Liban – Św. Charbel, Św. Rafka, Św. Hardini, Bł. Estephan Nehmeh, Bł, Jakub
(w prawym dolnym rogu jest numer zdjęcia, często z jednego miejsca jest kilka)
Szczęść Boże ! Pielgrzymowaliśmy po Libanie śladami Pana Jezusa, apostołów i świętych libańskich. Zapewniam was, że wszystkie intencje woziłem ze sobą w miejsca odwiedzane, wydrukowane wszystkie złożyłem przy grobie Św. Charbela.
Miejscowi chrześcijanie tak odnoszą się do oleju Św. Charbela, i piasku Św. Rafki – Wiara, modlitwa, i narzędzie czyli właśnie to co mamy dzięki świętym libańskim. Według ostrzeżeń uzyskanych w MSZ w Polsce ma tu być niebezpiecznie. W rzeczywistości jest spokój trochę wojska na ulicach, ale bez przesady. Nie ma w tym kraju praktycznie Policji (jeden radiowóz widziałem), dlatego wojsko pełni taką rolę. Chrześcijan jest 35 % żyją obok muzułmanów w zgodzie. Łatwo zauważyć, że nie ma tu tzw. letniej wiary, ludzie są gorliwi, i myślę, że są w stanie wiele poświęcić dla dania świadectwa. Zabudowa Bejrutu bardzo ciasna. Pierwszą rzeczą zwiedzaną przez nas jest Muzeum Narodowe Libanu, oraz Katedra Maronicka, która położona jest obok największego meczetu w Bejrucie. Budowle oddziela od siebie mały płotek. Pomiędzy muzułmanami i Maronitami odbywa się swoisty wyścig – kto wybuduje wyższą wierzę. Budowę meczetu już ukończono, a w Katedrze remontowana jest wieża, którą podniesiono już ciu ciut wyżej niż konkurencja muzułmańska. Katedra Maronicka jest pod wezwaniem Św. Jerzego. Obraz świętego umieszczony w ołtarzu głównym przedstawia sceną jak Św. Jerzy zabija zielonego smoka, w tym regionie świata kolor jest wymowny. W bocznym ołtarzu wizerunki świętych Libanu, Św. Charbel, Św. Rafka, Św. Hardini, spotykać będziemy ich praktycznie w każdej odwiedzanej świątyni.(fot.4) Później spacer po dzielnicy rządowej odgrodzonej wojskiem (właściwie kilkoma żołnierzami) od reszty miasta. Chodzimy wśród starożytnych rzymskich term, pałacu premiera, europejskich luksusowych sklepów i restauracji. Docieramy do Św Ojca Pio tak tak i tu w Kościele Kapucynów otoczony jest ten święty szczególną czcią. Kościół znajduje się tuż przy pałacu prezydenckim, dlatego też nie bardzo można robić zdjęcia na zewnątrz. W kościele okazały relikwiarz z relikwiami świętych Libanu. (fot.7) Dalej przeszliśmy spacerkiem po Bejrucie pod pomnik naszego Jana Pawła II. Tutaj gdy mówimy słowo papież to każdy ma na myśli Św. Jana Pawła II, jeżeli chcemy rozmawiać o obecnym Ojcu Świętym lub np. Benedykcie XVI musimy skonkretyzować. Oprócz opiekuna grupy, pielgrzymuje z nami 4 kapłanów i jedna siostra z pochodzenia Libanka, mieszkająca w Szczecinie siostra Miriam. Naszym duchowym opiekunem jest ks. Zygmunt, który ponad 30 lat przebywał w Syrii. Niestety wojna domowa zmusiła go do powrotu do kraju. Ks. Zygmunt powiedział nam, że przyjeżdżamy tu prosić o cuda, i tak gorąco mamy się modlić. Pozostali księża posługę swoją pełnią odpowiednio w Szwecji, Rumunii, w Szczecinie, i świętokrzyskim, także towarzystwo międzynarodowe. Podczas pierwszej Mszy Świętej ogłoszono, że w ostatnim dniu pielgrzymki Msza Św. odprawiona będzie w intencji tych co łączą się z nami duchowo, oraz tych co przekazali nam intencje. Dzień 2
