Świadectwo naszej Czytelniczki „Zinki”- przeżyłam śmierć kliniczną i spotkałam się z Panem Jezusem

Zapytałam spowiednika, czy powinnam o tym wszystkim mówić ludziom. Odpowiedział: „tak, powinnaś mówić jakie dobro, czyli niebo nas czeka, gdy będziemy wierni Bogu”.

Oto mocne i wymowne świadectwo naszej Czytelniczki Gieni, (na stronie pisze pod nickiem „Zinka”), która przeszła śmierć kliniczną i spotkała się z Panem Jezusem. Gienia jest osobą chorą, ale wierzy, że Pan Jezus już ją uzdrawia. Jest rozmodlona, dużo czyta Pismo Święte, uwielbia Boga i bardzo kocha Pana Jezusa. Lubi dzielić się Bogiem, rozmawiać o Nim i przyznawać się do Niego publicznie. Przy tym jak mówi: „jestem cholerykiem i zdarza się, że wybucham, codziennie miałabym się z czego spowiadać, muszę walczyć z niecierpliwością. Jestem wielkim grzesznikiem.” A mimo wszystko Pan Jezus inaczej patrzy na człowieka, niż my, bo patrzy na serce.
Zapraszam – przeczytajcie cierpliwie i sami wyciągnijcie wnioski.

ŚWIADECTWO GIENI – ŚMIERĆ KLINICZNA

W 2013 roku po przebytej kolejnej reoperacji kręgosłupa lędźwiowego, druga i trzecia operacja tydzień po tygodniu, trzy operacje w pół roku. Niewyobrażalny ból, nie pomagały silne środki przeciwbólowe i sterydy w kroplówkach. W święto Matki Bożej Anielskiej zaczęłam rehabilitację. Wbrew zaleceniom lekarskim posadzono mnie na wózku inwalidzkim przed zrobieniem EKG – trwało to 1,5 h, był piątek.

Wróciłam na salę, czułam, że serce wali mi jak chce, skuliłam się i powoli umilkły głosy z sali, a ja znalazłam się w jasnym tunelu. Pierwsze osoby, które zauważyłam to były czarne postacie w kapturach, szły do mnie, aby mnie przestraszyć. Przed operacjami byłam u Spowiedzi świętej i przyjęłam sakrament Namaszczenia Chorych. W tym czasie odmawiałam egzorcyzm „Święty Michale Archaniele”, był on niezwykle skuteczny, złe duchy uciekały w popłochu. Potem znalazłam się w moim domu rodzinnym, znajdującym się od szpitala ponad 160 km, zobaczyłam męża siedzącego w fotelu, w ogromnym bólu i rozpaczy. Zrobiło mi się go żal, bo wcześniej był u mnie i nie pokazywał mi żadnych emocji, ale cały czas mnie wspierał i dodawał otuchy. Jego postać była we mgle. Za chwilę też we mgle, zobaczyłam męża, jak rozmawia z moją siostrą. Był załamany, siostra go pocieszała, powtórzyłam im później przebieg tej rozmowy. Oboje przytaknęli, że taka rozmowa się odbyła. Widziałam potem też we mgle, siostrę mojego męża, jak rozmawia ze swym bratem i bratem mojego męża. Niezbyt pochlebnie się o mnie wyrażała i o tej całej sytuacji. Wręcz krzyczała zbulwersowana do telefonu. Też później powtórzyłam jej tę rozmowę, w odpowiedzi zaczerwieniła się. Nie miałam wpływu na to co widzę i słyszę. Najbardziej chciałam zobaczyć swoje dzieci, ale ich nie widziałam.

Znów znalazłam się w tym tunelu i znów na spotkanie wyszły mi złowrogie, czarne postacie w kapturach. Odmawiałam egzorcyzm i one uciekały. Cały czas się modliłam i wzywałam Boga Ojca, Pana Jezusa i Matkę Najświętszą na pomoc. Wtem weszłam do ciemnego pomieszczenia, usłyszałam czyjeś kroki i usłyszałam głos mojego zmarłego brata, który popełnił samobójstwo pod wpływem alkoholu, miał do tego słabość. Dzięki Bogu kilka dni wcześniej odbył spowiedź i przyjął Komunię św. Mój brat był dobrym chłopakiem, ja osobiście wiele mu zawdzięczam. Odezwał się: „witaj Gieniu”, odpowiedziałam: „to już 28 lat, jak umarłeś, bardzo mi ciebie brakuje”. Brat odrzekł: „Ale ja wiem, co się u ciebie działo przez te wszystkie lata, że wyszłaś za mąż i masz dwójkę dzieci”. Jeszcze chwilkę realnie porozmawialiśmy, gdy nagle brat zadał mi pytanie: „czy przechodzisz na drugą stronę?”, pomyślałam wtedy o swojej rodzinie. Ale brat uprzedził moją odpowiedź i powiedział ze smutkiem, „jednak chcesz wrócić do męża i dzieci”. Odpowiedziałam: „tak”, czułam jak odchodzi smutny. Gdy ze mną rozmawiał w ogóle się go nie bałam. Wyszłam z tego czarnego miejsca i wciąż byłam w tym jasnym tunelu, nadal się modliłam i odmawiałam koronkę do Bożego Miłosierdzia.

Weszłam tym razem do bardzo jasnego pomieszczenia, które było przedzielone szybą od sufitu do podłogi. Podeszłam zaciekawiona i za tą szybą zobaczyłam piękny ogród, pełen kwitnących kwiatów i krzewów. Tuż przy szybie zobaczyłam zmarłą 10 lat temu na raka głowy – przyjaciółkę. Byłam u niej na pogrzebie, miała zdeformowaną twarz po operacjach, lecz tu zobaczyłam ją taką jak była zdrowa. Była piękna, ubrana w białą, bufiastą sukienkę. We włosach, które miała spięte był przyczepiony z boku kwiat. Uśmiechała się do mnie, pomachała dłonią, poczułam się raźniej. Ale nadal wzywałam Boga i Panienkę Przenajświętszą. Wtem usłyszałam kołatanie kołatek, jak w czasie Triduum Paschalnego.

Zobaczyłam zbliżającą się do mnie, jakby figurę Matki Bożej. Zatrzymała się tuż nade mną, ale była za szybą. Ubrana była w czerwoną sukienkę i niebieski płaszcz. Upadłam na kolana i schyliłam głowę, nie czułam się godna, aby na Nią patrzeć. Powiedziałam: „dziękuję Ci Mateczko Przenajświętsza, że odpowiedziałaś na moje wołanie i modlitwy. I teraz do mnie przyszłaś, zobacz o Pani w jakiej jestem sytuacji, konam z bólu. Błądzę w tym tunelu i do tego cały czas atakuję mnie złe duchy. Błagam pomóż mi Mateczko”. Nagle znów usłyszałam odgłos kołatania i zobaczyłam jak Maryja oddala się ode mnie. Zrozpaczona krzyknęłam: „Mateczko Przenajświętsza nie zostawiaj mnie tu samą”.

Spojrzałam w lewo i zobaczyłam niedaleko mnie św. O. Pio, byłam zdziwiona jego obecnością, gdyż go nie wzywałam. Jestem pewna, że zesłała mi go Maryja. Od razu podbiegłam do niego i zaczęłam mówić: „św. o. Pio, ty tak bardzo cierpiałeś, miałeś stygmaty ran Pana Jezusa, ból był nieodłącznym towarzyszem twego życia, wiem, bo czytałam o tobie książkę. Ja teraz też bardzo cierpię, wiem, że mnie rozumiesz, do tego ciągle atakują mnie złe duchy. Pomóż mi, ochroń mnie przed nimi – i zaznaczyłam – błagam cię tylko mnie nie opuszczaj”. O. Pio nic nie odpowiedział, ale wyciągnął do mnie swoją prawą rękę, w której miał różaniec. Zrozumiałam, że mam go odmawiać. Tak też zrobiłam. Nie mając ze sobą różańca w tym tunelu, odmawiałam go z chórami anielskimi. Jest to taka metoda odmawiania różańca, której nauczyły mnie siostry zakonne. Chodziliśmy w tym tunelu i modliliśmy się, każdy z osobna. A gdy tylko pojawiły się złe duchy, zakonnik wychodził do przodu, machał kilka razy wyciągniętą prawą ręką, w której trzymał różaniec. A one szybko uciekały i od tej chwili przestałam się już bać.

