Jezus do Judasza: Lepiej oddać buty niż duszę – fragment książki C.A. Amesa „Oczami Jezusa”

JEZUS : 10 SIERPNIA 1996

Spojrzałem na uczniów i rzekłem:

– Przyjaciele, chciałbym opowiedzieć wam pewną historię. – Wszyscy popatrzyli na Mnie w milczeniu , czekając na Moje słowa.

– Pewien człowiek udał się do świątyni w Jerozolimie. Kiedy wchodził do środka, opanowało go wewnętrzne przeczucie, że nie ma prawa tam przebywać. Stanęły mu przed oczami wszelkie błędy, jakie popełnił w życiu, i wszystkie chwile, kiedy to łamał Boskie przykazania. Usiadł z tyłu i począł się zastanawiać nad tym, czy Bóg mu przebaczy… i czy pomoże mu zmienić się, aby mógł stać się Jego prawdziwym synem.

Przypomniał sobie swoje postępowanie i pomyślał: „Nie, Bóg nie może mnie kochać, skoro jestem taki zły. Żałuję, że nie jestem taki jak ci ludzie, którzy modlą się teraz w przedniej części świątyni. Niewątpliwie Bóg kocha ich bardziej niż mnie”. Na przodzie stało wielu ludzi pogrążonych w modlitwie bądź pochłoniętych dyskusją o Piśmie Świętym. Wyglądali na świętych mężów.

Człowiek wstał i wyszedł ze świątyni. Na zewnątrz spotkał wychudzonego, wygłodzonego żebraka, który prosił o jałmużnę. Mężczyzna spojrzał na niego i pomyślał: „Biedny człowiek. Cierpi, pomogę mu”. Wyciągnął z sakwy ostatnią monetę i oddał żebrakowi, który zobaczywszy, że jest to ostatnia moneta, powiedział: „Ależ nie zostawiłeś nic dla siebie”. Mężczyzna odparł: „Tak, ale ty jesteś w większej potrzebie niż ja. Mogę obyć się bez pieniędzy przez jakiś czas. Weź ją i kup sobie jedzenie”.

Biedak odrzekł: „Kupię jedzenie, jeśli zgodzisz się zjeść za mną, panie”.

Mężczyzna odpowiedział: „Z przyjemnością zjem razem z tobą”. Poszli więc zakupić jedzenie. Po drodze spotkali kolejnego żebraka. Jego ubranie wisiało w strzępach, wyglądał na zmarzniętego – była zima. Mężczyzna pomyślał: „Biedny człowiek, jest taki zziębnięty”. Spojrzał na swój płaszcz: „Nie potrzebuję go. Mam inny”. Następnie ściągnął go z siebie i oddał żebrakowi, który uśmiechnął się z wdzięcznością.

Potem żebrak spojrzał na mężczyznę, który trząsł się teraz z zimna po tym, jak oddał płaszcz. Powiedział: „Nie mogę go wziąć, ponieważ teraz ty będziesz marzł”.

Mężczyzna uśmiechnął się do niego i rzekł: „Nic nie szkodzi. Mam w domu drugi”.

„Tak, ale teraz będzie ci zimno”, odparł obdarowany płaszczem.

Wówczas drugi żebrak powiedział: „Dał mi pieniądze na jedzenie, więc idziemy teraz razem coś zjeść. Choć z nami, jeśli będziemy szli blisko siebie, będzie nam cieplej”. I tak cała trójka wyruszyła razem, ramię w ramię, a człowiek, który oddał płaszcz, szedł w środku, ogrzewany przez ciała swoich nowych przyjaciół.

Po drodze napotkali następnego żebraka. Jego nieobute stopy krwawiły. Mężczyzna spojrzał na nogi biedaka i pomyślał: „Żal mi go. Ma tak okropnie pokaleczone stopy”. Następnie zdjął buty i powiedział do żebraka: „Proszę, weź je, niech chronią twoje stopy”.

Żebrak z pokaleczonymi stopami ucieszył się, że dostał buty, a następnie odpowiedział: „Teraz ty jesteś bosy. Pokaleczysz się o kamienie”.