Wyjazd do Bekaa Afra miejsca urodzenia i dzieciństwa Św Charbela 1800mnp. Tam uroczysta Msza Święta (fot.12) w kościele stojącym przy samym domu świętego, po domu oprowadził nas miejscowy Maronita zakonnik 85 letni ojciec Józef Piotr z Długą Białą Brodą – takie dokładnie nosi imię. Przez 40 minut w domu rodzinnym Św. Charbela opowiadał nam różne historie z jego życia. (tut. link do filmu: https://www.youtube.com/watch?v=t-rbMkGbgPM ) Przed domem świętego mamy indywidualną modlitwę nad każdym pielgrzymem, która kończy się błogosławieństwem i ucałowaniem starego Maronickiego krzyża. Modli się nad nami młody ojciec Charbel. Tutaj Duch Święty zadziałał jak zwykle, czyli „dął jak chciał”. (https://www.youtube.com/watch?v=Id31BLkfOQM) Dalej jedziemy do lasu cedrowego w którym według przekazów modlili się apostołowie z Panem Jezusem, Cedry mają ok. 3tys lat. (fot. 13). Ostatni cel naszej podróży to klasztor w Qozhaya, Św. Antoniego, w tzw. Dolinie Świętych. Klasztor w wysokich górach otoczony licznymi pustelniami (na zdjęciach widać krzyże na górach), mały przytulny i z cudownymi widokami.(fot. 14). Droga dojazdowa też dostarcza emocji, wąsko, kręto, wysoko. Wieczorem adoracja po libańsku Pana Jezusa (fot.15), ołtarz otoczony świecami, światło zgaszone, rozważania ks. Zygmunta i uroczy śpiew lokalnej piosenkarki Joumana Mdawar, która jest bardzo popularna w Libanie. (widzieliśmy banery reklamujące jej koncerty). Dowiedziałem się, że kilka lat temu została uzdrowiona u Ojca Charbela, z raka mózgu. https://www.youtube.com/watch?v=PPDvIZwcxPk&list=PL17Ou3m7MUDIL4er0ftt0j1PApn8f_YLR – polecam włączyć zamknąć oczy i słuchać
Dzień 3
Jedziemy do sanktuarium w Harissa to taka libańska Częstochowa zaczynamy od Katedry Św Pawła zakonu Paulistów (fot.17), tuż obok Harissy. Zbudowana w 1990 roku w stylu bizantyjskim, wpuszczono nas do wszystkich trzech części, czyli pierwsza dla nieochrzczonych (przychodzi mnóstwo muzułmanów), druga dla wiernych, oraz wyjątkowo także do trzeciej za ikonostas. W ołtarz wmurowano relikwie świętych z I w. Następnie nawiedzamy Sanktuarium w Harissa M.B Pani Libanu, obok Kościoła zbudowanego na kształt łodzi fenickiej w latach 1980-91, znajduje się olbrzymia figura z 1904 Matki Bożej.(fot.18) – tutaj spędzamy na modlitwie indywidualnej sporo czasu. Dalej pielgrzymujemy do Himlaya miejsca urodzenia Św. Rafki odwiedzamy kościółek razem z przylegającym parkiem w którym pielęgnuje się pamięć, o świętej (foto.19), po domu Świętej Rafki zostały tylko fundamenty. Dalsza trasa pielgrzymki przywiodła nas do ojców Jezuitów do Bikfajja, tutaj jednym z zakonników jest nasz rodak (O. Ryszard), Mszę Świętą celebruje 6 kapłanów, w kościele znajduje się cudowny obraz, Matki Bożej Wyzwolenia i Ratunku, który przybył tu z Rzymu w 1932 roku. Tutaj usłyszałem „obraz mały, ale efekty wielkie”(fot.20), rzeczywiście co chwila, ktoś przychodzi i modli się. Tutaj rozpoczęła się droga Św. Rafki do świętości, ponieważ tu po modlitwie przed obrazem MB zdecydowała się na wstąpienie do zakonu. Uroczysta kolacja w domu zakonnym, autorski pomysł opiekunów pielgrzymki z charyzmatycy.pl – to strzał w dziesiątkę. Kuchnia libańska jest bardzo urozmaicona i smaczna. Aż ciężko wracać, do hotelu, tam niespodzianka wieczór autorski z ks. Zygmuntem i jego poezją.