W sobotę rano ocucono mnie i zapytano, „czy chcę przyjąć Komunię św., bo przyszedł kapłan?”. Łzy płynęły mi po policzkach, przyjęłam Pana Jezusa. Poczułam się umocniona duchowo. Znów znalazłam się w tym tunelu, gdzie cały czas od piątku wieczorem, aż do nocy z soboty na niedzielę był ze mną św. o. Pio. Zaprowadził mnie do pewnego wejścia w formie łuku i w tym momencie zniknął. I z tego wejścia wyszedł Pan Jezus, wyglądał tak jak na zdjęciu, które zrobił Mu brat Elia i tak samo był ubrany. Chrystus uśmiechnął się szeroko i objął mnie ramieniem, lekko dociskając, jakby na przywitanie. Nie czułam już zupełnie bólu i na widok naszego Pana od razu o nim zapomniałam. Można to przyrównać do bólu rodzenia, matka czuje ból, ale gdy się rodzi dzieciątko, ze szczęścia od razu o tym bólu zapomina. Nasz Pan mówił do mnie łagodnym głosem, cały czas żartując, czym mnie bardzo rozśmieszał. Szkoda, że nie pamiętam teraz o czym rozmawialiśmy. Oboje śmialiśmy się. Stwierdzam, że nasz Pan ma ogromne poczucie humoru. Pan Jezus prowadził mnie objętą Jego ramieniem, szybko i żwawo. Jest On bardzo energiczny, a przy tym naturalny. Byłam bardzo szczęśliwa, radosna i uśmiechnięta. Nie czułam dystansu, że On jest Bogiem, a ja nędznym i grzesznym prochem. Rozmawialiśmy jak dwoje przyjaciół. Chrystus zaprowadził mnie do dużego pomieszczenia, gdzie widziałam ściany, ale nie było w nim mebli. Tylko z mojej lewej strony, na stojaku stało duże lustro.

Pan Jezus powiedział, abym przed nim stanęła. I do aniołów – dwóch lub trzech, którzy się tam pojawili powiedział: „przynieście tę białą szatę”. W krótkim czasie jeden z tych aniołów przyniósł wiszącą na wieszaku białą sukienkę. Nasz Pan powiedział do mnie: „przymierz ją”. Obejrzałam się w lewo, szukając jakiejś przymierzalni, gdy nagle zauważyłam, że ja już jestem przebrana. Sukienka była biała bez ozdób, z długimi rękawami i sięgała mi do kostek. Krzyknęłam zachwycona: „Panie Jezu ona na mnie idealnie pasuje”. A nasz Pan się uśmiechnął i odrzekł: „ona została uszyta na miarę” i dodał: „przyjrzyj się sobie uważnie cała”. Dopiero spojrzałam na swą twarz, długo się przyglądałam i znów wykrzyknęłam: „Panie Jezu to ja?” On się uśmiechnął i odpowiedział: „oczywiście, że ty”. Nie mogłam siebie rozpoznać, byłam dużo młodsza, niż moje wtedy 45 lat. Nie miałam żadnych zmarszczek, blizn na twarzy. Z przodu miałam pięknie spięte, do góry blond włosy, z tyłu zaś były rozpuszczone,  sięgały prawie do pasa, a boki były upięte spinkami, które się bardzo mieniły. Dla mnie było to wtedy oczywiste, że to diamenty, więc nie zapytałam się o to Pana Jezusa. Wyglądałam naprawdę prześlicznie,  o wiele lepiej niż w dzień ślubu. Nagle nasz Pan mnie zawołał i pamiętam, że wtedy poczułam ukłucie bólu w sercu i pomyślałam, „a jednak umarłam, co z moimi dziećmi? (syn jest autystyczny) Co z mężem?” Ale zaraz przyszła następna myśl: „trudno, nie mam na to wpływu, widać taka wola Boża, muszę się z nią pogodzić, przecież codziennie o jej wypełnienie się modlę”.

Znów Pan Jezus objął mnie ramieniem i zaprowadził mnie do nie dużego pomieszczenia, gdzie panował półmrok. Zobaczyłam tam leżącą na katafalku, bez trumny, moją znajomą, która kilka dni wcześniej umarła i modliłam się za nią, od razu ją rozpoznałam. Chrystus stanął naprzeciwko niej, a ja stanęłam obok. Nasz Pan zapytał się mnie: „czy ją oświecić?” Zrozumiałam, że nasz Bóg pyta mnie, „czy ją zbawić?” Wiedziałam, że ona rzadko chodziła do kościoła, ale po tym co się później stało wierzę, że zdążyła pojednać się z Bogiem przed śmiercią.  Od razu zaczęłam prosić Pana Jezusa: „błagam Cię Panie, zbaw ją, ona była bardzo dobrą kobietą, pomagała córce w wychowywaniu dzieci”. Nie musiałam dłużej prosić. Zobaczyłam, jak nasz Pan podnosi prawą rękę i szeroka smuga światła oświeciła tę kobietę całą. Zaraz ona wstała uśmiechnięta i w tej jasności przeszła obok nas.

Ja zaś znalazłam się gdzieś w szerokiej przestrzeni, gdzie było bardzo dużo ludzi ubranych na biało. Oni wszyscy zaczęli do mnie podchodzić dookoła i witać się ze mną. Obejmowali mnie ramieniem i lekko przyciskali. Czułam się zawstydzona tą całą sytuacją. Gdy wszyscy się ze mną przywitali, zobaczyłam tworzącą się procesję, chorągwie, kapłana w stroju liturgicznym. Zapytałam się jednej z tych osób: „co teraz będzie?” Usłyszałam odpowiedź: „Idziemy z orszakiem do nieba”. Wtem zobaczyłam, jak przed moimi oczami, odsuwa się bardzo powoli kotara, taka jaka jest na scenie teatralnej i powoli zaczął się wyłaniać zza niej las. Od razu usłyszałam śpiew ptaków, szum wiatru i co najważniejsze czułam zapach tego lasu. Była to dla mnie bardzo miła niespodzianka, bo miałam ogromne pragnienie, o którym nikomu nie mówiłam – poczuć zapach lasu i go zobaczyć. Byłam przeszczęśliwa. Nagle kotara się zasłoniła i został tylko Pan Jezus i ja oraz anioł, który stał z boku. Pan Jezus powiedział – „twoją szatę zabieramy, już widziałaś jak wyglądasz. Zabieramy ją na przechowanie, ona na ciebie poczeka, a teraz musisz wrócić do męża i dzieci, bo oni ciebie potrzebują”. I w jednej chwili zobaczyłam, jak anioł trzymał powieszoną na wieszaku moją sukienkę wraz z nałożonym na nią workiem foliowym. Spojrzałam na siebie,  już byłam ubrana normalnie, w dresach. Pamiętam, że złapałam się za włosy, już nie było tej pięknej fryzury, tylko jak wcześniej, miałam je spięte w koński ogon. Jak bardzo nie chciałam wracać.

Czułam intuicyjnie, że może wrócić ból, więc podbiegłam do Pana Jezusa i zaczęłam Go prosić, aby mnie uzdrowił. Chrystus odpowiedział: „bądź cierpliwa”. Zaczęłam spadać w dół, ale ja znów wróciłam do Niego, błagając o uzdrowienie. Nasz Pan znów mi odpowiedział: „bądź cierpliwa”. Znowu zaczęłam spadać w dół i nie wiem jakim cudem wróciłam do naszego Pana trzeci raz. I wtedy w akcie rozpaczy, upadłam przed Nim na kolana, cały czas prosząc o uzdrowienie. Pan Jezus podniósł mnie z kolan i stanowczo mi oznajmił: „powiedziałem ci, bądź cierpliwa”. Uśmiechnął się i zażartował: „ach te kobiety”. Gdy spadałam w dół usłyszałam głos Pana Jezusa: „do tego cierpienia byłaś przygotowywana przez całe twe życie”. Zapytałam: „Panie, czy miałam wykonać jakieś zadanie?” Chrystus odpowiedział: „tak”. Zapytałam: „jak wypadłam?” Usłyszałam: „jesteś dzielna, mój Ojciec jest z ciebie zadowolony”.

Nagle poczułam ból w organizmie, ale już nie taki jak wcześniej. Pomyślałam: „żyję”. Było to wczesnym rankiem w niedzielę. Jakże byłam szczęśliwa, że Pan Jezus mnie pochwalił, bo w szpitalu prawie przez wszystkich byłam uważana za nawiedzoną, bo codziennie czytałam Biblię, odmawiałam różaniec, przychodził do mnie ksiądz z Komunią św., słuchałam Mszy Św. A także w czasie naszych rozmów z pacjentami broniłam kapłanów. Miałam też objawy nieadekwatne, jak inni po operacjach. Zaraz po kilku miesiącach od pobytu w szpitalu, gdy zrobiono mi badania, okazało się, że to była przewlekła borelioza, na którą potem leczyłam się ok. dwa lata. Tak łatwo innym było mnie osądzać, że się użalam nad sobą, wyolbrzymiam ból itp. Byłam poddawana nieustannym przeciągom, powodowały one u  mnie dodatkowe cierpienia. Czułam się też niezrozumiana, wyśmiana, a nawet wyszydzona. Oczywiście przebaczyłam wszystkim modląc się o ich nawrócenie i zbawienie.