Mężczyzna odpowiedział: „Nic nie szkodzi. Kiedy tylko wrócę do domu, mogę obmyć nogi i nałożyć inne buty”. Wówczas odezwał się pierwszy żebrak, który opowiedział jeszcze raz o pieniądzach i zaprosił trzeciego, aby poszedł z nimi zjeść posiłek. Razem, ramię w ramię, czterej mężczyźni poszli zakupić jedzenie. Trzech żebraków uniosło mężczyznę nieco w górę, aby nie pokaleczył sobie zbyt mocno stóp.

Po drodze napotkali grupę mężczyzn, którzy wcześniej modlili się w przedniej części świątyni, a teraz, zobaczywszy żebraków, przeszli na drugą stronę, aby się z nimi nie spotkać. Jeden powiedział głośno: „W mieście jest teraz tylu szpecących je żebraków”.

Inny dodał: „To prawda, strażnicy świątyni powinni ich pobić i przegonić”.

Mężczyzna, który na początku tej historii przebywał w tylnej części świątyni, wyszedł do przodu i zaprotestował: „Ci żebracy nie robią nikomu krzywdy, po prostu potrzebują pomocy”.

Mężczyźni roześmiali się, a jeden z nich powiedział: „Spójrzcie, żebrak broni żebraków”, a następnie zaczęli rzucać w niego kamieniami, krzycząc: „Wynoście się stąd, śmieci!”.

Kiedy zaczęły spadać na niego kamienie, mężczyzna zasłonił twarz rękoma, ale jeden trafił go w głowę. Zakrwawiony, przewrócił się na ziemię. Trzej żebracy pospieszyli, aby osłonić go własnymi ciałami, tymczasem mężczyźni dalej rzucali kamieniami, krzycząc: „Kanalie, jesteście zakałą tego świata, wynoście się z naszych ulic”.

Trzej żebracy podnieśli mężczyznę i oddalili się razem z nim, podczas gdy nadal leciały w ich kierunku kamienie i przekleństwa. Zabrali go do jego domu, gdzie mieszkał sam, i położyli na łóżku. Kiedy zaczęli obmywać jego rany, podniósł powieki i powiedział: „Przyjaciele, umieram. Wiem o tym”.

„Nie, nie”, protestowali, „wszystko będzie dobrze”.

„Przyjaciele, czuję, że uchodzi ze mnie życie, ale cieszę się, że umieram, mając was przy boku. Cieszę się, że nazwano mnie jednym z was”, powiedział.

„Nie umrzesz”, zaprotestował pierwszy żebrak. „A co z naszym wspólnym posiłkiem? Obiecałeś”.

„Obawiam się, że nie będę mógł dotrzymać tej obietnicy, za to chciałbym, żebyście wy mi coś obiecali”, powiedział słabym głosem.

„O co tylko poprosisz”, odpowiedzieli zgodnie.

„Módlcie się za mnie, ponieważ wiem, że obraziłem Boga, łamiąc Jego przykazania. Żałuję, że nie zdążyłem okazać skruchy i odbyć pokuty”, powiedział, mrużąc oczy.

„Zrobimy to, zawsze będziemy się za ciebie modlić. Byłeś dla nas taki dobry i miły”, odrzekli.

„Przynajmniej tyle mogłem dla was zrobić”, odpowiedział, a następnie rozpłakał się. „Boże, wybacz mi moje grzechy, kocham Cię, wyszeptał, a potem jego głowa bezwładnie opadła na bok. Umarł.

Mówię wam, człowiek, który obdarowuje biednych, obdarowuje Boga, więc kiedy dajecie coś biednym, to tak, jakbyście dawali dar miłości Bogu. Człowiek, który obdarował miłością i przyjaźnią biedaków, podzielił się także z Bogiem. Człowiek, który bronił żebraków i oddał za nich życie, oddał życie Bogu. Albowiem kiedy poświęcacie się dla biednych, składacie ofiarę Bogu.