Dzień 4
Dzień rozpoczyna spotkanie z Myrną Nazzour współczesną mistyczką i stygmatyczką w kaplicy hotelowej modlitwa wstawiennicza z namaszczeniem olejem z obrazka. Spotkanie indywidualne, przeżycie super. Ksiądz Zygmunt wzywa nas i was do ciągłej modlitwy za chrześcijan cierpiących prześladowania. Tutaj filmy
(https://www.youtube.com/watch?v=HK3uMfu5AgM&list=PL17Ou3m7MUDK_ctXkZzZ0tXFY1rEK_0Vf) (foto. 21). W dalszej części dnia pielgrzymujemy do Kfifane, miejsca gdzie, żył inny święty Libanu Św. Hardini (pełne imię Nimatullah Kassab Al-Hardini), oraz błogosławiony Estephan Nehmeh (zwany też Svani, lub Stefan). Po kompleksie klasztornym oprowadzają nas miejscowi młodzi mnisi, którzy też uraczyli nas bizantyjskim (wschodnim) śpiewem. Święty Hardini to opiekun i duchowy wychowawca Świętego Charbela, słynął z wielkiego talentu do wychowywania i kształcenia uczniów, natomiast Estephan Nehmeh, był całe życie zwykłym mnichem, który zajmował się utrzymywaniem ogrodów klasztornych, choć miał kilka „powiedzonek”, za życia, niczym się szczególnym nie wyróżniał. Mawiał, „ ten jest człowiekiem mądrym, kto myśli o zbawieniu”, „Pan jest pasterzem moim”. Kilkadziesiąt lat po jego śmierci, chciano przenieść ciało w inne miejsce, bo grób w którym leżał miał być przeznaczony dla jakiejś osobistości co właśnie zmarła. Po otwarciu grobu, okazało się, że ciało nie tylko się nie zepsuło, ale nawet zachowało giętkość. W 2010 roku wydarzył się cud uzdrowienia z raka, który stał się dowodem w procesie beatyfikacyjnym. Ciało do dziś leży w szklanej trumnie, można je dowolnie fotografować i filmować. (foto.22). W Libanie spotkałem w kilku miejscach wizerunek Matki Bożej z Medjugorie. W klasztorze mamy Mszę Świętą, później czas wolny i zakupy pamiątek. Dalej jedziemy do Jrabty, czyli do Sanktuarium Św. Rafki. (foto. 23) tutaj jest klasztor z przylegającym kościołem Św. Józefa, oraz małe muzeum, gdzie zgromadzone są pamiątki związane ze świętą. Przed grobem odmawiamy Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Święta Rafka jest patronką osób przewlekle chorych, szczególnie chorych na raka. Święta przez cale swoje życie prosiła Pana Jezusa o cierpienie, chciała w ten sposób ofiarować się za grzeszników. Została wysłuchana i cierpienie przyszło sukcesywnie. Jedno ze zdarzeń charakterystycznych, które ją spotkało: w pewnym momencie cierpiąca Rafka, zaczęła tracić wzrok, podjęto decyzję o operacji, która miała pomóc. Jednak podczas zabiegu lekarz niechcący wydłubał jej oko, w sanktuarium siostra (nasza przewodniczka) powiedziała wprost, że lekarz był pijany, święta natychmiast mu wybaczyła, a Jezusowi dziękowała za kolejne cierpienie, choroby nasilały się, tak że ostatecznie została sparaliżowana. Przeleżała 7 lat w łóżku na jednym boku co widać na zdjęciu. Po jej śmierci grób świecił się kilkadziesiąt dni (podobnie jak u Charbela) blask w nocy był taki jak w dzień. Z jej grobu pobierany jest piasek, którego odrobinę należy z pobożnością dodać do wypijanego napoju. Tym piaskiem została jako pierwsza wyleczona siostra przełożona Świętej Rafki z nowotworu krtani. W tym miejscu czuje człowiek co oznacza słowo mistycym.
