13-ty dzień z 33-dniowego okresu ćwiczeń duchowych do Aktu Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję

Rozpoczynamy I-szy tydzień II-go okresu naszych ćwiczeń duchowych
„Poznanie samego siebie” 

Wprowadzenie:

Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny, Cz. VIII, Rozdz. 1

W pierwszym tygodniu ofiarują w duchu pokory wszystkie swe modlitwy i dobre uczynki z prośbą o poznanie samych siebie i o żal za grzechy. W tym celu mogą, jeśli zechcą, rozmyślać nad tym, co powiedziałem wyżej o grzesznym podłożu ludzkiej natury, uważając przez ten tydzień samych siebie za pełzające robactwo, za węże, za kozły. Można by też rozważać następujące trzy myśli św. Bernarda: Rozważaj, czym byłeś – nasieniem zepsutym; czym jesteś – naczyniem pełnym błota; czym będziesz – pastwą robaków. Będą prosili Pana Naszego i Ducha Św., by ich oświecił.
W tym celu będziemy odmawiać Akty Strzeliste: Panie, abym przejrzał! (Łk 18, 41); Spraw bym poznał samego siebie! (św. Augustyn), czy Przyjdź Duchu Św..” wraz z litanią do Ducha Św. i będziemy się uciekali do Najświętszej Dziewicy z prośbą o tą wielką łaskę, mającą być podstawą wszystkich innych łask. W tej intencji odmawiać będziemy codziennie Hymn, “Ave Maris Stella” i litanię Loretańską do Najświętszej Maryi Panny.

Ćwiczenia duchowe: Modlitwy, medytacje, akty wyrzeczenia się swojej woli, żal za grzechy, pogarda dla samego siebie – wszystko to czynimy u stóp Maryi, bo to od Niej spodziewamy się otrzymać światło poznania samych siebie, i to w Jej obecności będziemy w stanie zmierzyć przepaść naszych słabości bez podleganiu rozpaczy.

Modlitwy, które będziemy odmawiać w ciągu pierwszego tygodnia drugiego okresu: Litania do Ducha Świętego, Ave Maris Stella, Litania Loretańska do Najświętszej Maryi Panny.

Czytania na I-szy tydzień II-go okresu

Traktat o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny
Część II, Rozdział. III

Najlepsze nasze uczynki bywają zwykle splamione i skalane przez zło, które w nas tkwi skutkiem naszej skażonej natury. Kiedy się wleje czystej, przezroczystej wody do cuchnącego naczynia lub wina do beczki, której wnętrze nie jest czyste, wówczas czysta woda i dobre wino psują się i łatwo przesiąkają przykrą wonią. Podobnie dzieje się, gdy Bóg do wnętrza naszej duszy, skażonej grzechem pierworodnym i uczynkowym, złoży rosę niebieską łaski lub przedziwne wino swej miłości. Otóż dary Jego psują się zazwyczaj i plamią skutkiem zarodku zła, który grzech w nas pozostawił. Wszystkie nasze uczynki, nawet najwznioślejsze cnoty, bywają nim zarażone. By więc osiągnąć doskonałość, której zdobycie nie jest możliwe bez łączności z Jezusem Chrystusem, bardzo ważną jest rzeczą, abyśmy całkowicie oczyścili się z tego, co w nas jest złego. Inaczej Pan nasz, który jest nieskończenie czysty i najmniejszej skazy w duszy nie znosi, odrzuci nas od swego Oblicza i nie zjednoczy się z nami.

2. Konieczność poznania siebie

By oderwać się od samych siebie, trzeba nam, po pierwsze: z pomocą światła Ducha Świętego dobrze poznać naszą skażoną naturę, naszą nieudolność w czynieniu tego, co dobre, naszą słabość we wszystkim, naszą ustawiczną niestałość, naszą niegodność wszelkiej łaski i ogólną naszą nieprawość. Grzech pierwszego naszego rodzica zatruł nas wszystkich, przekwasił i popsuł, jak kwas przekwasza i psuje ciasto, w które go włożono. Grzechy uczynkowe, które popełniliśmy, śmiertelne czy powszednie, choć już odpuszczone, powiększyły naszą pożądliwość, słabość, chwiejność i nasze skażenie, pozostawiając w duszy złe następstwa i skutki.