Dłuższy czas się zastanawiałam czym było, to co widziałam? Miałam myśli, że mogło to być jakieś przedstawienie diabelskie, ułuda. Postanowiłam, że zapytam się spowiednika, lecz gdy poszłam do spowiedzi, było do niej wiele ludzi, a ja też nie byłam w stanie długo klęczeć. Postanowiłam, że jako osoba chora, wezwę księdza do domu. I nie wiem dlaczego sprzeciwił się temu mój mąż. Patowa sytuacja. Jakież było moje zdumienie, kiedy w pierwszą sobotę miesiąca, ujrzałam księdza w drzwiach. Ucieszyłam się, że mąż go jednak wezwał, więc korzystając z sytuacji, wyspowiadałam się i opowiedziałam księdzu szczegółowo to wszystko co widziałam i słyszałam. Spowiednik mi odpowiedział: „to co przeżyłaś jest rodzajem śmierci klinicznej, to na pewno nie była ułuda, a tym bardziej przedstawienie diabelskie, bo diabeł nie kazałby ci odmawiać różańca, tak, jak kazał ci św. O. Pio i w ogóle razem się modlić”. I mówił dalej: „swego brata nie widziałaś, bo on jest w czyśćcu. Przyjaciółka w ogrodzie pełnym kwiatów jest w niebie, ale ty tam jeszcze nie byłaś. (Oddzielała nas szyba). A zbawiając twoją znajomą, Bóg spektakularnie odpowiedział na twoją modlitwę za jej duszę. Miałaś iść do nieba, ale Bóg dla jakiegoś celu zostawił cię na tym świecie”.

Zapytałam spowiednika, czy powinnam o tym wszystkim mówić ludziom. Odpowiedział: „tak, powinnaś mówić jakie dobro, czyli niebo nas czeka, gdy będziemy wierni Bogu”.

Po wyjściu księdza, który zostawił mi wizytówkę, podziękowałam mężowi, że go wezwał. Mąż był bardzo zdziwiony, stanowczo twierdził, że nie wzywał kapłana. Zadzwoniłam szybko na komórkę księdza, domyślając się, że przyszedł do mnie przez pomyłkę. A ten zdziwiony odpowiedział: „ale przecież GPS mnie do pani zaprowadził”. I szybko się wyjaśniło, że wezwano go do innej chorej, u której ostatecznie był również tego dnia. Wiem, że w życiu nie ma przypadków, że to Pan Jezus przysłał tego księdza do mnie, aby odpowiedział mi na wszystkie pytania i dzięki temu odzyskałam spokój duszy. Chwała Panu Jezusowi. 

Z Panem Bogiem – Gienia

Niech to świadectwo będzie umocnieniem dla naszej wiary i napełni nas ogromną nadzieją.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Świadectwa i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

151 odpowiedzi na „Świadectwo naszej Czytelniczki „Zinki”- przeżyłam śmierć kliniczną i spotkałam się z Panem Jezusem

  1. wobroniewiary pisze:

    Do codziennego odmawiania przez niewolników NMP:

    Ja, N…, grzesznik niewierny, odnawiam i zatwierdzam dzisiaj w obliczu Twoim śluby Chrztu Św. Wyrzekam się na zawsze szatana, jego pychy i dzieł jego, a oddaję się całkowicie Jezusowi Chrystusowi, Mądrości wcielonej, by pójść za Nim, niosąc krzyż swój po wszystkie dni życia.
    Bym zaś wierniejszy Mu był, niż dotąd, obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego za swą Matkę i Panią. Oddaję Ci i poświęcam jako niewolnik Twój, ciało i duszę swą, dobra wewnętrzne i zewnętrzne, nawet wartość dobrych moich uczynków, zarówno przeszłych, jak obecnych i przyszłych, pozostawiając Ci całkowite i zupełne prawo rozporządzania mną i wszystkim bez wyjątku co do mnie należy, według Twego upodobania, ku większej chwale Boga w czasie i wieczności.

    Módlmy się za siebie nawzajem, przyzywając opieki św. Michała Archanioła

    Święty Michale Archaniele wspomagaj nas w walce a przeciw niegodziwości
    i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną. Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy, a Ty wodzu zastępów anielskich, szatana i inne duchy złe, które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą, mocą Bożą strąć do piekła Amen!
    Święty Michale Archaniele, który w brzasku swego istnienia wybrałeś Boga i całkowicie oddałeś się spełnianiu Jego świętej woli. Wstaw się za mną do Stwórcy, abym dzisiaj, za Twoim przykładem, na początku nowego dnia, otwierając się na działanie Ducha Świętego, w każdej chwili dawał się Bogu, wypełniając z miłością Jego świętą wolę. Niech razem z Tobą wołam bez ustanku: Któż jak Bóg! Przez Chrystusa Pana naszego. Amen

    • Jacek pisze:

      Zgadzam się w życiu nie ma przypadków, a są tylko znaki.
      Pozdrawiam z Panem Bogiem i Niepokalaną

    • Kazimierz pisze:

      „Pewnego razu Józef miał sen. I gdy opowiedział go braciom swym, ci zapałali jeszcze większą nienawiścią do niego. Mówił im bowiem: «Posłuchajcie, jaki miałem sen. Śniło mi się, że wiązaliśmy snopy w środku pola i wtedy snop mój podniósł się i stanął, a snopy wasze otoczyły go kołem i oddały mu pokłon». Rzekli mu bracia: «Czyż miałbyś jako król panować nad nami i rządzić nami jak władca?» I jeszcze bardziej go nienawidzili z powodu jego snów i wypowiedzi. A potem miał on jeszcze inny sen i tak opowiedział go swoim braciom: «Śniło mi się jeszcze, że słońce, księżyc i jedenaście gwiazd oddają mi pokłon». A gdy to powiedział ojcu i braciom, ojciec skarcił go mówiąc: «Co miałby znaczyć ów sen? Czyż ja, matka twoja i twoi bracia mielibyśmy przyjść do ciebie i oddawać ci pokłon aż do ziemi?» Podczas gdy bracia zazdrościli Józefowi, ojciec jego zapamiętał sobie ów sen.”
      (Rdz 37, 5-11)

    • Jakub Nowakowski pisze:

      Zastanawiają mnie w tym opisie trzy rzeczy…: Matka Boża ubrana w czerwoną sukienkę, pytanie Pana Jezusa, czy ma zbawić znajomą „Zinki” – tak, jakby decyzja o zbawieniu nie należała do Boga, wreszcie worek foliowy na białej szacie… Może jestem tylko nadczepialski…?

  2. Teresa pisze:

    Zinko kochana PIĘKNE
    Szczęść Boże

  3. Daga pisze:

    Piękne świadectwo 🙂 napawa nadzieja…

  4. Lucyna pisze:

    Kochana Gieniu,przeżyłaś niesamowite chwile.Tak mocno doświadczona ,znosisz cierpienie z cierpliwością.Wyrózniona przez Pana Boga,jesteś wyjątkową osobą.Dziękuję za to swiadectwo.
    Dziękuję tez za wsparcie którego mi udzielasz.Niech Pan Bóg Cię prowadzi.obdarza łaskami Ciebie i Twoją Rodzinę.I da upragnione zdrowie.

  5. Paweł pisze:

    Piękne świadectwo. Podobne do świadectw przedstawionych w książce Henryka Dominiczaka „POWROTY Z TAMTEGO ŚWIATA. Biblia, teologia i nauka o umieraniu człowieka i życiu wiecznym. Świadectwa doświadczeń śmierci klinicznej i spotkań z duchami zmarłych” – wydanie Wydawnictwa Michalineum, Marki 2007, IMPRIMI POTEST: Marki, z dnia 16. 05. 2007 r. – L.dz. 233/WYMIC/07, Przełożony Generalny ks. Kazimierz Radzik CSMA.

    Moi rodzice, o dziwo, chętnie oboje tę książkę przeczytali, a dość rzadko udaje mi się ich namówić na czytanie jakichkolwiek moich ulubionych książek o tematyce religijnej (mama to chociaż np. przeczytała Nowy Testament, a tata – to nawet tego nie).

  6. wobroniewiary pisze:

    I zobaczcie, Gienia jest leżąca z chorym kręgosłupem, ma chore dziecko (autystyczne) i jakiego kochanego męża, który o nią dba, gotuje posiłki a Ona może ten czas poświęcić na modlitwę za innych.
    Przy okazji postu opisałam historię, jak moje dziecko się pomyliło i zamiast kurczaka kupiło drogą kaczkę a Zinka i z tego wyciągnęła dobro.
    Napisała „dziękuję za pomysł na niedzielny obiad” i jej mąż przygotował im kaczkę.

    Ja myślę, że to wzór katolickiej rodziny, i dziękuję Bogu, że Zinka jest wśród nas i dzieli się swoimi przeżyciami, doświadczeniem – i wszystkich nas omadla ❤

    Ps. Moja śp. mama też przeżyła śmierć kliniczną, pytana opowiedziała, że była w tunelu, na końcu którego było piękne światło…
    Jutro kończą się Msze św. Gregoriańskie a 2 dni temu moja mama przyśniła mi się (pierwszy raz w życiu), wyciągając do mnie ręce. Mama była za szybą ale jej pokoju. Szła do mnie, wyciągała ramiona, powiedziała, że mnie kocha, że nie umarła, że żyje.
    O. Franciszkanin powiedział mi, że mama przyszła podziękować za Msze Gregoriańskie i że żyje – czyli jest w Domu Ojca 🙂

    • Zinka pisze:

      Och kochana muszę sprecyzować , rzeczywiście mąż gotuje codziennie , ale wczoraj odpoczął sobie od gotowania dzięki Tobie ha ha . Z kaczką nie było wiele zachodu , wystarczyło ją włożyć do piekarnika , ugotować ziemniaki (surówka była wcześniej przygotowana przez męża ) i tym wszystkim pod moim kierunkiem zajął się nasz syn 😊

    • Ela pisze:

      ❤️❤️❤️

  7. kasiaJa pisze:

    Bogu niech będzie chwała na wieki! Wspaniałe świadectwo.

