Abp Henryk Hoser: Nie bójmy się wyniku Synodu

Biskup warszawsko-praski odniósł się do dyskusji toczącej się wokół tego wydarzenia.

Abp Hoser: Nie bójmy się wyniku SynoduNie bójmy się na zapas. Kościół nie rozpadnie się i nie zatonie. Wierzę, że w czasie obrad synodu obecny jest Duch Święty – podkreślił abp Henryk Hoser w trakcie dyskusji poświęconej zbliżającemu się Synodowi Zwyczajnemu o Rodzinie.

Zaapelował także o modlitwę w intencji tego wydarzenia. – Jeśli zabraknie naszej modlitwy, Synod może nie wydać owoców jakich oczekujemy, a spodziewamy się wiele: nowego światła, nowego tchnienia, nowej perspektywy, nowych rozwiązań, oraz nowej odwagi by głosić iż rodzina, która wychodzi z Bożego zamysłu miłości i miłosierdzia jest jedyną formą jak jest godna by przekazywać miłość i życie następnym pokoleniom – zwrócił uwagę biskup warszawsko-praski.

Okazją do spotkania w podziemiach katedry św. Michała Archanioła i św. Floriana, była czwarta rocznica powstania portalu społecznościowego Areopag21.pl

Przed dyskusją, abp Hoser odprawił Mszę św. w katedrze. – Zgodnie z zamysłem Boga małżeństwo składające się z mężczyzny i kobiety zostało stworzone jako struktura miłości by przekazywać życie i komunikować miłość. Do tej łaski początku sięgnął w swoim nauczaniu Jan Paweł II – mówił m.in. podczas kazania.

W czasie dyskusji abp Hoser wskazał adhortację „Familiaris consortio” jako niezwykle cenny podręcznik dla duszpasterstwa rodziny. – Papież nie tylko ukazał głęboką antropologię małżeństwa i rodziny ale także osadził ich sytuację egzystencjalnej w kontekście początku lat osiemdziesiątych. Choć od tamtego czasu upłynęło już ponad 30 lat to jednak wszystkie dyskutowane dzisiaj problemy zostały tam zarysowane. W końcowych rozdziałach adhortacji Jan Paweł II omówił wszystkie przypadki trudne oraz sytuacje nieregularne małżeństw i rodzin dając jednocześnie bardzo jasne wskazania jak należy się nimi zajmować – przekonywał gość portalu Areopag21.

Biskup warszawsko-praski ubiegłoroczny Synod Nadzwyczajny o Rodzinie porównał do operowej uwertury, w której wprowadzane są główne wątki, później rozwijane. Obrady były zatem jakąś konfrontacją różnych zapatrywań i oczekiwań pastoralnych związanych z małżeństwem i rodziną.

Przyznał, że choć w czasie posiedzeń są głosowania, to jednak, jak stwierdził, nie jest to ani parlamentem polski ani niemiecki w związku z tym ich wynik jest jedynie głosem doradczym dla papieża. Jeżeli nawet Synod czy Sobór uchwaliłby coś, ale bez łączności z papieżem wówczas i tak nie byłoby to ważne. Ostatnie zdanie zawsze należy do Ojca Świętego – zaznaczył abp Hoser.

Portal Areopag21.pl, który obchodził czwartą rocznicę istnienia, prowadzi Fundacja Areopag XXI, założona przez Ewę K.Czaczkowską. Celem Fundacji Areopag XXI jest m.in. promowanie otwartych, opartych na wysokich standardach merytorycznych i etycznych debat oraz wymiany myśli o wierze religijnej, religiach, o Kościele katolickim i innych Kościołach, o przemianach kulturowych i cywilizacyjnych.
Źródło: Gość Niedzielny

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wydarzenia i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

11 odpowiedzi na „Abp Henryk Hoser: Nie bójmy się wyniku Synodu

  1. wobroniewiary pisze:

    Dzisiejsze wydanie Irish Mail on Sunday na pierwszej stronie publikuje zdjęcia Marii Bożego Miłosierdzia wykupującej wszystkie kopie tej gazety ostatniej niedzieli, po tym jak gazeta opublikowała tekst o powiązaniach Mary Carberry z z fałszywą irlandzką wizjonerką. Robi się coraz zabawniej…

    Za: fb (ostrzeżenie przed mbm)

  2. BKCD pisze:

    http://www.fronda.pl/a/kanada-legalizuje-zabijanie-chorych-ludzi,47229.html
    Sąd Najwyższy Kanady orzekł, że lekarze mogą „pomagać” umierać pacjentom, którzy cierpią na ciężkie i nieuleczalne choroby. W ten sposób zniesiono zakaz wprowadzony w 1993 roku.
    Sąd Najwyższy orzekł, że w Kanadzie będzie od przyszłego roku legalne tak zwane asystowane samobójstwo. Oznacza to, że lekarze będą mogli pomagać pacjentom w popełnieniu samobójstwa, o ile ci są chorzy na ciężką i nieuleczalną chorobę. Co istotne, choroba nie musi być śmiertelna.

    „To niewiarygodny dzień” – mówi Grace Pastine z British Columbia Civil Liberties Association, organizacji, która walczyła o zmianę prawa na rzecz legalizacji pomocy w samobójstwie. Pastine tłumaczyła, że zmiana „pomoże” teraz ludziom którzy „nieznośnie cierpią”.

    Sąd Najwyższy orzekł, że ta forma zabijania ludzi będzie legalna wyłącznie w przypadku osób dorosłych i świadomych, które są chore na nieuleczalną, choć niekoniecznie śmiertelną chorobę, powodującą „trwałe i nieznośne cierpienie”.