Ciała nasze są tak skażone, że Duch Święty nazywa je ciałami grzesznymi (Rz 6,6), poczętymi w grzechu (Ps 51,7), karmionymi grzechem i zdolnymi do każdego grzechu. Podlegają one tysiącznym chorobom, stają się z dnia na dzień słabsze, aż idą na pastwę robactwa i zgnilizny.

Dusza nasza połączona z ciałem stała się tak zmysłowa, iż nazwano ją wprost ciałem. Wszelkie ciało skaziło drogę swego życia na ziemi (Rdz 6,12 Wlg). Udziałem naszym jest tylko pycha i zaślepienie ducha, zatwardziałość serca, słabość i chwiejność duszy, zmysłowość, zbuntowane namiętności i choroby ciała. Z natury pyszniejsi jesteśmy niż pawie, więcej przywiązani do ziemi niż ropuchy, niegodziwsi niż kozły, bardziej zazdrośni niż węże, popędliwsi niż tygrysy, leniwsi niż żółwie, słabsi niż trzcina, bardziej zmienni niż chorągiewki na dachu. Sami z siebie mamy tylko nicość i grzech i zasługujemy jedynie na gniew Boży i piekło wieczne.

Czy wobec tego można się dziwić, iż Zbawiciel powiedział, że ten, kto chce iść za Nim, powinien zaprzeć się samego siebie (zob. Łk 9,23; Mt 16,24) i gardzić własną swą duszą; że kto miłuje duszę swoją, straci ją, a kto nią gardzi, zachowa ją? (J 12,25). Mądrość nieskończona, która nie daje przykazań bez powodu, każe nam nienawidzić samych siebie, bo zasługujemy wielce na nienawiść. Nic tak nie jest godne miłości jak Bóg, nic tak godne nienawiści jak my sami[20].

________

[20] By dobrze zrozumieć tę ewangeliczną myśl, należy w tym miejscu uczynić wyraźne rozróżnienie. Przedmiotem naszej nienawiści może być tylko zło samo w sobie, a więc grzech, który popełniamy. Nigdy nie może być nim sam człowiek, stworzony na obraz Boży (Rdz 1,27) i mający godność dziecka Bożego (1J 3,1), choćby był największym grzesznikiem (Mt 5,22). Podobnie prawda o naszej grzesznej naturze nie powinna napełniać nas pogardą i nienawiścią do niej (Ef 5,29), ale raczej radością wobec Miłosiernej Miłości Boga gotowego nam zawsze przebaczyć (J 8,1-11). Gdybyśmy byli doskonali i bez grzechu „nie potrzebowalibyśmy” Boga, dlatego prawda o naszej nicości (2Mch 7,28) powinna być dla nas radosna, wyzwalająca i prowadzić nas zawsze w miłosierne ramiona Ojca (Łk 15,11-32). Nie może nas to jednak zwolnić od mozolnej pracy nad opanowaniem naszych nieuporządkowanych pragnień i skłonności (Ga 5,24)

***

Modlitwy na pierwszy tydzień II okresu Poznanie samego siebieKliknij

Ten wpis został opublikowany w kategorii Modlitwa, Wydarzenia i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

17 odpowiedzi na „13-ty dzień z 33-dniowego okresu ćwiczeń duchowych do Aktu Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję

  1. kasia pisze:

    Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
    W wczoraj wróciliśmy z 2-u dniowych rekolekcji Legionu Maryi w Sandomierzu .Temat rekolekcji „wypłyń na głębie” bardzo budujące choć nie obeszło się bez zgrzytów…ale Maryja wszystko pokona…
    moja siostra wybiera się na pielgrzymkę do Lourdes -Panie oświeć ja by poznała właściwa drogę która prowadzi do Ciebie Ojca Niebieskiego
    „Tak mnie skrusz , tak mnie złam,
    tak mnie wybaw Panie
    byś został tylko Ty
    byś został tylko Ty
    naprawdę Ty”

  2. ❤ Alicja "ŚWIADECTWO" cz. II wt. 2.09.1986, godz. 22.30
    † Naucz się natychmiast prosić o Moją pomoc, gdy pojawia się coś złego w twym sercu. Oddaj Mi to.

    • julia pisze:

      ja się tego juz nauczyłam jeśli chodzi o zewnetrzną stronę zycia,.,,
      dzis z rana dostałam telefon od męża z przedszkola, młodszy synek robił głowę, potrzebne było szycie… pierwsza mysl jaka sie pojawiła..Jezu , ty się tym zajmij…i co prawda biegiem sie szykowałam, ale w sercu czułam spokój….
      a mój mąz… powiedział mi poźniej… ze to był pierwszy raz kiedy odprowadził dzieci do przedszkola i po raz pierwszy w myslach podziekował Bogu , za to że dał mu takich wspaniałych synków… i ledwo ta mysl mu przemkneła, młodszy synek wywalił sie na schodach… jak mu to wyjaśnic , ze Bóg nie ma nic wspolnego z wywroceniem sie dziecka….na moje rozeznanie, diabeł poczuł, ze maz zaczyna mu sie wymykac i chciał go zniechęcic… dlatego zaraz po tej mysli wzniesionej do Boga zdarzył się wypadek..

      • Maggie pisze:

        Julio, w ten sam sposob oddawaj rownież męża w Opiekę Boza – mając ufnosc Hioba.

        Jezus jest Panem!

      • wobroniewiary pisze:

        Julio piękne świadectwo a Ty zanurzaj męża w Przenajdroższej Krwi Chrystusa. Tam diabeł nie ma dostępu
        Odmawiaj tę krótką modlitwę:
        „Panie, niech Twoja Krew spłynie na moją duszę, aby ją wzmocnić i wyzwolić, – na tych wszystkich, którzy dopuszczają się zła, aby udaremnić ich wysiłki i ich nawrócić- a na demona, aby go powalić.”

      • julia pisze:

        Ewo dziękuję za słowa modlitwy:). Dla mnie krew naszego Pana jest tak cennym skarbem, ze codziennie w tej krwi zanurzam siebie , dzieci , męża i wszystkie osoby, z którymi się zetknę w ciągu dnia. Męża tylko raz udało mi się znakiem krzyża pobłogosławić, raczej robi rano uniki… ale zawsze ich żegnam słowami ” idźcie z Bogiem”…
        Wracając jeszcze do zanurzania we krwi Jezusa siebie i bliskich. Ostatnio jadąc do pracy miałam dziwne natchnienie … każdą osobę , która szła przede mną polecałam Jezusowi.
        NIe wiem czy tak można w stosunku do obcych ludzi, bo wszyscy mamy wolną wolę , ale pomyslałam, ze moze tego lub innego młodego człowieka mniej diabeł będzie kusił , gdy zanurzę go we krwi Pana …
        rozmyslalam też ostatnio nad tymi orędziami MBM , zwłaszcza o znaku pieczęci..
        przecież znakiem dla anioła zagłady w Egipcie , że ludzi Mojżesza ma nie ruszać , było pomazanie drzwi krwią zabitego baranka…
        czyz znakiem chroniącym nas w tych czasach ostatecznych nie jest przypadkiem krew Jezusa , niewinnego baranka ? kto sie w tej krwi obmywa i ma stale czyste szaty chyba ma prawo ufać , ze to go ocali.
        Miedzy wyprawą do ziemi obiecanej, a naszym losem istnieje tak dużo analogii, ze trudno by chyba było uważac to za zwykłą historię, o tym jak to Mojżesz wyzwolił swoj lub spod władzy faraona.