  8. Teresa pisze:

    Zinka poczytaj o diecie ketogennej
    zadzwoń do dietetyczki p.Ireny Piesio, która pracuje w CZD w W-wie
    tel. 22 815 75 08 – udzieli Ci informacji, czy przy autyzmie wspomagająca ta dieta była by dobra. P.Irena w swoją pracę serce i duszę wkłada. To nic trudnego, cukier, mleko wykluczyć tak na początek

  9. Ehmm pisze:

    Piękne świadectwo.
    Zbliża się I sobota miesiąca, oddajmy się kolejny raz Matce Bożej

  10. Małgosia pisze:

    Cudowne świadectwo. Piękne Bóg zapłać.

  11. Helena pisze:

    ….”Wiem, że w życiu nie ma przypadków, że to Pan Jezus przysłał tego księdza do mnie” cytuję słowa Zinki i ja też wiem, że nie przypadkowo znalazłam się tutaj,gdzie spotykam tylu przyjaciół, na których zawsze można polegać. Cieszę się, że jestem razem z Zinką i wami wszystkimi. Pozdrawiam i błogosławię Was.

  12. an m pisze:

    Dzisiaj już nie proszę, ale błagam o modlitwę za moją rodzinę, nie mogę nic więcej napisać tylko tyle, że sytuacja jest krytyczna, przepraszam, że tak ciągle proszę o modlitwę, ale potrzebujemy cudu Bożego. Jezu ratuj nas! Bądź uwielbiony Boże Ojcze we wszystkim co nas spotyka. Dziękuję

  13. Małgonia pisze:

    +++

  14. Monika pisze:

    Dziękujemy Zinko za to, że zechciałaś podzielić się z nami tak pięknym, poruszającym świadectwem. Dobrze, że jesteś z nami i że istnieje ta strona, która nas jednoczy a Ewa z Kaziem chcą Ją dalej prowadzić na Chwałę Bożą, mimo różnych przeciwności.
    Gdzie można znaleźć tyle dobra i ważnych wskazówek albo modlitwy jedni za drugich?

    Gdy mój mąż właśnie przyszedł i odpoczywał po pracy, to ja uparłam się – a Ewa wie jaka czasem jestem uparta – że akurat teraz poczytam Jemu świadectwo i zanim nawet zaczęłam, to On powiedział, tak jak w tym świadectwie: ach te kobiety. 🙂

  15. Pięknie dziękujemy za to świadectwo 🙂

  16. Teresa pisze:

    Zinka jeszcze raz przeczytałam , a P.Jezus miał rany na dłoniach? wysoki jest? miał buty ?
    Uściskaj męża i dziękuj Bogu za niego codziennie , chyba to robisz

    • wobroniewiary pisze:

      Osobiście uważam, że skoro Zinka ma spowiednika, to takie sprawy On już wyjaśniał z nią podczas rozmowy czy w konfesjonale.

    • Ehmm pisze:

      Pytanie o rany jak najbardziej rozumiem, przykład św. Faustyny
      Ale co do rzeczy ma pytanie o buty i to, czy Pan Jezus był wysoki?

      • Teresa pisze:

        Jestem ciekawa . Przecież być przy boku Jezusa , objął ją ramieniem , to Zinka wie ile wyższy od niej jest Pan . Może zauważyła czy i buty Jezus miał . Uważam ze to ok pytania .
        Bardzo interesujące świadectwo

        • Bogumiła pisze:

          Tereso ze świadectwa Całunu Turyńskiego wiemy, że Pan Jezus miał ok 180 cm wzrostu, do 80 kg wagi, był umięśniony i silny o niezwykle pięknej fizjonomii. Był i jest najpiękniejszym mężczyzną na świecie! ❤ Co do butów, myślę, że nie są mu konieczne. 🙂 Całuję Cię Tereniu prosto w serce.
          Pozdrawiam Was wszystkich moja kochana Rodzino WOWITowa. Wybieram się dziś na Mszę Świętą sprawowaną przez ojca Józefa Witko z modlitwą o uzdrowienie. Kto ma pragnienie niech łączy się ze mną duchowo i wyśle swojego Anioła Stróża z intencjami na tę ucztę Eucharystyczną. Wszystkich Was i wszystkie Wasze intencje złożę na ołtarzu Pańskim i oddam Was w ręce Pana podczas Komunii Świętej. Tak jak zawsze. 🙂
          Niech Was Bóg błogosławi+

        • Zinka pisze:

          Ja mam 171 wzrostu a Pan Jezus , gdy szliśmy razem Był na pewno ode mnie wyższy. Też jak Bogumiła podałabym 180 wzrostu . Co do Ran Chrystusa i butów to przyznam się , że ja nie jestem spostrzegawcza ..Zwróćcie uwagę , iż gdy stałam przed tym dużym lustrem , nie zauważyłam swojego nowego – tak dla mnie korzystnego wyglądu .
          Dopiero zaczęłam się sobie przyglądać , gdy Pan Jezus powiedział : ” przyjrzyj się sobie uważnie cała „. Widać na drugim świecie wciąż jesteśmy sobą ☺

        • Teresa pisze:

          Zinka mnie bardzo poruszyło Twoje świadectwo , tak że sie nie dziw że chcę z Ciebie wszystko wydusić. Wiem ze opis z całunu podaje 180cm wzrostu ale spotkałam się z inną opinią że Jezus ma ponad 190cm , przecież wszystko chcemy wiedzieć o Panu.
          Jak sobie jeszcze co przypomnisz to nam napisz, koniecznie!

        • Bogumiła pisze:

          Tereniu a jakie to ma znaczenie ile wzrostu ma Pan Jezus? Czy to jest nam potrzebne, żeby w Niego wierzyć, ufać i kochać? Dla kogoś kto całym sobą pragnie być przy Ukochanym Jezusie nie ma to żadnego znaczenia! A gdyby miał 150 cm (jak ja) to nie kochalibyśmy Go bo za niski? 🙂 W górę serca! Jezus jest Panem bez względu na wzrost i fakt czy lubi nosić buty! 😉
          Niech Cię Jezus błogosławi Tereniu+ ❤

        • Teresa pisze:

          Bogumiła miła ale ja tak mam , lubię wszystko wiedzieć
          Niech Ci Bóg błogosławi

        • Monika pisze:

          Tereso, a może po prostu spróbuj dostrzec coś więcej, zauważyć i zachwycić się istotą Jezusa – Boga i człowieka, który jest tak blisko każdego człowieka, każdego z nas – może nie koniecznie jego butami – czyli nie tylko tym co tak przyziemne, co odrywa naszą uwagę od tego co istotne.
          Tak jak nieco poniżej Im napisała: „istotą jest Jego osobowość! Wspaniały, bardzo żywotny, wzór człowieczeństwa i męskości, wyraża siebie całą postawą.”
          Niejeden z nas jest ciekawy i spragniony ale czy nie bardziej pragniemy poznać samego Jezusa, niż jego butów?

        • Teresa pisze:

          Monika ale ja sie zachwycam istotą Jezusa, ale wszystko mnie ciekawi

        • Blanka pisze:

          A ja rozumiem Teresę 🙂 Też bym chciała wiedzieć, czy Jezus miał buty 🙂 Może taka nasza natura 🙂

        • wobroniewiary pisze:

          A ja nie rozumiem, miałam się nie wypowiadać na ten temat, ale czuję, że muszę,

          Co innego pytanie o rodzaj odmawiania Różańca z Aniołem – bo te pytania są zakresu tych, odpowiedź na które ubogaci nas duchowo.
          Ks. Adam cały czas mnie uczy, żeby zadawać sobie pytanie „po co mi to, co mi to przyniesie, jaki duchowy pożytek czy szkodę albo zaspokojenie pustej ciekawości)
          No właśnie – co mi da odpowiedź, czy Pan Jezus miał buty?
          Wiemy, że za życia owszem miał – sandały!

          Pamiętajmy, że „ciekawość to pierwszy stopień…” Taka pusta ciekawość.
          Tak samo jakby ważne było, co Pan Jezus jadł podczas wesela w Kanie?
          Rozumiem ciekawość – co jadano w tamtych czasach i okolicach, ale nie to, co tego dnia jadł Pan Jezus
          Jaki to przyniesie wzrost? Jak Pan Jezus miał buty to co? A jak nie miał to co? Jaki pożytek z tej odpowiedzi?