    Sąd uznał ponadto, że prawo zmniejszy liczbę samobójstw, bo jak dotąd całkowity zakaz asystowanego samobójstwa doprowadzał wiele osób do „przedwczesnego odebrania sobie życia” ze strachu przed momentem, w którym nie będzie się już do tego zdolnym, a cierpienie będzie tak silne, że nie da się go znieść.

    Sentencje św. Teresy od Dzieciątka Jezus na każdy dzień roku
    7 lutego: Cierpmy w pokoju. Przyznaję, że słowo pokój wydaje mi się trochę za mocne, ale zastanawiając się niedawno nad tym, odkryłam tajemnicę cierpienia w pokoju. Kto mówi pokój, nie mówi radość czy też odczuwana radość. Aby cierpieć w pokoju, wystarczy chcieć tego wszystkiego, czego chce Jezus (L 63, LT 87).

  3. BKCD pisze:

    Dziś jest wspomnienie

    Św. Józefina Bakhita (1869-1946)
    – pierwsza kanosjanka z Afryki, nazwana przez Jana Pawła II „siostrą uniwersalną”
    Bakhita Urodziła się w najprawdopodobniej 1869r. Imię „Bakhita” nie jest imieniem nadanym jej przez rodziców. Kiedy miała siedem lat, arabscy handlarze porwali ją z domu rodzinnego i sprzedali do niewoli. Mała Sudanka doznała takiego szoku, że zapomniała nawet własnego imienia. Przerażenie doznane w dniu, gdy ją porwano spowodowało częściową utratę pamięci. Młodziutka dziewczynka zapomniała nawet swojego imienia, dlatego porywacze nadali jej nowe imię wołając na nią szyderczo: Bakhita, co po arabsku znaczy „szczęśliwa”.

    Kilkakrotnie sprzedawana i odsprzedawana w drodze ku El Obeid i w Chartumie, w ciągu 10 lat doświadczenia udręki niewolnictwa poznała, czym są upokorzenia fizyczne i moralne. Właściciele chłostali ją za najmniejsze przewinienia. Okrutną pamiątką z niewoli pozostał tatuaż. Wycinano go brzytwą na ciele niewolnic, a świeże rany zasypywano solą. Ofiary mdlały z bólu. Nadzieja na odmianę losu pojawiła się chwilą, gdy młodą niewolnicę zakupił w Chartumie włoski konsul Callisto Legnani. Bakhita po raz pierwszy od dnia porwania doświadczyła, że ktoś traktuje ją po ludzku. Spostrzega wówczas z ulgą, że nikt z tych, co jej rozkazują, nie używa bicza. Co więcej, traktuje się ją teraz z ujmującą serdecznością. W domu pana Legnani Bakhita poznała spokój, życzliwość i chwile radości, mimo iż stale tęskniła za własną, na zawsze utraconą rodziną.

    Kiedy konsula odwołano z Sudanu z powodu trudnej sytuacji politycznej, Bakhita wraz z nim trafiła do Włoch. Na jej prośbę konsul zabrał ze sobą też innego Sudańczyka, którego wykupił z niewolnictwa. Bakhita zamieszkała w okolicach Wenecji. Kiedy państwu Lagnani rodzi się córka Mimmina, Bakhita staje się jej niańką i przyjaciółką.

    Na czas wyjazdu służbowego – za namową ich administratora, Illuminato Checchini – powierzyli Bakhitę Siostrom Kanosjankom w Instytucie Katechumenatu w Wenecji. W międzyczasie Mimmina i Bakhita zostały powierzone siostrom kanosjankom. To tutaj ta młoda Afrykanka prosi o pomoc w poznaniu tego Boga, którego od dziecka „odczuwała w sercu nie wiedząc, kim On jest”. Po kilku miesiącach katechumenatu, W wieku 21 lat, 9.01.1890r. przyjmuje sakramenty inicjacji chrześcijańskiej: chrzest, bierzmowanie i Eucharystię, a także nowe imię, Józefina. Tego dnia nie wiedziała jak wyrazić swoją radość. Jej wielkie i wyraziste oczy błyszczały ujawniając intensywne wzruszenie. Widziano jak często całowała chrzcielnicę i mówiła: „tutaj stałam się córką Boga!” Kiedy pani Michieli wróciła z Afryki, aby zabrać córkę i Bakhitę, ta ostatnia, zdecydowanie i niezwykle odważnie, okazała wolę pozostania oraz służenia temu Bogu, który okazał jej wiele dowodów swojej miłości. Jako osoba pełnoletnia, ta młoda Afrykanka mogła się cieszyć wolnością działania, zapewnioną przez prawo włoskie. Bakhita pozostała w katechumenacie, gdzie stopniowo rozpoznawała swoje powołanie do życia zakonnego, całkowicie oddanego Panu Bogu.

    8 grudnia 1896 r. Józefina Bakhita złożyła śluby zakonne, a 10.08.1927r profesję wieczystą. Zostaje konsekrowana na zawsze swemu Bogu, którego wzywała słodkim wyrażeniem: „mój Pan!”. Przez wieczystą profesję zakonną stała się w pełni duchową córką św. Magdaleny di Canossa.

    Przez ponad pięćdziesiąt lat „czarna” siostra wykonywała różne prace w domu w Schio: była tam kucharką, praczką, szwaczką, zakrystianką i furtianką. Kiedy się oddała posłudze furtianki, jej czarne ręce głaskały głowy dzieci uczęszczających do szkoły kanosjańskiej. Jej ciepły głos o specyficznej dla Afrykańczyków modulacji, podobał się dzieciom, a ubogim i cierpiącym, którzy pukali do drzwi furty, dodawał otuchy.