      • julia pisze:

        Maggie kochana, męża oddałam Maryi:) niech ona juz tutaj działa 🙂
        wydaje mi się, ze on w głebi ducha to daleko od Boga nie jest, jego dobre uczynki dla obcych ( w domu bywa czasem chłodny) świadczą raczej za tym, ze ma dobre serce… zawsze najpierw mysli o innych. Przepuscic w drzwiach, cos wyjasnic komus, pomoc starszej osobie wysiasc z autobusu, czy kobiecie z wózkiem… zawsze w takich sytuacjach moga ludzie na niego liczyc. Brak mu jednak swiadomosci zagrozen duchowych… u spowiedzi nie był chyba od czasu chrztu młodszego dziecka, czyli od 3 lat…. do koscioła pojdzie raz na rok… i to mnie boli,,, dlatego proszę Maryje by zajęła się jego nawróceniem na drogę bycia we wspolnocie i ufam, ze to da owoce …

      • Maggie pisze:

        Julio, slusznie: przez Maryje do Jezusa – wszystko możliwe,więc nie trac hartu ducha, zwłaszcza gdy „cos sie knoci” (jak z tym „fikołkiem” na schodach).

        Jezus jest Panem!

  3. Papież Franciszek do uczestników watykańskiego kolokwium międzyreligijnego o małżeństwie: dzieci potrzebują ojca i matki, a nie ideologicznych koncepcji rodziny

    W naszych czasach małżeństwo i rodzina są w kryzysie”. Przypomniał o tym Papież, przemawiając podczas rozpoczętego dziś trzydniowego kolokwium międzyreligijnego na temat „Komplementarność mężczyzny i kobiety”. Zorganizowała je w Watykanie Kongregacja Nauki Wiary razem z Papieskimi Radami ds. Dialogu Międzyreligijnego, ds. Popierania Jedności Chrześcijan i ds. Rodziny. Ojciec Święty zwrócił uwagę, że komplementarność mężczyzny i kobiety, czyli ich wzajemne uzupełnianie się, stoi u podstaw małżeństwa i rodziny, które są pierwszą szkołą życia społecznego i najwyższych wartości. W rodzinie są też napięcia, ale właśnie ona stanowi środowisko, w której je można rozwiązywać.

    „Żyjemy w kulturze «tymczasowości», w której coraz więcej ludzi rezygnuje z małżeństwa jako publicznego zaangażowania – mówił Papież. – Ta rewolucja obyczajów i moralności często powoływała się na «wolność», oczywiście w cudzysłowie, ale w rzeczywistości przyniosła spustoszenie duchowe i materialne bardzo licznym ludziom, zwłaszcza najsłabszym. Coraz lepiej widać, że upadek kultury małżeństwa wiąże się z narastaniem ubóstwa i całą serią licznych innych problemów społecznych, dotykających w nieproporcjonalnej mierze kobiet, dzieci i starców. To zawsze oni najbardziej cierpią w tym kryzysie. Kryzys rodziny zapoczątkował kryzys ekologii ludzkiej, bo środowiska społeczne, podobnie jak środowisko naturalne, potrzebują ochrony. Chociaż ludzkość zrozumiała teraz konieczność zajęcia się tym, co zagraża środowisku naturalnemu, to w naszej kulturze – także katolickiej – jesteśmy bardzo powolni, gdy chodzi o uznanie, że nasze środowiska społeczne są zagrożone”.

    Franciszek podkreślił, że dzieci mają prawo do rodziny, do ojca i matki. Ponadto wskazał, że w małżeństwie ważne jest definitywne zaangażowanie w wierności i płodnej miłości.

