Ogłaszamy akcję pisania widokówek do Andrzeja z zespołem Downa – brata kapłana i siostry zakonnej

Prawdziwa matka kocha wszystkie dzieci, i te wykształcone, i te upośledzone. Kocha je i poświęca dla nich swoje życie.
„Szóstka mi już zmarła. Reszta pokończyła studia, jeden profesor, drugi po doktoracie, jeden ksiądz i siostra zakonna, a jeden rzemieślnik – stolarz, pozakładali rodziny, tylko my z mężem zostaliśmy z najmłodszym Andrzejkiem”.

Nasz stały Czytelnik, ponad 70-cioletni Jerzy pisze:
W Boże Ciało wieczorem gościłem u siebie w domu Andrzejka. Andrzejek mimo że na pozór wygląda jak dziecko i zachowuje się jak dziecko jest mężczyzną w sile wieku gdyż ma 27 lat. Poznaliśmy się 31 grudnia 2009 roku w czasie Europejskiego Spotkania Młodych Taize – Poznań. Okoliczności spotkania opisałem na żywo na blogu. Cytuję samego siebie:

„Pani Basi użyczam rozkładane krzesełko, sam siadam podobnie jak zdecydowana większość z 30 tysięcznej rzeszy uczestników w kucki na kurtce, na podłodze. W hali jest mile ciepło.

         Zagaduję najbliżej siedzącą obok mnie siostrę. Jest w grupie 5 sióstr z tego samego zgromadzenia urszulanek. Mówię o krzyżu z Taize i stojącej pod nim Maryi i Janie. Interesuje mnie co sądzi o ekumenizmie i pojednaniu miedzy wyznaniami. Przechodzę do opowieści o korzeniach mojego Świetlistego Krzyża Pojednań i o słowach „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” napisach w zrozumiałych dla wszystkich obecnych na hali językach: po łacinie i starocerkiewno-słowiańsku, po hebrajsku i grecku umieszczonych w podstawie krzyża, Opowiadam o sercu krzyża – dzwonie Pojednanie, którym zamierzam dzisiaj wydzwonić północ.Po prostu  sieję.

Zagaduję też siedzącą z lewej strony kobietę. Oceniam ją na dwadzieścia pięć, trzydzieści lat. Poznanianka, nie nocuje gości, ale uczestniczy w całym programie Taize i w parafii i na terenie MTP. Mówi, że nie jest sama i wskazuje na siedzącego przed nią chłopaka, którego określiła jako „siostrzeńca”. Chłopak jest z zespołem Downa i ma 22 lata. Przedstawił mi się jako Andrzej. Podaliśmy sobie dłonie. Nie jedną, ale obie. I tak trzymając się za ręce i patrząc sobie głęboko w oczy, nasze ja poznawały się i łączyły ze sobą, jak brat z bratem. Ile czasu to trwało nie umiem powiedzieć. Obaj w kucki na oczach 30 tysięcy młodych ludzi. Dziękuję Ci Panie żeś mi w nim objawił swoje oblicze. Andrzejowi dałem podobnie jak wczoraj niewidomej Marinie obrazek ze zdjęciem Świetlistego Krzyża Pojednań. Przytulił go do serca i do końca modlitw i śpiewów trzymał w dłoniach spoglądając na niego. Gdy skończyło się śpiewanie psalmów, przerwane siedmio- minutową ciszą i można już było robić zdjęcia. Poprosiłem opiekunkę bym mógł jej zrobić zdjęcie do bloga. Zaproponowała, że zrobi mi zdjęcie z Andrzejem. Przystałem na to z radością. Poprosiłem Andrzeja by na podsuniętej kartce wpisał swoje imię i nazwisko oraz adres. Od opiekunki usłyszałem: „ On nie umie pisać” Byłem tym zszokowany.