Dzień 5
Charbel uroczystości w Sanktuarium w Annaya jedziemy rano do najsłynniejszego świętego libańskiego, zaczynamy od pustelni Piotra i Pawła gdzie większość życia spędził Św. Charbel, i gdzie zmarł (fot 26). Jesteśmy na wysokości ok. 2000 metrów n.p.m. jest zimno ok. 2 stopni C, mgła i pada deszcz, dużo pątników na bosaka. Gdy dojeżdżamy trwa różaniec prowadzony przez Nouhad Al-Chami. Słuchamy chętnie śpiewnej modlitwy po arabsku. Każdego 22 miesiąca odbywa się tutaj procesja z pustelni Św. Piotra i Pawła do sanktuarium Św. Marona i Św. Charbela. Pani Nouhad Al-Chami to świadectwo wielkiego cudu, którego dokonał Pan Jezus za wstawiennictwem Św. Charbela. Kilkanaście lat temu (1993 r.) zachorowała ona poważnie została lewostronnie sparaliżowana. Sprawę komplikowała obstrukcja jej arterii szyjnej. Nouhad z trudnością mogła mówić i jeść choroba postępowała, także leżała w łóżku z niedowładem, lekarze bali się zrobić operację. W jedną z nocy przyśniło jej się, że operuje ją dwóch mnichów, jednego poznała był nim Św. Charbel, do którego ma swoje nabożeństwo, Kiedy sen się skończył, Nouhad zaraz się obudziła stwierdziła, że jej paraliż całkowicie ustąpił. Wstała sama z łóżka i bez żadnych trudności zaczęła chodzić po pokoju. Patrząc w lustro, zauważyła, że po obu stronach szyi ma dwie blizny o długości 12 centymetrów każda, ze szwami, z których zwisały końcówki czarnych nici chirurgicznych. Jej szyja i nocna koszula były całe zakrwawione, obudzony mąż, zaczął krzyczeć ze strachu. Oczywiście przeprowadzono badania w szpitalu i stwierdzono, że jest całkowicie zdrowa. Nici chirurgiczne wykonane są materiału nieznanego nam, i stanowią dziś wota w sanktuarium. Pewnej nocy przyśnił jej się Św. Charbel i powiedział „Zoperowałem cię, aby ludzie się nawracali, widząc, że zostałaś cudownie uzdrowiona…”, wyjaśnił też, że drugi zakonnik, który był przy operacji to Św. Maron. Nakazał jej też uczestniczyć, każdego 22 dnia miesiąca w procesji i uroczystym nabożeństwie w sanktuarium. Wyruszamy więc na procesję, którą sobie zażyczył sam Święty Charbel. Zimno mgła, ale co tam ! Ludzi jakieś kilkanaście tysięcy. Schodzimy serpentynami kilkaset metrów w dół wśród przepięknych pieśni do Sanktuarium Św. Marona i Św. Charbela. Deszcz przerodził się w grad. Tutaj uczestniczymy w Mszy Świętej w obrządku maronickim. Liturgia inna zupełnie niż nasza polska, europejska. Języka nie zrozumiesz, ale kiedy Ojcze Nasz jest i przekażcie sobie znak pokoju rozpoznałem ! Msza podniosła uroczysta, bardzo fajnie, okazuje się, że można przeżyć obecność Pana Jezusa nie znając języka zupełnie. Zagraniczni pielgrzymi to tylko my. Po Mszy Świętej czas wolny, udało mi się spotkać z panią Nouhad Al-Chami i uzyskać błogosławieństwo. Później zwiedzanie Sanktuarium, czas wolny, modlitwa indywidualna, złożenie intencji przy grobie świętego i drobne zakupy, spróbowałem także miejscowego przysmaku czyli „zatar”, coś podobnego do naleśnika z farszem.