    Jej pokora, prostota i ujmujący uśmiech na twarzy, zdobyły serca mieszkańców Schio, którzy mówili o niej: nasza ciemnoskóra matka. Współsiostry szanowały ją za jej niezmienną łagodność i słodycz, za serdeczną dobroć oraz głębokie pragnienie, by dać poznać Jezusa. Nadeszła starość, a z nią długa, bolesna choroba. Jednakże Bakhita wciąż świadczyła o wierze, dobroci i chrześcijańskiej nadziei. Temu, kto ją odwiedzał i pytał, jak się czuje, odpowiadała z uśmiechem „Tak, jak chce tego Pan Bóg”.

    W momencie agonii jeszcze raz przeżywała straszliwe dni niewolnictwa i kilkakrotnie błagała pielęgniarkę, która była przy niej: „poszerz mi łańcuchy, są ciężkie!”. To Najświętsza Maryja Panna wyzwoliła ją z udręk. Jej ostatnie słowa brzmiały: „Madonna! Madonna!”, podczas, gdy jej uśmiech świadczył o spotkaniu z Matką Zbawiciela. Józefina Bakhita odeszła do Pana 8 lutego 1946r. w domu w Schio, otoczona wspólnotą, pogrążoną w płaczu i w modlitwie. Bardzo szybko pod domem zebrał się tłum ludzi, by po raz ostatni zobaczyć ich „świętą Matkę Czarnuszkę” oraz, by ją uprosić o wstawiennictwo w niebie.

    Proces kanonizacyjny rozpoczął się po niemal trzydziestu latach od jej śmierci a 1.12.1978r. Kościół ogłosił dekret o heroiczności jej cnót. Opatrzność Boża, która „troszczy się o polne kwiaty i o ptaki niebieskie”, prowadziła tę niewolnicę poprzez niezliczone i nieopisane cierpienia, ku ludzkiej wolności i ku wolności w wierze, aż do poświęcenia całego życia Bogu dla Jego Królestwa. 17.05.1992r. Bakhita zostaje beatyfikowana przez Jana Pawła II, a 1.10.2000r. ogłoszona świętą.

    Kalendarium życia
    1876…. Porwana, uczyniona niewolnicą i kilkakrotnie sprzedana.
    1882…. Sprzedana konsulowi włoskiemu Calisto Legnani.
    1885…. Podróż do Włoch. Podarowana Augustowi Michieli.
    1888…. Goszczona w Wenecji przy Katechumenacie założonym przez siostry kanosjanki.
    1890…. 9 stycznia: chrzest, bierzmowanie i pierwsza Komunia święta w Wenecji.
    1893…. Nowicjuszka u kanosjanek – Wenecja.
    1896…. pierwsza profesja zakonna – Werona.
    1902…. przeniesienie do Schio.
    1927…. 10 sierpnia: Profesja wieczysta – Mirano Veneto (VE).
    1947…. 8 lutego, godz. 20.10 – święta śmierć w Schio ( 11 lutego – uroczystości pogrzebowe).
    1978…. 10 grudnia: papież Jan Paweł II wydaje dekret o heroiczności cnót Sługi Bożej, Józefiny Bakhita.
    1992…. 17 maja nieoficjalnie dotąd czczona Józefina Bakhita, na Placu św. Piotra w Rzymie zostaje ogłoszona błogosławioną.
    2000…. 1 października: kanonizacja „siostry uniwersalnej”; Józefina Bakhita zostaje wpisana do albumu Świętych Jana Pawła II
    (święto liturgiczne przypada 8 lutego).

    Bakhita opowiada:
    „Dałam wszystko mojemu „Panu”: On będzie się o mnie troszczył…”
    „0 Panie, gdybym mogła polecieć tam, ku moim rodakom i wszystkim głośno oznajmiać Twą dobroć: och, ileż dusz mogłabym tym zdobyć!”
    „Przyjęłam Chrzest święty z radością tak wielką, jaką tylko aniołowie mogliby opisać.”
    „Nie jest pięknym to, co wydaje się piękniejsze, lecz to, czego pragnie Pan!”
    „Gdybym spotkała tych handlarzy niewolnikami, którzy mnie porwali, a także tych, którzy mnie torturowali, uklękłabym przed nimi i ucałowałabym im ręce, ponieważ gdyby się to wszystko nie wydarzyło, nie byłabym teraz ani chrześcijanką ani zakonnicą…”
    „Mogę rzeczywiście powiedzieć, że to, iż nie umarłam, jest cudem sprawionym przez Pana, który przeznaczył mnie do większych rzeczy.”.
    „Gdy ktoś bardzo kogoś kocha, gorąco pragnie być blisko tej osoby: czemuż zatem tak bardzo boicie się śmierci? Śmierć wiedzie nas do Boga!”
    „Matka Boża mnie ochraniała jeszcze, zanim ją poznałam”
    „Pan bardzo mnie ukochał: trzeba byśmy wszystkich kochali… Konieczne jest współczucie oraz wybaczenie!”

    Ogromnie wielu ludzi ucieka się do wstawiennictwa św. Józefiny Bakhity, a Pan cieszy się udzielaniem swych łask przez wstawiennictwo tej pokornej córki Afryki.

    Św. Józefino Bakhito, módl się za cały świat
    i wyproś dla niego dar pokoju
    oraz radość służenia twemu „Panu”

    • BKCD pisze:

      Modlitwy
      Do Św. Bakhity:

      Modlitwa I

      Boże, Ojcze miłosierdzia,

      który dałeś nam Świętą Józefinę Bakhitę

      jako siostrę uniwersalną,

      ewangeliczny wzór prostej wiary i czynnej miłości,

      obdarz także nas pragnieniem wiary i miłości,

      według wskazań Ewangelii i wysłuchaj modlitw

      wszystkich wzywających jej wstawiennictwa.