IMG_8828 z Andrzejem

Pani Anna delikatnie wzięła kartkę z moich dłoni i wpisała mi adres Andrzeja, jednocześnie wyjaśniając, że Andrzej mieszka na wsi i nie chodził do żadnych szkół, bo z jego upośledzeniem tylko szkoła specjalna wchodzi w rachubę, na co rodziców nie stać. Nie dałem za wygraną poprosiłem Andrzeja by mi coś narysował. Na kartce pod jego adresem znalazło się najpierw jedno a potem kilka niezgrabnych kółek. Pokazałem mu trójkąt prosząc by go narysował. Dorysował mi jeszcze z uśmiechem kilka kółeczek.
Bardzo proszę wszystkich czytających te słowa wyślijcie Andrzejowi widokówkę (nadal aktualne – mój dzisiejszy dopisek)– ucieszy się chłopak. Prześlijcie mu też kopertę ze znaczkiem zaadresowaną na siebie, może narysuje wam kilka kółeczek.
Nie sądziłem, że Wszechmogący może być analfabetą. A może! Panie ukazuj mi Swoje Oblicze w wizerunku drugiego człowieka i spraw abym je dojrzał i odczytał”.

I tak od 2010 roku piszemy do siebie. Gdy Ewa żyła, też się w to pisanie do Wielkanocy 2013 roku angażowała. Jak ty ich rozpoznasz dziwiła się ciocia Ela, dowiedziawszy się, że mam mieć niepełnosprawnego gościa. Spokojnie Andrzej będzie z mamą. A mamę widziałeś? Na oczy jej nie widziałem! To skąd będziesz wiedział że to oni? Umówiłem się z nimi po Mszy św. o 17:00, a przed procesją u Dominikanów. To mnie odwieźć po kawie na 17:00 do domu, a potem jedź po nich. Wystarczy mi tego balowania u ciebie od wczesnego rana. Przecież może Ciocia zostać na kolacji.
Już ty się lepiej zajmij gośćmi.

…….

Jestem Anna Drozdowicz, mama Andrzejka przedstawia mi się z miłym uśmiechem na twarzy piękna w swej prostocie, niskiej postury kobieta.
Całuję jej spracowaną dłoń nie wiedząc w tym momencie, że całuję dłoń matki kapłana i matki siostry zakonnej.
Witaj! Masz ochotę do mnie odwiedzić?
Tak, odpowiada z uśmiechem na twarzy Andrzejek podając mi  rękę.
Cieszy mnie to i przytrzymuję nieco dłużej jego rękę w mojej dłoni.

To moja synowa też jak ja Ania którą pan sobie chyba przypomina, a to mój najstarszy syn Piotr (najstarszy – Piotr – apostoł – tak jak my z Ewą dzieciom nadawali imiona apostołów, przemyka mi pierwsza myśl przez głowę).
Witamy się. Pytam pana Piotra jak długo będę mógł zatrzymać u siebie mamę i Andrzejka?
Do dziewiątej powinniśmy położyć naszą trójkę spać, a potem…
A potem, po kolacji przywiozę pod dom mamę z Andrzejem, to się jeszcze Państwo z mamą nagadacie.
Zapraszam wobec tego którąś niedzielę z dzieciaczkami do mnie.
To mój samochód, wsiadajcie kochani.
Ruszam  z parkingu spod pomnika Polskiego Państwa Podziemnego.
Coś mi pika – nie zapięte pasy. Siedząca obok mnie pani Anna ma zapięte. To pewno Andrzejek siedzący za mną nie może sobie poradzić z pasami. Nie chciałem go na wstępie ubezwłasnowolnić.
Zatrzymuję się na pierwszych światłach przed operą jako drugi na skrzyżowaniu Fredry i al Niepodległości. Odwracam się do tyłu, by pomóc Andrzejkowi zapiąć pas i w tym momencie czuję wstrząs i słyszę trzask.
Moja prawa noga trzymana na nożnym hamulcu przy obrocie do tyłu musiała nieco zwolnić nacisk i samochód skulnął się na stojący przede mną pojazd, który nieco podjechał do przodu.
Nie będę dochodził straty. Da pan stówę i będzie sprawa zakończona.
Chwytam się za kieszenie. Całkowicie puste, nie mam dokumentów, nie mam żadnych pieniędzy. Przerażenie w oczach. Zjeżdżam nieco na prawo (miałem skręcić w lewo al. Niepodległości) by przepuścić na wprost tramwaj, któremu zapaliło się zielone, by nie robić zatoru.
Odpuść pan sobie tą stówę proszę „poszkodowanego” kierowcę nie mam stówy, nie mam żadnych dokumentów.
To wzywam policję.
Przecież nie ma śladu po uderzeniu.
To oceni policja.
Pani Anno proszę mi pożyczyć stówę, oddam w domu, gdy wrócimy.
Rozjeżdżamy się
„Wiezie pan nie lada skarb matkę dziesięciorga dzieci. Czwórka mi już zmarła. Reszta pokończyła studia, jeden profesor, drugi po doktoracie, jeden ksiądz i siostra zakonna, a jeden rzemieślnik – stolarz, pozakładali rodziny, tylko my z mężem zostaliśmy z najmłodszym Andrzejkiem”.
To pewno gromadka wnucząt.