        • Monika pisze:

          „Ach te kobiety.” – jak powiedział Jezus.
          Sama nią jestem i często słyszę to od męża. Kto je zrozumie?
          Mąż mówi, że to inny gatunek. 🙂

        • wobroniewiary pisze:

          Ks. Adam napisał maila a w nim tylko jedno zdanie odnośnie tego artykułu

          „Ach te kobiety” 🙂 😀

        • Blanka pisze:

          Ja tam się nie znam, ale ostatecznie jako ludzie nie jesteśmy tylko duchami: jesteśmy ciałem i duchem, więc dla mnie to normalne, że sprawy właściwe ciału też nas interesują. Przynajmniej mnie. I dlatego napisałam, że rozumiem Teresę. Nie oznacza to, że kwestia butów Pana Jezusa jest ważniejsza od czegokolwiek innego.
          Jesteśmy ciałem i duchem, dlatego nie tylko się modlimy, ale też pracujemy, ubieramy się, jemy.

        • Tak, pracujemy i jemy ale przy spotkaniu z Chrystusem mamy się interesować Jego butami, czy to takie ważne?
          Kiedy wspominamy św. Jana Pawła II to najczęściej usłyszeć można o kremówkach, kiedy ludzie zobaczyli papieża Franciszka większość zwróciła uwagę na jego czarne buty. Kiedy przychodzi Pan Jezus, to po to, byśmy podziwiali Jego buty i czy je ma czy nie?

          Zbytnie troski
          25 Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? 26 Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? 27 Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? 28 A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. 29 A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. 30 Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? 31 Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? 32 Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. 33 Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. 34 Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.
          http://www.nonpossumus.pl/ps/Mt/6.php

          „Ach te kobiety” 🙂

        • Monika pisze:

          A tak na poważnie – czytając na stronach katolickich, jak się ma ciekawość do wiary, dotarłam do takich informacji, że ciekawość nie jest grzechem ale ułomnością duchową – tak to zostało określone, więc trzeba się poważnie zastanowić na ile i jakiego rodzaju to ciekawość.
          Może być ciekawość dobra i ciekawość złych treści. Dzięki niej powstają wynalazki ale kto z nas jest wynalazcą? Najczęściej niedostatecznie wykorzystujemy naszą kreatywność. Zwykle nadmierna ciekawość prowadzi nas po prostu do złego, bo właśnie to zły umie wykorzystać tę naszą cechę, zwłaszcza gdy wie, że ona u nas dominuje, żeby nas w błąd wprowadzić, pociągnąć do siebie i odciągnąć od Boga. Ileż to razy przez ciekawość błądzimy, choć ona sama nie jest grzechem?
          A z własnego doświadczenia wiem, że dawniej to właśnie ciekawość, zbytnia, nadmierna i niepohamowana, niezwykle często prowadziła mnie na manowce i właśnie do grzechu, przez nią wpadałam z deszczu pod rynnę albo popularnie mówiąc jak śliwka w kompot – przez nadmierne zaciekawienie tym, co początkowo wydawało się dobre i nieszkodliwe. Także uważajmy z tą ciekawością – warto zastanowić się, poszukać informacji, poczytać o niej – jeśli oczywiście ktoś ma problem z nadmierną ciekawością.
          Zauważyłam też, że przeważnie to nie dotyczy mężczyzn.

  17. Monika pisze:

    Zinko, wspomniałaś w swym świadectwie o sposobie odmawiania Różańca z Aniołami, którego nauczyłaś się od sióstr zakonnych. Bliżej jednak nie podałaś jak należy to właściwie czynić.
    Znalazłam dwa linki, które jak myślę zawierają owe rozważania, o których wspomniałaś w swym opisie. Czy mogłabyś zerknąć i powiedzieć czy o taką właśnie metodę odmawiania Różańca chodzi?
    http://rycerstwobielsko.pl/modlitwy/anielski-rozaniec/
    http://rozance-i-koronki.blog.pl/tag/rozaniec-anielski/

    • Zinka pisze:

      Nie to nie ten różaniec . Odmawiałam różaniec z Chórami Anielskimi . Modli się tak , gdy jesteśmy czymś zajęci i chcemy ” by serce było blisko Boga a ręce przy pracy ” ,więc odmawiamy jak zwykły różaniec czyli na początku mówimy :
      Wierzę w Boga Ojca , Ojcze nasz i mówimy z pierwszym Chórem Anielskim – Zdrowaś Maryjo , następnie z drugim Chórem Anielskim -Zdrowaś Maryjo i z trzecim Chórem Anielskim -Zdrowaś Maryja potem Chwała Ojcu i na przykład pierwsza część różańca Radosna tajemnica 1 : Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny , mówimy Ojcze nasz i od razu z pierwszym Chórem Anielskim – Zdrowaś Maryjo , następnie z drugim Chórem Anielskim -Zdrowaś Maryjo i tak aż do 9 Chóru Anielskiego – bo tyle ich jest . Brakuje nam 1 jedno Zdrowaś więc mówimy ” z całym Dworem Niebieskim ” – Zdrowaś Maryjo potem Chwała Ojcu , o Maryjo bez grzechu pierworodnego poczęta… lub O mój Jezu… i tajemnica 2 : Nawiedzenie Świętej Elżbiety i dalej tak jak przy pierwszej dziesiątce .

      • JO pisze:

        To jest super, wyprobuje, bo ja ostatnio bardzo walcze o czas na modlitwe, szczegolnie rozaniec. Dziekuje, Twoje swiadectwo bardzo mnie umocnilo, ja tez marze o takim spotkaniu z Jezusem.

      • Monika pisze:

        Zinko dziękuję Ci za wyjaśnienie – rzeczywiście to bardzo pomocne gdy ręce mamy zajęte pracą.
        A ten Różaniec Anielski, który znalazłam, to też piękne rozważania.
        Niech Ci Bóg błogosławi każdego dnia i uzdrawia, jak też Twoich bliskich. +++

  18. piotr wiśniewski pisze:

    to świadectwo napełniło mnie wielką nadzieją dziękuje
    +++ modlę się też za pewną osobę ze wspólnoty która umarła trzy lata temu

  19. Dana pisze:

    Jakźe przepiękne świadectwo, Chwała Panu. Dzięki Bogu i Ewie za stronę, módlmy się za siebie nawzajem kaźdego dnia, wtedy wszystkie intencje będą omodlone.

  20. Lucyna pisze:

    Kochana Gieniu czy możesz podać sposób odmawiania Różańca z chórami Anielskimi Trójco Przenajświętsza Błogosław nam wszystkim w tych trudnych czasach z Panem Bogiem

  21. Ewelina pisze:

    Piękne świadectwo,kocham tę stronę. TA strona daje siły do życia w tym świecie,tak się ciesze5 że jesteście i prowadzicie tę stronę,jest ona na pewno dziełem Pana Boga. Zycze Błogosławieństwa Bożego i opieki Niepokalanej na każdy dzień 😚

    • wobroniewiary pisze:

      Ja też ją kocham 😉
      Ale teraz to idę pospać, słuchałam dwóch ostatnich homilii o. Augustyna a potem trzeba było odsłuchiwać słowo po słowie, by wiernie przepisać. Zeszło do 3-30 w nocy a potem nie mogłam zasnąć rozmyślając o tym wszystkim.
      Więc teraz trzeba to troszkę odespać 🙂

  22. Bożena Bożena pisze:

    dziękuję za piękne świadectwo

  23. PAulina pisze:

    Bóg zapłać za to piękne świadectwo ❤️❤️
    Jezu ufam Tobie…

  24. Helena pisze:

    Pozdrawiam Was wszystkich moja kochana Rodzino WOWITowa. Podobnie jak Bogumiła wybieram się dziś na Mszę Świętą sprawowaną przez ojca Józefa Witko z modlitwą o uwolnienie i uzdrowienie w Kielcach. Wszystkich Was i wszystkie Wasze intencje złożę na ołtarzu Pańskim i oddam Was w ręce Pana podczas Komunii Świętej. Dziś oddam świadectwo mojego uzdrowienia, które nastąpiło 31.01.2017.

    • Bogumiła pisze:

      O jak wspaniale Heleno! To będzie nas dwie i wiele Aniołów Stróżów naszych Braci i Sióstr z WOWITowej Rodziny. 🙂 A jak wiadomo: „Bo gdzie dwóch lub trzech jest zebranych w moje imię, tam jestem wśród nich”.
      Chwała Panu za to! 🙂

  25. Teresa pisze:

    Helenko a możesz nam tu napisać o swoim uzdrowieniu ?

  26. Sylwia pisze:

    Zinko Kochana ❤ Ciągle myślę o Tym Twoim Świadectwie. Jest dla mnie ono umocnieniem, ale też i wskazówką by nad sobą pracować. To Świadectwo jest bardzo potrzebne szczególnie dla tych którzy są zagubieni w prozie życia codziennego. MI też brak tej cierpliwości i czasem wybucham na przemian z płaczem z bezsilności. Uczę się codziennie tej cierpliwości, jednak jest to ciężka nauka i trudna. Ale wiem że nie mogę się poddawać a pracować nad sobą. Dziękuje Ci kochana za wszystko i za to że dzielisz się tym co pokazał Ci Bóg.

