NAM CHRYSTE ! ! !

    • Ewa pisze:

      dziękuję serdecznie za przytoczenie tych słów, lepiej zrozumiałam co się obecnie dzieje. Będę się modlić o światło dla nas wszystkich, żebyśmy mogli uświadomić sobie w jakich trudnych czasach przyszło nam żyć i umieli chcieli wyrwać się spod panowania złego…

    • Ewa pisze:

      Króluj nam Chryste!!!

      • IRENA pisze:

        KRÓLUJ NAM CHRYSTE ,BÓG ZAPŁAĆ ZA PIĘKNĄ KATECHEZĘ ,ZA WYJAŚNIENIA ,LEPIEJ ZROZUMIAŁAM OBECNĄ SYTUACJĘ W KOŚCIELE , W POLSCE

        • Agata pisze:

          Czytając tekst myślałam,że jest to wydarzenie z zachodu,aż doszłam do ks.Wyszyńskiego i jestem w szoku, że w Polsce ksiądz może opowiadać takie farmazony!!! A wierni? Chyba mszę sw przespali ,że nie było masowej reakcji.O zgrozo. Ludzie , włączajmy się gorąco w akcję modlitwy Polska pod krzyżem, bo będzie z nami krucho.Wystarczy być biernym by pozwolić na szerzenie się zła.

  2. Kinga pisze:

    Wielkie Bog zapłać za to świadectwo. Pomaga mi zrozumiec problem calego Kościoła i wiem, że musze sie modlic za caly Kościół ktory jest cialem naszego Pana Jezusa Chrystusa, gdzie wiele członków choruje i cierpi.

  3. Artur pisze:

    To już się dzieje.

    • kurek pisze:

      Tak to prawda i to w bardzo szybkim tempie jestem przerażona W kościele coraz mniej wiernych a jak są to ciągle ci sami Ksiądz będąc u nas po kolędzie powiedział że ma spisany testament roześmiałam się że taki młody i testament a on powiedział że chce aby go w trumnie położyli tyłem do góry i żeby go wszyscy pocałowali w d……ę bez komentarza

  4. Marta pisze:

    Piękne świadectwo, naprawdę mnie poruszyło. Sprzed 7 lat – o ile bardziej aktualne dzisiaj… Może warto by je opublikować ponownie? Ja trafiłam na ten post tylko dlatego, że właśnie dziś ktoś go skomentował.
    Sama miałam podobne doświadczenie, gdy kapłan – zakonnik bardzo otwarty na dialog międzyreligijny – głosił homilię o tym, jak dobrą i pokojową religią jest islam, jedynie przez nas źle zrozumianą (było to w tzw. „dzień islamu” w Kościele)… I że to też „droga do Boga”… i jeszcze wiele rzeczy tego typu, których tu już lepiej nie napiszę. Czułam narastającą złość, że muszę tego słuchać na katolickiej Mszy św., ale po chwili przyszło współczucie dla Pana Jezusa: Jezu, jak Ty się musisz teraz czuć…?

  5. Urszula pisze:

    Piękne świadectwo. Wiara i rozum musi iść w parze. Matko Pięknej Miłości prowadź do Jezusa. 👏 👏 👏

  6. Elzbieta pisze:

    Piekne swiadectwo, I w pelni zgadzam sie z autorem. Dopowiem tylko, ze nawrocony czlowiek, jest o wiele bardziej gorliwy w wypelnianiu nauki Pana Jezusa, w wypelnianiu obowiazkow codziennych, w przebaczaniu, w trwaniu na modlitwie, a nawet w milosci do wrogow.. Chwala Bogu Wszechmogacemu. Bogaty ten, co poklada ufnosc w Bogu. ❤️

  7. Marlena pisze:

    Dziękuję za świadectwo bardzo madre i daje odpowiedź na moje niezrozumienie tego co dzieje się w kościele.

Dodaj komentarz