      Przez Chrystusa Pana naszego.

      Amen.

      Modlitwa II

      Boże, nasz Ojcze,

      wolności uciśnionych i Pocieszycielu ubogich,

      który powołujesz mężczyzn i kobiety

      z każdego ludu i narodu

      do doświadczenia błogosławieństwa wiary i wolności,

      rozpal w Twoich dzieciach pragnienie świętości,

      jakim napełniłeś świętą Józefinę Bakhitę,

      dziewicę, abyśmy wierni Twoim przykazaniom,

      służyli Tobie z tą samą czystością serca.

      Przez Chrystusa, Pana naszego.

      Amen.

      Modlitwa do św. Magdaleny

      Boże, Ojcze dobroci,

      który zechciałeś objawić pokornym i maluczkim Twoją miłość,

      wzbudzając w Kościele św. Magdalenę di Canossa

      jako służebnicę ubogich;

      spraw, abyśmy szukali Ciebie ponad wszystko

      i służyli ubogim oraz maluczkim w duchu miłości i pokory.

      Przez Chrystusa, Pana naszego.

      Amen.

      Św. Magdaleno di Canossa, módl się za nami.

      Do Maryi – Matki Bożej Bolesnej

      Ojcze, który zechciałeś,

      by Najświętsza Maryja stała u stóp krzyża,

      zjednoczona z ofiarą Twego Syna,

      przez Jej wstawiennictwo spraw,

      byśmy nosili w sobie odbicie Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego,

      i byśmy się obdarzali niestrudzona miłością dla dobra braci.

      Przez Chrystusa, Pana naszego.

      Amen.

      Maryjo, Matko miłości, stojąca pod krzyżem, módl się za nami.

  4. BKCD pisze:

    Jan Paweł II

    WPATRUJMY SIĘ WE WZORY ŚWIĘTOŚCI

    Msza św. kanonizacyjna

    W niedzielę 1 października 2000 r. Jan Paweł II kanonizował na placu św. Piotra 123 błogosławionych. Do grona świętych włączeni zostali: bł. Augustyn Zhao Rong i 119 towarzyszy — męczennicy, którzy ponieśli śmierć za wiarę w Chinach w ciągu minionych czterech stuleci; bł. Maria Józefa od Serca Jezusa Sancho de Guerra (1842-1912), Hiszpanka, założycielka Zgromadzenia Sióstr Służebnic Jezusa Miłosiernego; bł. Katarzyna Maria Drexel (1858-1955), Amerykanka, założycielka Zgromadzenia Sióstr Najświętszego Sakramentu, opiekującego się Indianami i Afroamerykanami; bł. Józefina Bakhita (1869-1947) z Sudanu, ze Zgromadzenia Córek Miłości. Uroczystość kanonizacyjna zgromadziła na placu św. Piotra tysiące pielgrzymów z Afryki, Ameryki, Azji i Europy. Z Ojcem Świętym koncelebrowało Eucharystię czterech kardynałów, liczni arcybiskupi i biskupi, przełożeni generalni zgromadzeń zakonnych. Uczestniczyli w liturgii także kardynałowie, biskupi i księża z Kurii Rzymskiej oraz oficjalna delegacja władz francuskich, hiszpańskich i włoskich.

    Na początku Mszy św. abp José Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych wraz z postulatorami przedstawili Papieżowi prośbę o kanonizację błogosławionych, a następnie zostały odczytane ich krótkie biografie. Jan Paweł II wypowiedział słowa formuły kanonizacyjnej, na co wierni odpowiedzieli śpiewem «Amen» i «Alleluja» oraz długimi oklaskami. Abp Saraiva Martins podziękował Papieżowi za kanonizację. W liturgii słowa fragmenty Pisma Świętego zostały odczytane w języku chińskim i angielskim, łacińskim i greckim. Udział wiernych z Chin i Sudanu, ubranych w tradycyjne stroje, podkreślał międzynarodowy i powszechny charakter uroczystości. Na zakończenie Eucharystii Ojciec Święty odmówił ze zgromadzonymi «Anioł Pański» oraz przywitał się osobiście z członkami delegacji oficjalnych. Następnego dnia, w poniedziałek 2 października, spotkał się ponownie na placu św. Piotra z pielgrzymami przybyłymi na kanonizację. Poniżej zamieszczamy tekst papieskiej homilii, rozważanie przed modlitwą maryjną oraz słowa Ojca Świętego skierowane do pielgrzymów — uczestników kanonizacji męczenników chińskich, wypowiedziane podczas audiencji 2 października.

    1. «Słowo Twoje jest prawdą: uświęć nas w Twojej miłości» (śpiew przed Ewangelią: por. J 17, 17). Takie wezwanie, będące echem modlitwy, jaką Chrystus skierował do Ojca w czasie Ostatniej Wieczerzy, zdaje się zanosić do Boga rzesza świętych i błogosławionych, których Duch Boży wzbudza w Kościele w kolejnych pokoleniach.

    Dzisiaj, po dwóch tysiącach lat dziejów odkupienia, i my powtarzamy te słowa, wpatrując się we wzory świętości, jakimi są św. Augustyn Zhao Rong i 119 towarzyszy — męczennicy, którzy ponieśli śmierć w Chinach, Maria Józefa od Serca Jezusa Sancho de Guerra, Katarzyna Maria Drexel i Józefina Bakhita. Bóg Ojciec «uświęcił ich w swojej miłości», spełniając prośbę Syna, który wyciągnął ręce na krzyżu, aby nabyć Mu lud święty, a umierając pokonał śmierć i objawił moc zmartwychwstania (por. II Modlitwa Eucharystyczna, Prefacja).