  27. Agnieszka pisze:

    Zinko, dziękuję. Ja chciałabym tylko wiedziec czemu Matka Boza byla za szybą i czy Pan Jezus pokazał Ci Twoja przeszłość? Zastanawia mnie takze czemu nie widziałaś swoich dzieci choć podkreślałaś ze bardzo chcialas je widzieć… Bardzo mnie wzruszyło to świadectwo. Sugeruje nam.kruchość naszego zycia i ze nasza męczarnia tutaj choc nie do zniesienia jest niczym wobec tego co nas czeka jesli będziemy żyli w zgodzie z Bogiem.

    • wobroniewiary pisze:

      Bo szyba oddzielała Zinkę od Nieba
      Moja mama jak mi isę rpzyśniła (a było to teraz i I-szy raz w zyciu) mówiła, że żyje, jest szczęśliwa, zdrowa, kocha mnie…
      Była …za szybą własnego okna z własnego mieszkania…. Potem spytałam, czy mogę ja objąć, przytulić się i nagle znalazła się koło mnie 😉

  28. wobroniewiary pisze:

    Dwie ciekawostki:
    1) Zinka odmawiała Różaniec św. z Aniołami. No przecież to było 2 sierpnia w Święto MB Anielskiej 🙂
    2) Jest tu też św. Ojciec Pio, i dlatego podam jego definicję świętości (a chyba każdy z nas chce zostać świętym, bo inaczej nie będzie w Niebie)

    Definicja świętego według o. Pio:
    „Święty jest grzesznikiem, który nie zgadza się na to, żeby nim pozostać. Każdego dnia mówi: „pomyliłem się i nie będę więcej popełniał tego błędu”. Powtarza to do końca swojego życia”
    To tak a propos naszych niecierpliwości i innych grzechów 😉

  29. Teresa pisze:

    Zinko a tak nie przyszlo Ci na myśl P.Jezusa poprosić aby uzdrowił Syna?

    • Zinka pisze:

      Codziennie Go o to proszę. Przecież On przy mnie jest. Słuchasz konferencji ojca Witko, w jednej z nich Ojciec mówi: „człowiek cierpiący przyciąga Pana Jezusa jak magnes”. A ja czuję Jego obecność. Wierzę, że Pan uzdrawia również mojego syna. Do 6 roku życia Robert nie mówił, był odroczony od obowiązku szkolnego, ale dzięki Bogu zdał maturę (na studia nie chciał iść, więc ja go nie zmuszałam). Teraz pracuje w zakładzie pracy chronionej i z pomocą Bożą – daje sobie radę, ale wiesz ile jest zanoszonych modlitw do Boga (również przez syna) i wierzę, że Bóg je wysłuchuje. Co naocznie widać ☺.

  30. babula pisze:

    Jestem wdzięczna Zinko, że mogłam przeczytać to świadectwo. Jest tak piękne, porywające i miał rację ten ksiądz, że kazał Ci je przekazywać ludziom. Dziękuję z całego serca 🙂 ❤ ❤
    Panu Bogu dziękuję, że znalazłam tę stronę. Panie Boże -Dziękuję ❤ ❤ i błogosławię Ci +

  31. im pisze:

    Spotkanie z Panem Jezusem przeżyłam na rekolekcjach ignacjańskich. Sylwetka jak na całunie ale istotą jest Jego osobowość! Wspaniały, bardzo żywotny, wzór człowieczeństwa i męskości, wyraża siebie całą postawą.

  32. Katarzyna pisze:

    Dziękuję bardzo za świadectwo. Dołączam do grona płaczących. I jeślli nie byłoby to kłopotem, proszę Panią o modlitwę.

  33. ER pisze:

    Zinko, rewelacyjne świadectwo! Niesamowite umocnienie dla mnie.
    Ja miałbym takie pytania:
    Czy gdy Jezus Panią przytulał, to odczuwała Pani tę nieograniczoną, nieskończoną miłość płynącą od Niego?
    Czy Jezus powiedział jakie zadanie przygotował Pani do wypełnienia?
    Mam prośbę do Pani ( Jezus musi Panią nad wyraz kochać, skoro dał się w taki sposób poznać ), jak i do innych osób na forum 🙂 – Bardzo proszę o modlitwę za Rafała i Anię. Będę niesamowicie wdzięczny.
    Bóg zapłać.

    • Zinka pisze:

      Tak , od razu odczułam tą wszechogarniającą i nieograniczoną miłość od Pana Jezusa , trudno jest ją wyrazić słowami. W świadectwie napisałam , że byłam wtedy bardzo szczęśliwa , radosna , uśmiechnięta i prawie cały czas z Panem Jezusem żartowaliśmy . Jak się pewnie domyślasz to On inicjował rozmowę.
      Piszesz mi , że Chrystus musi mnie nad wyraz kochać … Zapewniam Cię , iż On Ciebie tak samo kocha , bo Słowo Boże mówi , że Bóg nie ma względu na osoby ☺ Nie zapytałam się , jakie zadanie miałam do wykonania , bo twierdząca odpowiedź Pana Jezusa mi wystarczyła. ☺
      ps.
      Za Rafała i Anię zmówię zaraz dziesiątek różańca

      • Joanna pisze:

        Milo slyszec ze Pan Jezus ma poczucie humoru. :-))) Tez do takiego wniosku doszlam sluchajac Alana Amesa: Oczami Jezusa. Wszystkim polecam jak ktos jeszcze nie sluchal i dziekuje za piekne swiadectwo.

      • ER pisze:

        Dziękuję za odpowiedź.
        Wiem, wiem, że Bóg nie ma względu na osobę i że każdego kocha – czytam i troszkę znam już Pismo Święte 🙂 Chodziło mi o to, że Tobie dał doświadczyć tego niezwykłego, mistycznego spotkania. Nie wiesz nawet ile ja bym oddał za chociażby 30 sekund osobistego kontaktu z Nim! Mam tyle pytań, które chciałbym zadać naszemu Zbawicielowi. Chciałbym poczuć to nieskończone źródło, nieskończonej miłości, którą On sam jest.

        Serdeczne Bóg zapłać za modlitwę 🙂

        • wobroniewiary pisze:

          Nie można tak pisać ani myśleć „Nie wiesz nawet ile ja bym oddał za chociażby 30 sekund osobistego kontaktu z Nim!”
          Dlaczego?
          Bo o tym po pierwsze decyduje Góra
          a po drugie- znając takie pragnienie, zły duch łatwo może to wykorzystać i podszyć się!
          Ma być „bądź wola Twoja Panie, zechcesz – ukażesz się, a nie zechcesz – też dobrze. Przez wiarę Cie widzę i wierzę, że Jesteś – w Najświętszym Sakramencie”

        • Jacek pisze:

          Jak zaczniesz odmawiać różaniec z oddaniem,
          to kto wie może doznasz takiego zaszczytu.
          Módl się bo Modlitwa to najprostszy kontakt z Bogiem.
          Pozdrawiam z Panem Bogiem i Niepokalaną

  34. Venite pisze:

    Kochana Zinko Gieniu…. Imienniczko mojej mamy…
    Bardzo dziękuję Ci za to świadectwo…bardzo!
    Podglądam tą stronę od prawie dwóch lat..z początku zaglądałam czasem a teraz już jestem prawie codziennie. Wiele razy traciłam równowagę ducha i wiarę w sens wszystkiego. Zawsze jakimś trafem znajdowałam tu umocnienie i odpowiedz na moje troski.
    Ponieważ pracuję w trudnym środowisku gdzie wiara jest wyśmiewana i wyszydzana a sama często jestem obiektem kpin często upadam na duchu choć staram się być wierna swoim poglądom.
    Bardzo dziękuję za tą stronę oraz za to konkretne świadectwo..napawa mnie nadzieją i optymizmem. Też jestem impulsywna i często mam problem z opanowaniem emocji. Jednak widzę że może taki oścień został mi zadany abym nie uległa pysze..
    Ufam że będzie mi dane kiedyś zobaczyć Pana choćby przez „szybę” i że dla mnie również przygotuje równie piękna szatę..
    A skoro jakoś tu już zaistnialam to bardzo Cię proszę westchnij za mną i moją rodziną do Pana!
    Ps.
    A tak na marginesie to też jestem ciekawa czy Jezus chodzi w butach.. ot taka babska ciekawość. Czyż Jezus nie powiedział Ci ” Ach te kobiety” ? 😍..na pewno to rozumie..

    • Zinka pisze:

      Kochana Venite,
      Dobrze robisz , iż pracując w trudnym środowisku , gdzie wiara jest wyśmiewana ( …), starasz się być wierna swoim poglądom – jak sama piszesz. Zobacz w Ewangelii św .
      Mateusza 10,32 jest napisane :
      ” Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. ”
      I jeśli nadal będziesz tak postępować ,
      walczyć ze swoimi wadami oraz grzechami regularnie spowiadajac się , nie zaniedbując Mszy świętej w każdą niedzielę i święta również dbając o relację z Panem Bogiem – to gwarantuję Ci , że On też przygotuję dla Ciebie piękną szatę i na pewno spotkasz się z Nim w niebie ☺
      Ps.Odmówię dziesiątek różańca za Twoją rodzinę .