    „Pomyślmy przede wszystkim o młodzieży, która reprezentuje przyszłość – kontynuował Ojciec Święty. – Ważne, żeby nie dała się ona uwieść zgubną mentalnością «tymczasowości», ale nabrała rewolucyjnej odwagi szukania miłości mocnej i trwałej, czyli pójścia pod prąd. Tego trzeba. Na ten temat chciałbym coś powiedzieć. Nie możemy wpaść w pułapkę koncepcji ideologicznych. Rodzina jest faktem antropologicznym, a [dopiero] potem społecznym, kulturowym itd. Nie możemy jej określać koncepcjami natury ideologicznej, które zachowują moc jedynie w pewnym momencie historii, a potem ją tracą. Nie można dziś mówić o rodzinie konserwatywnej albo postępowej: rodzina jest rodziną! Nie dawajcie się określać takimi czy innymi koncepcjami natury ideologicznej. Rodzina ma moc sama w sobie”.

    Na zakończenie Papież potwierdził, że jeśli Bóg pozwoli, we wrześniu przyszłego roku uda się na VIII Światowe spotkanie Rodzin do Filadelfii. Jednym z uczestników watykańskiego kolokwium międzyreligijnego „Komplementarność mężczyzny i kobiety” jest arcybiskup tego amerykańskiego miasta Charles Chaput.
    Źródło: http://pl.radiovaticana.va/news/2014/11/17/papie%C5%BC_do_uczestnik%C3%B3w_watyka%C5%84skiego_kolokwium_mi%C4%99dzyreligijnego_o/pol-836737

  4. wobroniewiary pisze:

    Kobieta przerwała modlitwę muzułmanów w kościele
    Oto prawdziwa odwaga! Samotna chrześcijanka przerwała modlitwę muzułmanów, odmawianą w… Katedrze Narodowej w Waszyngtonie. Wyznawcy Allaha modlili się tam na zaproszenie władz katedry.

    Katedra Narodowa w Waszyngtonie należy do Kościoła Episkopalnego. Zaproszenie do katedry muzułmanów na modlitwę było pierwszym tego typu wydarzeniem w historii tej dużej protestanckiej wspólnoty (prawie 2 mln wiernych).

    Podczas „tolerancyjnej” ceremonii w katedrze, kilkudziesięciu muzułmanów zaczęło się modlić we właściwy sobie sposób. Kobieta ze stanu Michigan, która nie chciała podawać swoich personaliów, podeszła do muzułmanów, pomimo obecności ochrony, i powiedziała:

    „Tam, na krzyżu, jest Jezus Chrystus! Wyjdźcie z kościoła!”.

    Kobieta, która nie godziła się na muzułmańską modlitwę w chrześcijańskiej świątyni, została usunięta przez strażników z użyciem siły.

    Organizatorzy całej inicjatywy chcieli, by wzmacniała ona międzyreligijną tolerancję. Muzułmanie obecni w świątyni potępiali też radykalizm ich współwyznawców.
    http://www.fronda.pl/a/kobieta-przerwala-modlitwe-muzulmanow-w-kosciele,44076.html

    • Maggie pisze:

      Kobieta miała 200% racji. Ewangelia i Przykazania sa do przestrzegania i gloszenia, a nie do wnoszenia doń „poprawek” i to na taki forum i w takiej scenerii.

      Chcą dyskutować na „temat radykalizmu” to na sali parafialnej albo jeszcze lepiej na jakiejś konferencyjnej, czy otwartym placu – a jeszcze lepiej niech wyprostuja ścieżki tym swoim współbraciom „radykalom” we własnym zakresie.

      Czy w ten sam sposób, w następnej kolejności, zamierza sie tam zaprosić np „kosciol” szatana i zezwolić na „modly” …aby dojść do „porozumienia”?

  5. Pingback: Święta Rita z Cascia – patronka spraw beznadziejnych i po ludzku niemożliwych…. | W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej

Dodaj komentarz