Od Pani Anny dostaję w prezencie  książkę „W szkole krzyża” w dwóch częściach autorstwa ks. Adama Skwarczyńskiego. Sam rewanżuję się biografią Matki Papieża Jana Pawła II.
A od księdza Adama Skwarczyńskiego doszedł do mnie właśnie list – zachęta do narodowego dźwigania krzyża przez Polaków, z prośbą o jego rozesłanie po całym internecie  i zapraszam wszystkich ludzi dobrej woli do zastosowania się do tego, o czym pisze ks. Adam – przebaczenia naszym oprawcom narodowym i wzięcia krzyża za ich nawrócenie i wyrwanie Polski z sideł i niewoli diabla. List jest długi poszatkuję go zdjęciami zrobionymi przy okazji pobytu Andrzejka w Poznaniu i Baranowie. Nie będę ich opisywał by nie przerywać ks. Adamowi. Myślę że będą dla was czytelne.
Jezu, ufam Tobie!

*********************
Kartki wysyłamy na adres:
Andrzej Drozdowicz
Bombalice 35a
09-213 Gozdowo
Źródło: blog Jerzego „Pojednanie”

List ks. Adama tutaj: List ks. Adama Skwarczyńskiego: narodowe ofiarowanie Bogu codziennego krzyża Polaków jako egzorcyzm w walce o odzyskanie Ojczyzny

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wydarzenia. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Ogłaszamy akcję pisania widokówek do Andrzeja z zespołem Downa – brata kapłana i siostry zakonnej

  1. Jerzy pisze:

    W imieniu Andrzeja z góry dziękuję wszystkim, którzy odpowiedzą za mój apel. Jednocześnie prostuję nieścisłości: Pani Ania mama Andrzeja urodziła 16 dzieci. Andrzejek urodził się jako ostatni. Szóstka w tym dwie pary bliźniąt zmarły bądź przy porodzie, bądź w pierwszym roku. I druga sprawa: Ewa dodała mi 10 lat życia. Skoro to proroctwo to serdecznie dziękuję. W tym wieku liczy się każdy dzień, a więc kilku tysięczne dzięki.
    Z Panem Bogiem.
    Króluj nam Chryste!

    • wobroniewiary pisze:

      Przepraszamy za pomyłkę, poprawiłem wpis.

    • Maggie pisze:

      Wysłałam już 2 otwarte kartki, ale bez adresu zwrotnego, aby nie narażać na koszty „odpowiedzi”.
      Miejmy nadzieje, ze dojdą, bo nie zawsze korespondencja z Kanady dochodzi do adresata – ktoś ma lepkie ręce na poczcie bądź w sortowni.
      Króluj nam Chryste!

  2. Admin pisze:

    Dekret Penitencjarii Apostolskiej na XXIII Pielgrzymkę Radia Maryja
    Ojciec św. udziela przywileju ks. abp. Zygmuntowi Zimowskiemu udzielenia papieskiego błogosławieństwa dla wszystkich uczestniczących we Mszy Świętej podczas XXIII Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę.
    Źródło i całość: http://www.radiomaryja.pl/kosciol/dekret-penitencjarii-apostolskiej-na-xxiii-pielgrzymke-radia-maryja-2/

Dodaj komentarz