    • Agnieszka pisze:

      @Venite
      Mysle ze Pan Jezus chodzi w butach no przeciez w Ewangelii Jan Chrzciciel mowi ze oto po nim nadchodzi Ten któremu nie jest godzien nawet odwiązać rzemyka od sandalow wiec idąc tym tropem wyobrazalabym sobie Pana Jezusa w sandałach lub boso tak jak na obrazie Jezusa Milosiernego. Gdy Pan Jezus jest bosy kojarzy mi sie ze jest dostępny dla wszystkich bogatych i biednych i tak jak podczas Zmartwychwstania byl bosy tak i po nas przyjdzie kiedys boso by dać nam życie wieczne a tam.przeciez juz nic nie potrzebujemy ani butów ani biżuterii bo sukienki i spinki mamy przeciez zapewnione 😉 uwielbiam to świadectwo. Tylko Zinko czemu tak późno po 5 latach? 😊

      • Zinka pisze:

        Z powodu różnych perturbacji zdrowotnych . Już miałam napisać 2 lata temu i pewnie nie uwierzysz – pojawiły się ogromne bóle rąk, które mi to uniemożliwiły. Teraz zainterweniował moim zdaniem sam Pan Jezus ( proszę Go codziennie , aby do mnie mówił na mój rozum), gdyż przez jakieś słowa na przykład : w Piśmie Świętym lub kazania , które mnie ” uderzały ” (szczególnie niedawne kazanie z niedzielnej Mszy świętej w Warszawie , iż chorzy też mają składać świadectwo o Bogu i ewangelizować , że nie mogą zamykać się w czterech ścianach), zmobilizował mnie do napisania tego świadectwa .Pisałam na leżąco , bo nie mogę za bardzo siedzieć .Za każdym razem prosiłam Ducha Świętego , aby mi wszystko przypominał .Pięć długopisów nie nie chciało pisać , musiałam zmówić egzorcyzmy i to za każdym razem bo inaczej one nie pisały .Na komputerze przepisała mi przyjaciółka z Pogotowia Modlitewnego Królowej Pokoju .
        Gdy mi je wysłała na pocztę , abym sprawdziła literówkę – od razu to świadectwo znalazło się w koszu .Nic dodać nic ująć

  35. wobroniewiary pisze:

    Przed chwilką zadzwoniła do mnie Bogusia z Kielc. Zabrała dziś na Mszę św. z o. Józefem Witko nas wszystkich, wszystkie nasze intencje. Bogusia wie, że nadal choruję, że chodzenie sprawia mi ból, że od 10 dni byłam tylko raz w kościele i to o kulach, w domu mam zabiegi rehabilitacyjne..
    Ojciec Józef Witko w pewnym momencie powiedział: Pan uzdrawia osobę, która bardzo cierpi na ostrogę w prawej nodze.
    Bogusia mówi, że przeszły po niej dreszcze z góry na dół i zadzwoniła się upewnić, w której nodze mam tę ostrogę. A ja odpowiadam – w prawej!
    Helena jak wróci, pewnie też to tutaj potwierdzi.

    A ja? – Po prostu łzy mi ciekną ze wzruszenia …

    • Zinka pisze:

      Super wiadomość Ewuniu ❤ Przyjmij to uzdrowienie i od razu za nie dziękuj.

    • Helena pisze:

      Tak potwierdzam z tą ostrogą. Ja od początku do końca powierzałam Was wszystkich Panu Jezusowi. przyjmijcie jego uzdrowienie, ale jeśli ktoś ma w lewej nodze ostrogę to też niech to uzdrowienie przyjmie.

    • Bogumiła pisze:

      Witajcie Kochani. ❤
      Dopiero teraz mogę napisać parę słów.
      Wielką radość wczoraj czułam na Mszy Świętej i całej modlitwie: po pierwsze czułam obecność Waszych Aniołów Stróżów, po drugie cieszyłam się, że gdzieś tam w tłumie jest Helena i w jedności się modlimy za Rodzinę WOWITową. 🙂
      Tak, tak ojciec Józef powiedział, że Pan uzdrawia osobę, która ma chorą prawą stopę, cierpi z powodu ostrogi, Pan zabiera ten ból i uzdrawia z tej ostrogi. Fala gorąca przeszła po mnie od stóp do czubka głowy i wiedziałam, że chodzi o Ewę. Tyle tylko, że nie wiedziałam, na której nodze Ewa to ma bo o tym nie rozmawiałyśmy. I tak sobie mówię do Pana Jezusa: Panie, ale ja nie wiem która noga ją boli? I wtedy nagle pomyślałam o Zinki świadectwie, że Pan ma poczucie humoru i z uśmiechem w sercu powiedziałam: Jezu, Ty wiesz, która to noga.
      Po wyjściu zaraz zadzwoniłam do Ewy i pytam, która stopa tak jej dokucza? Okazało się, że prawa! Nie ma przypadków!
      Jezus jest Panem! Chwała Mu i uwielbienie! ❤

      • Zinka pisze:

        Dziękuję Wam kochane Siostry w Chrystusie: Heleno i Bogumiło , że na wczorajszej Mszy świętej nas tu wszystkich czytających stronę Wowit , omadlałyście i powierzyłyście Bogu nasze intencje. Niech dobry Bóg Wam za to błogosławi , chroni przed wszelkim złem i udzieli Wam moc najobfitszych łask ❤ .

  36. Marzena pisze:

    Zaglądam tu kilka razy dziennie:)
    Teraz proszę o modlitwę, potrzebuję uzdrowienia.

    • wobroniewiary pisze:

      +++
      Słowo dla Ciebie ❤

      • Zinka pisze:

        Wklejam wpis , który przyszedł na moją pocztę email :

        ” Szczęść Boże droga Siostro
        Serdecznie dziękuję za to piękne świadectwo.Koniecznie trzeba,aby dotarło ono do wielu osób.
        To niesamowite ,ale dosłownie dwa dni temu zastanawiałem się czy Pan Jezus ma poczucie humoru.I tu tak szybką odpowiedź.
        To cudowne ,że nasz Bóg potrafi żartować.
        Niech będzie uwielbiony na zawsze.Amen
        Pozdrawiam serdecznie 🤩”

        • miecz pisze:

          Dla mnie wyznacznikiem dobra tego wpisu jest to, jak na stronie wyznawców MBM jadą po tym wpisie i po tej stronie, za podanie linku grożą banem, a świadectwo wyśmiewają jako fałszywe, bo Zinka nie przeszła sądu.
          Zinka przecież nie umarła to jak miała mieć sąd? A przecież jakby przeszła sąd, to by poszła albo do Nieba albo do czyśćca i nie wróciłaby do swoich.
          To nie wizja mistyczna ale śmierć kliniczna.
          Przykre ile w ludziach jest zawiści

        • Zinka pisze:

          Wcale się tym nie przejmuję. Kto chce niech wierzy a kto nie chce niech nie wierzy .W wizji Cataliny Rivas , gdy jej mama naprawdę umarła , nie przechodziła ona żadnego sądu , poszła prosto do nieba oto link :

          http://katolik.d500.pl/index.php?option=com_kunena&func=view&catid=75&id=1679&Itemid=121

        • wobroniewiary pisze:

          Zinka dostała polecenie od spowiednika, katolickiego księdza – aby świadectwo rozpowszechniać.

          Stąd nie dziwi, że to świadectwo gryzie tych, którzy promują protestanckich świeckich teologów, bo do KRK już dawno im daleko w swej nienawiści i nieposłuszeństwie, w promocji MBM, bunkrów, zapasów jedzenia, ratowania ciała a nie ducha!

          Ale i za nich nasz Pan Jezus Chrystus umarł i oni też są dziećmi Bożymi

        • Monika pisze:

          Mamy kolejną okazję by się za nich pomodlić, o łaskę opamiętania, o nawrócenie.
          Każda dusza jest cenna, a tak naprawdę bezcenna, bo za każdego człowieka Pan Jezus przelał swoją Najdroższą Krew.

        • Zinka pisze:

          Kolejny wpis od tej samej osoby :

          ” Jeszcze muszę coś napisać
          To świadectwo jest wyjątkowe dlatego,że pokazuje jak zwyczajny i prosty w swej dobroci jest nasz ukochany Pan Jezus.Niech by wszyscy wątpiący i zagubieni ludzie poznali prawdziwe oblicze Jezusa na jego wieczną chwałę.Amen „

        • Zinka pisze:

          Dzisiejsza Ewangelia .Czy to przypadek ? Wątpię w to. Ja ze swojej strony pomodlę się za tych , którzy promują MBM , koronką do Bożego Miłosierdzia .