Dzień 6
Niedzielę zaczynamy od prawosławnego Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny, Pani Wiatru(fot.30), jak się dowiedziałem status Sanktuarium uzyskuje się poprzez posiadanie kaplicy „Szabury”, w której znajdują się relikwie świętych i stare ikony (fot.31). Wchodzimy do niej na boso. W miejscu tym zaopatrujemy się w sól morską, odzyskiwaną opodal.(fot.32). Dalej jedziemy do Nourieh grekoprawosławne Sanktuarium Matki Bożej Światła, powstałe w miejscu cudownego ratunku grupy rybaków. Gdy dojechaliśmy kończyła się akurat niedzielna Msza Święta, po której zostaliśmy zaproszeni na kawę przez miejscowego mnicha. My o godz. 13.00 mieliśmy mieć Mszę Świętą w Annaya u Św. Charbela w bocznej kaplicy jednak podczas drogi nastąpiła awaria (fot.34). Siostra Miriam skomentowała całe zdarzenie bardzo trafnie, mówiąc, że zły wścieka się na nasze owoce pielgrzymki, ale dobry Bóg zawsze wyciąga z tych zdarzeń dobro. Termin nasz w Annaya minął, więc zmiana planów i jedziemy zwiedzać jaskinie w Jeita. Wielkość jaskiń robi wrażenie, jedną zwiedza się chodząc tarasami widokowymi, a po drugiej obwozi nas łódź motorowa. Po takich podziemnych wrażeniach jedziemy do Annaya ustalić co i jak z naszą Mszą. Tutaj na miejscu czekała na nas niespodzianka (zadziałali nasi opiekunowie z Charyzmatycy.pl) Msza Święta będzie nie w bocznej kaplicy, ale przy ołtarzu przed samym grobem świętego. Ołtarz ten służy do chrztów, dla nas specjalnie uczyniono wyjątek. (fot.35) Mszę zakończyła uroczysta modlitwa z nałożeniem rąk, przez kapłana i namaszczeniem olejem Świętego Charbela. Co się działo w duszy domyślcie się sami…
Dzień 7
Zaczynamy wizytą u kapucyna Bł. Jakuba (1875-1954 – beatyfikacja za pontyfikatu Benedykta XVI pierwsza na terenie Libanu). Po całym labiryncie budynków oprowadza nas siostra Antonietta. Życie jego przypomina trochę drogę ziemską Św. Ojca Pio. Jakub jako mały chłopiec marzył, żeby na okolicznych wzgórzach Bejrutu stały widoczne z daleka krzyże. Jako zakonnik nie tylko zrealizował swoje dziecięce marzenia, ale również działał dalej przygarniał starych księży, ludzi biednych i bezdomnych, sieroty założył pierwszy w Libanie szpital psychiatryczny (Św. Krzyża) dla dzieci, który działa do dziś, ma podobno 1000 łóżek dla chorych. Oczywiście z dobrodziejstw szpitala korzystają także muzułmanie. Kompleks budynków razem z Kościołem miał służyć dla 3 zakonu Św Franciszka jako miejsce modlitw, miało to być także miejsce modlitw za ofiary I Wojny Światowej, oraz został poświęcony został Matce Bożej Pani Morza. Zdanie zapamiętane z opowieści o błogosławionym „jak przychodzisz do źródła wody to ono nie pyta skąd jesteś, ani kim jesteś tylko napełnia ciebie”. (fot.37). Jedziemy do Byblos, miasta z którego czerpie nazwę najważniejsza Księga naszego życia. Byblos w języku fenickim oznacza papier, w mieście odwiedzamy Kościół Św. Szczepana. Został on wybudowany w okresie od I do IX wieku. (fot. 38). Obok Kościoła prawosławne Sanktuarium Matki Bożej Morza, oraz doki fenickie z okresu ok.5000 lat przed Chrystusem. Wieczorem przed odlotem odbyła się zapowiadana Msza Święta w intencji wszystkich naszych próśb przywiezionych na pielgrzymkę, oraz w intencji osób, które przekazały intencje, prośby, dziękczynienia i łączą się z nami duchowo. (fot. 41/42).
I to by było, aż tyle!
Więcej na blogu: http://profeto.pl/blog,102,1840.html
Na pytanie czy jechać? pielgrzymować ? – odpowiadam choćby jutro.
Link do fotek
https://plus.google.com/photos/104222405032746201545/albums/6090189450890189281
pielgrzym Mariusz
Apel do Niewolników Mary!!!
Długo zastanawiałam się czy to pisać czy nie, ale nie mogę w imię „świętego spokoju” milczeć, bo znów coś na mnie namażą, to siedź cicho…
Dowiedziałam się, jak bardzo wyzywany jest nasz papież słowa typu „pier*** ony Franek”
Gdzie? Na stronie z objawieniami z Medziugorje (które są jedynie przykrywką dla Marysi Irlandzkiej. Na stronie człowieka, który chodzi (raczej jeździ) do kościoła, który przyjmuje Pana Jezusa w Komunii św – i który twierdzi, że najlepszym samochodem wjedzie do nieba za to co robi dla Boga tu na ziemi i za to jak myśli
Proszę o zwiększoną modlitwę w intencji Papieża oraz za właściciela strony internetowej dzieckonmp
Wklejam cytaty z jego strony – te o Papieżu i o biskupach. Za głowę się złapałam:
„… Nie znaczy to, że ideały, o których realizację w życiu społecznym zabiegają organizatorzy marszu, przestały być mi bliskie – stwierdził bp Mering.”