Człowiek z opowieści widział swoje słabości, ale nie dostrzegał zalet. Błagał o wybaczenie z powodu błędów, ale nigdy nie poprosił o nagrodę za dobre uczynki. Człowiek ten został przyjęty w niebie w przeciwieństwie do tych, którzy paradują w strojnych szatach, siedzą na przodzie świątyni, modlą się żarliwie, gdy widzą ich inni, a tymczasem na co dzień zachowują się niczym ci, którym wolno sądzić innych, jakby mieli już zagwarantowane miejsce w niebie.

Niebo to nagroda dla pokornych i miłujących Boga, a piekło jest nagrodą dla dumnych i samolubnych. Jeśli chcecie służyć Bogu, bądźcie pokorni i pomagajcie innym, nie zważając na swoje potrzeby.

Uczniowie spojrzeli na Mnie, rozmyślając o tym, co właśnie usłyszeli.

Wyobraźcie sobie, że oddajecie komuś buty. Co za głupota – odezwał się Judasz.

– Lepiej oddać buty niż duszę – odparłem. Wszyscy w ciszy myśleli o tym, co powiedziałem. – Kiedy oddajecie coś biednym, Bóg obdarowuje was swoją łaską, a gdy dajecie to ze szczerego serca, otrzymujecie dar w postaci Bożej miłości. Powiedziawszy te słowa, położyłem się spać.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii Wydarzenia i oznaczony tagami , , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

9 odpowiedzi na „Jezus do Judasza: Lepiej oddać buty niż duszę – fragment książki C.A. Amesa „Oczami Jezusa”

  1. kasiaJa pisze:

    „Opuszczając Nazaret wciąż rozmyślałem o Mojej Matce, o Moim dzieciństwie, o życiu rodzinnym, o dniach szczęścia. Judasz (nie Iskariota) podszedł do Mnie i zapytał:
    – Dokąd teraz pójdziemy, Mistrzu?
    – Tam, gdzie Ojciec zechce – odparłem.
    – Czy Ty nigdy nie planujesz ani nie zamyślasz, dokąd się udać i po co? – dalej pytał.
    – Zostawmy to Memu Ojcu. On poprowadzi Mnie tam, dokąd On chce, bym szedł. On skieruje mnie tam, gdzie pragnie, by Jego wola się działa. On sam mi ukaże, co mam czynić.
    – Panie, trudno uwierzyć, że można aż tak ufać. Nie umiałbym być takim – powiedział Judasz.
    – Ale poszedłeś za Mną bez wahania. Idziesz tam, gdzie Ja idę , i ufasz, że poprowadzę cię właściwą drogą. Widzisz więc, że czynisz to już, nie wiedząc nawet o tym. Ufasz i wierzysz we Mnie, ale tego nie rozumiesz. To ukazuje prawdziwą wiarę, bo pochodzi ona z głębi serca, które nie powątpiewa i które nie pyszni się, mówiąc jak silna jest jego wiara. Ona jest, jest silna i każdy może ją dostrzec, z wyjątkiem ciebie. Tak właśnie jest z wiarą – wyjaśniłem.
    – Panie, idę za Tobą, bo kocham Ciebie i wiem, że Ty masz słowa od Ojca. Jak mógłbym nie iść za Tobą? – wyznał to w taki sposób, jak gdyby to było oczywiste.
    – Wielu pozna, jak ty, że Ja jestem u Ojca, wielu wyzna swoją do Mnie miłość i wielu będzie słuchać Moich słów. Jednak, nie tak jak ty, wielu nie będzie miało tej wiary, która daje ufność we Mnie. Wielu nie zechce pójść tam, dokąd Ja pragnę ich poprowadzić, a wielu nawet wyprze się miłości, którą Ja mam dla nich i którą oni mają dla Mnie. Judaszu, Mój przyjacielu, mocne jest twoje serce i szczerze kocha. Nie zmieniaj tego – rzekłem, a Piotr podszedł do nas i zaczął omawiać zdarzenia z Nazaretu.” Carver Alan Ames „Oczami Jezusa” s.92-93