    Witam serdecznie was wszystkich, drodzy bracia i siostry, którzy zgromadziliście się tutaj bardzo licznie, aby złożyć hołd tym świetlanym świadkom Ewangelii.

    2. «Nakazy Pana są radością serca» (Psalm responsoryjny). Te słowa psalmu responsoryjnego trafnie wyrażają doświadczenie Augustyna Zhao Ronga i 119 towarzyszy, umęczonych w Chinach. Świadectwa, jakie do nas dotarły, pozwalają nam dostrzec, że byli to ludzie zachowujący głęboki spokój ducha i radość.

    Kościół okazuje dziś wdzięczność swemu Panu, który go błogosławi i obficie obdarza światłem, jakim promieniuje świętość tych synów i córek Chin. Czyż Rok Święty nie jest najwłaściwszym momentem, aby ukazać w pełni blask ich heroicznego świadectwa? Młodziutka, czternastoletnia Anna Wang, nie lęka się gróźb oprawcy, który nakłania ją do apostazji, i na chwilę przed ścięciem oświadcza z promienną twarzą: «Brama niebios jest otwarta dla wszystkich», a po cichu wypowiada trzykroć imię «Jezus». Zaś osiemnastoletni Chi Zhuzi woła nieustraszenie do tych, którzy właśnie odcięli mu prawe ramię i zamierzają obedrzeć go żywcem ze skóry: «Każdy kawałek mego ciała, każda kropla mojej krwi będą wam powtarzać, że jestem chrześcijaninem».

    Podobną moc przekonania i radość okazało pozostałych 85 Chińczyków, mężczyzn i kobiet w różnym wieku i różnego stanu — kapłanów, zakonnic i świeckich, którzy przypieczętowali swoją niezłomną wierność Chrystusowi i Kościołowi oddając życie. Działo się to w różnych stuleciach, w złożonych i trudnych epokach historii Chin. Dzisiejsza uroczystość nie jest właściwym momentem, aby formułować opinie o tych epokach historycznych: będzie można i będzie trzeba uczynić to w innym miejscu. Dzisiaj, poprzez to uroczyste uznanie świętości, Kościół pragnie jedynie ukazać, że ci męczennicy są przykładem odwagi i wierności dla nas wszystkich i przynoszą zaszczyt szlachetnemu narodowi chińskiemu.

    Do tej rzeszy męczenników należą także świetlane postaci 33 misjonarzy i misjonarek, którzy opuściwszy ojczyznę starali się wejść w chińską rzeczywistość i z miłością przyswajali ją sobie, pragnęli bowiem głosić Chrystusa i służyć temu narodowi. Ich groby znajdują się w Chinach, jak gdyby na świadectwo ich nieodwołalnej przynależności do tego kraju, który oni — mimo ludzkich ograniczeń — szczerze kochali, oddając mu wszystkie siły. «Nigdy nikomu nie uczyniliśmy nic złego — odpowiada bp Franciszek Fogolla gubernatorowi, który zamierza się, aby zadać mu cios mieczem. — Przeciwnie, wielu wyświadczyliśmy dobro».

    po chińsku:

    Niech Bóg obdarzy was szczęściem.

    3. Zarówno pierwsze czytanie, jak i Ewangelia dzisiejszej liturgii ukazują nam, że Duch tchnie tam, gdzie chce, i że Bóg w każdej epoce wybiera sobie pewne osoby, aby objawiały Jego miłość do ludzi, oraz powołuje instytucje, które mają być szczególnie skutecznymi narzędziami Jego działania. Tak stało się w życiu św. Marii Józefy od Serca Jezusa Sancho de Guerry, założycielki Zgromadzenia Sióstr Służebnic Jezusa Miłosiernego.

    W życiu nowej świętej, pierwszej kanonizowanej Baskijki, w szczególny sposób ujawnia się działanie Ducha. To On wskazywał jej drogę służby chorym i przygotował ją, by stała się matką nowej rodziny zakonnej.

    Św. Maria Józefa przeżywała swoje powołanie jako autentyczny apostolat w dziedzinie ochrony zdrowia, jako że niosąc pomoc starała się łączyć troskę o sprawy materialne z opieką duchową i wszelkimi środkami zabiegała o zbawienie dusz. Choć sama była chora przez ostatnie 12 lat swego życia, nie unikała wysiłków ani cierpień, ale poświęcała się całkowicie służbie miłosierdzia wśród chorych, zachowując ducha kontemplacyjnego i pamiętając, że «pomoc nie polega jedynie na dawaniu choremu lekarstw i pożywienia; jest inny jeszcze rodzaj pomocy, (…) pomoc serca, która każe wczuwać się w położenie cierpiącego człowieka».

    Niech przykład i wstawiennictwo św. Marii Józefy od Serca Jezusa pomogą narodowi baskijskiemu na zawsze położyć kres przemocy, tak aby Euskadi stała się błogosławioną ziemią pokojowego i braterskiego współistnienia, by prawa wszystkich ludzi były w niej zawsze szanowane i nigdy już nie lała się tam krew niewinnych.

    4. «Zebraliście w dniach ostatecznych skarby» (Jk 5, 3). W drugim czytaniu dzisiejszej liturgii apostoł Jakub karci bogatych, którzy pokładają ufność w swojej majętności i niesprawiedliwie traktują ubogich. M. Katarzyna Drexel urodziła się w bogatej rodzinie w Filadelfii w Stanach Zjednoczonych. Od swoich rodziców nauczyła się jednak, że majątek rodziny nie był przeznaczony tylko dla niej, ale należało dzielić się nim z ludźmi mniej zamożnymi. Jako młoda kobieta głęboko ubolewała nad ubóstwem i beznadziejnym położeniem wielu Indian i Afroamerykanów. Zaczęła wykorzystywać swój majątek w pracy misyjnej i oświatowej pośród najuboższych członków społeczeństwa. Później zrozumiała, że potrzeba czegoś więcej. Z wielką odwagą i ufnością w łaskę Bożą postanowiła oddać bez reszty Panu nie tylko swoje dobra materialne, ale całe swe życie.