„Czyli Franek namieszal. Wszystko jasne.”
Dzieckonmp: Masoneria POpaprańców ma dojście do Franciszka, potrafi poprzez biskupów typu Boniecki sprawić że zagrożona stanie się jedność Episkopatu. Masoni rządzący naszym krajem mają wszędzie wielkie plecy i władzy nikt im nie odbierze. Tak więc Polski nie ma i szybko jej nie odzyskamy gdyż Polacy popierają masonów.
Proszę zerknąć na wklejone zdjęcie, nikt nie powie, że ów admin, który twierdzi, że jest tak święty, iż najlepszym samochodem pojedzie do Nieba – że on nic nie wie, Wie, widzi bluzgi i sam niezgorzej na nie odpowiada
Oto inny jego komentarz:
[…] Nawet dzisiaj nie wolno mówić o wielu biskupach-zdrajcach, z których kilku wisiało na szubienicach w Warszawie. Smród był tak okropny -rozkładający się tłuszcz – że aż sam Naczelnik Kościuszko interweniował, aby zaprzestać wieszać biskupów i pozwolić im uciec. Starsi mówią, iż historia lubi się powtarzać. Otóż nie tylko lubi, ale wręcz to czyni i znowu mamy to samo. Tak jak o tamtych zdrajcach, z których prymas popełnił samobójstwo (o tym też nie wolno pisać, ani mówić nawet dzisiaj, nie narażając się na jazgot) wiedząc, że będzie wisiał, tak i dzisiaj nie wolno nic złego powiedzieć na Feliksa, Cappino, Bolonka, Paetza, Staszka, Zefira, Filozofa, Lucjana – za 100 lat też nie wolno będzie mówić prawdy.
Veritas odium parit – jak mówili starożytni Rzymianie, powtarzając za Terencjuszem.
NIE MILCZMY PRZED BOGIEM – z nimi samymi nie ma co dyskutować, bo co można „ze ślepym o kolorach” ale PRZED BOGIEM KLĘKAJMY I WYNAGRADZAJMY. AMEN!
AMEN!
Głupota ludzka i nikczemnosc złego wydaje sie bezgraniczna, gdy przekracza wszelkie normy i granice.
Uderz w pasterzy a owce sie rozbiegna, stając sie łatwym kąskiem bestii. Czy oni sie szaleju najedli? Nie dość, ze bluznia to podpilowuja gałęz, na której siedzą … a drzewo ich „wiedzy” .. nad przepastna czeluscia.
Nerwów szkoda, ale modlitwy NIE, bo tylko ona pozostaje jako dar za bliźnich.
Bog zapłać i za wspaniała relacje i za przekazanie intencji WOWIT’owskich.
Czytałam wpisy WOWIT i teraz o tej pielgrzymce, zarywajac noc – teraz już 2:11 po północy.
Jeszcze raz dziękuje – czuje jakby podmuch z Libanu w moim sercu.
Jezus jest Panem i kocha nas wszystkich!
Wspaniała relacja!!!! Serdeczne podziękowania!
Dziękuję Tobie ,Mariuszu za to że zawiozłeś moją intencję do grobu Świętego Szerbela. Przez Jego wstawiennictwo Pan Jezus mnie wysłucha, wierzę,że pokocha mnie taką jaka jestem.Kocham Ciebie Jezu i Matkę Twoją Maryję,która okrywa mnie swym płaszczem.Ojcze Charbelu -módl się za nami.
Mariuszu! Dziekuje, za to, ze jestes i za to co zrobiles. Pozdrawiam cieplutko. Ela.
Niesamowite… moje serce aż się rwało kiedy czytałam relację Mariusza z pielgrzymki… dziękuję ❤
Witam Niczego takiego nie zrobiłem,dziękuję za miłe słowa Jezus jest Panem