  2. magda pisze:

    A ja tak sobie myślę. Kilka dni temu zaczepił mnie na ulicy bezdomny… no, prawie żebrak (przynajmniej tak wyglądał) Poprosił o 50 groszy , powiedział, że dołoży sobie do kaszanki. Miałam niewiele, prawie wcale. Dałam 1zł. A teraz myślę, że to było chyba na alkohol? I czy moim czynem nie dałam Mu okazji do napicia się. Ja nie cierpię pijaństwa, choć żal mi ludzi uzależnionych. Chciałam by nie chodził głodny…

  3. kasiaJa pisze:

    Kiedy człowiek prosi o wsparcie (najczęściej o jakieś drobne pieniądze) to chrześcijańskim obowiązkiem jest mu udzielić pomocy, nie z pogardą, politowaniem ale z miłością. Natomiast to, na co rzeczywiście przeznaczy te pieniądze, to jest już kwestia jego sumienia lub tych, którzy każą mu żebrać.
    Obojętne, pogardliwe przejście obok nijak się ma do wypełniania przykazania miłości… jeśli nie mam akurat niczego materialnego, to posyłam przynajmniej życzliwy uśmiech i jakieś dobre słowo dla takiego człowieka.
    Cokolwiek uczynimy jednemu z tych braci najmniejszych, Jezusowi to czynimy.

    • julia pisze:

      kasiaJa dziękuję ci za te słowa. Ja też zostawiam to sumieniu tej osoby, która prosi.
      Najbardziej mnie wzrusza to , że czasem ktoś klęczy przed kościołem w najgorszy ziąb i deszcz… za samo to poświęcenie nalezy sie tej osobie jałmużna i dobre słowo.

  4. Sylwia pisze:

    Pamiętam taką sytuację , chodził pewien człowiek po domach , zbierał pieniądze . Gdy otworzyłam drzwi widziałam że to obcokrajowiec miał różaniec na szyi .. niestety postąpiłam bardzo źle zatrzasnęłam drzwi nie wiem czy z lęku że mnie okradnie czy to było coś innego .. ale potem miałam wyrzuty sumienia pomyślałam :
    a jeżeli to był Jezus ? a jeżeli ten człowiek czegoś potrzebował naprawdę , zrobiło mi się źle i smutno że sama tak postąpiłam .
    Jednak Bóg postawił na mojej drodze innego człowieka ,zapukał do drzwi prosząc o wsparcie gdyż ma 3 dzieci ,był to też obcokrajowiec płakał rzewnym głosem , dałam mu parę złotych by swoje dzieci nakarmił ,poczułam radość że pomogłam komuś , nie wiem na ile ten człowiek był autentyczny ,a na ile na prawdę potrzebował pomocy . Ale wiem jedno że warto pomagać niezależnie kim ta osoba może być .

  5. Paul pisze:

    Ta książka jest niesamowita 🙂 szkoda że ludzie wolą często czytać jakieś bzdury.

  6. Iwona pisze:

    Kochani, zachęcona pozytywnymi komentarzami kupiłam książki „Oczami Jezusa” i „Różaniec Eucharystyczny”. Będę miała super lekturę na święta i po świętach. Proszę piszcie o wartościowych książkach, polecajcie konkretne tytuły. Umacniajmy się duchowo nawzajem. Wesołych Świąt dla wszystkich czytelników WOWIT oraz dla Adminów.

    • PAlunka pisze:

      Ja dziś zrobiłam dokładnie to samo 😉
      W ciąży jakaś bardziej wrazliwsza jestem. Po prostu łzy same lecą z oczu 🙂

    • wobroniewiary pisze:

      Cała przyjemność po mojej stronie 🙂
      Jakoś tak czuję że Jezus powie tak „Ewka, grzeszyłaś w tym swoim ziemskim życiu jak każdy, ale dziękuję, że rozpowszechniałaś tę książkę, dam ci lżejszy czyściec” ❤

Dodaj komentarz