    W swojej wspólnocie zakonnej — Zgromadzeniu Sióstr Najświętszego Sakramentu — krzewiła duchowość opartą na modlitewnym zjednoczeniu z Chrystusem Eucharystycznym oraz na gorliwej służbie ubogim i ofiarom dyskryminacji rasowej. Jej apostolat przyczynił się do tego, że coraz żywiej uświadamiano sobie potrzebę walki z wszelkimi formami rasizmu poprzez wychowanie oraz działalność socjalną. Katarzyna Drexel jest znakomitym przykładem praktycznego miłosierdzia i wielkodusznej solidarności z mniej zamożnymi — postaw, które od dawna charakteryzują amerykańskich katolików.

    Niech jej przykład pomaga zwłaszcza ludziom młodym uświadomić sobie, że na tym świecie największy skarb można znaleźć przez naśladowanie Chrystusa niepodzielnym sercem i wielkoduszne korzystanie z darów, które otrzymaliśmy, tak aby służyły one innym i przyczyniały się do budowania świata bardziej sprawiedliwego i braterskiego.

    5. «Prawo Pana doskonałe — (…) poucza prostaczka» (Ps 19 [18], 8).

    Słowa z dzisiejszego psalmu responsoryjnego rozbrzmiewają doniosłym echem w życiu s. Józefiny Bakhity. Uprowadzona i sprzedana w niewolę, gdy miała zaledwie siedem lat, wiele wycierpiała z rąk okrutnych panów. Zyskała jednak zrozumienie głębokiej prawdy, że to Bóg, a nie człowiek jest prawdziwym Panem każdej ludzkiej istoty, każdego ludzkiego życia. To doświadczenie stało się źródłem wielkiej mądrości dla tej pokornej córy Afryki.

    W dzisiejszym świecie tysiące kobiet nadal pada ofiarą niesprawiedliwości, nawet w rozwiniętych, nowoczesnych społeczeństwach. W św. Józefinie Bakhicie dostrzegamy wspaniałą rzeczniczkę prawdziwej emancypacji. Historia jej życia nie skłania do biernego oporu, ale budzi zdecydowaną wolę skutecznego działania w celu uwolnienia dziewcząt i kobiet od ucisku i przemocy oraz przywrócenia im godności, tak aby mogły w pełni korzystać ze swoich praw.

    Myślę w tej chwili o ojczystym kraju nowej świętej, nękanym od 17 lat przez okrutną wojnę domową, której końca nie widać. W imieniu cierpiącej ludzkości raz jeszcze apeluję do osób sprawujących odpowiedzialne funkcje: otwórzcie serca na wołanie milionów niewinnych ofiar i wejdźcie na drogę dialogu. Wzywam społeczność międzynarodową, aby przestała ignorować tę ogromną ludzką tragedię. Zachęcam cały Kościół, aby prosił św. Józefinę Bakhitę o wstawiennictwo w intencji wszystkich naszych prześladowanych i zniewolonych braci i sióstr, zwłaszcza w Afryce i w jej ojczystym Sudanie, tak aby mogli oni zaznać pojednania i pokoju.

    Słowa serdecznego pozdrowienia kieruję na koniec do kanosjańskich Córek Miłości, które dzisiaj radują się z wyniesienia swojej współsiostry do chwały ołtarzy. Oby umiały czerpać z przykładu św. Józefiny Bakhity nowe bodźce do ofiarnej służby Bogu i bliźniemu.

    6. Drodzy bracia i siostry! Poddając się działaniu jubileuszowej łaski przyzwólmy ponownie Duchowi Świętemu, aby dokonał w nas głębokiego oczyszczenia i uświęcenia. Na tę drogę wprowadza nas także święta, której wspomnienie dzisiaj obchodzimy: Teresa od Dzieciątka Jezus. Jej to, patronce misji, oraz nowym świętym zawierzamy dziś misję Kościoła na początku trzeciego tysiąclecia.

    Maryja, Królowa Wszystkich Świętych, niech wspomaga w drodze chrześcijan i wszystkich, którzy poddają się działaniu Ducha Świętego, aby na całym świecie szerzyło się światło Chrystusa Zbawiciela.

    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/kanonizacja_01102000.html#

  5. BKCD pisze:

    Afrykańska święta Józefina Bakhita zainspirowała Ojca Świętego Benedykta XVI do napisania jednego z punktów encykliki Spe salvi poświęconej refleksji nad chrześcijańską nadzieją. Jest to nadzieja, która – jak pisze św. Paweł w Liście do Efezjan – zbawia i przywraca wolność każdemu człowiekowi. Według papieża wystarczy otworzyć się na chrześcijańską koncepcje Boga, by doświadczyć miłości, poczucia bezpieczeństwa oraz ludzkiej godności z jej niezbywalnymi prawami.

    Bendykt XVI w encyklice Spe salvi na nowo przybliżył Kościołowi afrykańską świętą Józefinę Bakhita kanonizowaną przez swego poprzednika. W swojej drugiej encyklice Ojciec Święty stawia pytanie: “na czym polega owa nadzieja, która – jako nadzieja – jest «zbawieniem»? Istotę odpowiedzi zawiera wspomniany przed chwilą fragment Listu do Efezjan: zanim Efezjanie spotkali Chrystusa, nie mieli nadziei, ponieważ nie mieli «Boga na tym świecie». Poznać Boga – prawdziwego Boga – oznacza otrzymać nadzieję. Dla nas, którzy od zawsze żyjemy z chrześcijańską koncepcją Boga i przywykliśmy do niej, posiadanie nadziei, która pochodzi z rzeczywistego spotkania z Bogiem, jest już czymś z czego niemal, nie zdajemy sobie sprawy. Przykład świętej naszych czasów może nam w jakiejś mierze dopomóc w zrozumieniu tego, co oznacza po raz pierwszy i rzeczywiście spotkać Boga.