          Łk 16, 19-31)
          Jezus powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody.Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „JEŚLI MOJŻESZA I PROROKÓW NIE SLUCHAJĄ , TO CHOĆBY KTOŚ Z UMARŁYCH POWSTAŁ , NIE UWIERZĄ ‚”.

  37. Teresa pisze:

    Widzisz Ewa warto prowadzić tą stronę , choć nie raz miałaś dość wszystkiego.
    Duże poświecenie ale Bóg Ci wynagrodzi

  38. eska pisze:

    Zastanawiałam się czy to napisać, ale… gdy próbowłam po raz pierwszy, to wyleciały korki i zgasł komputer. No to jednak rzeczywiście napiszę…

    Odmawiam właśnie nowennę pompejańską w intencji bliskiej mi osoby, której patronką dnia urodzin jest Matka Boża Anielska. Intencja jest bardzo trudna i ważna, bardzo cierpię z powodu tego, że jest jak jest; moja modlitwa – można powiedzieć – skąpana jest we łzach. Ogromnie mi zależy, aby ta osoba została wyrwana z tego, w czym tkwi.

    Zinko, twoje świadectwo przeczytałam dzień później, niż się pojawiło – to znaczy w moje urodziny. Taka zbieżność dat: przeczytane w moje urodziny, w jakiś sposób dotykające daty urodzin omadlanej osoby. Treść świadectwa stanowiła dla mnie umocnienie. Czułam się, jakbym otrzymała prezent urodzinowy – takie zapewnienie, że „wszystko będzie dobrze”…

    Dziś doczytałam twoje wyjaśnienia o różańcu odmawianym z Aniołami. Będę tak odmawiała nowennę pompejańską za tę osobę. Dziękuję Ci.

    P.S. Mam taki zeszycik, gdzie wpisuję intencje do omadlania. Na stronie z osobami chorymi od kilku miesięcy mam wpisaną i Ciebie (oraz inne osoby, o których wiem z WOWIT-u). Dziś dopisuję Twojego syna Roberta.

    • Zinka pisze:

      Kochana Esko ❤
      Wszystkiego najlepszego z okazji Twych , byłych już Urodzin :
      opieki Bożej , Jego Błogosławieństwa i zdroju łask od naszego Pana .
      Dziś ofiaruję w Twej trudnej intencji Nowenny Pompejańskiej – Mszę świętą i Komunię Świętą duchową za tę osobę , za którą się modlisz . Bardzo Ci dziękuję za modlitwę za mnie i mojego syna , miałabym jedynie małą prośbę – proszę dopisz do tych intencji moją ( zmagajaca się z cierpieniem ) , koleżankę Renatę .
      Ona jak tylko może , też poczytuje tę stronę Wowit .
      Z góry bardzo Ci za to dziękuję ☺ .

      • eska pisze:

        Droga Zinko, dziękuję Ci bardzo za życzenia oraz taki wielki dar modlitwy za tę bliską mi osobę. To kolejny prezent urodzinowy dla mnie, za który jestem bardzo wdzięczna.
        Renatę już dopisałam do zeszytu.
        +++ ❤

        Przy okazji mam jeszce jedno urodzinowe świadectwo. Moi rodzice są daleko od Boga, co jest przyczyną mojej troski. Raczej nie mogę ich nijak nawracać, bo nie chcą o tym słyszeć. Jakiś czas temu pomyślałam sobie, że możebym ich jakoś podeszła i poprosiła, aby pozwolili się wpisać do Apostolstwa Dobrej Śmierci (bo to ich nie zmusza do modlitwy; dają tylko zgodę aby inni się za nich modlili) i że im powiem, iż chciałabym ich zgodę jako prezent urodzinowy dla mnie. Wymyśliłam taki plan, ale nie wiedziałam, jak wprowadzić.
        Kilka dni przedmoimi urodzinami moja mama zapytała mnie, jaki chciałabym dostać prezent. Wówczas ja się rozkleiłam i wyłuszczyłam temat ADŚ mówiąc, że na tym zależy mi najbardziej. No i się zgodzili 🙂 Dostali na potwierdzenie książeczki, a w nich są modlitwy. Żadnej literatury religijnej by ode mnie nie przyjęli, a tym bardziej nie przeczytali, ale ufam, że książęczkę ADŚ przeczytają choćby po to, aby się dowiedzieć, na co się zgodzili 😉 A jako datę przyjęcia mają wpisaną moją datę urodzin. Mam nadzieję, że będzie im to wierciło dziurę w brzuchu; że świadomość, jak mi bardzo zależy na ich dobru wiecznym, pobudzi ich do przemyśleń. 🙂

        • Zinka pisze:

          Esko , świetny pomysł z tymi książeczkami ADŚ . Ale Cię Duch Święty natchnął .
          Kropla drąży skałę …
          Moim zdaniem , w dniu Swych urodzin – zrobiłaś również piękny prezent rodzicom ☺ .
          Wierzę , że Ci kiedyś za niego podziękują , jak nie w tym życiu , to na pewno w przyszłym 😊 ❤ .

        • eska pisze:

          Ufam, że tak się stanie. 🙂 Zawierzam moich rodziców Matce Bożej i widzę, jak wysłuchuje moje modlitwy i działa w ich życiu. Powolutku… powolutku – właśnie jak kropla, która drąży skałę 🙂

  39. M. pisze:

    Piękne świadectwo 🙂 To jest bardzo miłe i podbudowujące, że Pan Jezus odznacza się poczuciem humoru, jest dobrotliwy. Jednakże trochę mnie zasmuciło, że Matka Boża nic nie mówiła, milczała; zapewne się mylę ale czytajac te świadectwo miałam wrażenie jakby z charakteru była powściągliwa.

    • eska pisze:

      To nie całkiem tak. W najnowszym numerze „Królowej Różańca Świętego” jest artykuł o tym, jak Matka Boża uzdrowiła św. Tereskę od Dzieciątka Jezus. Teresa opisuje: „Leżąc w łóżku, zwróciłam mój wzrok na oblicze Matki Bożej i nagle Najświętsza Dziewica ukazała mi się niezwykle piękna. Nigdy wcześniej niczego podobnego nie widziałam. Jej twarz promieniowała dobrem i czułością nie do opisania. Jednak najbardziej zapadł w mą duszę jej czarujący uśmiech.”
      Opisując po latach swoją wizję, w której widziała Maryję i podczas której doznała uzdrowienia z choroby, notuje: „W tym momencie wszystkie moje bóle zniknęły, a spod powiek wypłynęły łzy i potoczyły się po mej twarzy. Były to łzy czystej radości… Ach, pomyślałam, Najświętsza Dziewica uśmiechnęła się do mnie, jestem szczęśliwa. Otrzymałam łaskę uśmiechu Królowej Nieba”.
      W artykule czytamy dalej, że „Teresa nazwała Maryję z tej wizji „Uśmiechniętą Dziewicą”. (…) Kult Uśmiechniętej Madonny po śmierci Teresy zyskał popularność w całym karmelitańskim zakonie i rozlał się po świecie. Dzięki temu wiele osób, podobnie jak święta, otrzymało uzdrowienie z depresji i innych chorób duszy.”

      Zamieszczam także za autorami artykułu modlitwę do Matki Bożej Uśmiechniętej:

      O Maryjo, Matko Jezusa i nasza, która niegdyś jednym uśmiechem miłosiernie pocieszyłaś i uleczyłaś swą wybraną córkę św.Teresę od Dzieciątka Jezus,błagamy Ciebie, przyjdźi pociesz nas w zmartwieniu naszego żywota. Oddal nasze serca od spraw ziemskich, daj zdrowie duszy i ciała,umocnij w nadziei, spraw,byśmy w wieczności cieszyli się w niebie Twym matczynym czarującym uśmiechem. Amen.

      • Zinka pisze:

        Esko , nie widziałam Twojego pięknego wpisu. Dziękuję za niego. ☺Chyba pisałyśmy razem .W następnym poście , odpowiadam czytelniczce M. czy Maryja jest powsciagliwa ?

    • Zinka pisze:

      Nie mnie to oceniać .Najważniejsze , że Maryja mnie wysłuchała i zesłała mi pomoc ( św.O.Pio) , za co jestem Jej niezmiernie wdzięczna . Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo .Matka Najświętsza przybliżyła się do mnie , od strony tego ogrodu , pełnego kwitnących kwiatów i krzewów .Spowiednik mi powiedział , że to było właśnie Niebo , ale jak pewnie czytałaś – oddzielała nas szyba ❤.

  40. Pingback: Zinka: Po ostatnich dwóch spowiedziach św. i za radą księdza odcinam się od Grzegorza z Leszna | W obronie Wiary i Tradycji Katolickiej

  41. gosc pisze:

    Zinko kochana dla Ciebie

  42. gosc pisze:

    Droga Zinko miałam Ci zostawić wiadomość,abyś skontaktowała się z Robertem,a tu proszę jesteś.Mam nadzieję,że Ewa puści

  43. gosc pisze:

    Dla Zinki

Dodaj odpowiedź do Paweł "Legion Maryi" Anuluj pisanie odpowiedzi