    Urodziła się około 1869 roku – sama nie znała precyzyjnej daty – w Darfurze w Sudanie. W wieku dziewięciu lat została porwana przez handlarzy niewolników, była bita do krwi i pięć razy sprzedawana na targach niewolników w Sudanie. Ostatecznie, jako niewolnica, znalazła się na służbie u matki i żony pewnego generała, gdzie każdego dnia była chłostana do krwi. Pozostały jej po tym do końca życia 144 blizny. W 1882 roku została kupiona dla włoskiego konsula Callista Legnaniego, który wobec ofensywy mahdystów powrócił do Włoch”.

    Znając do tej pory tak okrutnych «panów», których była własnością, którzy ją poniżali i maltretowali albo – w najlepszym przypadku – uważali ją za użyteczną niewolnicę, Bakhita poznała «Pana» całkowicie innego, żyjącego Boga, Boga Jezusa Chrystusa. Usłyszała o istnieniu Pana prawdziwego, który jest Panem panów, oraz że ten Pan jest dobry, jest uosobieniem dobroci. Dowiedziała się, że ten Pan zna także ją, że ją stworzył – co więcej, że ją kocha. Również ona była kochana właśnie przez najwyższego Pana, w porównaniu z którym wszyscy inni panowie są niczym. Ona sama była przez Niego znana, kochana i oczekiwana. Co więcej, ten Pan osobiście poznał los bitego, a teraz oczekiwał jej «po prawicy Boga Ojca». Teraz miała «nadzieję» – już nie nikłą nadzieję na znalezienie panów mniej okrutnych ale wielką nadzieję: jestem do końca kochana i cokolwiek się zdarzy, jestem oczekiwana przez tę Miłość. A zatem moje życie jest dobre. Przez poznanie tej nadziei została «odkupiona», nie czuła się już niewolnicą, ale wolną córką Boga. Rozumiała to, co św. Paweł miał na myśli, gdy przypominał Efezjanom, że przedtem byli pozbawieni nadziei i Boga na ziemi – nie mieli nadziei, bo nie mieli Boga. Toteż, gdy chciano ją odesłać do Sudanu, Bakhita wzbraniała się. Nie chciała znowu odłączyć się od swego Pana (por. Benedykt XVI, Spe salvi, n. 3).

    Jak pisze dalej Benedykt XVI, Bakhita „9 stycznia 1896 roku przyjęła chrzest, bierzmowanie i pierwszą Komunię św. z rąk patriarchy Wenecji. 8 grudnia 1896 roku w Weronie złożyła śluby w Zgromadzeniu Sióstr Kanosjanek i odtąd – poza swoimi zajęciami w zakrystii i na portierni klasztoru – podczas wielu podróży po Włoszech starała się zachęcać do misji: odczuwała konieczność propagowania wolności, którą zyskała w spotkaniu z Bogiem Jezusa Chrystusa. Wolność powinna być dawana innym, możliwie jak największej liczbie osób. Nadziei, która się w niej zrodziła i ją «odkupiła», nie mogła zachować dla siebie samej. Musiała dotrzeć do wielu, dotrzeć do wszystkich”.

    http://www.deon.pl/religia/swiety-patron-dnia/art,78,sw-jozefina-bakhita-przywrocona-nadzieja.html

  6. kasiaJa pisze:

    Papież Franciszek prosi o modlitwę za ciężko chorego arcybiskupa Zimowskiego. Ojciec Święty skierował swój apel podczas dzisiejszej modlitwy Anioł Pański.
    http://www.fronda.pl/a/papiez-prosi-o-modlitwe-za-ciezko-chorego-arcybiskupa-zimowskiego-przylacz-sie-i-ty,47260.html

  7. kasiaJa pisze:

    >” Prawie każdy z nas chciałby tu, na ziemi widzieć niebo. Dzięki ludziom dobrej woli ten świat może być chociaż troszeczkę lepszy. I będę o tym przypominać, bo jest dla mnie bardzo ważne! **Dzięki dobrej woli ten świat mogą wypełniać ludzie pełni Boga, miłości do rodziny i mądrych odwiecznych praw”

    —mówiła Natalia Niemen. < (fragm.)
    http://wpolityce.pl/polityka/232943-natalia-niemen-na-konwencji-andrzeja-dudywspieramy-osoby-ktore-pragna-aby-w-polsce-trwaly-wartosci-tradycyjne

  8. duszyczka pisze:

    Ah, św.Bakhita, zrobiła na mnie piorunujące wrażenie.Film o jej życiu oglądałam 2 razy i pewnie jeszcze raz bym obejrzała z ciekawością. Serdecznie polecam aby obejrzeć go, bo naprawdę porusza serce, a oto link do niego https://www.youtube.com/watch?v=S_A0L-eQuRc

    Myśl, jaka nasunęła mi się gdy poznałam postać tej świętej,to to, że Bóg pokazuje nam, iż każdy może zostać świętym, nawet afrykańczyk z buszu czy były kapłan szatana -Bł. Bartolo Longo.
    Przecież dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

    • BKCD pisze:

      Witaj Duszyczko dla mnie też film był niesamowity w dewocjonaliach można było kiedyś kupić książkę z płytą o tej Świętej ale jeszcze nie kupiłam 😦 . Poznałam tą Świętą dzięki nie mu i nie wiem czy bym tak mogła jak Ona ale tu jest heroiczność cnót więc jeszcze wiele bardzo wiele mi brakuje . Widząc scenę tych tortur i co opisuje że
      „Gdybym spotkała tych handlarzy niewolnikami, którzy mnie porwali, a także tych, którzy mnie torturowali, uklękłabym przed nimi i ucałowałabym im ręce, ponieważ gdyby się to wszystko nie wydarzyło, nie byłabym teraz ani chrześcijanką ani zakonnicą…”

      Popłakałam się na tym filmie a mnie żeby coś uderzyło tak mocno musi być dobra muzyka polecam film o Basi taki jakoś tera przyszedł do głowy
      Film jest o małżeństwie piękna muzyka Michał Lorenc film głęboki ( porusza temat aborcji , choroby , życia i śmierci )

      Historia Basi
      tekst Wojciech Prus OP
      Basia miała 31 lat. Zmarła 29 czerwca 2007 roku, w uroczystość Apostołów Piotra i Pawła, nad ranem. Dzień wcześniej odwiedziłem ją razem z jej mężem. Była wtedy nieprzytomna. Od miesiąca, z krótką przerwą, w oddychaniu pomagał jej respirator. Nie mogła rozmawiać – Michał pokazał mi kartkę, za pomocą której się porozumiewali. W krótkich zdaniach widać było jej zmaganie z cierpieniem, wysiłek, by pisać prosto, gdy litery zjeżdżały ciągle w dół. Niekiedy brakowało sił na pisanie, dlatego Michał wymyślił dla niej „klawiaturę” – narysował ją na kartce, żeby stukając w poszczególne litery, mogła mówić, czego jej potrzeba.

      Małżeństwem byli od 2000 roku. Poznaliśmy się w 2002 roku, podczas rekolekcji adwentowych dla absolwentów stowarzyszenia Soli Deo z warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Potem spotykaliśmy podczas kolejnych rekolekcji i rozmów. Jednym z bolesnych wątków ich historii był brak potomstwa. Dojrzewali do decyzji o adopcji. Na jesieni 2004 roku zapisali się na trwający dziewięć miesięcy kurs adopcyjny. Przed jego rozpoczęciem pojechali jednak na pielgrzymkę do Rzymu. Jaka była radość przyjaciół i znajomych, gdy w grudniu ogłosili, że są w stanie błogosławionym.

      A potem przyszło coś jeszcze bardziej niespodziewanego. W swoich notatkach zapisałem: „21.01.2005 – Basia i Michał Paradowscy – odkrywają, że Basia ma nowotwór. Dziś się spotykamy i modlimy. Namaszczenie chorych i modlitwa do Matki Bożej Gidelskiej”. I zaraz potem drugi zapis, z powtórzeniem tej dramatycznej informacji, jakby nie mogło do mnie dotrzeć, co się stało: „23.01.2005 – O 16.00 msza za małżeństwa oczekujące potomstwa. Błogosławieństwo par na koniec mszy. Spotkanie z absolwentami Soli Deo. Basia i Michał Paradowscy – okazuje się, że ona ma raka. Teraz, gdy jest w ciąży. Dużo modlitwy”.

      Lekarz, który przyniósł informację o nowotworze, zasugerował aborcję, żeby zapewnić skuteczność leczenia. Stanęli wobec niewyobrażalnego wyboru. Rozpoczęło się zmaganie. Otaczała ich miłość i modlitwa przyjaciół. Krąg modlitewny wciąż się poszerzał. Znaleźli lekarkę, która podjęła się leczyć Basię w ciąży. Rozpoczęła się chemioterapia. Mateusz urodził się zdrowy. W przeddzień śmierci Basi skończył dwa lata.

      Niedługo przed śmiercią Basi, jadąc pociągiem z Warszawy do Poznania, zadzwoniłem do niej, by zapytać, jak się czuje. Opowiadała o ich wspólnej walce z kolejnymi nawrotami choroby, przytaczała wesołe anegdoty dotyczące Mateuszka. Zapytałem, czy nie dałaby rady napisać o swoich zmaganiach. Jedenastego maja otrzymałem emaila: „Jak ostatnio rozmawialiśmy, to mówił Ojciec, żeby może coś napisać do ‚W drodze’. Napisałam coś na kształt rozważania do Tajemnic Bolesnych połączonego z naszą codziennością. Nie wiem, czy to się będzie nadawać – Ojciec oceni i zdecyduje. Jest osobiste, ale nie umiem pisać nieosobiście. Pozdrawiam serdecznie z frontu dalszej walki. Basia”.

      Zaraz po swoich urodzinach, 22 maja Basia trafiła do szpitala z ciężką niewydolnością oddechową. To był kolejny front walki. Była otoczona troskliwą opieką najbliższych, lekarzy, personelu medycznego. Przez chwilę mogła nawet samodzielnie oddychać, wtedy Michał odwiedził ją z Mateuszkiem, który uradowany siedział z mamą na łóżku. Wkrótce potem Michał zawiadomił mnie, że organizm Basi nie reaguje już na żadne lekarstwa.

      Na cmentarzu służewskim, obok kościoła Świętej Katarzyny, właściwie cały czas mówiliśmy różaniec: czekając aż wszyscy dotrą, wyruszając z konduktem do grobu, zasypując trumnę Basi. Ciągle powtarzało się miarowe i pełne mocy pod zachmurzonym niebem Warszawy Zdrowaś Mario. To była jej modlitwa – różaniec Basi.

      http://www.filmobasi.pl/obejrzyj.php
      tu jest film

Dodaj komentarz